Oman. Forty, oazy i wioski z gliny
Oman jest krainą tysiąca zamków i urzekających krajobrazów. Wiekowe wioski i oazy osłonięte górami, są kojącą odmianą dla turystów zmęczonych współczesnym światem.
Wspaniale było gnać przed siebie po idealnych drogach, nocować w pieknych miejscach i objadać się arabskimi smakołykami. Fascynująca mieszanina widoczków jak z baśni i arabskiego szyku jest przyprawiona ogromną zyczliwością Omańczyków. Zaproszają do domu i goszczą jak przyjaciół.
Czuliśmy, że jestesmy w krainie Sindbada Żeglarza, a legendy o dżinach są na swoim miejscu. Omal leżał na skrzyżowaniu słynnych szlaków handlowych, a niezliczone zamki i forty miały odstraszyć najeźdźców. Starożytne system nawadniające nadal doprowadzają wodę do domostw i ogrodów. Nowoczesne domy buduje się w tradycyjnym arabskim stylu.
Oman, to kraj który urzeka od pierwszego wejrzenia. Tym razem postawiliśmy na zamki i gliniane miasta. Zobaczcie, co nam pokazał Oman.
Spis treści
Fort Nakhal
Na lotnisku w Maskacie odebraliśmy wypozyczony wcześniej samochód i od razu pojechaliśmy w kierunku Nakhal. Po drodze zatrzymaliśmy się na noc w uroczym hoteliku, który składał się z szeregu domków w arabskim stylu. W recepcji siedziała roześmiana dziewczyna tak ucieszona gośćmi, że obszernie się rozgadała i obdarowała folderami.
Twierdzę Nakhal znajdziecie w odległości 90 kilometrów km od Maskat. U stóp gór, z widokiem na gaje palmowe, wyglądała jak z baśni. Basztę zajęli niemieccy turyści, wspinali się po drabinie przez wąskie otwory z lufami aparatów. Kawiarnia również była przez nich oblegana. Na szczęście autobus wycieczkowy szybko odjechał, a my cieszylismy się, że mamy tyle czasu ile dusza zapragnie. W tak bezpiecznym kraju jakim jest Oman warto podróżować na własną rękę, bo jest to łatwe i przyjemne.
Z fortu usytuowanego w górach Hajar zobaczycie spektakularne widoki na okolicę. Dzięki temu, że fort był siedzibą gubernatora, jest odrestaurowany przy uzyciu dawnych technik. To zaledwie wstęp do tego co na nas czekało w tym kraju.
Fort w Nakha ze względu na położenie jest bardzo fotogeniczny. W czasach przedislamskich pilnował bezpieczeństwa na szlaku handlowym między dawną stolica w Nizwa, a oceanem. Z łatwością można było stąd dostrzec, że ktoś się zbliża główną drogą.
Na pierwszym poziomie był meczet, magazyny i więzienie. Drugi poziom był przeznaczony dla kobiet i aktualnego gubernatora. Na najwyzszym mieszkali mężczyźni.
Ponieważ podjeżdżają tu autobusy pełne turystów, to dookoła ryneczku można przebierać w restauracjach. Wybraliśmy najbardziej klimatyczną i ze smakiem zjedliśmy pyszny lunch. Na koniec okazało się, że nie mamy jak zapłacić. W restauracji nie przyjmowali kart, więc właściciel skierował Krzysztofa do banku. Ja zostałam w zastaw jako samozwańcza zakładniczka.
Bank był zamknięty, a bankomatów nie było w miasteczku. Wtedy wyjęłam swoją tajną broń, amerykańskie dolary, a właściciele zgodzili się je przyjąć. Na lotnisku w Omanie kurs walut był bardzo niekorzystny, pamiętajcie, żeby zaopatrzyć się w rial omański zanim wybierzecie się na prowincję. Jednak to była nasza jedyna taka przygoda, bo wszędzie mogliśmy płacić kartą
Grobowce Uli
Na niewielkim wzgórzu pasma Al-Hadżar, stoją budowle z epoki brązu, jedyne takie na świecie. Rozrzucone w promieniu 100 kilometrów grobowce w kształcie uli są uznawane za najlepiej zbadane stanowiska z trzeciego tysiąclecia przed naszą erą. Są starsze od piramid w Gizie.
Al Ayn, Bat i Al-Khutm to stanowiska archeologiczne wpisane na listę światowego dziedzictwa UNESCO. Wiadomo o nich tylko tyle, że były zbudowane ponad 5 tysięcy lat temu, mogły być grobowcami, chociaż archeolodzy nie odkryli żadnych szczątków. My zobaczylisme te w okolicy Bat.
Cały teren był przecięty drogami, a wszystkie kończyły się na ogrodzeniu. Trudne do wypatrzenia koleiny i zbliżający się zachód słońca dnia wpędziły nas w panikę. Nie chcieliśmy tu nocować, tym bardziej, że w Nizwa czekał na nas hotel z arabską kolacją. Po wielu próbach udało nam się pokonać labirynt i wydostaliśmy się na asfaltową drogę.
Życzliwi Omańczycy
Naszą bazą wypadową była Nizwa. Mogliśmy stąd robić wycieczki do najbardziej wyczekiwanych atrakcji. Kartę SIM można kupić na lotnisku w Maskacie, ale mój telefon nie ma karty, a internet działa wszędzie. W Arabii Saudyjskiej mogłam używać przegladarki i korzystać z nawigacji. Ale nie w Omanie.
Przemieszczaliśmy się z pomocą map offline dzięki aplikacji maps.me. Jak bardzo aplikacja jest niedoskonała dowiedzieliśmy się pod bazą wojskową, która nas tam doprowadziła zamiast do hotelu. Strażnik wyjaśnił gdzie powinniśmy jechać. Pokierował żle, bo wjechaliśmy do centrum handlowego.
Weszliśmy do eleganckiego sklepu, klimatyzacja włosy rozwiewała, co w tym klimacie jest luksusem. Nie wiem czym oni tam handlowali, ale niewiele leżało na półkach. Sprzedawca ucieszył się, że nudne godziny w pustym sklepie nabrały koloru. Zalogował mnie do swojego internetu i razem szukaliśmy dojazdu.
Popatrzył na nas krytycznie i zrobił ręką duże koło, co w każdym języku oznacza to samo. Wskoczył na niepozorny motorek i jechał z głową odwróconą w tył, żeby się upewnić czy jedziemy za nim w gąszczu samochodów po ruchliwej ulicy. Jechaliśmy tak dobre pół godziny w ciemności, zanim go zgubiliśmy, ale czekał przy wjeździe do hotelu.
Doprowadził pod drzwi i dopiero wtedy spokojny o nasz los, odjechał. Wspominam o tym, żeby pokazać Wam jakiego rodzaju zyczliwośc występuje w Omanie. Bezinteresowna i szczera, a to dopiero początek. Trochę powazniejszą przygodę mieliśmy w Arabii Saudyjskiej i spotkaliśmy się z podobną reakcją.
W hotelowej restauracji spotykaliśmy kolejne wycieczki z Europy, zanim wskoczyli w swoje zapchane autokary. Na szczęście nie plątali nam się pod nogami podczas naszych wypadów.
Zamel Al Hazm
Zamel Al Hazm ma ponad 300 lat i jest jednym z najsłynniejszych zamków sułtanatu. Do środka prowadzi rzeźbiona drewniana brama, do której transportu potrzebnych było 13 koni. Na zamku jest pochowany twórca zamku – Imam Sultan bin Saif, a także jego syn, Saif bin Sultan II.
Pod zamkiem przepływa słynny system nawadniający falaj, o którym jeszcze wspomnę, bo wszystkie przepiekne oazy istnieją dzięki niemu.
Przyjechaliśmy wieczorem i tylko tyle zobaczyliśmy, ale warto wspomniec, że w tym omańskim zamku jest skarbiec daktyli.
W kulturze Omanu daktyle były tak ważne, że w każdym forcie były ogromne magazyny do przechowywania cennych zbiorów. Worki z daktylami układano jedne na drugim, żeby ich ciężar zadziałał jak tłok do wyciskania soku. Cenny syrop spływał do beczek przez kanał w ziemi.
Falaż, czyli system nawadniania w Omanie
Tym razem też błądziliśmy, ale to były same szczęśliwe pomyłki. Zamiast na punkt widokowy, z którego można zobaczyć Birkat Al Mouz, wjechaliśmy do wioski położonej w samym środku oazy. Domy stoją wzdłuż ulicy, a sama oaza wyglada jak Eden. Między palmami biegła asfaltowa ścieżka, bo teren pełnił funkcję parku.
Ludzie odpoczywali po skwarnym dniu, ojcowie bawili się z dziećmi. Zapamiętałam jednego z nich, wprost oblepionego wesołymi maluchami. Zapraszał, żebyśmy się wdrapali do nich na wiadukt, bo z góry widoki są jeszcze piękniejsze. Cała ta zieleń zawdzięcza istnienie od jednemu z pięciu omańskich systemów nawadniania – falaj – falaż.
Falaż jest tajemnicą przetrwania ludzi w tych pustynnych warunkach. Dzięki niemu można uprawiać ziemię i hodować zwierzęta. Kraj tak suchy jak Oman jest w jednej trzeciej nawadniany przez starozytny system, który powstał 2500 lat przed naszą erą.
Wysoko w górach budowano cysterny do gromadzenia wody, którą potem trzeba było dostarczyć do wiosek. Żeby nie spadała kaskadami wodospadu, ludzie budowali akwedukty i tunele, które transportowały wodę przez wiele kilometrów do dolin.
Woda, kóra spływa z gór w sposób naturalny, przepływa kanalikami do domów i pól uprawnych. Śluzy w kanałach umożliwiały zalanie całego pola. Woda płynęła przez meczety i wieże strażnicze, które chroniły kanałów. Już w czasach przed naszą erą istniał taki sposób dzielenia się wodą, żeby docierała do każdego. Na ziemi stały słupy przypisane rolnikom, a kiedy słońce się przesuwało, cień precyzyjnie wskazywał czas otwarcia i zamknięcia kanałów.
Falaż Al-Katmeen jest jednym z omańskich systemów falaj wpisanych na Listę Światowego Dziedzictwa UNESCO.
Współczesne falaże należą do całej społeczności. Działa ich kilka tysięcy, a łączna długość podziemnych i naziemnych kanałów wynosi niemal 3000 kilometrów. Niektóre są publiczne, na przykład do pojenia zwierząt, a za niektóre trzeba płacić, żeby nawodnić pola.
Birkat Al Mouz – Oman
Osada Birkat Al Mouz – położona pośród gajów palmy daktylowej – składa się z trzech starych błotnych wiosek: Harat al Siybani, Harat al Wadi i Harat al Makasir. Znajdziecię ją na trasie między Nizwą i Izki. Bardzo lubiłam odczytywać nazwy miejscowości, kiedy gnaliśmy przed siebie autostradą przez marsjańskie pustkowia: Izki, Suhar, Adam, Barka.
Wspinaczka po kawałkach połamanych skał była łatwa. Potem wstrzymałam oddech na widok tego co roztaczało się w dole. Piękna krajobrazu w ostatnich promieniach słońca nie da się opisać, ani pokazać na zdjęciach. Słychać odgłosy zwyczajnego życia, porykiwania zwierząt i wartot samochodów, ale na spektaklu zachodzącego słońca byliśmy sami. A to mój filmik z Omanu.
Wróciliśmy tu następnego dnia, żeby podziwiać błotne wioski z bliska. To moje ulubione miejsce w Omanie. Średniowieczne osady przyczepione do zbocza stoją teraz opuszczone z powodu polepszenia się warunków życia, ale też z powodu brytyjskiego bombardowania w latach 50 – tych XX wieku.
„Witamy w Harat al Siybani, historycznej osadzie Birkat Al Mouz. która została przebudowana w XVII wieku. Składa się z 50 opuszczonych domów, ma wąskie przejścia, schody i trzy wejścia przez które przechodzi kanał irygacyjny – falaż. Ludzie mieszkali w Harat aż do początków XXI wieku”.
