Rejs po Ha Long Bay
Ha Long Bay nie rozpieszczała nas turkusami, ale mroczny klimat wciągał jak najlepszy film grozy. Sylwetki wapiennych wież wyglądają jak wodne fortece, w których natura urządziła jaskinie i groty. Porośnięte tropikalnym gąszczem z daleka przypominają mitycznych olbrzymów. Niecodziennie opustoszała zatoka była naszym domem przez 3 dni i dwie noce.
Spędziliśmy ten czas na małym tradycyjnym statku, a oprócz nas była tylko załoga. Młody kucharz podawał najlepsze dania z kuchni wietnamskiej, a przewodnik dopasował program do pogody i naszych oczekiwań. Przez deszcz, mgłę i wiatr przebiło się w końcu słońce i na parę godzin zalśniły szmaragdy. Zobaczyliśmy słynny punkt widokowy, wioskę rybacką na wodzie, jaskinię, a nawet jeziorko między skałami. Zapraszam do Ha Long Bay, jednego z siedmiu cudów świata natury i miejsca światowego dziedzictwa UNESCO.
Spis treści
Legenda o Ha Long Bay

Ha Long Bay leży u ujścia rzeki Bach Dang, która wpada do Morza Południowochińskiego. Ten niezwykły krajobraz powstał w wyniku ruchów tektonicznych, a potem przez 500 milionów lat nad arcydziełem pracowały deszcze monsunowe.
W Ha Long Bay jest około 2 tysięcy krasowych wysp, rozrzuconych na przestrzeni 1500 kilometrów kwadratowych.
Każda z nich jest inna, a niektóre nawet mają nazwy, na przykład Ga Choi – Walczący Kogut. Większość wysp jest nietknięta przez człowieka z powodu niedostępności. Oprócz tego, że są bardzo strome, to jeszcze najeżone ostrymi wypustkami.
Ha Long w tłumaczeniu z wietnamskiego oznacza Przybywającego Smoka. W 1898 roku załoga francuskiego okrętu „Avalanse” zauważyła gigantyczne węże morskie. Wietnamska legenda głosi, że to niebiańskie smoki, które postanowiły pozostać na Ziemi po wykonaniu zadania.
Jadeitowy Cesarz – Ngoc Hoang – wysłał smoczycę z młodymi, żeby obroniła Wietnamczyków przed wrogami z Północy. Smoki pluły klejnotami, które zamieniały się w wyspy i wysepki, odcinając napastnikom dostęp.



Zatoka Bai Tu Long
Źródło @bhayacruises
Dzięki temu, że pływaliśmy z Bhaya Cruises mogliśmy dobrze poznać dziewiczą zatokę Bai Tu Long. Jest rzadziej odwiedzana przez turystów, bo leży aż 30 kilometrów na wschód od zatoki Ha Long, niedaleko granicy wietnamsko – chińskiej.
Na powierzchni 560 kilometrów wyłania się z wody 300 wysepek. Chociaż krajobraz przypomina Ha Long Bay, jest najbardziej czysta i najcichsza z trzech zatok po których można żeglować. Ogromna powierzchnia wciąż pozostaje tajemnicza i niezbadana
Największymi atrakcjami jest wioska rybacka Vung Vieng i park Da Xep. To jeden z najmniejszych parków narodowych w Wietnamie, za to najbardziej unikalny ze względu na różnorodność flory i fauny. Znany ze stromych klifów i pięknych plaż.
Zatoka Bai Tu Long jest mniej turystyczna i prawdziwą przyjemnością było popłynąć w zaciszne miejsce na nocleg. W ramach ochrony środowiska niewiele łodzi może tu wpływać.
Jeżeli ktoś z Was wybierze wycieczkę jednodniową, nie ma szans jej zobaczyć. Spotkałam się kilka razy ze stwierdzeniem- nie warto nocować na statku, bo wszystko można zobaczyć w kilka godzin- co jest nieprawdą. Podczas jednodniowej wycieczki z Hanoi zobaczycie tylko zatłoczoną Ha Long Bay, a większość dnia spędzicie w samochodzie.
Lan Ha Bay
Ha Long Bay jest centralną częścią zatoki, którą znajdziemy w pobliżu Ha Long City. Odbywa się tu mnóstwo rejsów z turystami, którzy przybywają na jednodniową wycieczkę. W styczniu nie było ich aż tak dużo i miło było patrzeć na białe kadłuby kołyszące się na wodach zatoki.
Chociaż Zatoka Lan Ha jest przedłużeniem Ha Long Bay, to należy już do innej prowincji Wietnamu. W skład Lan Ha Bay wchodzi około 400 wapiennych wysp oraz 139 plaż. To idealne miejsce do pływania i nurkowania. Zatoka jest oddalona o 16 km od wyspy Cat Ba.
Bai Tu Long i Lan Ha są podobne geologicznie do Ha Long Bay, ale są spokojniejsze i wymarzone dla osób kochających naturę, a mniej hałas i nadmiar turystów. Jednak wszędzie można sycić oczy wapiennymi olbrzymami, które chowają się za mgłami, lub błyszczą w słońcu całą swoją krasową urodą.
Wyspa Cat Ba
Wyspa Cat Ba ma powierzchnię około 350 kilometrów kwadratowych. Jest największą wyspą zatoki, jej połowę zajmuję park narodowy. zobaczyć można jaskinie, piękne rafy koralowe i plaże. Na wyspie żyje endemiczny gatunek małp – Cat Ba Langur. Maluchy są ogniście pomarańczowe, a dorośli mają czarne twarzyczki w otoczeniu rudych włosów i bokobrodów.
Park Narodowy Cat Ba, wpisany na listę UNESCO, jest domem dla 32 gatunków ssaków, między innymi innych langurów, oraz siedemdziesięciu gatunków ptaków i niezliczonych gatunków leczniczych roślin

Słynne kamienie w Ha Long Bay

Fighting Cocks, albo Trong Mai, zobaczymy po południowo-zachodniej stronie zatoki Halong, blisko miasta Ha Long. Zobaczyliśmy też skałę, która bardzo przypomnina ludzką głowę, z pewnego oddalenia widać, że nie brakuje żadnego szczegółu.


Ta skała znajduje się na wietnamskim banknocie 200 tysięcznym.




Zimą zieleń jest stonowana, a nad zatoką rozciąga się romantyczna mgła. Nawet w takiej scenerii warstwy skał na horyzoncie są oszałamiająco piękne. Noce spędzaliśmy z zacisznej zatoce Lan Ha Bay, lekko kołysani delikatnymi falami. Zmierzch, noc i świt obdarowały nas niesamowitymi obrazami. Niedawno podziwialiśmy arcydzieła geologii na pustyni w Utah, które chociaż tak odmienne, to jednak mają coś wspólnego z Ha Long Bay.



Prywatny rejs po Ha Long Bay

Niewielka tradycyjna łódź indochińska umożliwia indywidualne rejsy z programem dopasowanym do oczekiwań. Czułam się tak, jakby zatoka była jeszcze nieodkryta, bo styczniowe wody nie przyciągają wielu turystów. Byliśmy sami, a całe to piekno pokazywało się zależnie od kaprysu. Pierwszego dnia zacinał deszcz, a z mgieł wyłaniały się ciemne kontury klifów.
Następnego dnia słońce wydobyło z wody szmaragdowe tony, a na skałach zazieleniła się tropikalna roślinność. Prawdziwą rozkoszą było patrzeć przed siebie i wyłapywać wzrokiem kształty wysp, mijaliśmy całujące się skały, surowe oblicza, albo skaczące koguciki. Doskonale mówiący po angielsku przewodnik pojawiał się dyskretnie, żeby zaprosić na posiłki, albo przedstawić nam plan dnia. Był kopalnią wiedzy o historii tego miejsca. Mogliśmy zmieniać nasze plany, albo na goraco decydować co chcemy zobaczyć.
Młody kucharz zaskakiwał smakami, ależ to były uczty, wciąż donosił nowe i nieznane dania. Sałatka z kwiatów banana, z niezwykle aromatycznymi listkami, smakowała mi najbardziej.
Na tym krótkim filmie zobaczycie jak wspaniale było na naszym statku. Mamy zwyczaj spędzać nasze wspólne urodziny w wyjątkowych miejscach na świecie. Załoga zadbała, żeby tym razem nasze święto było naprawdę wyjątkowe. Dostaliśmy dwa torty, dwa bukiety, a cała załoga odśpiewała nam Happy Brithday. Równie wspaniały był lot balonem nad Teotihuacan w Meksyku.


