Zorza i psie zaprzęgi w Fairbanks na Alasce
Zima na Alasce to inny wymiar podróżowania. Zaczęło się w Fairbanks, tuż poniżej koła podbiegunowego, gdzie noce są kruczoczarne, a zorza polarna świeci najjaśniej na świecie. Mieliśmy spotkanie z Mikołajem, który rezyduje tam przez cały rok, przejechaliśmy się psim zaprzęgiem, karmiliśmy renifery i wpadliśmy do Chena na kąpiel w gorących źródłach. Odwiedziliśmy też cerkiew, która przypomina o czasach, gdy Alaska należała do Rosji.
Kiedy wyszliśmy z lotniska w Fairbanks, 18 stopni na minusie podszyte wiatrem, przebiło się przez warstwy odzienia i rzekło – witajcie na Alasce. Mróz zatykał usta i nos. Przed wyjściem na zewnątrz ubieraliśmy się tak, jakbyśmy mieli wejść w orbitę okołoziemską i tak wyglądaliśmy. Potem w cieple, kiedy trzeba było zrywać z siebie kurtki i wełniane swetry, palce zaczynały szczypać boleśnie.
Alaska jest nazywana „Last Frontier”, ostatnia granicą Stanów Zjednoczonych, dlatego też podróż z Atlanty do Fairbanks zajęła nam 16 godzin. Stan pięciokrotnie większy od Polski, zamieszkuje tylko 700 tysięcy osób, a reszta należy do natury. Przemierzaliśmy setki kilometrów po oblodzonych drogach, z rzadka mijając inne samochody. Dookoła była tylko biel śniegu, zarys gór i strzeliste świerki północnoamerykańskiej tajgi. I pięknie tak, że zapierało dech. Nie zamieniłabym tego doświadczenia na karaibską plażę. Poczujcie prawdziwą zimę na końcu świata, zapraszam.
Spis treści
Kiedy Alaska należała do Rosji

Alaska była rosyjską kolonią przez ponad 120 lat. To jedyne miejsce w USA, gdzie można jeszcze zobaczyć rosyjskie cerkwie. W chwili sprzedaży mieszkało tu około 800 Rosjan. Próbowali hodować owce, ale nie przetrwały zimy na Alasce, dlatego zajęli się handlem futrami. Na masową skalę polowali na foki, wydry morskie i inne zwierzęta z których mogli zedrzeć futro. Przemocą zmuszali rdzennych mieszkańców do pracy, Aleuci musieli polować, żeby nie krzywdzono ich rodzin. Rosjanie założyli kilka osad, z których najważniejszą był Nowy Archangielsk, obecnie Sitka, który pełnił funkcję ich stolicy.
Cerkiew poświęcona Hermanowi była otwarta. To prawdziwa świątynia dla ludzi. Ciepła, z prawdziwą kuchnią, w której można się rozgrzać się herbatą. Mnich Herman- patron Alaski – pielęgnował chorych i bronił ich przed kolonizatorami. W sklepiku widziałam ikony i książki napisane cyrylicą. Tam też dowiedziałam się o istnieniu Matuszki Olgi.
Matuszka Olga Arrsamquq była jedną z pierwszych prawosławnych świętych. Pochodziła z ludu Yup’ik i urodziła się w 1916 roku na Alasce. Była duchową opiekunką swojej społeczności, żoną prawosławnego księdza i matką ośmiorga dzieci. Była także akuszerką i miała szczególny dar – zawsze potrafiła pocieszyć.
W 1867 roku Rosjanie, z panującym carem Aleksandrem II, sprzedali Alaskę za 7,2 miliona dolarów. Stany Zjednoczone zapłaciły za nią w złocie, którego Rosjanie użyli do spłaty długów. Mieli trudności z zarządzaniem tym odległym i surowym terytorium, którego dobrze nie znali, nie mieli nawet mapy Alaski. Bali się, że Brytyjczycy z Kanady ją przejmą, a szykowała się wojna z Turcją. Prawie 20 lat później Amerykanie odkryli na Alasce złoto.
Rosjanie nie podejrzewali, że na Alasce są największe na świecie złoża ropy naftowej. Do tego złoża gazu ziemnego, dzięki czemu stała się jednym z najbogatszych stanów USA. Jest tu więcej niedźwiedzi niż ludzi, więcej wulkanów i jezior niż w we wszystkich stanach USA.
Transakcja była przygotowana w tajemnicy. Amerykanie dowiedzieli się o zakupie po fakcie. Wielu z nich uważało Alaskę za nieprzydatne lodowe pustkowie. A jednak był to jedna z najlepszych inwestycji w historii USA.
Alaska jest jedynym stanem, który graniczy z Rosją przez Cieśninę Beringa. Dwie małe wyspy na Morzu Beringa, oddalone od siebie zaledwie o 3,8 kilometra, należą do dwóch różnych państw: Rosji i USA.
Do tego biegnie przez nie międzynarodowa linia zmiany daty, dzięki czemu większa, rosyjska Duża Diomeda, żyje w „jutrze”, podczas gdy amerykańska Mała Diomeda wciąż jest w „wczoraj”.
Na Dużej Diomedzie nikt nie mieszka, poza rosyjskim personelem wojskowym, a na Małej Diomedzie niewielka społeczność Inuitów, którzy żyją z dala od cywilizacji.
Antler Arch w Fairbanks

Antler Arch znajduje się za Morris Thompson Cultural and Visitors Center w centrum Fairbanks.
Łuk- który stał się symbolem miasta i jego związku z dziką przyrodą – zbudowano w 2010 roku. Konstrukcja składa się z ponad setki poroży, głównie łosi i karibu. Porzucone poroża zebrali myśliwi i farmerzy. Wyszło z tego coś naprawdę unikalnego. To świetne miejsce na pamiątkowe zdjęcia. Wszyscy zatrzymują się przy łuku i czasami trzeba stać w długiej kolejce.
Historia Fairbanks i ropociąg Trans-Alaska

W 1901 roku kupiec Barnette płynął parowcem do Nome, żeby założyć biznes. Parowiec utknął na rzece Tenana, więc kapitan statku wysadził pasażerów, a oni zbudowali osadę o nazwie Chenoa City. Fairbanks to nazwa nadana na cześć senatora z Indiany, który został wiceprezydentem Stanów Zjednoczonych.
Kupiec chciał kontynuować podróż, ale 22-ego lipca 1902 roku nieopodal Fairbanks odkryto żyłę złota. Plotka szybko się rozniosła, w rok później miasteczko ogarnęła gorączka. Barnette został nawet burmistrzem.
W 1910 roku Fairbanks liczyło już 3,5 tysiąca mieszkańców i było się największym miastem na Alasce. Ale złoża złota się wyczerpały i po dziesięciu latach ludzie zaczęli się stąd wyprowadzać. Wtedy stał się kolejny cud, otóż w 1968 roku odkryto ropę, a budowa ropociągu Trans-Alaska przywróciła miastu życie. Dzisiaj jest wielka atrakcją i można zobaczyć przy nim wycieczki z Fairbanks. My trafiliśmy tam przypadkiem, kiedy szukaliśmy miejsca do obserwacji zorzy.

W 1968 roku w Prudhoe Bay odkryto największe złoże ropy naftowej w USA. Aby przetransportować ją przez arktyczne tereny, zbudowano ropociąg Trans-Alaska o długości 1,286 km. Budowa zakończyła się w 1977 roku.
Rurociąg musiał zostać zaprojektowany tak, aby poradzić sobie z wieczną zmarzliną. To ziemia całkowicie zamrożona przez co najmniej dwa lata z rzędu i zajmuje prawie 85 procent Alaski.
W niektórych miejscach rurociąg został podniesiony nad ziemię, żeby go nie uszkodziły migracje karibu, kiedy tysiące zwierząt wędruje w poszukiwaniu jedzenia.
Koszt budowy systemu rurociągów Trans-Alaska wyniósł około 8 miliardów dolarów. Niesamowite, biorąc pod uwagę, że niecałe sto lat wcześniej cała Alaska była kupiona za 7 milionów.

Historia psich zaprzęgów na Alasce

Zawsze kiedy myślałam o Alasce, przychodziły mi na myśl psie zaprzęgi – symbol surowej natury i niezwykłej więzi człowieka ze zwierzęciem. Kto pamięta „Zew krwi” Jacka Londona? Bohaterem był pies Buck, który wychował się w Kalifornii, a potem został sprzedany podczas gorączki złota w Klondike. Znalazł się w niezwykle trudnych warunkach na Alasce. Buck dostosował się do ekstremalnych warunków, a w jego psiej duszy obudził się instynkt walki o przetrwanie i o dominację nad stadem. Oraz niezapomniany „Biały Kieł” tego samego autora.
Inuitowie i Jupikowie wykorzystywali psie zaprzęgi do polowań i poruszania się po nieprzyjaznych terenach. Husky syberyjskie i alaskańskie malamuty nie są formalnie uznanymi rasami psów, tylko mieszańcami silnych i wytrzymałych zwierząt. Pomagały ludziom w przetrwaniu i były towarzyszami w najtrudniejszych chwilach.

W 1925 roku w Nome, małym miasteczku na Alasce, wybuchła epidemia dyfterytu – groźnej choroby, która zagrażała życiu mieszkańców, zwłaszcza dzieci. Niestety surowica znajdowała się setki mil dalej, a zima odcięła Nome od świata. Jedyną możliwością dotarcia do miasteczka były psie zaprzęgi.
Rozpoczęła się niezwykła akcja ratunkowa, w której wzięło udział około 20 musherów – przewodników psich zaprzęgów – i 150 psów. W formie sztafety pokonali około 1,085 kilometrów w pośród zamieci i temperaturach sięgających -50°C.
Najbardziej znane psy z Biegu Miłosierdzia to Balto i Togo. Balto prowadził zaprzęg na ostatnim odcinku i to jego imię stało się symbolem całej misji, za to Togo pokonał najdłuższy i najtrudniejszy odcinek trasy. Dzięki ich wysiłkom surowica dotarła do Nome w ciągu pięciu dni ratując życie wielu ludzi.
Ta historia stała się inspiracją dla corocznego wyścigu psich zaprzęgów– Iditarod – który rozpoczyna się w Fairbanks. Upamiętnia odwagę ludzi i zwierząt biorących udział w tej niezwykłej misji. Każdy zespół składa się z przewodnika – i od 12 do 16 psów. Wyścig jest zakończony, gdy dobiegnie co najmniej 5 psów.
Może się wydawać, że psie zaprzęgi są okrucieństwem, dopóki się nie zobaczy jak psy szaleją ze szczęścia, że zaraz pobiegną. Jeden z nich biegał luzem i robił szalone kółka, nawet przeze mnie przeskoczył parę razy, jak już siedziałam w saniach zapakowana jak sardynka. W Fairbanks można przebierać w ofertach psich zaprzęgów, nasz miał przepiękną trasę przez las.
Jazgot i radosne szczekanie zagłuszały wszystko, a potem w jednej chwili ucichło. Kiedy instruktor dał sygnał, wystartowały. Gnaliśmy przez lasy Alaski, a drzewa śmigały tak szybko, jakbyśmy jechali samochodem. Marzyłam o takie przygodzie. Śnieżna pustynia, wspaniałe świerki, podskakiwanie na wybojach, mróz na policzkach i zapierające dech uczucie szczęścia. Popatrz na krótki film i poczuj to.
Psy co chwilę łapały pyskiem śnieg, żeby się ochłodzić, jeden nawet próbował w locie podnosić nogę w wiadomym celu. Wszystkie doskonale radziły sobie w zespole, a przewodnik do chwilę je chwalił. Po szalonym rajdzie domagały się pieszczot i czekały na pochwały.



Te mieszańce są hodowane ze względu na wytrzymałość, siłę, i szybkość. Mają mocne stopy i nade wszystko kochają biegać w grupie. Rozwijają prędkość nawet 45 kilometrów na godzinę.

Renifery w Fairbanks




W Fairbanks można spotkać się z reniferami, dodam jednak, że ta przyjemność jest bardzo droga. Wybraliśmy taką, która pozwala oglądać zwierzęta w lesie, a nie tylko w zagrodzie. Wszystko kojarzyło mi się z innym, ale równie ciekawym doświadczeniem, kiedy podglądaliśmy pingwiny królewskie, skalne, a także białobrewe i słonie morskie, na Falklandach. Jakoś te ekstremalne eskapady bardziej zapadają w pamięć, niż wygodne, ale nijakie podróże.
Spotkanie z reniferami było pełne emocji, wszystko utrwaliłam na filmie. Podałam Kapitanowi na otwartej dłoni kawałek mchu, a on zgarnął chrapami jak koń i wołał jeszcze. Aż sama miałam ochotę to schrupać. Od instruktorki dowiedziałam się mnóstwa interesujących rzeczy.
- Udomowione renifery żyją w Europie i Azji, a karibu tylko w Ameryce Północnej. Mają dłuższe nogi i żyją dziko.
- Renifery są jedynymi gatunkami jeleni, w których zarówno samiec, jak i samica mogą wyhodować poroże.
- Oczy reniferów zmieniają kolor wraz z porami roku. Latem ich oczy są złote, a zimą kolor zmienia się na niebieski, co wyostrza wzrok w słabym świetle zimowym.
- Mają dwie warstwy futra, gęstą podszewkę i grubą warstwą zewnętrzną. Zewnętrzne włosy są puste, dzięki temu zatrzymują powietrze i zapewniają doskonałą izolację. Padający śnieg się nie topi.
- W wodzie futro zachowuje się jak kamizelka ratunkowa, wynosząc je wysoko nad powierzchnię. Renifery potrafią pływać wyjątkowo dobrze. Ich szerokie kopyta działają jak wiosła.
- Śpiwory ze skór reniferów pozwoliły polarnym odkrywcom na początku XX w. zdobyć oba bieguny.
- Ich rozdwojone kopyta pomagają stać na śniegu, a ostra krawędź pozwala na doskonałą przyczepność do śliskiego lodu.
- W lesie Kapitan oszalał, interesował go tylko mech na drzewach. Chrobotek reniferowy to wielki przysmak reniferów. Jest glonem i jednocześnie porostem.
- Prawdopodobnie ma działanie halucynogenne i tylko żołądek renifera i karibu go trawi.
- Renifery mają jedną śmieszną przypadłość, sikają co 6 kilometrów. W dawnej Finlandii była nawet taka jednostka długości.
Zakochałam się w tych posłusznych jak konie zwierzakach o cudownej sierścią. Uwielbiam skrzypienie śniegu pod ich raciczkami. Mam nadzieję, że i Wy polubiliście te piękne zwierzęta. Na wycieczce w lesie były z nami 3 renifery, ale fotografowałam głównie mojego ulubieńca.
Na nas czekała jeszcze jedna niespodzianka, jeszcze żadna sztuka w najznamienitszych muzeach świata nie wzruszyła mnie tak bardzo, jak te lodowe rzeźby w lesie Alaski.
Mistrzostwa Świata w Sztuce Lodowej w Fairbanks

W krainie wiecznej zmarzliny, gdzie zima trwa siedem miesięcy, co roku odbywa się World Ice Art Championships – Mistrzostwa Świata w Sztuce Lodowej. Około 100 rzeźbiarzy z 30 krajów przyjeżdża do Fairbanks, żeby zmieniać ciężkie bryły lody w dzieła sztuki
Rzeźbiarze są tak utalentowani, że wzruszenie łapało za gardło. Misternie wykonane detale z lodu wydawały się tańczyć w tajemniczym lesie. Widziałam sceny ze wschodnich mitologii, leśne zwierzęta, zespół rockowy, owady, a wszystkie piękne jak dzieła z najlepszych galerii. Jakaś myśl się dobijała, że ten lodowy świat jest mi znajomy, aż mnie olśniło, że to sceny z „Królowej Śniegu” Andersena. Biegałam od figury do figury kompletnie nie czując mrozu., który wieczorem robił się naprawdę wredny. Mieliśmy wielkie szczęście, że konkurs dobiegał końca i mogliśmy to wszystko podziwiać.
Bilet wstępu kosztował 17 dolarów od osoby, ale można było wrócić wieczorem tego samego dnia do Tanana Valley State Fairgrounds w Fairbanks.

Podczas konkursu wózki widłowe dostarczają ponad 1500 bloków lodu arktycznego. Dzięki temu są takie krystaliczne i niebiesko przejrzyste. Artyści będą używali pił łańcuchowych do nadawania ogólnego kształtu rzeźbie, dłut, palników, wiertarek, a na końcu wykończą dzieło wodą i polerowaniem. W ciągu 11 dni niebieskie bryły lodu przemienią las w krainę z baśni.

Rzeźby na konkurs są wykonywane w kilku kategoriach:
Single Block Classic -gdzie jeden artysta tworzy rzeźbę w ciągu 48 godzin.
Double Block Classic -tu dwóch artystów pracuje z dwoma blokami i ma na to 72 godziny.
Multi-Block Classic – w tej najtrudniejszej kategorii z dziewięciu bloków lodu – o łącznej wadze7 ton – aż czterech rzeźbiarzy będzie tworzyło swoje dzieło w ciągu 132 godzin.












Zorza Polarna w Fairbanks

Zorza pojawia się na półkuli północnej i południowej w kształcie owalu, który otacza każdy biegun magnetyczny. Na półkuli północnej można ją obserwować w północnej Norwegii, Szwecji, Finlandii (Laponia), na Islandii, Grenlandii, w Kanadzie i Alasce.
Fairbanks znajduje się właśnie tym pod owalem i dlatego jest jednym z najlepszych miejsc na świecie do oglądania zorzy polarnej. To był główny powód naszej wyprawy na Alaskę.
Jest kilka miejsc w Fairbanks do obserwacji nocnego nieba – Cleary Summit, Murphy Dome lub Chena Lakes – gdzie ogromne przestrzenie łączą się z niebem i nie docierają miejskie światła. Można wybrać się na zorganizowaną wycieczkę za $190 od osoby, albo samodzielnie wypatrywać zorzy w jednym z popularnych miejsc.
Objechaliśmy wszystkie i wybraliśmy Cleary Summit, który okazał się wielkim parkingdiem oddalonym 20 mil od Fairbanks. W pogodny dzień można podziwiać stąd dolinę Tanana, a nawet Mt. McKinley. Niestety na ten sam pomysł wpadli wszyscy turyści z Fairbanks, mimo, że była noc, a mróz przenikał przez skórę. Najgorsze było to, że co chwilę ktoś podjeżdżał i robiło się jasno jak w dzień. Robiliśmy zdjęcia jak światła gasły.

Intensywność światła zależy od wiatru słonecznego. Kiedy wpada w ziemską atmosferę, atomy tlenu, wodoru, azotu zaczynają świecić i tańczyć wzdłuż linii pola magnetycznego. Im szybciej wiatr słoneczny wieje, tym większe są szanse na zobaczenie wspaniałego spektaklu.
Najlepszy czas to późny wieczór i wczesny poranek. Najczęściej pojawia się zieleń i ró ale zorza może występować w odcieniach czerwieni, żółci, błękitu i fioletu. Zieleń, którą widzimy najczęściej, świeci dzięki cząsteczkom tlenu unoszącym się około 80 kilometrów nad ziemią.
Chociaż istnieje wiele aplikacji, które mierzą aktywność aurora borealis, nie ma gwarancji, że uda się ją zobaczyć. Przez 10 dni naszego pobytu na Alasce pilnie śledziliśmy aktywność zorzy, ale chociaż niebo było czyste, to wiatr słoneczny nie współpracował ani trochę. Aż pewnej nocy w końcu ją zobaczyliśmy.
Około północy pojawiła się spiralna łuna, która wprost mieniła się kolorami. Na niebie usianym gwiazdami falowała, przelatywała nad głowami, tańczyła pionowymi pasmami i znikała. Było tak pięknie, że z uniesienia zabrakło mi słów. Mimo, że wiem jak wyjaśnić to zjawisko, zorza była dla mnie poetyckim pozdrowieniem z tajemniczej drugiej strony.








Historia Chena Hot Springs

Czekała na nas ostatnia przygoda. Wybraliśmy się do Chena Hot Springs, jednego z najbardziej znanych miejsc na Alasce. Położony około 60 mil od Fairbanks resort jest drogi, ale bardzo skromny i pozbawiony wygód. Bardzo pozbawiony wygód, nawet toaleta była na zewnątrz. Jego bogactwem jest położenie i ta para unosząca się z gorących strumieni i basenów.
Na szczęście w głównym budynku była wielka recepcja, gdzie mozna było złapać zasięg, a do tego restauracja i łazienka.

Ta chata w środku lasu należała do nas przez dwa dni i bardzo czule ją wspominamy. Z daleka dochodził jazgot z psich zaprzęgów i skuterów śnieżnych. Prawdziwy koniec świata, bez Internetu, telewizora i wygód. A jakoś czuliśmy się tam bardzo szczęśliwi, chciało nam się bawić i wyruszać na mróz. Zobaczcie naszą sesję zdjęciową. J
Jaka to była przygoda nakładać na siebie kilka warstw ubrań, puchówkę, rękawice, czapkę uszankę, żeby wytrzymać na zewnątrz godzinę. O nie, nie zamieniłabym tej chaty na karaibską plażę.




Wyobraź sobie Alaskę z czasów poszukiwaczy złota, pełną tajemnic i dzikiej natury. W takiej atmosferze bracia Robert i Thomas Swan wyruszyli w 1905 roku, żeby rozwiązać tajemnicę pary unoszącej się znad doliny rzeki Chena. Po miesiącu zmagań z dziką przyrodą dotarli do Monument Creek, gdzie natrafili na gorące źródła.
Wieści o odkryciu szybko się rozeszły, a Chena Hot Springs wkrótce zaczęły przyciągać tych, którzy potrzebowali chwili wytchnienia. W tamtych trudnych czasach miejsce to było jak dar od natury, szczególnie dla zmęczonych pracowników okolicznych kopalni. Do 1911 roku kompleks już tętnił życiem, pojawiła się stajnia, łaźnia i dwanaście przytulnych domków.


Temperatura wody w źródłach może dochodzić nawet do 43°C, co jest idealne na mroźne zimowe wieczory, kiedy śnieg skrzypi pod stopami, a zorza polarna tańczy na niebie. Gdy ciało zanurza się w ciepłej, kojącej wodzie, palący chłód, który jeszcze chwilę wcześniej przenikał skórę, zostaje zmyty przez gorące fale.
Woda, którą natura sama podgrzewa, zamiania się w delikatną parę, która unosi się nad wodą, a potem osiada na gałązkach, tworząc nieskazitelny zimowy pejzaż.



Denali National Park



Denali, to najwyższy szczyt Ameryki Północnej, wznosząca się na wysokość 6,190 metrów. Przez wiele lat góra była jednak oficjalnie znana jako Mount McKinley, na cześć 25. prezydenta USA, Williama McKinleya, który nigdy nie odwiedził tego regionu.
W 2015 roku administracja prezydenta Baracka Obamy oficjalnie przywróciła nazwę Denali, uznając ją za wyraz szacunku dla kultury rdzennej. „Denali,” w języku Athabaskan, rdzennej ludności Alaski, oznacza „Wielki.” Donald Trump skrytykował decyzję o zmianie nazwy i na mapach google góra jest oznaczona poprzednią nazwą.
W Denali znajdują się spektakularne szlaki, takie jak Savage River Loop, który prowadzi przez spokojne doliny i rzeki, oraz bardziej wymagający Mount Healy Overlook Trail,
Mount McKinley znajduje się 90 mil stąd, tabliczka ogłasza, że można ją stąd zobaczyć, ale widziałam tylko ciemny grzbiet. Chociaż szlaki są zamkniete, a wszystkie restauracje w miasteczkach czekają na wiosnę, to jechaliśmy 2 godziny z Fairbanks, żeby nacieszyć oczy pejzażami. Całą droge towarzyszyła nam tajga. Strzeliste sosny i świerki, jakich nie widziałam nigdy wcześniej. To ona była tłem naszych zdjęć.



Tajga

Las borealny, zwany też tajgą, to największy biom lądowy czyli – duży obszar o jednakowym klimacie, charakterystycznej szacie roślinnej i szczególnym świecie zwierzęcym na Ziemi. Rozciąga się jak zielonym pasem wokół północnej półkuli, obejmując Kanadę, Skandynawię, Rosję i Alaskę. To królestwo iglastych drzew, takich jak świerki, sosny i modrzewie, które z godnością znoszą surowe zimowe warunki.
Tajga to miejsce o charakterze wręcz mitycznym, która nas zachwycała podczas długich wycieczek samochodem.
Na Alasce najczęściej miożna zobaczyć spotkasz sosnę Banksa. Te drzewa osiągają wysokość do około 20 metrów i mogą żyć nawet 200 lat. Ich drewno jest cenione w budownictwie i stolarstwie.
Najbardziej charakterystycznym świerkiem Alaski jest świerk biały i świerk czarny. Często siągają wysokość 25-30 metrów i potrafią dożyć 200 lat, a rekordziści nawet 250 lat
Mimo swojego piękna las borealny jest surowy. Zimą temperatury spadają tu do ekstremalnie niskich, a ziemia jest zamarznięta niemal przez cały rok. Jednak to właśnie te warunki stworzyły środowisko, w którym żyją niesamowite zwierzęta: wilki, łosie, rosomaki i niedźwiedzie. W tajdze kryje się także niezwykły skarb – wieczna zmarzlina, która magazynuje ogromne ilości dwutlenku węgla, pełniąc ważną rolę w regulacji klimatu. Jest jednak delikatna i zmiany klimatyczne stanowią dla niej poważne zagrożenie.
Latem las odradza się po długich miesiącach chłodu i wypełnia dźwiękami ptaków brzęczeniem owadów. Musimy tam wrócić kiedyś koniecznie, żeby to zobaczyć.
North Pole

North Pole czyli Biegun Północny. Znajdziecie tam całoroczny Dom Świętego Mikołaja ze wspaniały sklepem. Ciekawostka, znalazłam tam czapki z Polski i listy od dzieci z Rosji.