Tradycyjne budynki w Omanie musiały sprostać trudnym warunkom. Ludzie potrzebowali konstrukcji, które dadzą wytchnienie od słońca. Omańczycy, jak również ich sąsiedzi w Arabii Saudyjskiej, do budowy używali drewna palmowego i cegły mułowej. Grube mury z maleńkimi okienkami utrzymywały chłód w pomieszczeniach.
Przez bramę wchodzi się na dziedziniec hotelu w omańskim stylu, przez który przepływa falaż. Dzięki temu wiemy jak wyglądały kanały dochodzące do domostw.
W latach 70 – tych władzę przejął nowy sułtan, a wtedy życie ludzi się omieniło, ludzie dostali dofinansowanie na budowę swoich wielkich domów. W Birkat Al Mouz czas się zatrzymał, dzięki temu można podejrzeć jak wygladało proste życie na wsi.
Chociaż wioska jest w ruinie, to zauważyłam, że mieszkają tam Hindusi, którzy pracują przy renowacji budynków. Jesli chcielibyście dowiedzieć jak wygląda sytuacja kobiet w Omanie, to polecam książkę Agaty Romaniuk „Z miłości? To współczuję. Opowieści z Omanu”.
Fort Nizwa
Niezliczone dach i kruzganki oferują niesamowite widoki na miasto i góry. Najważniejszym punktem jest dziedziniec ze schodami dopasowanymi do okrągłej baszty. Zobaczycie stąd minarety meczetu i suk ze wszystkimi pięknymi pamiątkami, jakie można kupić w Omanie.
Fort w Nizwa jest najczęściej odwiedzany przez turystów, a samo miasto jest zamieszkiwane nieprzerwanie od tysięcy lat. Nizwa bowiem leżała na Szlaku Kadzidlanym, skąd towar był wysyłany na cały świat. Otoczone z czterech stron górami miasto, miało dobre połączenie z innymi w regionie.
Architektura fortu łączy się płynnie z meczetem i sukiem. Budował go ten imam, który przegnał Portugalczyków. Chciał się chronić przed europejską kolonizacją.
Grube mury przetrwały pod naporem kul armatnich, a blisko 500 okien pomogło strzelcom mogło odeprzeć każdy atak. Nie sposób zniszczyć żadnej z bram najeżonych żelaznymi kolcami z otworami do polewania wroga wrzącym sokiem daktylowym. Do tego pułapki i fosa ze zwodzonym mostem. W muzeum zobaczycie wiele ciekawostek z czasów przeszłości Omanu, artefakty, dawne stroje, mapy i makiety.
Khanjar – Handżar – misternie wykonany nóż – zobaczycie na fladze i banknotach. Jest symbolem Omanu od XVII wieku, czego dowodem są zapiski historyczne. Wykonanie takiej broni wymaga dużych umiejętności.
Nóż o zakrzywionym ostrzu ze stali jest ozdobą eleganckiego stroju mężczyzny. Najczęściej ma uchwyt z drewna, albo kości wielbłąda. W niektórych częściach Arabii Saudyjskiej i oczywiście w Jemenie każdy mężczyzna nosi podobne noże na co dzień.
Słynny Suk jest podzielony na wiele sekcji. Zobaczymy sklepiki z rękodziełem, kupimy tradycyjne omańskie noże – handżary, srebrną biżuterię.
Supermarkety są oklejone reklamami w języku arabskim i angielskim, wygląda to estetycznie, ale przecietnie. Za to nocą, kiedy zaświecą się neony z arabskimi robaczkami, przejazd przez miasto staje się przygodą. Otwarte wrota pokazują równo ułozone owoce i wszystko co można zobaczyć w zachodnich sklepach.
Misfat al Abriyyin
Wioska Misfat al Abryeen była naszym kolejnym celem. Leży w oazie na wysokości 1000 metrów w górach Hajar. Aż trudno uwierzyć, że te budynki z cegły mułowej z błotnym tynkiem mają po 300 lat. Zbudowane na fundamentach ze skalnych bloków pną się w górę. Dachy pokrywją liście palmowe, każdy dom łączy się z drugim, a wszystko charmonijnie komponuje się z krajobrazem.
