Portoryko-old-San-Juan-0_1_1

Podobne wpisy

4 komentarze

  1. Olga Jawor pisze:

    Te zdjęcia oceanu przed nawałnicą są po prostu powalające. To spektakularne niebo i ciemniejące odmęty oceanu. Wręcz czuje się tę potęgę, jej pomruk, jej chłód i szaloną moc. Dla mnie ze wszystkich pięknych zdjeć, które tu pokazałaś – najpiękniejsze! I podoba mi sie też ogromnie ta fotografia na której Ty w zwiewnej granatowo-niebieskiej sukience wchodzić w fale oceanu. Tworzysz z tym oceanem jednosć. I domyslam się, że czułaś sie wówczas podobnie wspaniale jak podczas zanurzania się w fosforyzujacą bioluminescencą wodę….Dla mnie tak mogłoby wyglądać właśnie przejście na drugą stronę istnienia. Odejście stąd w krainy nieznane a wabiące i wiecznie dla nas ukryte. Metafizyka w czystej postaci…
    Pozdrawiam Cię serdecznie, Marylko!***

    1. Nawałnica nadeszła i polały się całe potoki, ale to oczekiwanie, ten wir nadchodzącego deszczu zapierał dech i byłam szczęśliwa, że udało się uchwycić taką chwilę. To Szalejący Atlantyk, natomiast drugie zdjęcie na które zwróciłaś uwage Olu, to spokojne wody Morza Karaibskiego, chociaż jest częścią Atlantyku, to różnica jest wybitna. Plaża roztopiła moje serce, tylko muszle, dzikie koniki i te przecudowne palmy. Wyspa Vieques jest taka niezwykła, poza tym w nocy skończyłam czytać książkę, którą mi poleciłaś, pamiętasz? Ta kolejna skalista plaża tak bardzo mi przypominała „Legendę”. Myślisz, że nasze odejście nastąpi z fanfarami? Wiatr dmuchnie mocniej, niebo się zachmurzy, wir się pojawi? W nicość pójdziemy? Jak to dobrze jeszcze tego wszystkeigo nie wiedzieć. Cieszę się, że podobały Ci się zdjęcia Olu, bo chociaż wszystkie wyspy mają w sobie coś oryginalnego, to Portoryko wiele dla mnie znaczyło, a potem zaraz St. Vincent, o którym chcę napisać. Sciskam serdecznie Oleńko:)

      1. Olga Jawor pisze:

        Cieszę się, że mamy podobne skojarzenia, Marylko. Są takie ksiazki, jak „legenda” właśnie, co tak mocno zapadaja w pamiec i serce, że aż stają sie częścią nas. I chwile czystego szczęścia też nas budują. Takie obcowanie z naturą, jej mocą, czystym pięknem. To wszystko choc tak trudne do uchwycenia i nazwania jest ważna częścią nas.
        Odejdziemy zapewne bez żadnych fanfar, ale co spotkamy po drugiej stronie? Tu wyobraźnia może już szaleć.I niech szaleje!
        Do następnego napisania, Marylko!Buziaki!***

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *