Charleston. Perła Karoliny Południowej
Charleston – niegdyś główne miejsce handlu niewolnikami – był przedsionkiem piekła dla Afrykanów stawiających pierwszy raz stopę na amerykańskiej ziemi. Dla ich właścicieli ta sama ziemia stała się źródłem nieprawdopodobnych dochodów.
Czasami los się odmieniał i niewolnik stawał się okrutnym panem zapominając o rasowej lojalności. Jednak pieniądze i władza nie zawsze uderzały do głowy, a wrażliwość i wstręt do instytucji niewolnictwa odzywały się u ludzi mieszkających w bajecznych domach w Charleston, którym nie odpowiadało próżniacze życie.
Odnalazłam nawet polskie ślady w Charleston, pewien Żyd z Zamościa dorobił się wielkiego bogactwa na pracy zniewolonych. Ma nawet swoja tablicę pamiątkową. Losy miasta i jego mieszkańców są szokujące, a ja chciałabym opowiedzieć o kilku, które szczególnie mnie poruszyły.
Wszystko, co ocalało z pożarów, wojen i trzęsienia ziemi w Charleston, zostało starannie odrestaurowane. Spacer wzdłuż domów dawnych plantatorów nie wymaga nawet uruchomienia wyobraźni. Staromodne ulice wysadzane palmami, XVIII – wieczne rezydencje wielkości kamienicy, to wyjątkowo urokliwe połączenie.
Spis treści
Historia Charleston


King Street o najważniejsza ulica handlowa w mieście, ze stylowymi restauracjami i butikami.
W 1663 roku król Anglii Karol II podarował to terytorium ośmiu lordom angielskim. W 1670 roku założyli kolonię nad rzeką Ashley, nadając jej nazwę Charles Town, na cześć Karola II. Osadę otoczono murem z obawy przed Indianami. Starówka, położona między rzekami Ashley i Cooper, powstała w 1680 roku.
Kazimierz Pułaski
Wojna o niepodległość Stanów Zjednoczonych, czyli rewolucja amerykańska, toczyła się między Królestwem Wielkiej Brytanii a 13-ma koloniami angielskimi. Do kolonistów przyłączali się ochotnicy z Europy – m.in. Tadeusz Kościuszko, Kazimierz Pułaski , Maria Józef de La Fayette.
W 1778 Pułaski utworzył legion kawalerii, na którego czele odniósł zwycięstwo nad Anglikami w bitwie pod Charleston 10 maja 1779 roku. 4 lipca 1776 roku Kongres uchwalił Deklarację Niepodległości Stanów Zjednoczonych, przekształcając trzynaście kolonii angielskich w Stany Zjednoczone.
FORT SUMTER
Fort Sumter został zbudowany w pierwszej połowie XIX wieku, żeby chronić port i miasto Charleston. Bitwa o Fort Sumter, która miała miejsce 12 kwietnia 1861 roku, rozpoczęła wojnę secesyjną.
Charleston. Rainbow Row


Popularne i najczęściej fotografowane miejsce to Rainbow Row. Te 14 kolorowych domów jest przykładem pierwszej architektury miasta i pochodzą z 1740 roku. Należały do kupców, którzy mieszkali nad swoimi sklepikami.
Po wybuchu wojny secesyjnej obszar popadł w ruinę i przypominał slumsy. Wszystko zmieniło się kiedy Dorothy Porcher Legge zainwestowała w niektóre domy w tym rzędzie i pomalowała je jasnym odcieniem pastelowego różu. Z biegiem czasu inni zaczęli odnawiać i malować swoje domy, często w różnych odcieniach pastelowej kolorystyki.
City Market w Charleston




To jeden z najstarszych publicznych rynków w kraju. Mieści dziesiątki stoisk i sklepów z dziełami lokalnych rzemieślników, Tu kupimy koszyki ze słodkiej trawy, wyplatane przez potomków niewolników.
W 1788 roku Charles Cotesworth Pinckney oddał ziemię miastu Charleston z zastrzeżeniem, że musi pozostać w użyciu jako rynek publiczny na wieczność.
Oryginalne budynki zostały wzniesione w 1804 roku, a dziś Charleston City Market jest uważane za kulturalne centrum miasta i nadal jest najczęściej odwiedzaną atrakcją Charleston.
Niewolnicy w Charleston

Po eksperymentach rolnych z tytoniem, trzciną cukrową, koloniści odkryli, że ten subtropikalny klimat, ze średnią temperaturą 30-34 stopni C. szczególnie dobrze nadaje się do uprawy ryżu, bawełny i indygo. Darmowa siła robocza i handel umożliwiły miastu wielki wzrost gospodarczy i nieprawdopodobne bogactwo aż do drugiej połowy XVIII wieku.
W 1860 roku w Stanach Zjednoczonych było 4 miliony niewolników, a 400 000 z nich – 10 procent – mieszkało w Południowej Karolinie. Czarni zniewoleni i wolni, stanowili 57 procent populacji państwa.
Wszystkie uprawy były bardzo pracochłonne, malaria dziesiątkowała pracowników z Europy. Dlatego sprowadzano z Afryki darmową siłę roboczą. Byli genetycznie odporni na malarię i lepiej dawali sobie radę w gorącym klimacie. Szczególnie cenni stali się niewolnicy z Afryki Zachodniej, ponieważ znali się na uprawie ryżu w słodkich wodach.
Charleston stał się głównym portem, do którego przybywali. Południowa Karolina miała taką koncentrację niewolniczej siły roboczej, ponieważ uprawa ryżu była dziesięciokrotnie trudniejsza niż uprawa bawełny w Georgii i trzciny cukrowej w Luizjanie.
Prawo do posiadania niewolników w Charleston
W 1833 roku Sąd Najwyższy w Karolinie Północnej uznał prawo tak czarnych jak i białych do nieskrępowanego posiadania własności, w ramach czego mieściło się posiadanie niewolników.
Niektórzy spędzali resztę życia na tych samych polach, dzień po dniu, rok po roku. Inni pracowali w zaciszu domów, z lepszym jedzeniem, ubraniami i warunkami życia. Ale musieli być na dyżurze 24 godziny na dobę, w zależności od zachcianek i nastrojów ich właścicieli.
Opisywali brutalne pobicie za najmniejsze wykroczenie. Wiele kobiet wykorzystywano seksualnie, niektóre młode zniewolone dziewczyny zostały kupione w tym celu.
Czy buntowali się? Czy próbowali odmienić swój los, skoro w Karolinie Południowej było ich więcej niż białych? Tak, było ponad 200 buntów w całym kraju. W Karolinie Południowej zapamiętano dobrze jeden.
DENMARK VESEY
Był piśmiennym zdolnym stolarzem. Kiedy miał 32 lata wygrał na loterii 1500 dolarów, za 600 dolarów wykupił sobie wolność i otworzył własna stolarnię. Niestety nie mógł wykupić z niewoli żony i dzieci.
Zainspirowany buntem na Haiti, gdzie uzyskano wolność dla wszystkich, zyskał poparcie zarówno niewolników, jak i wolnych czarnych w całym mieście i na wsi. W 1822 roku zaplanowano powstanie, planowali zabić białych właścicieli i z uwolnionymi braćmi przedostać się na Florydę do St. Augustin, gdzie Hiszpanie obiecali dać im ziemię i wolność.
Plan nie doszedł do skutku. Dwóch niewolników, w jakimś dziwnym poczuciu obowiązku doniosło swoim panom o zagrożeniu. Pojmano i torturowano ponad 100 Afrykanów, 35 zawisło na szubienicy. Vesey został stracony przez powieszenie 2 lipca 1822 roku. Miał około 55 lat.
Czarni też mieli niewolników
Cuda zdarzały się nawet w ten ponurej rzeczywistości. Najzdolniejsi, najbardziej zdeterminowani i ambitni niewolnicy odzyskiwali wolność dzięki swym umiejętnościom. Odnosili sukces i sami stawali się plantatorami i właścicielami niewolników.
Osobną grupą byli mulaci, którzy otrzymywali wolność od swoich białych ojców. To oni stali się większością pośród czarnych właścicieli niewolników. Bez darmowej siły roboczej nikt nie mógł konkurować z bogatymi farmerami.
Niewielki odsetek wyzwolonych stanowiły kobiety. Były kochankami swoich właścicieli i matkami ich dzieci, często same stawały się posiadaczkami niewolników.
Anthony Weston
To człowiek, który dzięki swojej inteligencji i ambicji odmienił los swój i bliskich. Urodził się jako niewolnik w 1791 roku, a jednak został głową wolnej, czarnej rodziny. Pracował przy budowie młynów przetwarzających plony właściciela, Plowdena Westona.
Potem awansował i nadzorował budowę młynów. Wdzięczny Weston zapisał mu wolność w testamencie. Jednak pełną wolność musiałby uznać także sąd stanowy . Dlatego Tony żył w wielkiej niepewności, poniewaz w każdej chwili mógł być przejęty i sprzedany na aukcji.
Powodziło mu się doskonale, dużo zarobił przy budowie młynów. Jego żona była wolną kobietą, dlatego mogła kupić 20 pierwszych niewolników. Kilku z nich kupiła na ich prośbą, żeby mogli żyć jak wolni ludzie. Pomagali także innym wykupić się z niewoli. W spisie powszechnym z 1860 roku majątek wyceniono na 13 tys. dolarów.
Czarnym najczęściej pozwalano na czynienie niewolnikami członków swej rodziny. Umożliwiało to na przykład kupowanie i mężczyznom żon a wolnym kobietom mężów. Często formalnie niewolnikami były własne dzieci a nawet rodzice. Prawo takie było bardzo praktyczne gdyż zapobiegało popadnięcie członków rodziny w niewolę u obcych.
Dobra wola właściciela oraz certyfikat moralności wydany niewolnikowi przez właściciela okazały się niewystarczające. Nawet jeśli ktoś został wyzwoleńcem, sąd mógł przywrócić mu status niewolnika jeśli sam nie znalazł sobie pracy.
„CHATA WUJA TOMA” Harriet Stowe

„Więc to ty jesteś tą małą kobietą, która napisała książkę rozpoczynającą tę wielką wojnę” Prezydent Abraham Lincoln tak podobno zwrócił się do Harriet Beecher Stowe, gdy spotkał się z nią na przyjęciu w Białym Domu 2 grudnia 1862 roku.
Harriet Beecher Stowe napisała powieść, która wstrząsnęła społeczeństwem i zmusiła do zobaczenia w niewolnikach ludzi, dostrzeżenia ich uczuć i dramatycznych losów.
Powieść zaczyna się sceną sprzedaży głównego bohatera i jego rozstaniem z rodziną. Perypetie i szlachetność postaci wyciskały łzy, pamiętam jak głośno szlochałam nad losem Toma.
Charleston. Pink House

Dom został zbudowany w latach 1694-1712 różowawego kamienia bermudzkiego przez Johna Bretona w Dzielnicy Francuskiej. Jeden z najstarszych budynków w Charleston.

William Ellison
Nie zawsze ktoś, kto znał cierpienie i ucisk, stawał się postacią pozytywną, gdy zmieniała się jego sytuacja życiowa.
William Ellison był jednym z największych czarnych właścicieli niewolników w całej Karolinie Południowej. Wcześniej znany pod imieniem April, od dzieciństwa uczył się kowalstwa i księgowości. Pracował jako wynajęty niewolnik, a jednak potrafił zarobić dodatkowe pieniądze, które nie trafiały do kieszeni jego pana.
Dzięki tym umiejętnościom już w wieku 26 lat mógł wykupić siebie, a potem żonę i dzieci. Pięciu wolnych mężczyzn musiało potwierdzić w sądzie, że Ellison utrzyma się sam na wolności. Przyjął nazwisko swojego właściciela i nazywał się od tej pory William Ellison Junior.
Gin do bawełny
W tym czasie zautomatyzowano mozolne wydłubywanie ziarenek z bawełny, Ellison zarobił na odziarniarkach ( gin) pierwsze większe pieniądze. Zainwestował je we własny sklep w ważnym punkcie miasta i kupił pierwszych niewolników,, którzy wycinali drzewa na maszyny.
Kiedy popyt na odziarniarki się skończył, a bawełna podrożała, postanowił założyć własna plantację. Po 10 latach miał już 400 hektarów i 63 niewolników.
Gdy niewolnik zostawał właścicielem
Według spisu ludności z 1860 r. (W którym jego nazwisko było wymieniane jako „Ellerson”), posiadał on 63 czarnych niewolników, czyniąc go największym spośród 171 czarnych posiadaczy niewolników w Południowej Karolinie,
Jego nowy status podkreślała ławka w kościele w miejscu dla białych. Wielu czarnych, którzy wykupili sobie wolność, wykupywała swoje rodziny, przyjaciół, żeby ulżyć ich losowi, ale nie Ellison.
Wkrótce kolejnym źródłem jego dochodów stał się handel ludźmi. Jego brutalność budziła grozę u białych sąsiadów, a jego niewolnicy byli najgorzej ubrani i odżywieni. W czasie wojny domowej gorliwie wspierał Konfederację, przekazując ogromne sumy na uzbrojenia.
Charleston. Dzielnica Francuska


To romantyczne uliczki wijące się wokół zabytkowych budynków i kościołów. Swoją nazwę wzięła od francuskich hugenotów, którzy wyemigrowali z kraju, żeby uniknąć religijnych prześladowań.
Kościół Episkopalny św. Filipa kiedyś pełnił funkcję latarni morskiej, światło na wieży prowadziło statki do portu.. Obecny budynek powstał w latach 1835-1838. Podczas wojny secesyjnej kościelne dzwony przetopiono na armaty. Dopiero w 1976 roku kościół otrzymał nowe dzwony.
Mordehaj Cohen z Polski
Na przykościelnym cmentarzu zauważyłam żydowskie macewy. Zaciekawiona szukałam informacji na ten temat. Okazuje się, że w 1800 r. było ich aż 500. Założona w 1749 r. Synagoga Beth Elohim jest jedną z najwcześniejszych synagog W Ameryce. Jest skarbnicą artefaktów z dawnego życia Żydów w mieście.
W synagodze znajduje się marmurowa tablica na cześć jednego z największych dobroczyńców miasta: Mordechaja Cohena, Żyda urodzonego w Zamościu, i jednego z najbogatszym ludzi w Charleston.
Dzięki niemu powstał pierwszy publiczny sierociniec w Stanach Zjednoczonych, który pomagał ratować i wychowywać pokolenia żydowskich i chrześcijańskich sierot.
Tak, Mordechaj Cohen też posiadał niewolników, a jego syn był najokrutniejszym i zajadłym prześladowcą uciekinierów.
Migracje
Pierwsza fala rodzin żydowskich przybyła w 1741 roku z Georgii, ponieważ tam w owym czasie, posiadanie niewolników było zabronione. Cohen, (ur. w 1763 roku) zaczynał jako handlarz, ale szybko zdobył znaczny majątek i posiadał wiele nieruchomości w całym mieście. Był zaangażowany w handel niewolnikami: licytację, zastawianie i dzierżawę całych rodzin. Sieroty czarnego koloru jakoś go nie poruszały
Dla obrazowego pokazania rozmiarów bogactwa polskiego emigranta, przytacza się opowieść o wizycie Lafayette’a w 50-tą rocznicę rewolucji amerykańskiej, którego zaprosił prezydent James Monroe. Pamiętamy, że Lafayette walczył ramię w ramię z Kościuszką i Pułaskim.
Prezydent chciał podjąć generała w wielkim stylu, żeby mu pokazać jak kraj rozkwita. Najbogatsi plantatorzy, duchowni i mężowie stanu spotkali się, żeby zaplanować bale, uczty i fajerwerki. Miejsce się znalazło, ale kłopot był z odpowiednią ilością świetnej zastawy.
Zwrócono się do najbogatszego człowieka w Południowej Karolinie i najbogatszego Żyda w państwie- Mordechaja Cohena z Polski. Zgodził się pożyczyć swój zestaw złotych i srebrnych talerzy.
Okrutny syn Żyda z Polski
Cohen kupił 1000 akrów ziemi, posiadłość z widokiem na rzekę Ashley dla syna Dawida. Jeden z młodych niewolników, Jim, który uciekł z niewoli i opowiedział historię swojego życia północnym abolicjonalistom opisał Davisa Cohena tak:
Miał zwyczaj chodzić o każdej porze dnia i nocy, aby sprawdzić, kto ukradł drewno, rzepy, wieprze, czy cokolwiek innego.” Kiedy podejrzewał kogoś o kradzież, kary były straszne.
Zmasakrowano starego Petera, bo ukradł kilka kawałków drewna. Jim zeznał, że Peter był bity przez wiele godzin, aż stracił przytomność, następnie oblano go solanką. Potem przykuto w piwnicy
Ludzie, którzy zapisywali zeznania Jima, dodali przypisek, że miał on takie rany, jakby ktoś mu wydłubał kawałki ciała. David Cohen zaoferował nagrodę w wysokości 50 $ za schwytanie Jima.
Chłopak został zabrany do Sugar House, przerażającego więzienia w Charleston, z którego nikt nie wychodził. Biczowania i tortury trwały cały dzień i noc w tym przerażającym przybytku.
Charleston. The Doc Street Theatre

Po raz pierwszy otwarty w 1736 roku, potem został uszkodzony wielkim pożarze w 1740 r, a całkowitemu zniszczeniu uległ w wojnie secesyjnej. Teatr został przebudowany i ponownie otwarty w 1937 r. Posiada piękną elewację z cegły i metalu.
South Battery w Charleston

South Battery to malownicza promenada, która znajduje się na najbardziej wysuniętym skrawku półwyspu, gdzie spotykają się rzeki Cooper i Ashley.
Większość historycznych budynków ma konstrukcję murowaną, po tym jak pożar w 1838 roku pochłonął drewniane domy. W wyniku czego powstała najbardziej spójna pod względem architektonicznym dzielnica w Charleston. Fala rzemieślników zalała miasto, zapewniając wysoki poziom architektoniczny. Ludzie nie wiedzący co robić ze swoim bogactwem, prześcigali się w projektach.
Widać stąd Fort Sumter, miejsce rozpoczęcia wojny secesyjnej. Stoją tu imponujące budowle, domy dawnych plantatorów, właścicieli niewolników. Ich ogrom wręcz przytłacza i daje wyobrażenie jak bardzo wzbogacili się na wyzysku innych. Każdy z nich jest domem jednorodzinnym.

Charleston. Patrick O’Donnell House

Według miejscowej legendy, w 1852 roku O’Donnell przystąpił do budowy domu dla swojej narzeczonej. Pragnął zbudować dom tak piękny, jak jego przyszła żona. Jego marzenie było tak ambitne, że upiększanie zajęło mu osiem lat. W międzyczasie jego narzeczona wyszła za innego. Dom nazwano „Szaleństwem O’Donnella”.
Charleston. Dom Roberta W. Ropera

Znanego plantatora bawełny, jest przykładem architektury w stylu greckiego odrodzenia z początków XIX wieku. W czasie jego budowy nic nie stało między domem a portem.
Mówi się, że Roper „chciał, aby jego dom był pierwszym i najbardziej widocznym, jaki zobaczą goście odwiedzający Charleston drogą morską”
Charleston. Edmondston-Alston House

Zbudowany w 1825 roku i ulepszony w 1838 roku zapewnia wspaniały widok na Charleston Harbour.
Z jego tarasu, generał PT Beauregard obserwował zaciekłe bombardowanie Fort Sumter 12 kwietnia 1861 roku sygnalizujące początek wojny secesyjnej. A 11 grudnia tego samego roku udzielono schronienia generałowi Robertowi E. Lee w nocy, gdy wybuchł pożar w hotelu w Charleston.



Charleston. Wedding Cake

Naprawdę przypomina tort weselny, obejmowany ramionami starego dębu, z przepiękną werandą jest cudeńkiem. Przerobiony na pensjonat B&B, daje możliwość pomieszkania w czarujących wnętrzach. Wiele z tych okazałych domów przerobiono na hotele i pensjonaty. Widziałam też tabliczki ” na sprzedaż”, ceny ok. 2 mln. dolarów.
Charleston. Siostry Grimke
Dwie siostry z Charleston, Sara i Angelina Grimke, były córkami właściciela niewolników, dlatego ich relacje o okropnościach niewolnictwa były wiarygodne i bardzo potrzebne w ruchu abolicjonistów. Musiały połączyć apele o zniesienie niewolnictwa z walką o prawa kobiet, żeby ich głos zaczął się liczyć na arenie politycznej.
Sara była szóstym z czternaściorga dzieci Johna i Mary Grimke. Ojciec był właścicielem plantacji niewolników i głównym sędzią Sądu Najwyższego Karoliny Południowej. Sara uwielbiała uczyć się z bratem, jak marzyła o studiowaniu prawa. Ojciec zabronił jej kontynuowania nauki. Kiedy miała 13 lat, zaopiekowała najmłodszą siostrą, Angeliną. Kobiety były sobie bardzo bliskie przez całe życie.
Rodzina mieszkała w dwóch domach: w okazałej rezydencji w Charleston i na rozległej plantacji w Beaufort. Trzymali dziesiątki niewolników, którzy zajmowali się zbiorem bawełny, gotowaniem i opieką nad dziećmi. Każde z dziecko w rodzinie Grimke posiadało swojego niewolnika w swoim wieku do zaspokajania wszystkich potrzeb.
Kiedy towarzyszka Sary zmarła w wieku ośmiu lat z powodu gorączki, ta nie zgodziła się na przyjęcie następnej. Sarę opisywano jako dociekliwą, szczerą dziewczynkę, co szokowało purytańską rodzinę i ich przyjaciół. Tak już pozostało, wyrastała ponad swoją epokę.
Również Angelina bardzo wcześnie dostrzegła całe zło systemu niewolnictwa. Pewnego razu zauważyła, że chłopiec wezwany do pilnej pracy, ma ślady bicza na nogach i plecach, które wciąż krwawiły, rozpłakała się. Obie siostry czuły się bezradne, ale kiełkował w nich bunt.
Gdy zachorował ojciec, razem z Sarą wybrali się do Filadelfii na poszukiwanie lekarstwa. Tam dziewczyna zobaczyła świat bez niewolników. Poznała religię kwakrów, która dawała kobietom wiele swobody, mogły na przykład zostać kaznodziejkami. Religia ta głosiła, że wszyscy ludzie są sobie równi. Sara już dłużej nie mogła żyć na południu, przeniosła się na stałe do Filadelfii.
Misja Angeliny
Po śmierci ojca i odejściu braci z domu, Angelina zarządzała plantacją i domem. Błagała matkę o uwolnienie niewolników, ale ta nie widziała niczego złego w posiadaniu ludzi na własność. Kiedy Sara przyjechała z wizytą, Angelina również przyłączyła się do kwakrów.
Czuła, że jej obecność na Południu może pomóc przekonać innych jakim złem jest niewolnictwo. Krytykując bezczynność, umiłowanie do drobiazgów i akceptację niewolnictwa nie mogła nawet wygrać z matką i rodzeństwem. W 1829 roku dołączyła do Sary w Filadelfii.Jednak zgromadzenie kwakrów nieco ograniczało, potrzebne było pozwolenie na samodzielnie działanie.
Walka o prawa kobiet
Esej Angeliny „Apel do chrześcijanek z Południa” (1836) jest jedyną pisemną apelacją kobiety Południowej do innych kobiet Południa w sprawie zniesienia niewolnictwa.
Siostry zostały zaproszone na serię wykładów, odwiedziły 67 miast, przecierając szlaki dla innych kobiet. Angelina okazała się wspaniałą mówczynią, dużo lepszą od mężczyzn abolicjonistów. Miała nad nimi jeszcze jedną przewagę, znała niewolnictwo z autopsji.
Siostry Grimke były jednymi z pierwszych, które jednoznacznie łączyły ucisk rasowy z uciskiem kobiet. Podkreślały podobieństwa między rolą kobietami i niewolnikami: pozbawienie praw do głosowania, prawa do wykształcenia i własnego majątku, traktowani jako gorszy gatunek człowieka. Chciały tylko tego, żeby wszyscy ludzie byli sobie równi. Sara tak to wyraziła:
Prawda, nie odczuwaliśmy bicza właściciela. Prawda, że nie zdołali zmiażdżyć naszych rąk, ale nasze serca zostały zmiażdżone
Chcę utożsamić się z Murzynem; dopóki nie otrzyma swoich praw, nigdy nie będziemy mieć swoich
Wszystko, o co proszę naszych braci, to to, niech zdejmą stopy z naszych karków i pozwolą nam stanąć prosto na ziemi, którą Bóg nam dał.
Walczyły o to, w co wierzyły do końca, żyły skromnie i doczekały końca niewolnictwa i praw dla kobiet. W 1865 r., 13 poprawka do konstytucji oficjalnie zniosła niewolnictwo w odbudowanych Stanach Zjednoczonych, przynosząc wielkie zmiany w kulturze kraju i gospodarce Południa.
Sue Monk Kidd napisała porywającą książkę pod tytułem „Czarne skrzydła”. Bardzo zgrabnie wplotła fikcję w prawdziwe fakty z życia obu sióstr. Narratorką jest służąca Sary, której w książce pozwoliła przeżyć.
Charleston. Po wojnie secesyjnej
Zniesienie niewolnictwa zrujnowało gospodarkę. Trzęsienie ziemi z 1886 roku w Charleston było największym, jakie kiedykolwiek nawiedziło wschodnie Stany Zjednoczone.
Zginęło 60 osób, a połowa miasta została zniszczona. Los uwolnionych niewolników również nie był łatwy. Ta wędrówka po historii pokazuje, że moralność jest bardzo względna, gdy jest prawne przyzwolenie na zło. Ale zdarzają się osobowości wybitne, rzadkie jak diamenty, które zawsze i w każdym budzą głęboki szacunek.
Folly Beach