Misfat Al Abriyeen jest tętniącą życiem wsią, z labiryntem uliczek, tarasów, sklepików. Zobaczycie ciekawe zakamarki, a także falaże między palmami. Mieliśmy kolejne złudzenie cofania w czasie. To własnie jest najlepsze w podróżowaniu po tak odmiennym świecie od naszego.Sposób budowy przypomina budowle sąsiadów z Jemenu, ale trudno dorównać kunsztowi Jemeńczyków. Niemniej położenie wywołuje jęk zachwytu.
Fort Bahla
Fort Bahla jako jedyny fort w Omanie jest wpisany na listę Światowego Dziedzictwa UNESCO. Znajduje się w połowie drogi między Nizwą a Misfat Al Abriyeen. Krążylismy po mieście, wspięliśmy się nawet na górę, ale zabudowania i chaszcze zasłaniały widok. w końcu znaleźliśmy idealne miejsce do fotografii, które ogarnia całą panoramę. Fort Bahla przypomina europejskie twierdze.
Jest z nim związana legenda o siostrach dżinach mocno osadzone w arabskiej tradycji. Jedna stworzyła system falaż, a druga 13 – kilometrowy mur dookoła miasta. Niektórzy nadal wierzą w te nadprzyrodzone duchy zrodzone z bezdymnego ognia. W istoty, które żyją obok ludzi i mogą im szkodzić. Nie wiem ile w tym jest prawdy, ale opowieści o ludziach zamienionych w osły, czy hienach łykających wielblądy mogą wystraszyć bardziej zabobonnych.
Bahla w XII wieku była stolicą dynastii Nabhani, która rządziła Omanem przez ponad 500 lat. Była znana z handlu kadzidłem z regionu Dhofar. Twierdza jest zbudowana z kamienia i cegły mułowej i powstała w XVII wieku. Kompleks wież i łuków oddaje mistrzostwo, jakie posiadał Oman w budowaniu średniowiecznychbastionów obronnych.
Al Hamra
Architektura błotna zachowała się w tak dobrym stanie, ponieważ Oman trwał w zastoju aż do lat 70 – tych. Wioski takie jak Al Hamra, z błota, cegieł mułowych, kryją budynki sprzed 400 lat. Nie są tak pięknie zdobione jak w Arabii Saudyjskiej, ale wszystko nadrabiają falaże płynące przez cieniste gaje palmowe.
Zwiedzanie starych wiosek stało się atrakcją turystyczną, dlatego można zauwazyć wszędzie prace remontowe wykonywane głównie przez Hindusów.
Średniowieczny Adam. Zaproszenie do omańskiego domu
W Omanie odkryliśmy wszystko co kochamy w podróżach: ciekawą kulturę, zabytki, przepastne widoki i przyjacielsko nastawionych mieszkańców. Spotkała nas kolejna sympatyczna przygoda.
Wjechaliśmy do miasta Adam (tak samo się wymawia po arabsku) żeby zobaczyć kolejną glinianą wioskę. Podążaliśmy bardzo wąską drogą pośrodku oazy, ale trafiliśmy na przeszkodę na środku drogi. Samochód tarasował przejazd, a jazda tyłem była niemożliwa. Poszlismy podziwiać gliniane miasto otoczone murami, z nadzieją, że ten ktoś w tym czasie odjedzie. Niestety wielka brami była zamknięta, a nigdzie nie było informacji o godzinach otwarcia.
Kiedy wróciliśmy, samochód nadal blokował nam drogę. Nie było wyjścia, trzeba było zastukać do bramy najbliższedo domu w daktylowym gaju.
Młody chłopak od razu zgodził się przestawić samochód, a po krótkim wahaniu zaprosił nas na kawę. Sytuacja była dramatyczna, właśnie miał zjeść pieknie zgrillowaną rybę z furą kolorowego od warzyw ryżu. Zanim zdążył zareagować, do jego posiłku dobrał się młody husky.
