Dom Ameryka PołudniowaWulkany w Ekwadorze
wulkany w ekwadorze Chimborazo 2

Wulkany w Ekwadorze

Wulkany w Ekwadorze to dwa równoległe łańcuchy Andów, które przecinają kraj z północy na południe. W ich obrębie znajduje się ponad 30 wulkanów, z czego wiele przekracza 5 000 metrów wysokości. To krajobraz surowy, monumentalny i niepokojąco piękny — gdzie chmury często zawisają tuż nad kraterami, a lodowce zaczynają się tam, gdzie w innych miejscach kończy się niebo.

Najbardziej znane szczyty to Cotopaxi, Quilotoa i Chimborazo – każdy z nich inny, każdy zapadający w pamięć. Cotopaxi to niemal idealny stożek stratowulkanu, który wciąż jest aktywny. Quilotoa to zapadnięty krater wypełniony turkusową laguną, zmieniającą kolor w zależności od światła. A Chimborazo?

To nie tylko najwyższy szczyt Ekwadoru – jego wierzchołek jest najbardziej oddalonym punktem od środka Ziemi, co czyni go technicznie „najwyższą górą świata” w tym ujęciu.

I choć Ekwador nie jest duży, jego wulkaniczna potęga wygląda wręcz nieprawdopodobnie. To kraj, w którym można zjeść śniadanie w tropikalnym lesie, a obiad na wysokości 4 800 metrów – w cieniu lodowca.

Podczas naszej podróży zobaczyliśmy trzy wulkany. Na mapie zaznaczyłam trzy, które zobaczyliśmy podczas naszej podróży.

Wulkany w Ekwadorze. Cotopaxi – 5 897 metrów

wulkany w ekwadorze Cotopaxi 2
wulkany ekwador

Cotopaxi jest stratowulkanem

Jego stożek jest zbudowany ze skał piroklastycznych czyli takich, które wydostały się z wnętrza wulkanu. Magma zastyga bardzo szybko, dlatego po wybuchach powstaje góra z licznymi warstwami (strata). Stąd wywodzi się nazwa tego typu wulkanów.    

W rankingu najwyższych aktywnych  wulkanów na świecie Cotopaxi zajmuje 26 miejsce. Drażni się z nami i na chwilę odsłania szczyt pokryty wiecznym śniegiem.

wulkany w ekwadorze Cotopaxi 3

Cotopaxi jest czynny od ponad czterech tysięcy lat. Od 1738 roku wybuchał pięćdziesiąt razy, a jego ostatnia aktywność miała miejsce w 2015 roku, kiedy pył wulkaniczny dotarł aż do przedmieść Quito, oddalonych o 60 kilometrów. To nie jest spokojny olbrzym – to wulkan, który przypomina o sobie regularnie, choć nieprzewidywalnie.

Nasza wspinaczka zaczęła się na wysokości 4800 metrów. Do schroniska brakowało jeszcze półtora kilometra. Dla porównania – Rysy mają „zaledwie” 2503 m n.p.m. Gdyby to były Himalaje, a nie okolice równika, nie mielibyśmy szans. Ale właśnie dzięki równikowemu położeniu Cotopaxi jest dostępny dla ludzi bez tlenowych aparatów.

wulkany w ekwadorze Cotopaxi 8

Aklimatyzacja prawie żadna. Po kilku dniach w Quito (2850 m n.p.m.) ruszyliśmy z marszu. Miałam na sobie cztery warstwy i dwa kaptury. Bluza z alpaki była nieoceniona — lekka, ciepła, oddychająca. Ale nawet najlepszy strój nie chroni przed tym, co dzieje się wewnątrz ciała. Na tej wysokości każdy krok wymaga decyzji. Serce bije szybciej, oddech się skraca, a organizm domaga się tlenu, którego po prostu nie ma.

Poruszaliśmy się bardzo wolno i z wielkim trudem. Trudno mi teraz w to uwierzyć, ale rozrzedzone powietrze plus wiatr dramatycznie utrudniały maszerowanie. Wydawało się, że schronisko jest tuż-tuż, a jednak każdy metr był jak osobna wspinaczka. Gdyby ktoś wtedy zapytał, czy to jeszcze spacer, czy już walka, odpowiedziałabym, że to coś pomiędzy.

wulkany w ekwadorze Cotopaxi 4

Ciekawostka: Cotopaxi to jeden z nielicznych wulkanów na świecie, który posiada lodowiec na równiku. To geograficzny paradoks — śnieg i lód w miejscu, gdzie słońce świeci niemal pionowo. Lodowiec zaczyna się już na wysokości około 5000 metrów, a jego obecność zmienia mikroklimat całego regionu. W nocy temperatura potrafi spaść poniżej zera, mimo że jesteśmy w tropikalnym kraju.

Wspinaczka na Cotopaxi to nie tylko fizyczne wyzwanie. To lekcja pokory wobec wysokości, pogody i własnych ograniczeń. I choć nie dotarliśmy na sam szczyt, to już samo bycie tam — w cieniu aktywnego wulkanu, na granicy lodu i nieba — było doświadczeniem, które zostaje w ciele na długo.

wulkany w ekwadorze Cotopaxi 9
wulkany w ekwadorze Cotopaxi 5
wulkany w ekwadorze Cotopaxi 6
wulkany w ekwadorze Cotopaxi 7

Podejście do lodowca

wulkany w ekwadorze Cotopaxi 10

W schronisku wbijamy sobie pieczątki do paszportu – drobny gest, który nagle nabiera znaczenia, jakbyśmy właśnie zdobyli coś więcej niż wysokość. Pijemy herbatkę z koki, lekko gorzką, ziołową, parzoną z liści, które w Andach mają status niemal święty.

Nasz przewodnik mówi, że najlepiej ją wyłowić i żuć, tak robią miejscowi, żeby złagodzić objawy choroby wysokościowej. Nie chodzi o cud, tylko o przetrwanie. Liście koki nie dodają energii jak kawa, ale pomagają organizmowi radzić sobie z niedoborem tlenu. W Andach to nie moda, to tradycja.

Próbujemy podejść do lodowca. W teorii to tylko kilkaset metrów, w praktyce – każdy krok jest jak kilometr. Powietrze jest rozrzedzone, wiatr szarpie ubrania, a krajobraz staje się coraz bardziej surowy. W oddali widać lodowiec, błyszczący jak szkło, ale nieprzyjazny.

W 1972 roku polscy i czechosłowaccy alpiniści zeszli po raz pierwszy na dno krateru Cotopaxi – około 350 metrów poniżej szczytu. Dziś to już legenda, wpisana w historię eksploracji Andów.

Do lodowca było wciąż niewyobrażalnie daleko, a nasze ciała mówią „dość”. Postanawiamy zacząć świętować od razu – nie z powodu zdobycia szczytu, ale z szacunku dla miejsca, w którym jesteśmy. Odpuścić dalszą wędrówkę to nie porażka, tylko decyzja, która pozwala chłonąć chwilę. Siedzimy w schronisku, pijemy herbatę, oddychamy płytko i patrzymy na Cotopaxi – wulkan, który nie musi wybuchać, żeby robić wrażenie.

wulkany w ekwadorze Cotopaxi 1 1

 Miasteczko Pujili

wulkany w ekwadorze Pujili
wulkany w ekwadorze Pujili.1

Rynek w Pujili (Puchili) odbywa się w każdą niedzielę. Indianie Keczua z okolicznych wiosek i miasteczek gromadzą się, żeby zarobić na życie. Przyjeżdżają na pace samochodów z przyczepą, rozkładają stoiska pełne warzyw, zbóż i ziaren, których nie potrafiłam rozpoznać. Wśród nich można znaleźć ziarna chocho, czarną kukurydzę, amarantus, a także suszone ziemniaki zwane chuño, które są twarde jak kamień, ale po ugotowaniu nabierają charakterystycznego smaku.

Wiele kobiet nosi dzieci w chustach na plecach, a kiedy maluchy zgłodnieją, są karmione piersią bez ukrywania się. To dwie godziny drogi od Quito, dlatego nie ma tu turystów. Wśród świeżych dań widziałam grillowane kurze łapki, podawane prosto z rusztu.

Jeszcze egzotyczniejszy rynek, bo z polową kuchnią, opisałam w poście Indianie Keczua

Pujili ekwador 8 1
Ekwador Indianie Keczua targ
Pujili ekwador 3
Ekwador Keczua
Pujili ekwador 4
Keczua Ekwador
Pujili ekwador 5
Pujili ekwador 6
Pujili ekwador 7

Wulkany w Ekwadorze. Wulkan Quilotoa – kaldera, która zapiera dech

wulkany w ekwadorze Quilotoa Crater lake 1

Wulkan Quilotoa to jedno z najbardziej spektakularnych miejsc w Ekwadorze. W 1280 roku doszło tu do jednej z największych erupcji wulkanicznych ostatniego tysiąclecia. Eksplozja była tak potężna, że wyrzuciła w powietrze ponad 18 km³ materiału wulkanicznego, a pyły dotarły aż do wybrzeża Pacyfiku. Stożek zapadł się, tworząc kalderę – czyli ogromne zagłębienie w szczytowej części wulkanu.

W ten sposób, wewnątrz wulkanu Quilotoa, na wysokości około 3 915 metrów n.p.m. powstało jezioro o głębokości 250 metrów i średnicy 3 kilometrów. Woda ma intensywny, zmienny kolor, od turkusu po głęboką zieleń, zależnie od światła, pogody i zawartości minerałów. Po wschodniej stronie jeziora znajdują się bulgoczące gorące źródła, a w powietrzu unosi się zapach siarki. To wciąż aktywny geotermicznie obszar, choć sam Quilotoa pozostaje uśpiony.

Krater Quilotoa mierzy około 15 kilometrów wokół obręczy. Można go obejść pieszo w ciągu 4–5 godzin, ale szlak jest piaszczysty, stromy i wymagający. Z punktu widokowego do lustra wody jest około 400 metrów w dół.

Wiele osób decyduje się na powrót na grzbiecie konika za 10 dolarów. Niestety, to ogromne obciążenie dla zwierząt — nawet bez pasażera wspinaczka jest dla nich trudna i wyczerpująca.

wulkany w ekwadorze Quilotoa Crater lake 3

Obawiam się, że nawet najlepszy aparat nie odda potęgi i piękna wulkanu Quilotoa. Wiatr, wysokość, zmienne światło i cisza sprawiają, że to miejsce działa na wszystkie zmysły. Natura przypomina tu, jak małym elementem jesteśmy w wielkiej geologicznej historii Ziemi.

W 1280 roku doszło do największej erupcji wulkanu na świecie na przestrzeni tysiąca lat. Powstała kaldera, czyli wielkie zagłębienie w szczytowej części wulkanu. Inaczej mówiąc- dziura po zapadnięciu stożka. 

wulkany w ekwadorze Quilotoa Crater lake 4
wulkany w ekwadorze Quilotoa Crater lake 2

Po wschodniej stronie jeziora są bulgoczące gorące źródła i czuć zapach siarki.

wulkany w ekwadorze Quilotoa Crater lake 6
wulkany w ekwadorze Quilotoa Crater lake 5

Mam słabość do alpak i uwielbiam ciepłe wdzianka z ich wełny.

wulkany w ekwadorze Quilotoa Crater lake 7
wulkany w ekwadorze Quilotoa Crater lake 8

Jadąc widzimy świnki morskie kręcące się na rożnie, musimy się zatrzymać na zdjęcie. Uprzedzam pytania, nie, nie jadam zwierzątek stworzonych do tulenia. Porcja z ziemniakami i sałatą kosztuje 15 dolarów, cała świnka 60 dolarów.

wulkany w ekwadorze Quilotoa Crater lake 9
Lepiej wybrać coś w restauracji.

Wulkany w Ekwadorze. Chimborazo (6 310 metrów)  

wulkany w ekwadorze Chimborazo 1

Chimborazo jest najwyższym aktywnym wulkanem Ekwadoru i najwyższym w północnej andyjskiej strefie wulkanicznej. Wulkany w Ekwadorze są imponujące,

Masywny, pokryty lodem stratowulkan leży na południowo-zachodnim krańcu głównego ekwadorskiego łuku wulkanicznego, tak zwanego „Avenida de los Volcanes”.

wulkany w ekwadorze Chimborazo 2

Chimborazo wybuchł co najmniej 7 razy w ciągu ostatnich 10 000 lat. Erupcje te wywołały  fale sięgające do 3800 m wysokości. Średnia przerwa między pojedynczymi erupcjami wynosi około 1000 lat, a ostatnia erupcja nastąpiła około 1400 lat temu. Wulkany w Ekwadorze są naprawdę niebezpieczne.

wulkany w ekwadorze a

Wulkany w Ekwadorze. Vicuna, wielbłądowaty krewniak lamy

wulkany w ekwadorze Chimborazo 4

Vicunie żyją w Andach na wysokościach sięgających 4 800 metrów. Ich organizm jest doskonale przystosowany do surowych warunków — zęby rosną im całe życie, dzięki czemu mogą gryźć twarde, górskie rośliny. Mieliśmy szczęście, że jedna z nich podeszła blisko i pozowała zupełnie jak na zdjęciach z folderów turystycznych.

Vicunie należą do rodziny camelidów, południowoamerykańskich ssaków, do których zaliczamy także lamy, alpaki i guanako., które widzieliśmy w Patagonii.

Od innych przeżuwaczy różnią się tym, że mają miękkie poduszki zamiast kopyt, trójkomorowy żołądek i eliptyczne czerwone krwinki, co pomaga im przetrwać na dużych wysokościach. Vicunie są najmniejsze i najbardziej dzikie z tej grupy, a ich wełna jest najdelikatniejsza na świecie – cieńsza nawet niż kaszmir.

Wełna vicuñi była ceniona już przez Inków, którzy zarezerwowali ją wyłącznie dla władców. Jest bardzo kosztowna, bo można ją pozyskiwać tylko co trzy lata i wyłącznie od dziko żyjących zwierząt. Żeby zapobiec kłusownictwu, co roku łapie się osobniki z futrem dłuższym niż 2,5 cm i strzyże w kontrolowanych warunkach.

Dzięki pomocy Peru, które ma vicuñę w herbie, udało się odbudować stado w Ekwadorze. Obecnie liczy ono około 350 tysięcy sztuk. Widzieliśmy w oddali wielkie stada — żyją w grupach po kilkanaście osobników z jednym samcem. Są płochliwe, ale ich obecność w krajobrazie Andów to coś więcej niż estetyka. To symbol przetrwania, równowagi i szacunku wobec natury.

wulkany w ekwadorze Chimborazo 3
wulkany w ekwadorze Chimborazo 9

Chmury spektakularnie otulają wulkany w Ekwadorze. Podjeżdżamy jeepem do wysokości 4800 metrów n.p,m.

Według indiańskich legend, Chimborazo rywalizował z wulkanem Cotopaxi o miłość do wulkanu Tungurahua. Chimborazo wygrał, a owocem tej miłości jest wulkan Pichincha widoczny na tle Quito.

Na wysokości 5 tyięcy. metrów znajduje się schronisko, z którego wyrusza się na szczyt.  Nasz przewodnik zdobył Chimborazo dwa razy i zajęło mu to 8 godzin, ale schodzenie trwa połowę krócej. Przewodniki podają, że podejście zajmuje 10 godzin.

wulkany w ekwadorze Chimborazo 8

Chimborazo wyższy od Everestu?

Ekwador Wulkan Chimborazo 6310 metrow

Wulkany w Ekwadorze mogą być wyższe od Mount Everestu — jeśli zmierzymy ich wysokość nie od poziomu morza, lecz od środka Ziemi. To zasługa równikowego położenia i tzw. geoidalnego wybrzuszenia — nasza planeta nie jest idealną kulą, lecz lekko spłaszczoną elipsoidą. Na równiku promień Ziemi jest większy niż na biegunach, dlatego szczyt Chimborazo znajduje się dalej od środka Ziemi niż Mount Everest.

To nie tylko ciekawostka geograficzna – to metafora całej podróży. Nigdy wcześniej nie czułam takiej potęgi natury. Wulkany w Ekwadorze nie są tylko górami – są żywymi, monumentalnymi istotami, które kształtują krajobraz, klimat i historię.

Cotopaxi było widoczne z lotniska w Quito, mimo że dzieliło nas ponad 100 kilometrów. Quilotoa zmieniała kolor z każdym ruchem słońca. A Chimborazo stał jak granitowy kręgosłup kontynentu.
Nie przeżyłam nigdy niczego podobnego. I chyba właśnie o to chodzi w podróżach — żeby odkryć coś, o czym nie miało się pojęcia, a potem już nigdy nie patrzeć na mapę tak samo.

Ludzie żyjący tak samo od setek lat, uprawiający ziemię na stokach gór wzbudzali ciekawość i szacunek. Kupiłam  pęczki niezwykle aromatycznego czosnku u Indian Keczua, doprawiam dania i czuję, że są wyjątkowe. Posadzę w moim ogrodzie i zobaczę co z tego wyniknie. To była niezwykła podróż i cieszę się, że mogłam zobaczyć te cuda. 

Zapraszam do obserwowania.

Może ci się spodobać

38 komentarzy

Stardust -

Przepiekne!!!!
Bardzo Ci dziekuje za to podrozowanie dzieki Tobie, bo niestety do wielu miejsc gdzie Ty jezdzisz ja juz nie moge. Na tych wysokosciach po moim przeszczepie umarlabym w ciagu 10 minut, wiec tym bardziej doceniam to co pokazujesz i opisujesz.
W polnocnej Californii odwiedzilam Lassen Volcanic National Park, krajobraz podobny ale to taka miniaturowa namiastka tego co Ty pokazalas.
Przyznam, ze ja bym jednak te swinke zjadla, pewnie do spolki ze Wspanialym… OK zaczne od poczatku, namowilabym Wspanialego, ze zjemy razem, a potem bym po prostu sprobowala i zostawila jemu:))
Tak po prostu z czystej ciekawosci.
Z takiej wlasnie ciekawosci jadlam burgery z kangura i teraz przynajmniej wiem jak smakuja:)))

Reply
Stardust -

Ach i zapomnialo mi sie, zrodla siarkowe strasznie smierdza…. dla mnie to jest nie do wytrzymania. A takowe tez sa w polnocnej Califronii, nawet woda z kranu na polnocy smierdzi siarka. Kuzynka mojego meza tam mieszka, zeby mylam w wodzie butelkowej, ale niestety prysznic musialam brac w tej smierdzacej;)) na szczescie tylko trzy razy, bo pozostale dni mojego dwutygodniowego tam pobytu nocowalysmy w hotelach.

Reply
Eulampia -

Z ciekawości poczytałam o Lassen Volcanic National Park, a potem porównałam odległości, niemal tyle samo z Atlanty co do Ekwadoru! Bardzo malowniczo tam, może się uda kiedyś. Parki Narodowe w USA są przepiękne. Ja mam wyobraźnię kulinarną, jak ktoś mówi, że lepsze od kurczaka, to wierzę:) Mało jedliśmy mięsa, czasami wystarczyły owoce w ogromnych ilościach. 5 sztuk za dolara najbardziej egzotycznych, dojrzałych przysmaków to też doświadczenie. Sporo z nich jest dostępnych u nas, np. czerwone banany, ale za czerymoje to trzeba płacić sporo i nigdy nie są naprawdę dojrzałe. Mięso z kangura mogę kupić u nas i pdobno jest mało kaloryczne i smaczne, no ale przeżyję bez tej wiedzy. To ja Ci dziękuję za odwiedzanie i kopnięcie na zachętę, żeby pisać.

Reply
Eulampia -

Siarki nie czułam, bo nie zeszłam na sam dół i nosa nie przykładałam, ale miałam nieprzyjemność powąchać siarki ( nie pamiętam gdzie) i to wstrętne doświadczenie tylko zapamiętałam. Niewesoło mają tam.

Reply
Justyna -

Podziwiam ludzi, którzy decydują się na tak odległe i często niebezpieczne podróże. To wymaga wielkiej odwagi :)

Reply
Olga Jawor -

Eulampio, jestem zachwycona tymi widokami! Nie dziwię się, że i Ty byłam pod ich wrażeniem i nadal jesteś. To chyba jedno z piękniejszych miejsc na ziemi. Ogromne przestrzenie, puste, ale pełne barw, melanżowo przenikajacych sie i zachęcajacych do zobaczenia z bliska ziemi i roślin takie majacych kolory. Imponujące jest to, że wspieliście sie tak wysoko w tym rozrzedzonym powietrzu. Brawo! Poczytałam trochę u Waszych młodych znajomych ich relacje ze wspinaczki i też jestem pod wrażeniem. A to Twoje zdjęcie z alpakami – cudne! Nie dzwię się, że wybralaś je do zilustrowania swego profilu z boku bloga. Śliczne to ponczo, w które jestes ubrana.
A to jezioro w niecce wulkanicznej – zachwyt! Jego kolor podobny do Morskiego Oka, tylko otoczenie zupełnie inne.Kolejny cud zapadajacy w pamieć.
Życie na tylu wulkanach…Niesamowite. Czy można zapomnieć o poczuciu nieustajacego zagrozenia? A moze do wszystkiego można sie przywyczaić? Pewnie tak. Człwiek to taka elastyczna istota, która w każdych warunkach potrafi sie ukokosić, poczuć u siebie.
No i fajny targ w tym miasteczku daleko od turystów – kolorowy, jakby zatrzymany w czasie.
Piękny, tak inny od naszej codzienności świat.Ekwador nieporównywalny do niczego innego.Wspaniale, że mogłaś tam byc, dotknąc stopami tej niesamowitej ziemi, poczuc jej przestrzeń, smak, zapach i na własne oczy zobaczyć kolory!:-))
P.S.
U nas wróciła od wczoraj piekna pogoda, wiec od razu pochłonęła nas robota w ogrodzie!
Uściski serdeczne Ci zasyłam i podziekowania za przepiękną relacje z podrózy! Teraz i ja będę miała te widoki pod oczami. Teraz Ekwador i we mnie zasiał ziarno tęsknego zachwytu!:-)*

Reply
anieszkaczytaclubi -

Zazdroszczę podróży. Moje muszą jeszcze chwile poczekać. Ekwador – chyba nigdy sama bym na to nie wpadła aby tami pojechać, a po przeczytaniu tego wpisu sądzę że warto.

Reply
Eulampia -

Agnieszko, oprócz wulkanów w Ekwadorze są cudne miasteczka, plaże, dżungla i Galapagos, wszytsko w kraju o połowę mniejszym niż Polska. Oczywiście, że warto.

Reply
Eulampia -

Olu, mam w zanadrzu jeszcze jeden niesamowity market, dwa miasteczka i Quito. W stolicy widok z 3 kościołów i Teleferico- widok z 4 tys. metrow na Quito. A do tego te kolonialne uliczki niezapomniane. Sąsiad Peru bardzo się różni, jest naturalniej i prawie bez turystów. Rzeczywiście księżycowy krajobraz jest bardzo piękny, a to niebo, co za kolory ma niezwykłe. Wbrew pozorom wulkany są dość łatwo dostępne, jak chce się tylko podziwiać, na 4800 m się wjeżdża, a widoki nie z tej ziemi. Dziękuję Ci za zyczliwy komentarz, bardzo dla mnie ważny. To przyjemność dzielić się z Tobą wrażeniami. Cieszę się, że masz w końcu piekna pogodę. U mnie burze i tropik, kolibry i hibiscusy, lubię to.

Reply
Eulampia -

Justynko, ja mieszkam w USA, do Ekwadoru miałam tylko 4.5 godziny lotu. Nie jestem jakoś specjalnie odważna, a na wulkany pojechałam z przewodnikiem. Dzięki za odwiedziny:)

Reply
Bookendorfina Izabela Pycio -

Wyprawa kajakiem po wodach wulkanu, to coś zdecydowanie dla mnie. :) Rzadko trafiam na wpisy o Ekwadorze, jak dużo jeszcze o tym kraju nie wiem.

Reply
Olga Jawor -

Co dzień tu wracam, bo wprost nie mogę sie napatrzeć na te cudne widoki!:-)))
P.S.
U mnie upał coraz większy, gryzace muchy przystąpiły do zmasowanego ataku!Ale nic to, nie damy się krwiopijcom!
Uściski serdeczne śle Ci na początek nowego tygodnia!:-))

Reply
Eulampia -

Spotykaliśmy przeważnie Amerykanów i Niemców, nie jest to zbyt popularna destynacja. Ekwador kojarzy się z wyspami Galapagos a Quito z krótkim przystankiem na przesiadkę. Ja marzę, żeby tam wrócić jeszcze, dżungla czeka i jeszcze więcej cudownych miasteczek.

Reply
Eulampia -

A ja mam mrówki fire ant. Pół biedy jak siedzą w mrowisku, mogę ominąć, ale lubią grządki, kwiatki i bardzo boleśnie gryzą, (przypomina to poparzenie pokrzywą). Mam niepokojące odruchy przez to, podskakuję, jak mnie trawa połaskocze. Wszyscy wydają majątek na tepienie tego świństwa, a one się na nowo organizują. Na początku puchłam, teraz zahartowana tylko się drapię.
Cieszę się, że podobają Ci się nasze zdjęcia, wkrótce przygotuję coś nowego. Wspaniałego tygodnia zyczę Olu, pozdrawiam serdecznie.

Reply
Jak To daleko -

Jak przeczytałem i obejrzałem zdjęcia, aż chce się ruszyć tam! :)

Reply
Eulampia -

Nie zdziwię się jak to zrobisz, właśnie czytam Twój blog:)

Reply
Emilia Teofila Nowak -

Co za niesamowite miejsca!!!
Wcześniej w ogóle o tym nie słyszałam!
Aż żal, że to tak daleko. Chciałabym kiedyś się również tam wybrać, może się uda.
No dobra, na Chimborazo raczej nie dałabym rady się wdrapać przy obecnej żałosnej kondycji. Ale jest po co nad nią pracować! ;-)
Magiczne zdjęcia, piękne chwile. Dzięki za to, że mogłam tak miło spędzić czas podczas lektury notki!
Serdecznie pozdrawiam!

Reply
Eulampia -

Ja też nie! Popatrzeć wystarczy, widać je przez wiele kilomertów. Dziękuję za miłe słowa i cieszę się, że Ci się podobało.

Reply
Anszpi -

Wpis robi wrażenie, tyle miejsc i informacji. Też bym chciała zobaczyć jakiś wulkan

Reply
Eulampia -

Mój pierwszy widziałam na Martynice, coraz bardziej mnie fascynują.

Reply
Olga Jawor -

Wyobraziłam sobie te Twoje niepokojące odruchy – taki taniec św. Wita pośród grządek!:-)) Wiem, wiem, to nieśmieszne bo bolesne, ale czasem tylko śmiechem mozna przełamać lęk, ból i bezradnośc.Moje ogrodowe bzykadła strasznie szalały przed deszczem. Po deszczu zniknęły a pojawia sie pewnie jutro, bo upały maja narastać.Mam klęskę urodzaju jabłek. Jabłka w wielu konfiguracjach. Nawet cydr dzisiaj zrobiliśmy z męzem…Entliczek-pentliczek czerwony stoliczek…
Życzliwe myśli zasyłam oraz życzenia by Twoje wściekle ogniste mrówki poszły sobie do sąsiada albo gdzie chcą, byle dalej od Ciebie!:-))

Reply
Eulampia -

Entliczek-pentliczek, czerwony stoliczek,
A na tym stoliczku pleciony koszyczek,

W koszyczku jabłuszko, w jabłuszku robaczek,
A na tym robaczku zielony kubraczek.

Powiada robaczek: "I dziadek, i babka,
I ojciec, i matka jadali wciąż jabłka,

A ja już nie mogę! Już dosyć! Już basta!
Mam chęć na befsztyczek!" I poszedł do miasta.

Szedł tydzień, a jednak nie zmienił zamiaru,
Gdy znalazł się w mieście, poleciał do baru.

Są w barach – wiadomo – zwyczaje utarte:
Podchodzi doń kelner, podaje mu kartę,

A w karcie – okropność! – przyznacie to sami:
Jest zupa jabłkowa i knedle z jabłkami,

Duszone są jabłka, pieczone są jabłka
I z jabłek szarlotka, i komput [placek], i babka!

No, widzisz, robaczku! I gdzie twój befsztyczek?
Entliczek-pentliczek, czerwony stoliczek.

Skopiowałam, ale prawie cały pamiętam:) Ja mieszkam w brzoskwiniowym stanie, mamy tanie wielkie, soczyste brzoskwinie, ale i tak zazdroszczę jabłek! Są takie wszechstronne.

Reply
Olga Jawor -

To jeden z moich ulubionych wierszyków Brzechwy!:-)
Brzoskwiń mam tylko dwie sztuki – wisza sobie te dwa owocki na młodej brzoskwince i powolutku rosną!:-)
Za to jabłka mnie wykończą w tym roku! Dłonie mam zbrązowiałe i pocięte od ich wielogodzinnej obróbki.A W nocy lało i mocno wiało i właśnie zobaczyłam, że znowu na trawniku leży mnóstwo jabłek. Kiedys kozy pomagały mi dzielnie uporać sie z nadmiarem, dzisiaj pewnie duża częśc z tych owoców sie zmarnuje, niestety…A juz za chwilę będzie to samo z czarnym bzem, śliwkami a potem gruszkami. Niesamowity rok, po prostu!

Reply
Eulampia -

Olu, może masz w okolicy jakąś tłocznię owoców? Chciałabym mieć tyle jabłek:) U nas jesienią pojawią się z sadów na północy stanu, tu jest za ciepło. Jednoczesnie za zimno na papaje i awokado, to niesprawiedliwe! Ciesz się z urodzaju, nie ma nic piękniejszego niż zapach pieczonych jabłek:)

Reply
Olga Jawor -

Nie mam tłoczni w okolicy. Mam za to swoją elektryczną wyciskarke do soków. A więc wyciskamy ile sie da, z czego sie da póki wyciskarka nie padnie!:-)

Reply
Anonimowy -

Przepiękne zdjęcia. Ja na razie z bliska, nocą zwiedzałam wyłącznie Stromboli na przepięknych Wyspach Liparyjskich. Ekwador z tymi niezliczonymi wulkanami wygląda zachwycająco!

Reply
My Travel Blog By Ania Wiklińska -

Co za niesamowite miejsce! Jest bardzo wysoko na liście moich marzeń :)

Reply
Eulampia -

Ekwador to jedno wielkie pozytywne zaskoczenie, lubię wszystko, naturę, miasta i ludzi:)

Reply
Eulampia -

Dziękuję. W wulkanach jest coś uzależnającego, sa tajemnicze i nieobliczalne. Przeważnie mają mroczne historie zapierające dech.

Reply
NewEnglandBlog.pl -

Wow, niesamowita wyprawa. Warto żyć dla takich chwil. Wpis i zdjęcia świetne.

Reply
Eulampia -

Dziękuję Ci. Oj warto, trzyma długo.

Reply
Aleksandra Stromecka -

Każdy inny, ale wszystkie widoki po prostu przepiękne. Mam wrażenie, że to jedno z najpiękniejszych miejsc na świecie.

Reply
Beata-albumzpodrozy.pl -

Jestem pod wrażeniem! Jak Wy to robicie , że zawsze trafiacie w tak wyjątkowe miejsca??? Wulkanów "zazdraszczam" �� uwielbiam te klimaty, gdybym się urodziła jeszcze raz zostałabym wulkanologiem he he. Świetna relacja i fantastyczne zdjęcia. PS widzę zmiany (graficzne) na blogu. Wszystko wygląda ślicznie! ������

Reply
Eulampia -

Beata, Ekwador zawsze mnie pociągał, a kiedy pisząc o świnkach w Peru odkryłam, że w Quito jest "Ostatnia Wieczerza" ze świnkami, zaczęło sie czytanie i wyszukiwanie informacji o tym kraju. Chciałabym wrócić, bo ledwo liznęliśmy, chciałoby się na Galapagos i do dżunglii. Wulkany porażają, Quito otaczają dookoła. Zabieram się za wybieranie zdjęć. Dziękuję ci za dobre słowo o grafice, wiem, że szaleję, szukam pomysłów i czasami sama nie wiem co zastanę rano:)

Reply
Eulampia -

Ja to samo mówię za każdym razem jak się zapowietrzę widząc jakieś cuda, a potem okazuje się, że cuda się nie kończą na szczęście. Bardzo dobrze się czułam w Ekwadorze, odpowiada mi wszytsko, nawet choroba wysokościowa nie dokuczała. Pozdrawiam cię i dziękuję za odwiedziny.

Reply
Eulampia -

Oby nie padła! Przypomina mi się tyle przysmaków z jabłkami, chyba żaden owoc nie jest aż tak uniwersalny. Jestem pewna, że się nie znudzą Olu:)

Reply
Magdalena -

Co za klimat zdjęć, i te ubrania! Przepiękne widoki, zazdroszczę :)

Reply
Maria -

Dziękuję. Ekwador, to przepiękny kraj, bardzo fajni ludzie. Chociaż nie ma tak spektakularnych pozostałości po Inkach jak w Peru, to warto. Pozdrawiam ciepło:)

Reply

Zostaw komentarz