Fantastyczna plaża położona zaledwie 20 minut jazdy od centrum Charleston na wyspie Folly Island. Tak wygląda amerykańskie nadmorskie miasteczko, kolorowe , pełne sklepików, barów i restauracji. Bardzo mi się podobało.




Było niepowtarzalnie, zachód słońca, ciepły Atlantyk i głowa pełna wrażeń. Prawdziwe ukojenie i uczta dla ducha. Zapraszam również do Savannah.
Podczas naszej wycieczki zobaczyliśmy 3 piękne plantacje, w tym najbardziej znaną z romantycznych filmów Boone Hall Plantation.
Warto również zajrzeć do plantacji w Luizjanie.
Natomiast w Beaufort powstawał “Forrest Gump” i “Książę przypływów”.
Zapraszam do obserwowania.
Wspaniale, że poza pokazaniem tych okazałych domów zaludniłaś je osobami, które kiedys w nich żyły. Dzięki temu te domy mają swoja historię i wiążą sie z nimi rózne emocje i uczucia. To straszne, że byli niewolnicy też często mieli niewolników, że nie widzieli nic złego w tym systemie. Ale to pewnie tak jak z z synami ojców, którzy bili ich matki. Ci synowie, choc wszystko sie w nich burzyło na takie postepowanie, powielają często zachowanie ojców we własnych rodzinach. Tak jakby nie umieli inaczej, jakby byli przeklęci, zamknięci w kołowrotku powtarzalnosci. No i ten bogaty Żyd, co był tak okrutny dla swoich niewolników…A przecież pochodząc z Europy mógł mieć inne wzorce i wyznawać inne wartosci. Jednak siła pieniadza przeważyła.
Dobrze, że znalazł sie ktos taki jak siostry Grimke – prekursorki feminizmu i bojowniczki abolicjonizmu. Tekst napisany przez Angelinę, ten który umieściłaś w ramce mógłby odnosic się do wielu współcześnie zyjących kobiet, które zyjąc w toksycznych związkach maja zmiażdżone serce i wrażenie, że ktoś depcze ich karki…
Piękna plaża na koniec. Rzeczywiscie wytchnienie po wędrówce miejskiej, po pełnych tragizmu opowieściach o ludziach stamtąd.
Dziękuję, kochana! To niezapomniany spacer!:-)*
Witaj Olu. Zaludniłam tylko kilkoma postaciami, a każdy dom ma swoją historię, jest ich setki! Wiele z nich otwiera podwoje dla zwiedzających. Dlatego własnie zamieściłam kilka postaci z różnych środowisk, żeby pokazać jak wszyscy są do siebie podobni, kiedy chodzi o pieniądze i wygodne życie, jak łatwo można zagłuszyć moralność. Z ofiary kat, z bogobojnego Żyda handlarz ludzmi. Już po zakończeniu wojny secesyjnej na Północy trzymano niewolników, a czarni mieli podobno 12 tysięcy niewolników wg. spisu z 1830 roku. wiele zrodeł to podaje. Historia jest szokująca.
Mario, mam jakies problemy z ogladaniem Twojego bloga, a w tym poscie nie widze zadnych zdjec? !
Kitty, zmartwiłaś mnie, wydaje mi się, że innym się dobrze wyświetlają. Nie mam pojęcia dlaczego tak jest u Ciebie.
Nadal nic nie widze, a zdjecia zakladam, ze sa? To wina mojego laptopa – jutro sprawdze w pracy 🙂 Musza sie pokazac . Bardzo jestem ciekawa, ale poczytalam historie !
Okropnie się martwię, bo zdjęć jest sporo. Mam nadzieję, że u mnie wszystko w porządku, że ktoś jeszcze dałby mi znać. Jutro napiszę, dzisiaj się jednak nie wyrobiłam, usciski przesylam.
Widzialam! Moj telefon w koncu mi pokazal??Cudowne miasto, przepieknie tam – zdziwily mnie jedynie dosc wyludnione ulice… czyzby to byla niedziela?:)
Cieszę się, bez zdjęć trudno sobie wyobrazić takie miasto. Kitty, zapominasz, że to amerykańskie miasto, tu się nie chodzi. Tłumy były na King Street, tam gdzie butiki i restauracje, oraz w City Market. Na romantycznych alejkach spacerowały nieliczne grupy turystów, reszta oglądała miasto z konnych zaprzęgów. Kursowały często wypełnione szczelnie. Ale, żeby nie być do końca złośliwą dodam, że było bardzo gorąco i wilgotno. O dziwo dobrze to znosiłam. W Folly Beach za to tłumy, ale przy barach, na plaży z ciepłym oceanem prawie pusto.Uwielbiam to miejsce, jest tak cudownie połozone, fantastyczne mosty robią wrażenie.
Oj jak uroczo,miło się oglądało,czytało.
Zupełnie nieznane mi miejsce.W Ameryce nie byłam.
Tyle historii,tyle ludzi.Ożywiłaś to miejsce i pięknie je pokazałaś.
Zamykam oczy i je sobie wyobrażam.
Pozdrawiam ciepło.
Cieszę się, że Ci się podobało, bo ja jestem absolutnie zachwycona Twoim blogiem i zdjęciami, mistrzostwo świata! Poetyckie opisy i te zdjęcia godne gównej wygranej w konkursie fotograficznym, niezwykłe.
Ale piękne miasto! Kolorowe domki przypominają mi Notting Hill w Londynie. No i te wille z palmami w ogrodzie, niesamowicie to wygląda! 🙂
Jest inaczej, prawda? Ale jak na USA jest bardzo klimatyczne. Te kolorowe domki to też moda karaibska, mają chłodzić, bo okrutnie tam gorąco.
Ale tam cudnie! <3 A co robisz w USA?Emigracja czy wycieczka?
Emigracyjna wycieczka, mieszkam sobie tu i pojechałam zobaczyć Karolinę:)
Do Heyward-Washington House nie dotarłam, ale do farmy Boony Hall, na której można znaleźć historię niewolników, owszem. Samo Charleston jest moim zdaniem piękne, więc dziękuję za odświeżenie wspomnień. Pozdrawiam serdecznie 🙂
Położenie miasta jest takie niezwykłe, a do tego te porosty na dębach, podobało mi się bardzo. Przyroda oszałamiająca, palmetto i plaże, chciałabym tam wrócić.
Nie da sie ukryc, ze Charleston to przecudne miasto, a na Twoich zdjeciach wyglada wyjatkowo bajecznie. Tak naprawde to kazdy stan Ameryki ma w sobie cos indywidualnego, cos niepowtarzalnego, cos co warto zobaczyc.
Pamietam jak 30 lat temu sie dziwilam kiedy niektorzy (starsi) Amerykanie mowili „ale po co ja mam jezdzic po swiecie, tu jest wszystko”… teraz co raz bardziej ich rozumiem.
I co raz bardziej mi zal, ze tez juz wszystkiego nie zobacze… ot zycie.
Dobrze, ze moge podrozowac z Toba i ogladac swiat Twoimi oczami, dziekuje Mario :**
P.S.
Dzieki naszej dyskusji pod tamta notka, tez ciagle siedze w tamtym okresie czasu i wyszukuje nowe perelki.
A przy okazji, czy widzialas kilka dni temu (moze tydzien) naprawde doskonaly film w tv o Tadeuszu Kosciuszko? Ja ogladalam juz dwa razy, bo go nagralam i wczoraj wieczorem jeszcze raz ogladalismy z mezem. On wiedzial, ze Kosciuszko mial ogromne znaczenie w wojnie o niepodleglosc, od wczoraj wierzy, ze to wlasnie Kosciuszce Ameryka zawdziecza zwyciestwo nad Anglia.
Dzięki naszej dyskusji pod „Stone Mountain” o niewolnictwie zagłębiałam się w temat przez kilka dni, porównywałam informacje i sprawdzałam ich prawdopodobność. Dużo się dowiedziałam i miałam frajdę z pisania tego posta. Bo byłam , widziałam, oddychałam tym powietrzem a do tego poczułam mocno jakim piekłem było niewolnictwo. Nie widziałam filmu o Kościuszce, może znajdę online gdzieś. Ale to Pułaski jest amerykańskim bohaterem. O! https://medicussociety.org/m,2104,a,734,-parada-pulaskiego-w-niedziele-pazdziernika-r-w-nowym-jorku.html.
Co do powiedzenia, że „w USA jest wszystko”, uważam, że jest w tym sporo ignorancji. Życie tu jest bardzo specyficzne, ja bardzo współczuję tym, którzy żyją w takim przekonaniu i naprawdę nigdy nie wyjechali, to okropnie ogranicza.
Pulaski ma wiekszy PR jesli mozna tak powiedziec, ale to Kosciuszko odegral najwazniejsza role. Mysle, ze fakt iz Pulaski jest bardziej znany wynika z latwosci nazwiska Pulaski, bo Kosciuszko to jednak jest bardzo skomplikowane dla Amerykanow.
Gdyby nie Kosciuszko i jego rola w bitwie o Saratoge, to Pulaski nie mialby juz po co przyjezdzac do Ameryki.
Ten film to „Tadeusz Kosciuszko the men before his time” czy cos w tym rodzaju. Uwazam, ze jest bardzo wiarygodny, bo nawet pokazuje jak Jefferson (najwiekszy przyjaciel Kosciuszki) go zdradzil po smierci nie spelniajac jego zyczenia o wyzwolenie niewolnikow.
Widzisz ja mam problem z niewolnictwem, bo jak ja moge wierzyc zrodlom, ktore sa tu dla mnie dostepne skoro Jefferson czlowiek, ktory wymyslil to powiedzenie „all men are equal” sam posiadal niewolnikow.
Funding Father? my ass.
Mnie to po prostu brzydzi, to zaklamanie i to wieczne wybielanie.
O paradzie Pulaskiego oczywiscie wiem, bylam nawet kilka razy i… chyba wystarczy 😉
Ja też czytałam, że to z powodu nazwiska Kościuszko jest mniej popularny. Muszę się dokształcić, może znajdę ten film. Właśnie dlatego pisanie o Charleston zajęło mi tyle czasu, bo ciągle czytałam o historii, wnioski wypływały takie, że każdy, dosłownie każdy korzystał z wyzysku innego człowieka, jeżeli prawo na to pozwalało. Skoro prawo tak mówi, znaczy – nie ma w tym niczego złego. Nieważna moralność, dramat rodzin, ważne, że się ma zyski. Nawet Żydzi opuścili Georgie, kiedy prawo było surowsze. Nawet ktoś, kto doświadczył bata na plecach, kiedy sytuacja życiowa się zmieniła, sam szybko bogacił się w taki sam sposób. Uważam, że ludzie są podobni do siebie, bez względu na czasy. Nie było lepszych na Północy i gorszych na Południu Amerykanów, były tylko możliwości i okoliczności. Wielki szacunek mam do sióstr Grimke, bo zawalczyły też o prawa kobiet, o nasze prawa przecież, potem ruch sufrażystek poszedł w świat. Co tu dużo mówić, nadal handluje się ludzmi, ale to bardzo ciężkie przestępstwo, kiedyś normalka. Zjawisko istniało zawsze.
Mario, trafilas w dziesiatke, ludzka natura jest z natury ….bardzo podobna. Tam gdzie nadarza sie mozliwosc, zostanie ona wykorzystana. Jesli nawet znajdzie sie setka uczciwych i szlachetnych – i tak wystarczy jedna podla jednostka, zeby zniweczyc to co dobre. I masz racje , ponizani i ucisnieni potrafia zmienic sie w oprawcow – to tylko kwestia okolicznosci. Dlatego pamieta sie o takich ludziach jak siostry Grimke , ktorzy ida pod prad i nie chca dac sie pognebic. Bardzo ciekawe historie wykopalas, masz w sobie zylke reportera ! 🙂
Dzięki, kochana jesteś. Bez kontekstu historycznego spacer pd Charleston były spacerem po przeciętnym miasteczku z ładnymi domami. Dopiero zagłębienie się w przeszłość pozwala naprawdę zobaczyć to miasto, ten region. a jak pięknie jest połozony, same wyspy i mosty nad nimi. To w podróżach jest najlepsze, że kiedy cos zobaczy się na własne oczy, to odrzuci stereotypy. Najlepszym przykładem są odwiedzone przez nas kraje arabskie, gdzie czuliśmy się bezpiecznie a ludzie byli gościnni. Ja z niedowierzaniem patrzę na tych, którzy się boją kobiet i dzieci uciekających przed wojną. A co natury ludzkiej, to na szczęście szlachetnych jest tyle samo. Pozdrawiam:)
Super ciekawy post okraszony ładnymi zdjęciami! Zawsze chętnie dowiaduję się czegoś nowego o historii USA – a Georgia, Alabama, Karolina, Luizjana i Tennessee to stany, do których chętnie bym pojechała m.in.ze względu na krwawą historię, ale nie tylko; te stany wydają mi się po prostu sielsko romantyczne.
Dziękuję Ci. Te miejsca są szalenie romantyczne, mimo takiej historii. Budynki są lżejsze, fantazyjne, werandy zachęcają do relaksu. Ludzie nie boją się drzew, nie wycinają ich, niektóre osiedla wyglądają jak zbudowane w lesie. Szkoda, że nie mogłam pokazać położenia i mostów.
Jestem oczarowany tym niezwykłym miejscem! Uwielbiam takie miasteczka na południu, wrośnięte w historię pamiętającą początki – nieraz bolesne – Stanów Zjednoczonych. Dziękuję za przyjemny spacer i za przybliżenie tej perły Dixie! 🙂
O! Cieszę się, że oczarowało Cię to miasto, tak jak mnie. Czytałam i czytałam i coraz więcej niezwykłych rzeczy odkrywałam. Jestem zakochana w Karolinie Południowej. Muszę przyznać, że poznawanie historii USA w ten sposób bardzo osobiście mnie porusza.
Witaj Marylko. Zaintrygowały mnie poskie korzenie Cohena, Leonard Cohen również miał takie. Internety podają całkiem inne miejsca ich urodzenia….Ale kto wie, być może mają wspólnych przodków.
Nazwisko Cohen oznacza chyba przywódców duchowych, kastę kapłanów i jest często spotykane. Ja pisałam o Leonardzie i też szukalam jego korzeni, przeklejam co znalazlam : Wiele źródeł podaje, że przodkowie Leonarda Cohena pochodzą z Polski.
Budwitcher, to po polsku Budwiecie, parafia Wyłkowyszki, należały kiedyś do Królestwa Polskiego, ale w XIX wieku były już litewskie. W tamtym okresie 60 % mieszkańców stanowili Żydzi, synagoga istniała tu od 1623 r.
Leonard Cohen z Montrealu.