Wioska rybacka – Vung Vieng

Podczas drugiego dnia żeglowania pokazało się słońce. Pływająca wioska – Vung Vung Vieng – do której się wybraliśmy, znajduje się w samym sercu Bai Tu Long Bay.
Wioska umościła się między zielonymi wyspami, które chronią przed dużymi falami. Ludzie budowali swoją rybacką społeczność przez kilka pokoleń, do niedawna mieszkało tu ponad 100 rodzin. Domy były wyposażone we wszystko co potrzebne do życia, tylko zamiast motocykli każdy posiadał łodzie. Dzieci musiały dopłynąć do szkoły w Cat Ba odległej aż o 20 kilometrów.
Rząd od dawna próbował nakłonić mieszkańców do przeniesienia się na ląd. Ostatecznie silny huragan, który zniszczył wiele domów, zmusił mieszkańców do przeprowadzki.


Sympatyczna mieszkanka wsi zabrała nas na swoją łódkę i pokazała najpiękniejsze miejsca. Płynęliśmy po szmaragdowych wodach i podziwialiśmy niezwykłe piękno tego miejsca. Stado piesków nie musi chodzić do szkoły i wybrało życie na wodzie, ryb z pewnością im nie zabraknie.


Farma pereł
Dookoła wioski rybackiej widać równomiernie rozmieszczone kule, okazało się, że to patrzę na hodowlę ostryg, z których pozyskuje się perły. Miałam bardzo mieszane uczucia kiedy zobaczyłam, jak chłopak delikatnie wkłada coś do muszli.
Ostryga wróci do wody, gdzie trzymana w klatce będzie żyła tak długo, aż rozwinie perłę pożądanej wielkości. Może to potrwać od dwóch do dziewięciu lat. Kiedy przychodzi czas rozcina się ostrygę i zabiera perłę.
A potem panienka na naszych oczach chwyciła za nóż i rozcięła muszlę. To barbarzyństwo budziło mój sprzeciw, jednak zafascynowało mnie piękno perełki. Jej utworzenie trwało aż 3 lata. Obok jest sklep z biżuterią, oczywiście zbyt drogą, żeby się zechciało ją posiadać, ale można było podziwiać duże i piękne perły.
Z zainteresowaniem przeczytałam więcej na ten temat.



Proces stymulacji mięczaka perłorodnego do produkcji perły polega na umieszczeniu wewnątrz ciała fragmentu tkanki perłotwórczej (nabłonkowej) pobranego z płaszcza osobnika o wyjątkowo pięknej masie perłowej. W ten sposób inicjowana jest produkcja masy perłowej nie na wewnętrznej powierzchni muszli lecz w oddaleniu od niej.
W łono małży słonowodnych wszczepia się dodatkowo sztuczne jądro, które skróci czas hodowli i będzie stanowiło wzorzec kształtu dla rodzącej się perły. Regenerujące się komórki tkanki perłotwórczej utworzą tzw. woreczek perłowy wewnątrz ranki (gdzie nie znajdą intruza) lub wokół jądra (którego jako intruza potraktują), a następnie zaczną wytwarzać masę perłową w celu izolacji niepożądanego stanu wewnątrz organizmu.
https://gemlord.pl/hodowla-perel


