Stanley-Falklandy-pomink-poleglychStanley-Falklandy-pomink-poleglych

Podobne wpisy

9 komentarzy

  1. To niesamowite, że docieracie z mężem w tak odległe, tak trudno dostępne rejony świata. Udowadniacie tym samym, że wszystko jest mozliwe, że jesli człowiek zaweźmie sie w sobie, uwierzy w swoje marzenia i ma przy boku kogoś, kto czuje podobnie – jest w stanie osiągnąć wszystko. I to jest piekne. I to jest rzadkie. Razem realizować najbardziej śmiałe nawet marzenia. To marzenie wielu, ale dla większosci nieosiągalne…Bo w tym wszystkim podstawą jest owo „razem”. Cudne słowo oznaczające wspólnotę przeżywania. Bez tego osiąganie celów straciłoby smak…
    A wracając do Falklandów. Oczywiscie pamietam aferę z nimi , tę wojnę w latach 80-tych. Jakieś to wszystko było jednak wtedy odległe, jak z innej planety. Terytoria zamorskie korony brytyjskiej. Dziwne, że w naszych czasach dalej cos takiego egzystuje. No, ale przecież Australia też do nich należy…
    Patrze na Wasze zdjęcia. Jak zawsze piękne, ale surowe.Tak jak i tamtejsza przyroda I myślę, że to spotkanie z Polką było ważne, ociepliło doznania… Ciekawa jestem opowieści o pingwinach. Zawsze natura wywiera na mnie największe wrażenie.
    Uściski serdeczne zasyłam z zaśniezonej wioski!:-))*

    1. Dziękuję Olu za Twoje słowa, chyba nieświadomie to właśnie chciałam przekazać, że mamy wielkie szczęście marzyć i realizować plany. Oglądamy filmy przyrodnicze, a za jakiś sami tropimy żabki, małpy wyjce, albo pingwiny. Wspólnie przezywanie i planowanie sprawia, że nuda nie istnieje. Dużo się uczę, od historii po kuchnię, to wszystko wpływa na całe nasze życie. Ludzie na Falklandach są związani bardzo z Wielką Brytanią, uczą się tam, leczą, odwiedzają dzieci, które nie wróciły po studiach.
      Spotkanie z Polką było arcyciekawe, a cała historia ma śmieszne zakończenie. Nie mogłam już wytrzymać i chciałam wstawić pingwinki do tego wpisu, ale one zasługują na dużo miejsca. Już nad nimi pracuję. Natura wygrywa u nas zawsze, cieszę się, że czujesz tak samo Olu. Pozdrawiam Cię najserdeczniej:)

  2. Małgosia z Akacjowego Bloga pisze:

    Marylko cieszę się, że tam dotarliście. To trochę jakbym też to widziała. To moje marzenie, które jeszcze się nie zrealizowało 🙂 Właśnie ze względu na ptaki, w tym oczywiście pingwiny. Jestem ciekawa co dalej 🙂 Pozdrawiam serdecznie.

    1. Małgosiu, z myślą o Tobie napisałam, że wyprawę najlepiej zaplanować kilka lat wcześniej. Na inne wyspy można latać samolotami lokalnymi i zostać sam na sam z naturą. Ale i Volunteer Point jest cudowny, oprócz gospodarzy nikogo nie było oprócz nas. Przychodziliśmy tylko na posiłki. Tydzień bez internetu i telewizora, komputera, coś wspaniałego. Ja również pozdrawiam sercecznie Małgosiu:)

      1. Małgosia z Akacjowego Bloga pisze:

        Marylko my planowaliśmy na 3 lata wcześniej, ale zaczęła się pandemia. Niestety teraz nie robimy tak dalekich planów z różnych/wielu względów, dlatego perspektywa się oddala. Dziękuję, że o mnie pomyślałaś 🙂 Bardzo mi miło 🙂 buziaki

        1. Rzeczywiście takie dalekie planowanie nasuwa myśl, że igra się z losem. Można zamieszkać w Stanley i robić jednodniowe wycieczki, a to można zaplanować miesiąc wcześniej. Zawsze myślę o Tobie kiedy patrzę na ptaki, uwielbiam Twoje, Wasze opowieści o nich. Buziaki:)

  3. Port pisze:

    Jak z wizą? Trzeba wize na Falklandy, czy wystarczy paszport? Każą okazywać bilet powrotny/rezerwacje hotelu przy wlocie na Falklandy?

    1. Dopisuję, nie pamiętam jak było z hotelem, na pewno warto zarezerwować na długo przed przylotem do Stanley. Jak zapytają, to sprawa prosta.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *