Machu Picchu kojarzy się wszystkim z kulturą Inków, chociaż ich imperium istniało krótko, a największy rozkwit trwał tylko 100 lat. W tym czasie zajmowali tereny dzisiejszego Ekwadoru, Kolumbii, Boliwii, Chile i Argentyny.
Pierwsze prekolumbijskie cywilizacje Wari i Tiwanaku powstały tysiące lat temu i to na ich fundamentach Inkowie zbudowali swoje.
Czcili Boga Słońce Inti i Boginię Ziemi- Pacha mama, których siedzibą są Andy. Pacha mama wciąż jest obiektem kultu w Peru. Za jej sprawą wschodzą rośliny i rodzą się plony, trzęsie się ziemia i rodzą się dzieci.
Wierzono, że władcy Inków pochodzą od Boga Słońce i nazywano ich po prostu Inka. Wszystkie bóstwa zostały stworzone przez wiecznego, niewidzialnego i wszechmogącego boga Wirakoczę.
Szamani zajmowali wysokie stanowiska w społeczeństwie i wierzyli w reinkarnację a Święte Miasto Cuzco było centrum ich imperium.
Tu bogactwo było widoczne, dzięki zdobieniu każdego budynku złotem i srebrem. Posiadało zaawansowaną inżynierię hydrauliczną, techniki rolnicze, wspaniałą architekturę, tkaniny i ceramikę.
Spis treści
Mita
Tajemnicą bogactwa Inków była mita, to system, w którym wszyscy ludzie pracowali za darmo dla rządu przez jakiś czas. W tamtym czasie potrzeba było 65 dni, żeby zapewnić żywność dla swojej rodziny, więc był czas na prace publiczne.
Pracowali przy budowie dróg, pałaców, domów, pomników i mostów, w kopalniach i na polach. W tym czasie rząd opiekował się rodziną. Czterysta lat temu Hiszpanie odkryli ogromne bogactwa Inków, a następnie systematycznie plądrowali ich ziemię, zostawiając wielką cywilizację w strzępach.
168 Hiszpanów dowodzonych przez Francisco Pizarro zdołało pokonać taki ogromny naród, dzięki kilku nieszczęśliwym splotom. Po śmierci władcy wybuchła krwawa wojna domowa między dwoma pretendentami do tronu. Oprócz tego kraj doświadczyło coś o wiele gorszego niż garstka chciwych złota obcych- ospa.
Żyjący wiele lat w izolacji, pozbawieni byli odporności na wiele innych chorób, które w Europie były niegroźne. Prawie 90% ludności zmarło.
W 1539 roku Manco Inka założył nową stolicę, ostatnia ostoję Inków zwaną Vilcabamba. Udało się ją utrzymać przez 33 lata, potem została zniszczona przez Hiszpanów.
Poszukiwania zaginionego miasta trwały od XIX wieku.Vilcabamba została odkryta w 1976 roku przez Tony’ego Halika i Elżbietę Dzikowską, a raczej to oni pomogli udowodnić, że to jest właśnie ostatnia stolica Inków.
W Cuzco odsłonięto tablicę upamiętniającą te wydarzenia i są na niej nazwiska naszych rodaków. W Ollantaytambo wskoczyliśmy w pociąg jadący do maleńkiej miejscowości Machupicchu nazywanej po staremu Aquas Calientes (gorące źródła), bo nowa nazwa się nie przyjęła.
Jak dojechać do Machu Picchu

Przygoda się rozpoczęła, przeszklony pociąg mknący tunelami wśród gór, to niezwykłe doświadczenie. Nasze miejscówki były na końcu pociągu, trochę przykro.
Jednak los nie przestawał się do nas uśmiechać, przyszedł ktoś i odwrócił fotele tak, że z ostatniego miejsca, zrobiło się pierwsze, a my mieliśmy taki widok, jaki ma maszynista.


Bilety były kupione kilka miesięcy wcześniej, to cała tajemnica. Najbardziej ekskluzywnym pociągiem jest Hiram Bingham (ceny i połączenia), podróż z Cusco kosztuje ok. 400 dolarów.
Widzieliśmy też maszerującą młodzież po torach i wcale im się nie dziwię, bo było przepięknie.


Wioska Machu Picchu, albo Aquas Calientes
Aquas Calientes, czy też Machupicchu, jest uroczym miejscem, właściwie składa się z samych hotelików, restauracji i sklepów z pamiątkami.


Bilet do Machu Picchu należy kupić online dużo wcześniej, ponieważ dziennie wpuszcza się „tylko” 2 500 osób i może być kłopot z ich zdobyciem w Cuzco.
Chcieliśmy pojechać pierwszym autobusem ( 30 min. jazdy, $24), dlatego budzik był nastawiony na 4:00 rano. Ciemności panowały egipskie, ciężko było znaleźć włącznik lampki, a jak już znalazłam pstrykam bezskutecznie.
Z wrodzonym optymizmem poszłam szukać górnego światła, nadal ciemno jak w psiarni. Dobrze, że wszystko było przygotowane wieczorem, przy pomocy małej latarki jakoś sobie poradziliśmy.
Miało być śniadanie, jednak chłopaki spali w najlepsze, ciemność panowała w całym hotelu, najgorsze, że na zewnątrz też. Zaczęłam lekko panikować, bo imienne bilety na autobus kupione dzień wcześniej były na konkretną godzinę a następnego dnia już wyjeżdżaliśmy.
W końcu dostaliśmy jakąś bułkę i kawę i ruszyliśmy za innymi w stronę przystanku. Czekały setki ludzi, naliczyłam 30 autobusów, ale mogło być więcej. Wszyscy się potem rozproszyli i nie było tłoku. Podsłuchiwałam z zainteresowaniem Czechów, tyle różnych języków na raz nigdy nie słyszałam.
Zamiast autobusem, można się dostać pieszo, to 400 metrów w górę i zajmuje do 90 minut.
Są inne możliwości dotarcia do Machu Picchu. Klasycznym szlakiem Inków wędruje się z Cusco 25 km przez 4 dni i kosztuje około 500 dolarów, nie można iść na własną rękę.

Hiram Bingham – odkrywca Machu Picchu
Hiram Bingham, profesor historii latynoamerykańskiej na uniwersytecie Yale, w 1907 roku dokonał jednego z najsłynniejszych odkryć w historii, chociaż jego celem była Vilcabamba, ostatnia stolica Inków.
Nawał miasto Machu Picchu, co oznacza w języku keczua stary szczyt. Z trzech stron otacza je rzeka Urubamba. Zostało zbudowane w drugiej połowie XV wieku przez władcę Pachacuti i opuszczone 100 lat później, nie znane są przyczyny.
Było centrum ceremonialnym, ale też gospodarczym i obronnym. Mieszkało tam około tysiąca osób.
W wiejskiej części znajdowały się pola uprawne, w miejskiej pałace, świątynie i domy. Wyższe partie zajmowali kapłani, tam też znajdowało się obserwatorium i Świątynia Trzech Okien.
Włączam muzykę, oglądam zdjęcia i przeżywam jeszcze raz jedną z najmocniejszych podróżniczych przygód. Spektakl się zaczyna. Mgła ciągle skrywa tajemnicze miasto Inków, ogłoszone jednym z siedmiu nowych cudów świata.
Już tu jestem, dotarłam po wielu trudach, ale góry się odsłonią na swoich zasadach. To niesamowite, bo kompletnie nie wiem czego się spodziewać, ciekawość mnie zżera, jestem podekscytowana do granic możliwości. Może niczego nie zobaczymy?

Drgnęło, chmury zaczęły się delikatnie przesuwać. Odpływały na chwilę i znowu wszystko przysłaniały, rozległ się jeden głośny jęk zachwytu. To wyglądało jak uroczyste odsłonięcie dzieła z fanfarami.
Miejsce tak znajome ze zdjęć, powoli zaczęło się wyłaniać. Wzruszenie, dreszcze, uniesienie, wszystko razem. Zastygłam po prostu i czułam, że to jedna z tych magicznych chwil w życiu, które się potem przywołuje z pamięci.
I było przepięknie, takie znajome, ale monumentalne, o wiele większe niż się oczekuje po obejrzeniu zdjęć. Idealna kompozycja nieba, gór i ludzkiej pracy.

To takie naturalne tam, stać się czcicielką Pacha mama (pacia mama), bogini czczonej przez rdzennych mieszkańców Andów. Matka Ziemia, Czas. Bogini gór. Wszech obecne, niezależne bóstwo, mające samowystarczalną, twórcza siłę, żeby utrzymać życie na Ziemi.






Huayna Picchu- słynna góra za Machu Picchu
Stąd jest najlepszy widok na ruiny. Bilet należy kupić wcześniej i można na nią wejść tylko do południa. Huayna Picchu znaczy – młody szczyt.




Brama Słońca w Machu Picchu





Augusto Berns – niemiecki rabuś w Machu Picchu
Der Bandit!!! usłyszeliśmy, kiedy Krzyś się potknął i wpadł w sam środek niemieckiej wycieczki. Byliśmy trochę zmęczeni, zrobiło się gorąco, a wszędzie były sznurkowe zapory.
Przesadził barierkę i naraził damy na palpitację, połowa za serce się chwyciła zgorszona. Przewodnik po ochłonięciu kontynuował wykład: „w tym miejscu prawdziwy odkrywca Machu Picchu- Niemiec – Augusto Berns złożył swój podpis”.
Wandale- powiedział Krzyś dość głośno i miał rację.
Ciekawa historia, bo Hiram znalazł ok. 4 tys. zabytków, ale głównie ceramiczne naczynia, mumie, kości.
Badania dowodzą, że Berns znalazł miasto 40 lat wcześniej i je splądrował, Zwykły rabuś, w dodatku za zgodą peruwiańskich władz, oddawał 10 procent ze znalezionych skarbów.
Świątynia słońca

Główna świątynia i ołtarz ofiarny



Świątynia Kondora



Świątynia Trzech Okien
Posiada trzy ściany i kiedyś była pokryta dachem.



Intihuatana – miejsce uwiązania słońca
Intihuatana to serce Machu Picchu. Oznacza miejsce uwiązania słońca. Rytualny kamień ustawiony najwyżej w cytadeli Inków.
Służył do wskazywania równonocy. 21 marca i 21 września słońce nie rzucało cienia. Jest to możliwe dzięki odchyleniu kamienia o 13 stopni. Podstawy wskazują 4 strony świata.
Przeznaczenie kamienia było astronomiczno- religijne. Podobne kamienie były we wszystkich ważnych miastach i zostały zniszczone przez Hiszpanów, oprócz tego jednego, ponieważ nigdy nie odkryli Machu Picchu.


W dzień zimowego przesilenia przywiązywano rytualnie słońce, żeby nie uciekło. Od następnego dnia dni zaczynały się robić dłuższe.




Takie przeżycia zostają w człowieku na zawsze, nic się nie skończyło. Piękna natura, bogata historia oraz widoki, które uszczęśliwiają. A ja już zawsze będę chciała wracać do Ameryki Południowej.
Zajrzyjcie koniecznie do wpisów : Lima, Święta Dolina Inków i Ollantaytambo oraz do Pępek świata- Cuzco. Peru.
Obserwuj nas, żeby nie przegapić nowych wpisów.
53 komentarze
Przepieknie to opisalas, patrzac na te budowle,zadaje sobie pytanie : nie bylo takiej techniki jak dzis,wiedzy,sprzetu a jednak dokonali czegos niesamowitego.
Eulampio, przeczytałam i obejrzałam Twoją wspomnieniową relację z zachwytem i wzruszeniem. Wspaniale to wszystko opisałaś i pokazałaś. Przeczytam Twoją opowieść jeszcze kilka razy i obejrzę ilustrujące fotografie.Dużo informacji zawarłaś w swej opowieści, ale to bardzo dobrze! Przeczytam ją jeszcze kilkukrotnie żeby mi sieto utrwaliło, żeby nic nie umknęło mojej uwadze. Och, byłaś w cudownym miejscu! Ta góra i widoki wyłaniajace sie powoli spoza mgły, to było jak magia.Aż mnie dreszcz przeszedł, gdy zobaczyłam to piękno i majestat budowli indiańskich.ich ruin, które wyglądają lepiej i są trwalsze niz wszystkie współczesne budowle…Dziekuję za tę ucztę dla ducha i oka!Jeszcze tu wrócę potem!:-)***
Mnie sie tez podoba, ze w tej notce wiecej tekstu, bo jest on potrzebny. Komus kto tam nigdy nie byl i jak w moim przypadku nie bedzie tekst bardzo pomaga. Chociaz ja historie Machu Picchu znam bardzo dobrze, ale inaczej sie jednak zwiedza blogowo jak zdjecia sa okraszone tekstem.
Slowem dziekuje:))
Machu Picchu bylo zawsze moim zyciowym marzeniem, ale jak to czesto bywa zycie koryguje nasze marzenia. U mnie zdrowie juz nie pozwoli na odwiedzenie wielu zakatkow swiata z powodu wysokosci polozenia lub zanieczyszczenia powietrza.
Tym bardziej sie ciesze, ze piszesz i dzieki Tobie moge te miejsca odwiedzic z innej niz turystyczne filmy strony. Twoje notki sa bardziej osobiste a wiec inny przekaz.
Olu, jestem szczęśliwa, że poczułaś tę magię. Bardzo ciężko przenieść ją na zdjęcia a tym bardziej w opowieść. Mimo, że widoczek znajomy, bo milion razy fotografowany, to jest zupełnie inny, bardziej przestrzenny i po prostu piękny. Wracaj kochana, a ja będę miała motywację, żeby się bardziej starać
Dziękuję Ci i cieszę się, że mnie odwiedziłaś. Tak, to prawda, współczesne niszczy trzęsienie ziemi, a budowle Inków stoją, albo lekko się coś wysunie.
Pilnie słucham podpowiedzi i staram się jakoś rozwijać. Pewnie wrócę do starych postów i je przerobię. W tej notce o więcej tekstu się prosiło, żeby zamknąć cały peruwiański cykl. Czasami piszę mniej, żeby sztucznie nie pompować skąpych informacji. Nazwisko- Augusto Berns nie było mi znane, dowiedziałam się na miejscu, w domu dopiero poczytałam więcej.
Jest mi naprawde miło, że w jakiś sposób umożliwiłam Ci odwiedziny Machu Picchu. Jest dość nisko 2090-2400 m n.p.m ale najpierw trzeba dotrzeć do Cusco, a tam naprawdę czuje się wysokość i różne wredne dolegliwośći zatruwały życie.To osobiste, to trochę za bardzo, ale nie analizowalam za bardzo, bo w końcu nic by nie zostało:)))
Zajrzałam ponownie bo piękno Machu Picchu przyciąga…Tym razem zachwycił mnie opis jazdy pociągiem, gdzie ostatni stali sie pierwszymi! I załączona przez Ciebie muzyka dodaje specjalnego nastroju…I poza ciekawostkami historycznymi sporo Twoich przeżyć, uczuć – o coś takiego mi własnie chodziło!:-))
Jesteś najmilszą czytaczką na świecie:) Za każdą wskazówkę będe wdzięczna, krytyczną też, jak np. za bardzo odlecę.
Na you tube są filmy z podrózy pociągiem o nazwie :Hiram Bingham, tą najdroższą opcją. Przeszkłony dach ( nasz też taki miał) wagon restauracyjny, obiad w cenie biletu, drinki, muzyka na żywo. Ale to wszystko można mieć na miejscu, a widoki są takie same. Mijaliśmy domy na odludziu, wedrujących Inca Trial, niezwykłe rosliny, ale zdjęcia bardzo trudno zdobić. Lepiej było po prostu patrzeć i jak najwięcej przeżyć.
Eulampio masz wrodzony dar zdjecia bajkowe opisy w sam raz nie ma gledzenia o niczym Wspaniale, ze piszesz bloga nawet wpis o ogrodowych szkodnikach jest interesujacy.Dziekuje i czekam na wiecej
Dziękuję! Ciężko mi rozwiać wątpliwości, czy mój wysiłek trzyma jakiś poziom, dlatego jestem bardzo wdzięczna za każde miłe słowo. Chciałabym dzielić się tym, co mnie zachwyciło. bo się uduszę, jak zatrzymam to tylko dla siebie. Pozdrawiam serdecznie.
Ha! Odloty w pisaniu to coś, co tygrysy lubią najbardziej!:-) Ale jak cos mi sie nasunie, jakaś rada, czy uwaga, to napiszę Ci o tym. I o to samo proszę u siebie!:-)
Eulampio! To, co napisałaś na końcu – "Po prostu patrzeć i przezyć jak najwiecej". To jest sedno wszystkiego. Podrózować, zwiedzać, widzieć i coś odczuwać. Bez odczuwania to wszystko nie ma sensu. A im mocniej odczuwa to osoba opisujaca, tym ciekawiej moze to opisać i tym więcej czytelnicy przejmują od niej tych uczuc i emocji. Ale nie wszystko da sie opisac. Niektóre rzeczy są nieuchwytne, niektóre tak głęboko czegos w sercu dotykajace, że aż zbyt intymne by o nich pisać….
Piszesz o domach na odludziu, o wędrujących Inca Trial a ja od razu to widzę i moja wyobraźnia biegnie za tymi scenami, za tym kawałkiem dalekiej, egzotycznej rzeczywistosci, pełnej swojego zycia i cichych tajemnic…
Zgadzam się na taka umowę z przyjemnością Olu:) Tak, niektóre rzeczy są nieprzekładalne na literki, bo dźgają w osobiste doświadczenia.
Domki na odludziu były bardzo skromne, ale otoczone bananowcami, egzotycznymi kwiatami, jakie sę wpłata w kwiaciarniach do bukietów, powietrze jak brzytwa i widoki, jakby się miało za oknem telewizor:) I pamiętaj, że w pazdzierniku była wiosna. Dodaję, żeby wyobraznia mogła jeszcze lepiej popracować. Wyjechałam z lekko jesiennej Georgii i wjechałam w wiosnę! Niezwykłe to było. Jaki świat jest cudny. Nie mieliśmy tyle czasu, żeby maszerować kilka dni Inka Trial, ale to musi być wspaniałym doświadczeniem. Także wspinaczna na Huayna Picchu musi być czymś wspaniałym. Jest dośc stromo, ale na filmach widziałam schodki wykute, ale jaka nagroda potem, widok na ruiny z zupełnie innej perspektywy. Bilety mieliśmy, ale nas trochę te dolegliwości wysokościowe zmogły.
Tak, świat jest cudny i zaskakujący. Tu jesień, tam wiosna. Tu zima, tam lato. Domki napotkane na odludziu ukryte wśród wspaniałych kwiatów i drzew – małe raje żyjące swoim życiem i świata do szczęścia niepotrzebujące.
Wspinaczka po stromych schodkach wykutych w skale – brzmi to intrygująco, ale i troszke strasznie. Nie dziwie się, że sobie to odpusciliście tym razem. I tak było przeciez tyle innych wrażeń. Ale może jeszcze kiedys tam wrócicie i kto wie…?!:-)
Wspaniały artykuł i miejsce niezwykłe :) Mam nadzieję, że kiedyś tam dotrzemy :) Przepiękne zdjęcia :) Dziękuję za tę niezwykłą podróż :)
Zawsze chciałam to zobaczyć na własne oczy. Wspaniała podróż i przepiękne zdjęcia :-)
Dziękuję za tę wspaniałą podróż w jaką mnie zabrałaś swoimi zdjęciami i opowieścią :)
Dotrzecie na pewno! Ja z przyjemnością poczytam o Wietnamie, widzę mnóstwo ciekawych informacji, to z kolei moje marzenie. Pozdrawiam i cieszę się, że mnie odwiedziłaś.
Gdy patrzę na zdjęcia, to przypomina mi się Teotihuacan. Peru, a w tym oczywiście Machu Picchu to nasze podróżnicze marzenie. Przymierzaliśmy się do niego w zeszłym roku, ale przeraziły nas koszty. Musimy zebrać więcej informacji, bo wierzę, że można wyjazd zorganizować tak, abyśmy mogli sobie na niego pozwolić. Może kiedyś wydepczemy ścieżki po Was. :)
Dziękuję i cieszę się, że się podobało. Życzę, żeby się spełniło, ja też długo czekałam:).
Moje Machu Picchu,ach. Ile bym dała by tam wrócić, mam wrażenie,że nie odkryłam wszystkich jego zakamarków, ale to dlatego że tego miejsca nigdy nie ma się dosyć.
Od dawna marzy mi się aby zobaczyć to miejsce na własne oczy. <3
Cała przyjemność po mojej stronie, pozdrawiam.
O, widzę, że na swoim blogu masz poradnik dla początkujących, chętnie skorzystam.
Zajrzałam i cieszę się, że mogę poczytać o Wietnamie. Niestety nie byłam w Teotihuacan, bo tego dnia zemsta Montezumy mnie zaatakowała. Owszem, można wybrać tańsze sposoby dotarcia do Cusco i Peru. Np. pociągi, można za 400 dolarów a można zwyczajnym osobowym, widoki te same. W Cusco są naprawdę przyzwoite hostele. Powodzenia, uda się.
Zajrzałam do Ciebie, piękne zdjęcia Uros, cudo. Widzę, że widziałas zapasy cholit w La Pas, niestety też nie widziałam. Tez byłam na targu czarownic. Każdy ma troszeczkę inne spojrzenie, dlatego bardzo lubię czytać relacje z miejsc, w których byłam.
Warto, niezapomniane widoki. Dzięki za odwiedziny.
Niezapomniane i wyjątkowe widoki,Warto zobaczyć ;-)
>>> http://www.waszfotograf.com.pl/
Muszę zadać to pytanie: Dlaczego, jeśli jest jak wół napisane: "Do not touch", mimo wszystko "macacie" ścianę?
Żarcik, naprawdę nie dotyka. Wszystko i tak jest wystawione na działanie warunków atmosferycznych, więc muśnięcie ręką nie zrobi spustoszeń:)
Wspaniałe miejsce – super blog :)
Obserwuję i pozdrawiam :)
Dzięki, bożek raczej, dopiero trzymiesięczny. Pozdrawiam gorąco.
Zawsze chciałam odwiedzić Peru a Twój wpis mnie tylko w tym utwierdza. Piękne zdjecia
Dziękuję, czytałam, że nie da się zrobić złych zdjęć w Peru, byle słońce zaświeciło:) Od marzeń do realizacji droga prosta.
Czytałam z zaciekawieniem i wiele się dowiedziałam nowego. Jak zobaczyłam pierwsze zdjęcie, to się przestraszyłam, ze widoków nie będzie. Jednak są i są cudowne. Oglądałam i podziwiałam, podziwiałam, …
Dziękuję, wiele dla mnie znaczy taki komentarz. Grzech trzymac tylko dla siebie takie zdjęcia, pozdrawiam serdecznie.
Moje marzenie ! Piękne miejsce!
Dziękuję w imieniu miejsca:) Życzę spełnienia marzenia.
cudowne miejsce pokazane pięknymi zdjęciami
Dziękuję, cieszę się z każdego komentarza:)
Przepiękne krajobrazy! Dech w piersi zabiera:)
Super podróże. Peru przepiękne:)
Dziękuję i w pełni się zgadzam. Peru rzuca na kolana.
We wpisie o plantacji Boone napisałaś, że fascynacja światem często zaczyna się od tego, co widzieliśmy w tv. Patrzę na fotki w tym poście i przypomina mi się jak będąc dzieckiem oglądałem „Pieprz i wanilię” Tony’ego Halika i Elżbiety Dzikowskiej…
Dzięki za to!
W czasie kiedy ja dorastałam, telewizja była czarno-biała, moja wyobraznie bardziej rozpalały książki. Dzisiaj napisałam post o Charleston i przypomniałam sobie jak gorzko płakałam nad losem Toma z „Chaty wuja Toma”. Ale Amerykę chciałam zobaczyć szczególnie po lekturze książek Wiesława Wernica. Myślę, że te dawne fascynacje wpływają na głębokość przezywania wydarzeń, oto ja, tamta dziewczynka znad książki- jestem tu, widze to. to trochę jakby się samą siebie głaskało po głowie i mowiło, dla ciebie to zrobilam:)
Niesamowite miejsce i to marzenie mojego męża. Nie wiem kiedy tam dotrzemy ale wiem że bardzo chcemy :) świetna relacja i będę tu częściej zaglądać :)
pozdrawiam serdecznie ;)
Cieszę się Aniu, ze tu trafiłaś i dziękuję za miłe słowa. Myślałam, że to miejsce jest tak oklepane, po prostu jeszcze jedna piękna góra, a powaliło na kolana. Peru jest piękne i to wielka przyjemność tam przebywać. Życzę Wam, żeby się udało, na pewno tak będzie.
Jedno z moich podróżniczych marzeń.
Pięknie opisane ,dużo przydatnych wskazówek.
Widoki boskie, tylko się zachwycac.
Nie miałaś problemu z wysokością?Moja znajoma była i praktycznie nic nie pamięta, dopadła ją choroba wysokościowa.
Fantastyczne miejsce!!!
Pozdrawiam serdecznie-)
Miałam problemy z chorobą wysokościową, zmęczenie i potworny ból głowy, ale dopiero w La Paz. a potem się unormowało i juz mi nic nie dolegało, kiedy byłam w Ekwadorze i wspinalam się na wulkan.
Peru jest cudne, a Cuzco i Machu Picchu na zawsze zostają w pamięci.
Machu Picchu jest na naszej liście. Świetne zdjęcia! Pozdrawiamy
Przy Waszej aktywności nie zdziwię się, jak wkrótce zobaczę wpis stamtąd:) Również pozdrawiam.
Dziękuję, że przeczytałaś z takim zrozumieniem, post jest nierówny, bo zaczęłam zanim mnie złapało to świństwo. Spędziłam długie godziny na czytaniu, wszystko nakreśliłam pobieżnie, bo kto zna, ten wie, a kto nie zna, to mu wystarczy tyle na początek. 500 lat przed chrystusem ktoś odkrył to, co czujemy każdego dnia. Że każdej radosnej chwili towarzyszy lęk, że przeminie. Wszyscy jestesmy tacy sami, tego samego pragniemy i boimy się, Że zrozumienie tego połączy nas współczuciem z innymi. Dziękuję za życzenia zdrowia Wanilio, pozdrawiam serdecznie.
W tym roku miała być Brazylia… Będzie mega, jeśli gdziekolwiek pojedziemy…
My też wybieramy się do Brazylii w listopadzie, kto wie jak to będzie. Ciągle mam nadzieję,