Titop, widok na Ha Long Bay

Wyspa Titop wznosi się na wysokość 110 metrów, a cała jej powierzchnia wynosi 3, 7 hektra. Na szczycie jest taras widokowy, ale żeby tam się dostać, trzeba wspiąć się po ponad 500 nierównych schodach. Za to widok z góry wynagrodzi pot i zadyszkę. Zobaczymy panoramiczny obrazek, który przejmie dreszczem. Na wodzie kołyszą się łodzie i statki, a za nimi wyspy i wysepki, niektóre jak ciemna ściana na końcu świata, inne zielenia rozświetlone słońcem. Woda raz bura, raz turkusowa, ostatecznie wybrała sobie kolor zielono – szmaragdowy.

W dole widać pasek plaży – Titop Beach – a jak plaża to i pływacy, mimo, że styczeń i dośc zimno. Kilka osób leżało na piasku, wystawiając białe ciała na mizerne słońce. Dookoła jakieś przekąski i sklepy z pamiątkami. Magnesy nieciekawe, a szkoda, bo chciałby się zabrać pamiatkę z takiego miejsca.
Wyspa zmieniała nazwę na Titop po wizycie radzieckiego kosmonauty Titova. Pojawił się na wyspie razem z prezydentem Ho Chi Minhem w 1962 roku. Została po nim nazwa i pomnik.
Niedaleko stąd znajduje się jaskinia Niespodzianek – Sung Sot – na wyspie Bo Hon. Jaskinia ma dwie duże komnaty z bogactwem stalagmitów o różnych kształtach, to popularny punkt programu wszystkich wycieczek na Ha Long Bay.



Kiedy w listopadzie 2011 roku ogłoszono Siedem Cudów Świata, na liście znalazła się wietnamska zatoka Ha Long.

Jaskinia na wyspie Me Cung



Nie popłynęlismy do największej jaskini na Ha Long Bay, ponieważ było bardzo zimno i pływanie kajakiem trochę mnie przerażało. Nasz opiekun zaproponował małą uroczą wyspę, po której mogliśmy sie wspinać. Całe jej bogactwo kryło się wewnątrz.
Na wyspie Me Cung mieści się jaskinia z ogromnym kamiennego filarem, podświetlenie wydobyło ornamenty. Otwarta dla turystów dopiero w 2010 rokui nie jest zbyt nieznana, więc byliśmy w niej sami.
Nazwa – Maze Cave – dobrze oddaje układ jaskini. Kręte ścieżki i liczne komnaty tworzą labirynt o długości 65 metrów długości. Cztery sekcje ozdobione oszałamiającymi stalaktytami i stalagmitami robią niesamowite wrażenie.


Ha Long Bay odgrywała ważną rolę w handlowej wymianie między starożytnym Wietnamem a Chinami, Japonią i Tajlandią, ponieważ leżała na trasie łączącej te kraje.
W 1937 roku szwedzki archeolog wraz z dwiema francuskimi siostrami pływał po Ha Long Bay. Wspinali się po górach i zagladali do jaskiń. W jednej z nich znaleźli siekiery, stoły do szlifowania, igły do szycia, a nawet biżuterię. Kultura, po której zostały ślady, została nazwana Ngoc Vung Culture. Mieszkała tu pod koniec nowej epoki kamienia, jakieś 10 tysięcy lat temu.
Archeolodzy odkryli pomieszczenia pełne muszli, które były pozostałościami po posiłkach mieszkańców. Odkryli również starożytne narzędzia myśliwskie i ludzkie kości.

Kiedy wyszliśmy z jaskimi i wdrapaliśmy się na szczyt, w dole pokazało się słonowodne jezioro Cung, ulokowane wewnątrz góry. Takiej niespodzianki się nie spodziewałam. Jezioro ma obwód około 1 kilometra i jest otwarte na morze, a jego poziom wzrasta i opada wraz z przypływami.
Wewnątrz jeziora żyją koralowce, a jego brzeg jest domem dla wielu ptaków i endemicznych gatunków roślin, co oznacza, że żyją i rosną tylko w tym jednym miejscu na świecie.
To tu przekonałam się jak ostre są skały i jak dzielnie radzą sobie rosliny. Było wiele zwalonych drzew po huraganie, ale i tak to było najpiekniejsze miejsce jakie widziałam w Ha Long Bay. To kolejny powód, żeby unikać masowych wycieczek, jeżeli chce się naprawdę poczuć piekno tego miejsca.


