Co zobaczyć na Jamajce
Co zobaczyć na Jamajce, żeby w pełni rozkoszować się tym, co najlepsze na wyspie?
Jamajkę oblewają te same turkusowe wody co inne wyspy, a jednak tylko tu powstała muzyka reggae, przyprawa jerk i ruch religijny Rastafari, które przebiły się w świat.
Pierwszym skojarzeniem jest muzyka Boba Marleya, jednak znajdziemy tu takie cuda, że już nie wiadomo czy to baśń zaczerpnęła z natury, czy natura z baśni.
Zjawisko bioluminescencji, które występuje tylko w kilku miejscach na świecie, a najmocniej lśni małej zatoce w Falmouth. Kiedy zapadł zmrok, wypłynęliśmy łodzią niepewni co się zdarzy. Wkrótce zapomniałam o całym świecie, to była magia, nawet jak ją można wyjaśnić naukowo.
Zapraszam na wędrówkę po cukrowych piaskach plaży Negril, na której nie ma tłoku, a ciepła woda nigdy nie straszy falami. W powietrzu unosi się zapach marihuany.
Wystąpi niepowtarzalna karaibska kuchnia, popłyniemy tratwą po rzece i zobaczymy krzaki gandzi.
SPIS TREŚCI.
Co zobaczyć na Jamajce. Negril
Negril to zaledwie 3-tysięczna miejscowość nadmorska, najdalej wysunięta na zachodzie wyspy. Plaża jest uznawana za jedną z najpiękniejszych na świecie. Nazywa się siedmiomilowa, ale jest znacznie dłuższa. W powietrzu czuć gandzię.
Na północy usytuowane są duże ośrodki all inclusive, widziałam je jadąc autobusem. Prawdziwe koszary, które starannie odgradzały od piękna natury i folkloru miasteczka Negril.
Plaża w Negril jest publiczna, a bary i restauracje należą do małych hotelików położonych w głębi.
Wieczorny koncert reggae na plaży w Negril.
Co zobaczyć na Jamajce. Marihuana
Tropikalny klimat na Jamajce jest idealny do uprawy marihuany. Jest popularna nie tylko wśród Rastafarian, którym służy do religijnych medytacji. Po zniesieniu niewolnictwa w 1838 roku, do pracy na plantacjach sprowadzono pracowników z Indii, dzięki nim pojawiły się konopie indyjskie i curry. Nawet wymowa- ganja- ma indyjskie korzenie. W 1913 całkowicie zabroniono uprawy konopi indyjskich.
Kiedy w latach 70-tych muzyka reggae stała się popularna na całym świecie, a wraz z nią i marihuana, na Jamajce pojawiły się tłumy amerykańskich hipisów. Rząd jamajski zezwolił na posiadanie około 50 gram, a każdy może uprawiać do 5 roślin.
Dlatego pierwszy raz w życiu zobaczyłam jak wygląda rosnąca marihuana, bo bardzo chętnie pokazywali nam swoje plantacje. Gdyby nie to, nie domyśliłabym się czym są palczaste roślinki w doniczkach przy chodniku.
Suszone kwiatostany żeńskich roślin konopi są najpowszechniej stosowaną na świecie nielegalną substancją psychoaktywną. Właściwości konopi odkryto w Indiach i Chinach już kilka tysięcy lat temu. W skład marihuany wchodzą dwie substancje:
1- THC- Ma działanie psychoaktywne i może wpływać na stany świadomości.
2- CBD- Nie wywołuje efektów psychoaktywnych i pomaga w leczeniu wielu chorób: padaczki, choroby Parkinsona, astmy, choroby jelit, nowotworów, przeciwdziała rozwojowi jaskry, łagodzi objawy stwardnienia rozsianego, chroni mózg po udarze
Marihuany leczniczej używa się w postaci kropli, lub past do stosowania zewnętrznego. Olej z nasion konopi niweluje stres, ułatwia sen i zmniejsza ból. Poprawia odporność, pamięć i koncentrację.
Co zobaczyć na Jamajce. kwiatostany marihuany
Starsze małżeństwa i paczki znajomych w różnym wieku z upodobaniem wydmuchiwały aromatyczny dymek na tarasach restauracji. Czasami przystawał przy nich jakiś Rasta, gawędzili i gandzia zmieniała właściciela. Byliśmy zaintrygowani tym powszechnym zjawiskiem. Nigdy jeszcze nie paliliśmy zioła. Postanowiliśmy zgłębić temat dla celów poznawczych.
David oferował gandzia cake, rejs łodzią ze szklanym dnem i jointy. Miał pięknie wysuszone kwiatostany marihuany i bardzo zręcznie produkował skręty. Pokruszył, potem roztarł w dłoniach i lekko ubijał susz. Nasypał na papierek, przed zwinięciem wkładał kawałek kartonika, żeby joint lepiej się palił. Cena jaką zaproponował była kosmiczna, ale łatwo zgodził się sprzedać 4 sztuki za 10 dolarów.
Usiedliśmy koło Davida bardzo rozbawieni, rozglądając się na boki i fotografując siebie nawzajem. Miałam obawy, bo co będzie jak stracę pamięć, albo ogarnie mnie euforia i zechcę wypłynąć w morze? Przekrwią mi się oczy i dostanę wilczego apetytu?
Okazało się, że euforia, dobra zabawa, odprężenie zaczęły się dużo wcześniej, z powodu tej bajecznej plaży i wakacyjnego nastroju. Po zapaleniu naszych skrętów nie odczuliśmy niczego poza drapiącym dymem w gardle. Ot, zakazany owoc, coś do odhaczenia na liście rzeczy, które chcemy przeżyć przed 90-tką i do czego nie wrócimy. Marihuana nie jest dla nas.
Patty Man – sprzedawca chleba
Codziennie w porze lunchu na plaży pojawia się Norman, który pcha swój rower z przyczepionym wielkim kartonowym pudłem. Sprzedaje paszteciki warzywne i drobiowych oraz smaczny chlebek kokosowy.
Co zobaczyć na na Jamajce. Falmouth
Historia Falmouth zaczęła się w 1769 roku, kiedy Edward Barrett, dziadek największej wiktoriańskiej poetki Elizabeth Barrett -Browning ( fascynująca historia) sprzedał władzom 170 akrów swojej ziemi.
W czasie kiedy z rzeki Martha Brae pociągnięto rurami wodę do miasteczka, Nowy Jork jeszcze nie posiadał wodociągów. Ulice nazwano imionami synów królowej Wiktorii. Można jeszcze rozpoznać dom Barretta, wśród zrujnowanych dawnych wspaniałości.
Plantatorzy budowali w mieście okazałe domy, gdzie toczyło się bujne życie towarzyskie. Wszystko skończyło się wraz ze zniesieniem niewolnictwa, potem jeszcze zatrzymywały się w porcie parowce transatlantyckie, ale wkrótce port okazał się za płytki dla ciężkich statków.
To bardzo ciekawie położone miasteczko, niedaleko mieszkał Ian Fleming, a swoje krokodyle hodował Kananga.
Za wysokim ogrodzeniem, gdzie zatrzymują się statki wycieczkowe, widać sztuczny świat stworzony dla turystów. Stamtąd zostaną zabrani do największych zatłoczonych atrakcji. Samodzielne podróżowanie po wyspie jest łatwe i komfortowe, dzięki sieci klimatyzowanych autobusów Knutsford Express.
Co zobaczyć na Jamajce. Trzcina cukrowa
Kupujemy pociętą w słupki, ma konsystencję miękkiej, sprężystej gąbki. Po nagryzieniu wypływa orzeźwiający, słodki sok. Jamajka była największym producentem cukru na świecie i właśnie z portu w Falmouth wypływały statki ze słodkim ładunkiem.
Najciekawsze rzeczy zaczynają się z dala od głównej ulicy. Typowe karaibskie domki, skromne, ale urocze w otoczeniu palm i kolorowych kwiatów.
Rastafarianin na rowerze, życzliwy człowiek, który objaśni, że rubinowy koliber za którym biegam występuje tylko za Jamajce, a czerwone kulki na drzewie, to trujące ackee, które się jada na śniadanie z soloną rybą.
Co zobaczyć na Jamajce. Rejs tratwą po rzece
Rzeka Martha Brae zawdzięcza swoją nazwę czarownicy z plemienia Arawak, łagodnych Indian, którzy zamieszkiwali karaibskie wyspy przed przybyciem Kolumba. Chciwi Hiszpanie, którzy wszędzie szukali złota, zmusili Marthę Brae, żeby pokazała gdzie jest schowany skarb.
Zaprowadziła ich do jaskini, a potem odwróciła bieg rzeki. Woda zalała jaskinię topiąc wszystkich. Gdzieś tam w grotach nadal leży nigdy nie odnalezione złoto.
Trzy kilometry rejsu bambusową tratwą to nieco ponad godzina największej przyjemności, zachwytu naturą i relaksem. Wśród bananowców, gigantycznych bambusów, egzotycznych kwiatów i spiewu ptaków.
Wzdłuż brzegu biegł Rasta, który zagadał a następnie rzucił w naszą stronę replikę tratwy. Następnie wsiadł na rower i czekał na nas na następnym zakręcie.
W miejscu gdzie woda była spokojna, otrzymałam bambusowe wiosło i zostałam poinstruowana jak odpychać się od dna i brzegów, żeby poprowadzić naszą tratwę. Lekki bambus łatwo wszedł w wodę, a potem wystrzelił w górę tak szybko, że ledwo go złapałam.
Co zobaczyć na Jamajce. Drzewo Kalabash
Nad rzeką rosły drzewa kalabash. Tylko nietoperz może zapylić jego kwiaty, zapewne dlatego, że kwitną tylko nocą. Dawniej było używane w obrzędach Voodoo na Haiti. Cenne dla szamanów, ponieważ liście leczą biegunki i gorączki.
Drzewo wytwarza kuliste owoce do 50 cm, które wyrastają wprost z pnia. Po wydrążeniu, można z nich zrobić instrumenty muzyczne i miski, które na długo zatrzymują chłód wody. Drzewo wyrasta do 12 metrów, kwitnie i owocuje o każdej porze, prawdziwy dar natury.
Co zobaczyć na Jamajce. Bioluminescencja
Bioluminescencja występuje na płytkich zatokach lasów namorzynowych, tam gdzie słona morska woda miesza się ze słodkimi prądami wpływającej rzeki Martha Brae. Tam żyją jednokomórkowe organizmy, które nazywają się dinoflagellate.
Duże nasłonecznienie oraz mieszanina słonej i słodkiej wody to niezbędne warunki dla zjawiska zwanego bioluminescencją.
Czerwone drzewa namorzynowe ( red mangrove) dostarczają mikroorganizmom witaminy B12, niezbędnej dla ich przetrwania.
Płyniemy po zatoce nie mogąc doczekać się nocnej wyprawy. Ruch naszych rąk i nóg wywoła w mikroorganizmach reakcję obronną w postaci niezwykłego światła. Umieram z ciekawości i delektuję się namorzynowymi formacjami.
Spektakularne zachody słońca podczas kolacji. Najczęściej jerk chicken, jerk fish z brązowym ryżem gotowanym w mleku kokosowym, wymieszany z czerwoną fasolką.
Na zjawisko bioluminescencji natknął się także Krzysztof Kolumb, jego załoga wpadła w przerażenie. Nie mogli zrozumieć jak to się dzieje, że świeci coś, czego nie widać.
Czułam się jak wróżka z bajki, kiedy rysowałam w ciemnej wodzie znaki, a każdy ruch mojej dłoni zmieniał się w świetliście błękitną poświatę. Płynące łodzie otaczało nieziemska łuna, słychać było okrzyki niedowierzania ludzi, którzy wskakiwali do wody i bawili się jak dzieci
Na pierwszy zdjęciu nie poruszam się, a na drugim energicznie wywijam kończynami. Woda zaskakiwała swoją zmiennością, od chłodnych fal po gorące prądy, które prawie parzyły.
Świetlista laguna jest uznawana za fontannę młodości. Kobiety, które pływają w bogatych w minerały wodach, stają się piękniejsze i wyglądają młodziej.
Co zobaczyć na Jamajce. Jerk chicken
Kurczak – jerk chciken – albo wieprzowina podawane są na Jamajce od rana do wieczora.
Są dwa tradycyjnie sposoby przygotowania tego dania: mięso polane sosem jerk, palące i zbyt ostre dla europejskiego podniebienia i drugi, marynata w postaci pasty.
Ścisłe trzymanie się receptury może być utrudnione, ja kupiłam gotową pastę w słoiku. Połączenie afrykańskich i karaibskich smaków daje efekt niezwykły.
Co zobaczyć na Jamajce. Rice and peas – ryż z czerwoną fasolką
Brązowy ryż z drobną, czerwoną fasolką, podawano w każdą niedzielę na kolację. W restauracjach i barach podaje się do każdego posiłku, jest tak pyszne, że może stanowić samodzielne danie.
Fasolę moczy się przez noc, a potem gotuje do miękkości z czosnkiem, dymką, specjalna papryczką i tymiankiem. Pod koniec gotowania dodaje się ryż z mlekiem kokosowym w takim momencie, żeby fasolką się nie rozgotowała a ryż był sypki.
Co zobaczyć na Jamajce. Owoce Ackee
Ackee to narodowe drzewo Jamajki, prawdopodobnie nasiona przybyły z Afryki Zachodniej wraz z niewolnikami. Rośnie bujnie do 15 metrów wysokości i rodzi duże ilości jadalnych owoców. Kiedy dojrzewają, otwierają się, odsłaniając czarne pestki zanurzone w jadalnej, żółtej otoczce. Tę otoczkę dodaje do narodowej potrawy z soloną rybą.
Ackee saltfish podaje się na śniadanie. Wszyscy czekają na sezonowy przysmak, nam ryba nie smakowała, chociaż dodali papryczki i pomidorów.
Ackee ( aki) jest bardzo trująca, można ją zbierać dopiero kiedy się naturalnie otworzy, a część jadalna musi być dokładnie oczyszczona i umyta.
Co zobaczyć na Jamajce. Jackfruit
Nie pochodzi z Jamajki, ale rośnie tu i jest dodawany do potraw. Ten największy owoc na świecie, jest lekko cuchnący, ale za to bardzo bogaty w składniki odżywcze.
Zjada się te żółte łódeczki, w których wcześniej były czarne nasiona. Trafiliśmy na kram, w którym sprzedawana taki rozcięty i wonny, a kolejka amatorów przekonała nas do spróbowania.
Co zobaczyć na Jamajce. Jamajskie jabłko
Znalazłam je pod nazwą czapetka malajska. Została sprowadzona na Jamajkę i bardzo obficie owocuje. Smakuje jak orchidea, gdyby nazwać smak zapachu. Na środku jamajskie śliwki i pomarańczowy bardzo słodki owoc, który w każdym kraju nazywa się inaczej, najlepiej pamiętam sapote.
Kolejna osobliwość, wobec której nie mogłam przejść obojętnie, drzewo, które zaprasza do kontaktu, żeby dostać cząstkę jego energii.
Tak, wszystko co można zobaczyć na Jamajce wszystko jest jak z baśni, gdyby poświęcić więcej uwagi drzewom namorzynowym, zobaczylibyśmy jak ich wolno ramiona suną ku wodzie. Owoce karmią i służą jako naczynia i lodówki.
Piękno krajobrazu poraża, zawsze świeci słońce. Ludzie, którym na pewno nie żyje się lekko, malują swoje chatki na tęczowe kolory, mają swoją religię i muzykę dzięki którym życie wydaje się znośniejsze.
Czy wiecie już co zobaczyć na Jamajce? Natura Jamajki, czy raczej historie związane z Jamesem Bondem i Kanangą– pogromcą krokodyli, i niezwykły życiorys Boba Marleya?
Zapraszam do obserwowania.
Cuda natury jakie podziwialiśmy wcześniej
Park Narodowy Saguaro – W krainie kaktusów
Zabójczo piękne żaby z Kostaryki
W sanktuarium motyli monarch – Migracja przez cały kontynent
Nie mam pojęcia, co najbardziej – cała Jamajka pokazana w Twoich opowieściach mnie zafascynowała, oczywiście po tym wpisie wydaje mi się, ze natura, bo zdjęcia oszałamiają, no i ta bioluminescencja – po co komu zioło, skoro takie rzeczy można tam zobaczyć bez żadnych wspomagaczy 🙂 Nawiasem mówiąc moje pierwsze i jedyne zetknięcie z marihuaną, wiele lat temu też zaowocował tylko drapaniem w gardle i lekkimi mdłościami…
To oczywiście pisałam ja, wierna czytelniczka, ale z wrażenia zapomniałam się podpisać 🙂 Pozdrawiam 🙂
Bardzo się cieszę, że udało mi się zainteresować Cię na tyle, że wracasz do mnie i jeszcze tak życzliwie wszystko odbierasz. Gdybym była istotą mniej próżną, pokazałabym swoją oszołomioną minę, kiedy buszuję nocą w lśniącej lagunie. Czułam takie uniesienie i zachwyt, że bawiłam się tym jak dziecko. Tak, żadne zioło nie jest potrzebne kiedy świat taki piękny. Pozdrawiam serdecznie:)
Mnie najbardziej podoba się zawsze sama natura. Jej cuda i uroda są niezrównane. To na łonie natury czuję sie najlepiej, o czym przekonuję sie, gdykolwiek wybiorę sie do jakiegos miasta. Wracam i odżywam u siebie, w swojej ciszy i zieleni, w zbrataniu z naturą. Dlatego oczywiscie jestem zachwycona widokami jamajskich plaż i tej cudownie świecącej wody. Wyobrażam sobie jak cudownie musiałaś się czuc poruszając dłonią w tej magicznej wodzie i widząc, ten czarodziejski blask. To przeżycie nieomal mistyczne. Niech sie schowaja wszelkie gandzie, dopalacze i inne wzmacniacze odczuwania. Przereklamowane zresztą, jak zwykle.
No i te dziwne, niezwykłe owoce, których tam próbowałaś. Ech, też bym spróbowała. Bez względu na smak.Ale smaki są ważna częścią wiedzy o jakimś regionie. Duzo też mówią o kudziach, którzy tam zyją i w takich smakach gustują.
Muzyka. Kolejna rzecz ważna dla mnie, bo tak jak smaki i zapachy natychmiast potrafiaca przywołać wspomnienia, przenieśc w czasie, wejsc głebiej w nastrój chwili.
Marylko, przepiękne zdjęcia! Ta woda jest jak z baśni albo z księzyca (gdyby okazało się, że na ksiezycu są rzeki). Wspaniale, że mogłaś tam być, poczuć to wszystko, dotknąć, posmakować, powąchać, zasłuchać się i zapatrzeć. Och, zycie potrafi być bardzo piękne. Dobrze jest znowu sie w tym upewnić.
Dziękuję, że podzieliłaś sie tymi cudami z nami, Twymi wiernymi czytelnikami!:-)
Uściski serdeczne przesyłam Ci kochana wrózko-podrózniczko!:-))
Oczywiście, ze będąc na tropikalnej wyspie każdy najbardziej delektuje się naturą, jest prezcież jak w raju. Każda roslinka ma tak niecodzienne właściwości, że przypominają mi się bajki do których nie trzeba było niczego wymyślać, tylko podpatrzyć naturę. Mieszkalismy przy plaży, moglismy spacerować od świtu i po zachodzie słońca. W Falmouth mielismy namorzyny za płotem, do miasteczka wybralismy się zamknietą dla ruchu drogą też wśród namorzyn i krzyku pelikanów. Po każdej wycieczce wracaliśmy na łono natury. Tratwa i laguna to najpiękniejsze przezycia. To wszystko doprawione muzyką Marleya na każdym kroku i pysznym jedzeniem sprawiło, że byłam tam bardzo szczęśliwa. Zdjęć tysiące, a z laguny musieliśmy kupić od fotografa, bo tylko z odpowiednią lampą można zdobić takie nocne zdjęcie. W rzeczywistości było bardziej nieziemsko, smugi światła podążały nawet za palcem, bardziej wyraziste. Myślę, że każdy Jamajczyk zachwyciłby się Twoim cudownym ogrodem Olu, pieknymi kepami malw i owocami. Mango jest pyszne, ale po kilku dniach czuje się przesyt, agrest, porzeczki, Twoje przetwory bzowe, to dopiero smaki za jakimi się tęskni i jakich nie uświadczysz w wielu częściach świata. Nie dziwę się, że najlepiej odpoczywasz u siebie, można zjechać świat, ale najmilsze sercu są znajme pejzaże i zioła na łące.Dziękuję za to, że zaglądasz do mnie, bo bardzo lubię się z Tobą dzielić tym co widziałam. Uściski:)
Marylko – kolejny ciekawy wpis o Jamajce. Raczej nie uda mi się je sklasyfikować, wszystkie są ciekawe. Zjawisko bioluminescencji szczególnie. Kiedyś oglądałam dokument na BBC o obserwacji takiego zjawiska z kosmosu. Niezwykłe !!! W Kambodży oglądaliśmy świetliki, w dużej ilości na krzewach, ale to zupełnie coś innego. Podoba mi się Jamajka, cieszę się z relacji, każdej. Jestem zwolenniczką poznawania świata w taki sposób, a nie pobytu jak to trafnie określiłaś w 'koszarach”, co nie ma nic wspólnego z normalnym życiem. Owoce bardzo egzotyczne. Jackfruita znam i jadłam, ale pozostałe to zupełna nowość. Pozdrawiam serdecznie
Małgosiu, całe lato oglądamy spektakle na naszej łące. W Georgii jest aż 56 gatunków świetlików, chrząszczyków. W ciemności wszystko się mieni, a kiedy siedzimy nieruchomo, wolno prezlatują koło twarzy, pozwalając zaobserwowac dokładnie ich światełka. Samce podczas lotu migają odwłoczkami, żeby wystraszych wrogów, a bezskrzydłe samice siedzą na krzaczkach i ich przywabiają innym światłem. Lucyferyna ( od lucyfera-niosącego światło) i lucyferaza, dwie substancje chemiczne wytwarzają światło bez nagrzewania się. Oprócz świetlnych atrakcji mamy koncerty cykad. Owoce i nieznane warzywa też mnie bardzo ciekawią, także kuchnia, potem eksperymentuję i wprowadzam do siebie, niektóre dania zostają na zawsze, tak jak meksykańska fajita i indyjski kurczak tandori. Po prostu zabawa się nie kończy wraz z podróżą. Wracając do wczasów all inclusive, to nie potępiam, bo fajnie jest z raz cos takiego przeżyć. Kiedyś w Cancun byłam tak samo zachwycona 4-dniowym wypoczynkiem na bogato. Morze Karaibskie, cudna plaża, wyprawa do Chichen Itza, darmowe drinki i kilka restauracji do wyboru, to się może spodobać każdemu. Potem wędrowaliśmy kilka razy po Meksyku chodząc własnymi ścieżkami. Raczej nie wybierzemy się na rejs, gdzie zobaczyc mozna tylko ułamek cudnego świata. Pozdrawiam serdecznie:)
