Tango w wykonaniu argentyńskich tancerzy, to najlepsze co można zobaczyć w Buenos Aires. Przez historię tego miasta przewija się Witold Gombrowicz i polska wnuczka Napoleona. Pałac inspirowany „Boską komedią” i bogate mauzolea na cmentarzu Recoleta. Opowiem jakie tragedie kryją się za posągami dziewczyn stojących na progu ostatniego adresu. Największą gwiazdą jest Evita Peron, która na swój pochówek czekała 24 lata. Jej zabalsamowane ciało było wystawiane na pokaz, porywane i ukrywane przez długie lata.
Miłość Argentyńczyków do Diego Maradony jest widoczna na każdym kroku w La Boca. W tej kolorowej dzielnicy się urodził i dorastał. Jego figurki machają z balkonów i koszulek. Plastikowy Franciszek pilnuje rowerów. Chociaż wszystko aż kipi od kiczu, to i kicz w tym miejscu ma swój urok. Zainteresowałam Was trochę? To zapraszam do Buenos Aires.
Spis treści
Cmentarz Recoleta w Buenos Aires


Wchodzimy na nekropolię o powierzchni 5 hektarów. Jest miejscem spoczynku słynnych postaci historycznych, prezydentów i artystów. Około 6 i pół tysiąca kaplic i greckich świątyń wciąga jak egzotyczny park. Dopiero widok osnutych pajęczyną stosów trumien, które dostrzegam przez okna grobowców, przypomina, że to jest cmentarz.
Zadziwiło mnie coś w rodzaju Social Media zmarłych. Tablica, a na niej doniosłe chwile z życia nieboszczki, zdjęcia ślubne, scenki rodzinne, a na koniec ujęcie w trumnie i kondukt pogrzebowy. To poruszające doświadczenie poznać kogoś od końca.
Wiecie, że pochowano tu wnuczkę Marii Walewskiej i Napoleona Bonaparte, Izabelę Collona Walewską?
W styczniu 1807 roku Maria Walewska poznała Napoleona Bonaparte. Krążą legendy, że dzięki Marii Polacy otrzymali Księstwo Warszawskie. W 1810 roku z ich związku urodził się syn Aleksander Florian Józef. Romans Walewskiej i Bonaparte trwał 3 lata. Cesarz podarował kochance pałacyk pod Paryżem, a syn otrzymał tytuł hrabiego Colonna wraz z majątkiem. Doskonale wykształcony został politykiem.
Rząd francuski wysłał Aleksandra do Buenos Aires z misją dyplomatyczną. Razem z nim podróżowała żona w zaawansowanej ciąży. Niestety córeczka przeżyła zaledwie półtora miesiąca, prawdopodobnie miała wadę serca. Mała Izabela została pochowana na cmentarzu Recoleta.


Evita Peron i dziwaczna tułaczka po śmierci

Najpopularniejszą postacią na cmentarzu jest Evita Peron. Do jej grobu trafiliśmy po śladach turystów. Była Pierwszą Damą Argentyny od 1946 do 1952 roku. Chociaż zmarła 26 lipca 1952, to została tu pochowana po ponad 20 latach.
Jej ojciec – Juan Duarte – miał żonę i trzy córki, oraz pięcioro dzieci z matką Evity. Zginął w wypadku drogowym gdy Eva była jeszcze dzieckiem. Rodzina została bez środków do życia, a dziewczynka dorastała z piętnem bękarta.
Wyjechała do Buenos Aires kiedy miała 15 lat. Grała w teatrze, nawet w kilku filmach, pracowała w radiu. Miała 25 lat, kiedy poznała 48 – letniego Juana Perona. Był wtedy wiceprezydentem, ministrem wojny i sekretarzem pracy. Charyzmatyczna i urocza włączyła się się do polityki podczas jego kampanii wyborczej. Już jako Pierwsza Dama pomagała najbardziej potrzebującym, zasłynęła z troski o prawa kobiet. Zawdzięczają jej prawa wyborcze.
Śmierć Evity w wieku 33 lat wywołała wielką żałobę wśród Argentyńczyków. Jej zabalsamowane ciało było wystawione na widok publiczny od 1952 do 1955 roku. Ludzie potrafili czekać w kolejce po kilkanaście godzin, żeby przez chwilę na nią spojrzeć..
3 lata później wojsko obaliło rząd Perona, a ciało Evity zniknęło. Jej kult był zagrożeniem dla nowej władzy. Tak zaczęła ponad pośmiertna tułaczka po świecie. Evitę pochowano na cmentarzu w Mediolanie, pod fałszywym nazwiskiem, podobno pomagał w tym Watykan.
W 1971 roku Evita znalazła się w Madrycie, w rezydencji Perona i jego nowej żony. Odrestaurowana mumia stała w przeszklonej trumnie w ich jadalni przez 2 lata. W 1973 roku, Juanowi Peronowi udało się wrócić do Argentyny i objąć fotel prezydenta, ale zmarł po roku. Prezydenturę po nim objęła nowa zona – Maria Estela.
Siedemnastego listopada 1974 roku szczątki Evity przyleciały wyczarterowanym samolotem do Argentyny. Maria Estela postanowiła, że zostaną umieszczone obok ciała Juana. Po obaleniu Marii Esteli ciało Evity zabrały jej siostry i pochowały w rodzinnym grobowcu Duarte na cmentarzu Recoleta.
Evita leży 5 metrów pod ziemią w dobrze zabezpieczonym bunkrze, żeby już nikt nie wykorzystał jej szczątków do swoich celów. Zawsze ma świeże kwiaty.
Grób Liliany Crociati de Szaszak


Grób Liliany Crociati de Szaszak zwraca uwagę gotycką elegancją. Smukła dziewczyna w ślubnej sukience, trzyma rękę na głowie psa. Byłam bardzo ciekawa jaka historia kryje się za tym przejmującym widokiem.
Takiego nieszczęśliwego zbiegu okoliczności nikt by nie wymyślił. 26 letnia Liliana wybrała się w podróż poślubną do Austrii. 26 lutego 1970 lawina wdarła się przez okno do jej pokoju hotelowego w Innsbrucku i zabiła ją podczas snu.
Neogotycki grobowiec zaprojektowała jej matka. Po naturalnej wielkości posągiem jest tablica z wierszem, który napisał dla niej ojciec. Do dziewczyny dołączył jej ukochany pies, kiedy dopadł go kres. Grobowiec wygląda jak jej własna sypialnia, w której leży ubrana w ślubną suknię.
Legenda o Luz Maria

Luz Maria zmarła na białaczkę w 1925 roku, miała wtedy zaledwie 15 lat. Rozpacz matki była tak wielka, że spędzała noce w jej krypcie. Pewnego razu młody mężczyzna zobaczył płaczącą dziewczynę w bieli w bocznej alejce cmentarza. Podszedł i zaprosił ją na kawę do La Veredita. Kiedy zachwycony jej urodą pocałował ją, zerwała się i krzyknęła, że jest już za późno. Kawa wylała się na marynarkę, którą osłonił Luz Marię przed chłodem.
Biegł za dziewczyną, ale zniknęła w cmentarnych alejach. Przeżył wstrząs, kiedy na kaplicy z imieniem Luz Maria zobaczył swoją poplamioną marynarkę i rozpoznał twarz dziewczyny. Dobrze się słucha takich historii wędrując między pomnikami. Niektóre są czystą fantazją, ale najbardziej wstrząsają te prawdziwe historie. Takie właśnie poznaliśmy na cmentarzu Oakland w Atlancie ( gdzie spoczywa Margaret Mitchell) i w Savannah na cmentarzu Bonaventure.
Rufina Cambaceres


Nie można przejść obojętnie obok białej figury Rufiny Cambaceres.
19 – letnia dziewczyna umarła w czasie próby w teatrze Colon w 1902 roku. W deszczowy dzień dorożka przywiozła jej ciało zamknięte w trumnie do kaplicy. Następnego dnia rodzina zauważyła, że trumna jest przesunięta. Z obawy, że ktoś mógł ukraść biżuterię dziewczyny, otworzyli trumnę. Chociaż niczego nie skradziono, to widok jaki zobaczyli łamał serce. Posiniaczone palce, złamane paznokcie i grymas cierpienia wskazywały na to, ze dziewczyna obudziła się z letargu i próbowała się wydostać. Podwójnie umarła dziewczyna patrzy smutno z postumentu, a przerażeni jej historią ludzie zaczęli montować dzwonki ze sznurkiem.
Floralis Generica w Buenos Aires


W dzielnicy Recoleta jest jeszcze jedna modna atrakcja. Przez fantazyjny most dla pieszych docieramy do metalowego giganta.
Floralis Genérica jest „syntezą wszystkich kwiatów i nadziei, która odradza się każdego dnia”. Jej twórcą jest Argentyńczyk Eduardo Catalano, który podarował miastu swoje marzenie.
Przesłanie jest dziwne, bo najmniejszy, ale prawdziwy kwiatek jest większym cudem. Na pewno jest silną konkurencja dla fasolki w Chicago, czy innych metalowych serduszek, na tle których turyści lubią się fotografować. Rzeźba wysoka na 20 metrów wysokości, waży 8-ton, a zobaczyć ją można na Plaza de las Naciones Unidas. Sześć stalowych płatków otwiera się o 8 rano i zamyka wieczorem.
Casa Rosado na Plaza de Mayo

Casa Rosada – Różowy Pałac – jest siedzibą prezydentów Argentyny. Z balkonu w Casa Rosada przemawiała Evita Peron, a tłum, który ją uwielbiał popadał w ekstazę. Z tego samego balkonu Madonna wyśpiewała – Don’t Cry For Me Argentina – do sceny z filmu „Evita” z 1996 roku. Utwór z 1978 utwór pojawił się najpierw w musicalu „Evita”.
Katedra Metropolitalna w Buenos Aires

Katedra Metropolitalna pod wezwaniem Trójcy Świętej to parafia papieża Franciszka. Jeszcze jako arcybiskup – Jorge Bergoglio – odprawiał tu msze. W katedrze powstało muzeum, w którym znajdują się niektóre przedmioty osobiste Franciszka.
Zobaczycie 12 neoklasycznych kolumn przedstawiających 12 apostołów. Płaskorzeźba na fasadzie przedstawia historię Argentyny po zawirowaniach społecznych.


Na autobusach wyróżnia się napis – Las Islas Malvinas son argentinas. Co znaczy – Wyspy Malwiny należą do Argentyny. Falklandy – Malwiny – są brytyjskim terytorium zamorskim, położonym 12 tysięcy kilometrów od Londynu. Od Argentyny dzieli je około 480 kilometrów.
W 1982 roku Argentyńczycy zajęli Falklandy. Margaret Thatcher wysłała okręty podwodne i samoloty. Żołnierze pokonali na piechotę 100 kilometrów i zaskoczyli przeciwników w nocy. Jak widać Argentyna nadal nie może się z tym faktem pogodzić. Zajrzyjcie do naszej relacji z Falklandów.
Palacio Barolo w Buenos Aires

Taką panoramę zobaczycie z Pałacu Barolo.

Palacio Barolo jest zaprojektowany na wzór „Boskiej komedii” Dantego. Uosabia podróż z piekła, przez czyściec, aż do nieba.
Żeby zobaczyć jak wygląda taka wędrówka, trzeba wybrać się na wycieczkę z przewodnikiem. Kiedyś to był najwyższy budynek w Ameryce Południowej i nadal wyróżnia się na tle budynków. Magnat tekstylny Luis Barolo był przekonany, ze czas Europy dobiegł końca zlecił w 1919 wykonanie projektu miłośnikowi Dantego Alighieri. Ten zaprojektował pałac sugerując się opisami z „Boskiej Komedii”. Piwnice i parter budynku reprezentują piekło, do piętnastego piętra jest strefa czyśćca, a na 16 piętrze wstępujemy do nieba.
Na 22 roztaczają się przecudne widoczki i z ich powodu wróciliśmy wieczorem, żeby zobaczyć nocna panoramę, z czego wyszły bardzo ciekawe zdjęcia. Ostatni etap zmusza do wdrapywania się na obrotową latarnię morską. Budynek jest Narodowym Pomnikiem Historii.
Jego kopia – Palacio Salvo – stoi w Montevideo w Urugwaju, którą również podziwialiśmy, bo wybraliśmy się z Buenos Aires statkiem wycieczkowym. Tamtejsza latarnia na szczycie witała gości przybijających do portu Rio de la Plata.

Kongres Narodowy

Wędrując Avenida de Mayo można poznać architekturę i historię Buenos Aires. Od Casa Rosada do budynku Kongresu z zieloną kopułą z przełomu XIX i XX wieku.



El Obelisco i najszersza ulica w Buenos Aires

Na najszerszej ulicy świata -9 De Julio – zobaczymy El Obelisco. Obelisk został wybudowany w maju 1936 roku, w 400 rocznicę osiedlenia się pierwszych hiszpańskich osadników na rzeką de la Pata.
Ulica ma 110 metrów szerokości i ma aż 7 pasów ruchu w każdą stronę. Żeby zbudować tak szeroką ulicę, zniszczono wiele zabytków i budynków mieszkalnych.
Zatańczyć tango w Buenos Aires

Z niezliczonych tango show w Buenos Aires wybraliśmy El Viejo Almacen. „Stary Sklep Spożywczy”, który działa od 1969 roku, znajdziecie w zabytkowej dzielnicy San Telmo.
Najpierw podano całej grupie kolację – mieliśmy do wybory steki albo rybę – a potem zaczął się spektakl, który rzucił nas na kolana. Tańczyli prawdziwi profesjonaliści, hipnotyzowali tak, że dreszcze wędrowały po mnie jak mrówki. Nigdy wcześniej nie zaangażowałam się tak bardzo w przeżywanie przedstawienia. Było bosko, jak to w Buenos.
W przerwie między tańcami i popisami solistów, zjechał ekran z informacją, że za chwilę wystąpi przed nami wielka gwiazda. Tak przygotowani słuchaliśmy Huga Marcel.



Muzeum Tanga w Buenos Aires
W słynnej Cafe Tortoni bywał Witold Gombrowicz. Wsiadł na statek do Argentyny na miesiąc przed wybuchem wojny i został. Kawiarnię odwiedzał Antoine de Saint-Expurey, Albert Einstein i hiszpański poeta Federico García Lorca. Bardzo chcieliśmy poczuć atmosferę starego Buenos. Café Tortoni otwarta w 1858 roku zachowała swój francuski styl. Niestety kolejka wijąca się przed wejściem zapowiadała godziny czekania, aż zwolni się miejsce. Ale przypadkiem w tej samej kamienicy odkryliśmy Muzeum Tanga.

Zaczarował mnie widok niezliczonych zdjęć i pamiątek, które opowiadały historię tanga od jego początków w latach pięćdziesiątych XIX wieku aż do dziś. Nic mi nie mówiły nazwiska i twarze, ale muzyka w tle krzyczała, że jestem w świątyni tanga. Największe gwiazdy, najważniejsze występy, to wszystko robiło ogromne wrażenie. Na końcu była sala do tańca. Więcej szczegółów zobaczycie w La Boca, tam, gdzie się narodziło. Bo w Buenos Aires tango jest wszędzie obecne.


Krótka historia tanga
Milonga to taniec z którego rozwinęło się tango, ale też miejsce gdzie się tańczy tango i milongę. Muzyka do tańca także nazywa się milonga. Dlatego można zatańczyć milongę w milondze do milongi.
Dynamiczna muzyka, którą grali europejscy imigranci, doczekała się tanecznych kroków. Styl tańca – milonga – wyłonił się w latach 70 – tych XIX wieku. Później z połączenia kubańskiej habanery, urugwajskiej candombe i arfykańskich rytmów powstało tango. Tańczone w wolniejszym rytmie, zmysłowymi ruchami do muzyki, która mówiła o tęsknocie.
Na początku tango miała bardzo złą sławę, bo taką muzyką zabawiano mężczyzn w burdelach. Potem taniec stał się hitem w Paryżu, a w 1913 roku cały świat oszalał na jego punkcie. Argentyńczycy porzucili sprośne teksty i dobrali bardziej poetyckie słowa. Wspaniałe orkiestry, śpiewacy i tancerze wynieśli ten taniec na wyżyny.
Po zamachu stanu, kiedy wprowadzono zakaz gromadzenia się w większe grupy, zakończyła się złota era tanga. Wielki powrót nastąpił dopiero w latach 80 -tych XX wieki i niech trwa wiecznie.

Komicy na ławeczce i Florida Street

Kolejne miejsce, gdzie wszyscy chętnie się fotografują. To figury argentyńskich komików z popularnego programu z lat 80 -tych.
Florida Street jest jedną z najstarszych ulic w Buenos Aires. Była zaledwie ścieżką nad potokiem, aż w 1789 roku gmina położyła tu kostkę brukową. Dzisiaj jest deptakiem tętniącą życiem, na którym zrobicie zakupy, albo wymienicie pieniądze po bardzo dobrym dla turystów kursie.

Mural El Amor autorstwa Antonio Berniego w Galerii Pacifico.


Galería Guemes
Perełka w stylu secesyjnym na Florida Street ma ciekawą historię, miał tu mieszkanie Antoine de Saint-Expurey. Pracował jako pilot i awansował na dyrektora w Argentynie. Opracował trasy w Ameryce Południowej, żeby poczta lotnicza sprawniej działała. Lubił tu bywać pisarz Julio Cortazar.
Pierwszy w mieście drapacz chmur z 1915 roku gościł w piwnicach kabaret Piazzolla Tango, wyżej sklepy i restauracje, a jeszcze wyżej biura i mieszkania. Z tarasu na 14 piętrze można podziwiać widok na centrum Buenos Aires. W bezchmurny dzień przez lornetkę można zobaczyć wybrzeże Urugwaju.






La Boca w Buenos Aires

Ulica Caminito jest najbardziej kolorową ulicą w dzielnicy La Boca. Jej nazwa – czyli mała ścieżka – wzięła nazwę od piosenki z 1926 roku. Każdy kto odwiedza Buenos Aires musi zobaczyć jaskrawe domy, gdzie z balkonów macha uśmiechnięta Evita Peron.
La Boca była pierwszym portem hiszpańskich imigrantów. Przybysze z Włoch, Hiszpanii, Francji, Anglii, Irlandii i Europy Wschodniej budowali swoje domy ze wszystkiego co było dostępne, a potem je wykańczali resztkami farb do malowania łodzi. Kiedy zbudowano nowy port, mieszkańcy się wyprowadzili, a dzielnica podupadła. Artysta, który stąd pochodził, wpadł na pomysł, żeby wskrzesić La Boca W 1959 roku władze miasta oficjalnie ogłosiły ulicę El Caminito skansenem.










Tango Milonga

Buenos Aires słusznie kojarzy się wszystkim z tangiem. Czy wiecie, ze na początku tańczyli je sami mężczyźni? Da się to wyjaśnić tym, że na 7 mężczyzn przypadała jedna kobieta. Najpierw nauczyli się wcielać w rolę kobiety, prowadzeni przez innego mężczyznę, a potem uczyli się męskich kroków.

To co pokazali Valentina i Rodrigo to mistrzostwo świata. Para porusza się w takim porozumieniu, że ten taniec wydaje się idealnym przepisem na związek. Było romantycznie, zmysłowo, ale też bardzo dynamicznie. Partnerka dosłownie fruwała obracana jak piórko. Nieważne, że jedzenie było mniej niż przeciętne, najważniejszy był stolik pod samą sceną, gdzie ponad godzinę patrzyłam jak zaczarowana na to widowisko.


Parilla, argentyński grill

Argentyna słynie ze swoich steków, które doprawione jedynie solą, cały smak biorą ze specjalnego drewna i specjalnych ceremonii przy ogniu. Byliśmy szalenie ciekawi, tym bardziej, że próbowaliśmy argentyńskiej kuchni wcześniej. W La Boca goście zamawiali mix mięs i kiełbasek, który podawano na małym grillu wprost na stół. Mięso było niesmaczne, a chorizo pełne żył.
Cały czas chodziłam głodna, bo do wyboru był twardy i nieprzyprawiony kawałek wołu, albo fast food. Argentyńczycy kochają śmieciowe jedzenie i było go pełno na każdym kroku. Ratowały nas pieczone empanady, nadziewane pysznymi farszami.


Nie chcieliśmy się poddać i jeszcze raz wybraliśmy się do restauracji z dobrymi notowaniami. Grillowane warzywa były smaczne, natomiast kawałki mięsa nie dawały się nawet pokroić. W końcu jedna z tych kości wylądowała pod stołem sąsiada.

Intensywny pobyt w Buenos Aires kończymy pełni dobrych emocji, bo poczuliśmy tętno tego kraju. Niezrównani tancerze tanga zrobili na nas wielkie wrażenie. W Buenos Aires przeżywa się je mocnej. Tancerze poruszają się z taką gracją, jakby ćwiczyli od kołyski. Chociaż jedzenie nas nie zachwyciło, to nie znaczy, że jesteśmy znawcami steków. Dodatkową atrakcją jest łatwość dostania się z Buenos Aires do Urugwaju promem, z czego skrzętnie skorzystaliśmy. Mam nadzieję, że Buenos Aires Wam się podobało.

6 komentarzy
Bardzo się podobało! Niesamowite opowieści cmentarne – prawie każda mogłaby być kanwą dobrego filmu. Historia Evity też przejmująca. Biedaczka po śmierci musiała się tułać. Bardzo lubie tę piosenkę z musicallu (po polsku pięknie śpiewała ją Zdzisława Sośnicka). No i oczywiście wspaniałe zdjecia i kolory. Czysty zachwyt! A tango! uch, na pewno i ja byłabym zachwycona mogac patrzeć na zywo na tak wyśmienitych tancerzy. Sama tanga tańczyc nie umiem, ale nogi same sie ruszają jak słyszę i widzę.
Bardzo dziekuje za ciekawą opowieśc i fotoreportaż. Marylko wszystko to zachwyca ogromnie!:-)))*
Dziękuję Olu za takie miłe słowa. Tak się cieszyłam, że chociaż część moich wyobrażeń o Buenos Aires się potwierdziła. Kiedyś poznałam Polkę, która wiele lat mieszkała w Argentynie, piała zachwyty na temat jedzenia, rozczarowanie było niesamowite. Tango cudowne zawsze, a Montevideo też mieliśmy taki pokaz połączony z kolacją. Ale w Buenos było lepsze. Evita miała niezwykłe życie, ale to co jej zgotowano po śmierci to czysty horror. wyobrażasz sobie zwłoki poprzedniej zony w jadalni? Na szczęście teraz tylko kwiatki dostaje w hołdzie. Uściski Olu:)
Hej Mario :) świetny post! Buenos Aires naprawdę ma wiele do zaoferowania. Tango w wykonaniu Argentyńczyków musi być niesamowite, a historia miasta i jego mieszkańców brzmi fascynująco. Opowieści o Evicie Peron, Diego Maradonie i niezwykłych zabytkach sprawiają, że od razu chce się tam polecieć i do tego tr piekne zdjcia :) Uwielbiamczytac Twoje posty
i czekam na więcej takich relacji!
Dziękuję pięknie Aniu. Dla nas najwazniejsze był tango i mieliśmy przyjemność kilka razy podziwiać występy artystów. Gorzej zew słynnymi argentyńskimi stekami, wcale nam nie podeszły. Naprawdę warto, bo jest łatwo dostać się do Urugwaju nowoczesnym promem. Pozdrawiam ciepło:)
Buenos Aires kojarzy mi si najbardziej z tangiem. Bardzo dziękuję za ciekawą opowieść.
Ja też dziękuję, tanga nam nie zabrakło w Buenos Aires:)