Kolejne zdjęcia pokazują zatłoczoną Ha Long Bay, kiedy już wracaliśmy do portu po skończonym rejsie.


Kiedy jechać do Ha Long Bay
Ha Long Bay jest położona 156 kilometrów od Hanoi. Klimat jest tropikalny i panują 4 pory roku.
- Ciepłe lato jest wilgotne z dużą ilością opadów. Temperatura w tym czasie wynosi 35 stopni celsjusza.
- Zima jest sucha, a najchłodniejszym miesiącem jest styczeń, ze średnią temperaturą 13 stopni Celsjusza.
- Najcieplej jest w czerwcu, lipcu i sierpniu, gdzie temperatura wynosi 28 stopni Celsjusza. Niestey spada wtedy najwięcej deszczu.
- Wynika z tego, że najlepszym czasem na zobaczenie Ha Long Bay jest okres od wrzesnia do listopada. Temperatura wynosi w tym czasie od 18 do 30 stopni Celsjusza.

Na jak długo
Większość turystów wybiera jednodniowe rejsy z transferem z Hanoi. Trzy godziny w jedną stronę, potem kilka godzin spędzonych w w grupie w najbardziej zatłoczonej części Ha Long Bay i powrót, nie brzmi dobrze. Zorganizowane wycieczki nie pozostawiają wyboru, jesli jednak macie więcej czasu, to warto spędzić noc na statku. Zmienna pogoda moze uniemozliwoić zobaczenie czegokolwiek w ciągu kilku godzin, a wyprawa do Wietnamu zasługuje na to, żeby poznać to miejsce.
Inną opcją jest zatrzymanie się na wyspie Cat Ba i wycieczki łodzią po zatoce Lan Ha i Ha Long Bay.
Trzydniowy rejs
Dla nas najlepszym wyborem okazał się trzydniowy rejs, z dala od zatłoczonych miejsc, za to z niepowtarzalnymi widokami. Do Ha Long Bay przybywa 6 milionów turystów rocznie, warto więc zobaczyć zakątki nietkniete przez masową turystykę.
Mam nadzieje, że udało mi się chociaż trochę przybliżyć piękno Ha Long Bay, mimo mgieł i ukrywającego się [przed nami słońca. To były niezapomniane chwile, pełne piękna i spokoju. Polecam każdemu taki relaks po gwarnym Hanoi.
Przepięknie spędziliście kolejne, wspólne urodziny! Baśniowo wręcz! Ten prawie samotny rejs statkiem, te niezwykłe przysmaki tam zjedzone, te cuda oglądane wokół były dla Was najwspanialszym, królewskim wręcz prezentem. Sto pięćdziesiąt lat Wam życzę w zdrowiu, w niegasnącej sile ducha i ciała, we wspólnej eksploracji wspaniałości, które tylko czekają na ich odkrycie, zachwycenie i opisanie.
Niesamowite widoki z tymi sterczącymi z wody skałami. I kolory wody tez. Patrzę i kręcę głową w podziwie.
Pozdrowienia zasyłam serdecznie i podziękowania za podzielenie się swoją relacja z podrózy!:-))
Serdecznie dziękujemy kochana Olu. Na 150 nie zasługujemy, ale dobra 90 tka w zdrowiu i w podróżach do końca, byłaby w porządku. Miejsce magiczne, a co najwazniejsze mieliśmy poczucie, że odkrywamy ten zamglony świat sami. Indochiny zapamiętane ze starego filmu z Catherine Deneuve. Cały Wietnam był tętniący życiem, kolorowy i absolutnie wyjątkowy, niedługo kolejne przygody. Sciskam i dziękuję za miły komentarz kochana.