Po przemiłej pogawędce, podczas której opowiadał nam o swoim kraju, oprowadził po domu, pokazał sad palmowy, przez który przepływa falaż. Na koniec dostaliśmy reklamówkę ze słodyczami, wodą i kilka kilogramów daktyli. Jeszcze sesja zdjęciowa, wymiana kont na Instagramie i mogliśmy wyjechać. Oman okazał się równie przyjazny jak Arabia Saudyjska.
Adam jest bramą do prowincji Dhofar, słynnej z naturalnie rosnących kadzidłowców. „Adim al-Ard” – Adam – tłumaczyć można jako „żyzną ziemię pośrodku pustyni”.
Kiedy nasz nowy znajomy pomachał na pożegnanie i mijaliśmy stare mury, okazało się, że brama jest otwarta. To dzięki niemieckiemu turyście, który załatwił sobie pozwolenie i przewodnika. Korzystając z okazji szybko przemknęliśmy przez uliczki.
To nie forteca, tylko miasto za murami. Okna wychodziły na ulicę, chroniąc prywatność mieszkańców. Parter był przeznaczony dla zwierząt, wyższe piętra zajmowały pokoje. Stare malowidła, wybrakłe drzwi, bramy, to wszystko wygladało bardzo uroczo.
I na koniec twierdza Barka, położona jakieś 50 kilometrów od Muscatu. Z tych małych miasteczek i wsi najbardziej rzuca się w oczy ilość krawców. Jeden obok drugiego, drzwi w drzwi, oferują krawiectwo damskie, z rzadka męskie. To samo było w Barce. Zamek, meczek, piękny nadmorski deptak i królestwo krawców.
Kilka kluczowych dat w historii Omanu:
- W Omanie znajduje się miasto, którego początki datuje się na 10 000 lat.
- Asyryjczycy, Persowie i Babilończycy walczyli o te ziemie ze względu na świetne położenie, które umozliwiało handel z całym światem. W VIII wieku przyjęto islam i nastąpiła era arabska.
- W 1507 Portugalczycy zajęli wybrzeże i dopiero w 1650 udało się ich wypędzić.
- W latach 1581–188 imperium Osmańskie okupowało kraj.
- W 1737 na Oman napadli Persowie, wypędzeni zostali w 1749 roku. Władzę przejęła dynastia Al Bu Said, która sprawuje władzę do dziś.
- Imperium Omanu powiększyło się o Zanzibar i Mombasę i część Indii w latach 1800-1900.
- W latach1954 – 1959 trwała wojna między Omańczykami a wojskami sułtana, wspieranymi przez Wielką Brytanię.
- W 1959 sułtan Said bin Taimur odzyskał władzę. Doprowadził do izolacji kraju od reszty świata. Ludzie żyli jak średniowieczu, niewolnictwo było legalne, za to podróże za granicę, noszenie okularów, słuchanie radia, były zakazane. Kraj wielkości Polski miał tylko 10 kilometrów utwardzonych dróg i tylko 3 szkoły.
- W 1964 odkryto złoża ropy naftowej.
- W 1970 roku w bezkrwawym zamachu stanu Sułtan Qaboos bin Said obalił ojca i przejął władzę. Był czternastym pokoleniem założyciela dynastii Al Bu Sa’idi. Odkąd objął rządy jakość życia znacznie się poprawiła. Powstawały szkoły, szpitale i drogi. Panował najdłużej ze wszystkich przywódców w świecie arabskim. Zmarł 10 stycznia 2020 roku w wieku 79 lat.
- Obecnie sułtanem jest Haitham bin Tariq al Said, który wcześniej pełnił funkcję ministra dziedzictwa i kultury. Kontynuuje politykę swojego poprzednika.
Podróżowanie po Omanie
Przy odprawie z Omanu do Dubaju, reka pracownika ze stemplem zastygła nad moim paszportem. Jak wam się podoba mój kraj? Zapytał. Podobał się i to bardzo, ale chcieliśmy być grzeczni i nieco przesadziliśmy z ekspresją. Na co pan z miną sułtana odrzekł – codziennie to słyszę.