Ważne informacje o Alasce

- Gdyby Alaska była krajem, zajęłaby 18. miejsce na świecie pod względem wielkości. Jest pięć razy większa od Polski i dwa razy większa od Teksasu.
- Na Alasce żyje więcej niedźwiedzi niż ludzi. Około 100,000 niedźwiedzi czarnych oraz znacząca liczba niedźwiedzi brunatnych. Niedźwiedzie polarne można zobaczyć w północnych obszarach przybrzeżnych. Niedźwiedzie brunatne i czarne hibernują przez około 7 miesięcy, od października do kwietnia, a w cieplejszych regionach od 2 do 5 miesięcy.
- Nie potrzeba zamrażarek, bo średnia temperatura zimą w Fairbanks wynosi około -30 stopni Celsjusza. Życie toczy się wolniej, lód świeci jaśniej, a niedźwiedzie zawsze mają pierwszeństwo.
- Na Alasce żyją rosomaki zwane Hienami Północy, kozły śnieżne brykające w górach, woły piżmowe i karibu, których ich stada mogą liczyć pół miliona sztuk.
- Nie brakuje też kolczastych ursonów i majestatycznych łosi, których poroża potrafią ważyć 30 kg! A w rzekach pływają łososie pacyficzne, pokonujące nawet 3000 km na tarło. Wieloryby latem odwiedzają fiordy, a skały południowo-zachodniego wybrzeża odwiedzają miliony ptaków.
- Słowo Alaska pochodzi od rdzennego Alyeska i oznacza – Wspaniały Ląd. Stolicą stanu jest Juneau, największym miastem zaś Anchorage, zamieszkane przez około 290 tysięcy osób. Populacja Alaski wynosi 736 tysięcy.
- Jedna trzecia terytorium Alaski leży za kręgiem polarnym. Fairbanks jest najlepszą bazą wypadową do zwiedzania Arktyki. Zorzę polarna obserwować można tu przez średnio 240 dni w roku.
- Na Alasce położony jest najwyższy szczyt Ameryki Północnej – mierzący 6190 m n.p.m. Mout McKinley, jak również 16 innych z 20 najwyższych wzniesień Stanów Zjednoczonych.
- Choć językiem oficjalnym stanu jest oczywiście angielski, znaczna część jego mieszkańców porozumiewa się w jednym, lub więcej z występujących tu dialektów.
Athabaskanie i Inupiatowie


W Fairbanks, około 12,3% populacji stanowią rdzenni mieszkańcy, w tym głównie Athabaskanie i Inupiatowie. Wielu z nich prowadzi tradycyjny styl życia, zajmując się łowiectwem, rybołówstwem i zbieractwem. Co roku odbywa się World Eskimo-Indian Olympics, fascynujący festiwal, który promuje lokalną kulturę. Konkurencje są bardzo oryginalne.
- Skok na wzwyż, podczas którego bosi zawodnicy próbują kopnąć zawieszoną na linie piłkę.
- Rzut harpunem. Zawodnicy muszą trafić w cel, który symbolizuje fokę na lodzie.
- Ear Pull – czyli zawody na najmocniejsze uszy! To chyba najbardziej nietypowa konkurencja. Dwóch zawodników siada naprzeciwko siebie, a ich uszy są połączone sznurkiem. Celem jest wytrzymać ból i przeciągnąć przeciwnika na swoją stronę.
- Miss WEIO. Kandydatki muszą wykazać się znajomością tradycji, umiejętnościami rękodzielniczymi i wiedzą o swojej kulturze.
Od pierwszych chwil czułam, że biorę udział w niezwykłej przygodzie. Myślałam, że tylko my jesteśmy tymi szaleńcami, którzy wybrali się w lutym na Alaskę, ale się myliłam. Codziennie przylatywał samolot do Fairbanks z nowym ładunkiem szaleńców, spragnionych zórz, psich zaprzęgów i gorących źródeł w Chena. Teraz wiem o wiele więcej o Alasce, mam nadzieję, że Wy też.