Do Omanu można dolecieć z kilku polskich lotnisk. Można też pojechać autobusem z Dubaju do stolicy Omanu. Autobusy kursują kilka razy dziennie z Deira Clock Tower. Podróż trwa około 6 godzin.
Najlepszy czas na podróże po Omanie jest od września do kwietnia.
Wygodnym sposobem na zwiedzanie Omanu jest wynajęcie samochodu. Zrobiliśmy to wcześniej online i po przylocie do Muscatu odebralismy samochów na lotnisku. Ceny paliwa w Omanie są niskie.
Pieniądze można wymienić na lotnisku, ale lepiej to zrobić w banku, bo kurs na lotnisku jest drażniąco niekorzystny. Walutą jest rial omański (OMR).
Co przywieźć? Amouage. Czy polecam? Bardzo, to była wspaniała przygoda, dużo nam jeszcze zostało do zobaczenia, ale to następnym razem.
Jestem pewna, że i nam bardzo by się spodobało w Omanie, tylko trochę obawiam się wysokiej temperatury. Kiepsko ją ostatnio znoszę
Można zaplanować zwiedzanie bardzo wcześnie, albo po południu. My byliśmy w lutym i nie było tak źle. Ale ja jestem przyzwyczajona do ciepłego klimatu, nie tracę sił. Za to źle znoszę zimno. Specjaliści mówią, że upał jest gorszy, bo rozgrzać się można łatwiej niż schłodzić. Można też ci chwilę wchodzić do samochodu, jak to robiliśmy w Arizonie, kiedy słońce wypalało dziury w skórze🙂
Ha! A ja stwierdziłam ostatni, że z powodzeniem mogłabym przeprowadzić się do Finnmarku. Tam czułam się najlepiej (chociaż ubiegłoroczną podróż po Hiszpanii i Portugalii udało mi się przeżyć. Może przez te kilogramy zjadanych codziennie pomarańczy?)
Z płatnościami bywają kłopoty nie tylko w Omanie. Na przykład w Szwecji właściwie w ogóle nie ma obrotu gotówką, płatności online gdzieś w terenie za pomocą lokalnej aplikacji, która w smartfonach obcokrajowców nie funkcjonuje, a z zasięgami internetowymi bywa różnie, więc i kartą nie zawsze działa.
Teraz i ja przeniosłabym się do Skandynawii, bo każde wyjście z domu jest okupione potem. Lato w Georgii jest tropikalne. Ale radzić sobie można na różne sposoby. Ciekawe jest to, co mówisz o Szwecji. U nas jest jak w Polsce, ha, nawet czekami jeszcze się płaci.
Niesamowite kadry. Piekne! Kolorystyka jakże inna, niz nasza polska czy europejska. Króluje zółć budynków i nieskalany błękit nieba. Ty w błękitnej jak niebo sukni wspaniale wpisujesz sie w pejzaż i nastrój tej krainy. Fascynujący ten system nawodnień. Kraina sucha i gorąca a jednocześnie żyzna, przyjazna.
U nas też bardzo gorace lato, ale chyba zaczyna się już zmieniac. Już wieczory nieco chłodniejsze. Pachnie sierpniem…
Uściski serdeczne Ci zasyłam, Marylko – podrózniczko!:-))
Właśnie dlatego, że cały ten omański świat jest inny, każdy dzień i każde miejsce wydawały się jak z baśni. Kolory zachwycające, dlatego kocham pustynie tak samo jak lasy deszczowe. Odpoczynek doskonały, a jeszcze ci nadzwyczajni ludzie uśmiechnięci i pomocni.Niebieska sukienka to po prostu arabska szata kupiona na miejscu. Z przodu ma piękne czerwone hafty, a Krzysztof występował w omańskiej czapce, takim okrągłym garnku z płaskim dnem, też haftowanym. W Polsce jest tak pięknie w sierpniu, w Twoim magicznym ogrodzie jest najpiękniej. Sciskam serdecznie Olu:)