Marylko niesamowite to co piszesz o świetlikach itp. Ależ to musi być fantastyczny widok. Niesamowite. Niestety ja pamiętam świetliki z czasów dzieciństwa, dziś ich nie widuję u nas 🙁 Co do kuchni i my tak mamy, lubimy odtwarzać potrawy. Te nieznane kusza najbardziej, żeby spróbować. Marylko ja też nie potępiam all inclusive. Kiedy polecieliśmy na Kubę przez cztery czy pięć dni (pierwszych) byliśmy w Varadero, żeby odpocząć i zaaklimatyzować się. Gdy jechaliśmy na dworzec, żeby wyruszyć w drogę po wyspie poczuliśmy się, jakbyśmy wyszli na wolność. W hotelu wszystko było all inclusive, cztery restauracje, baseny, nurkowanie, pływanie żaglówką i inne atrakcje. Jednak to nie dla nas, skorzystaliśmy ze wszystkiego i już nam się nudziło… Wierzę, że są ludzie którzy wyjeżdżają żeby się zresetować, po prostu tylko odpocząć i takie miejsca są dla nich najlepsze. Trzeba funkcjonować w zgodzie z sobą 🙂 Pozdrawiam Cię 🙂
Zgadza się, fajnie raz w życiu pojawić się w eleganckim ośrodku, pięknie się ubrać i próbować pyszności w licznych restauracjach. Jednak ciekawiej jest poznawać prawdziwy świat i ludzi, jezdzić lokalnym transportem, rozmawiając z ludzmi, jeść w lokajnej jadłodajni. Widziałam na yt wyprawę do Tennessee, gdzie tłum ludzi obserwował w lesie gody świetlików. My mamy takie atrakcje za domem, koniecznie musimy zrobić film, kiedy zatrzymują się ociężale przed moim nosem cyklicznie lśniąc. Georgia jest naprawdę cudnym miejscem do, miałabyś tu obserwacyjny raj. Od jakiegoś czasu mieszka u nas niebieski ślicznotek z jasnobrązowymi piórkami:)
Byłam tu już kilka razy i podziwiałam .
Ciągnie mnie do natury, a Ty pięknie ją pokazałaś.
Dosyc późno zobaczyłaś marihuanę-)
Bo ja dawno temu w pokoju syna. Na pytanie,co jest w doniczce, odpowiedział,że pani z biologii kazała wyhodowac roślinkę, no i wyhodował.Był to półmetrowy osobnik rodzaju męskiego.
Bardzo piękna lśniąca laguna i zapewne niesamowite przeżycie.
Świetliki pamiętam, jak byłam dzieckiem. Były dla mnie tajemnicze i niepokojące.
Z wielką przyjemnością wędrowałam z Tobą po pięknych miejscach-)
Serdecznie pozdrawiam-)
Osobliwą ścieżkę wybrał Twój syn do odkrycia pasji ogrodniczej. A tak przy okazji, wysiałam nasiona bambusa do skrzyneczek, po dwóch tygodniach widze dopiero 3 sadzonki. Mam taką odmianę hibiskusa, którego listki bardzo przypominają marihuanę. Porównywałam doświadczenia z innymi i tylko jedna osoba powiedziała, że co s poczuła po marihuanie. Wiesz, ja zawsze jestem bardzo rozczarowana zdjęciami, mam w pamięci niezwykłe widoki, staram się je za wszelką cenę utrwalić, a udaje się to tylko w małym stopniu. Dziękuję za Twoją wizytę u mnie i również serdecznie pozdrawiam.
Mnie zawsze natura powala na kolana, a Jamaica jest tak przepiekna, ze juz, teraz, natychmiast zapragnelam tam byc. I pewnie jeszcze sie wybiore, bo bylam, ale to bylo tak dawno, ze czasem mysle iz poprzednim zyciu;)
Na sama mysl o jerk chicken sie zaslinilam, moglabym jesc to danie 3 razy dziennie i chyba nigdy by mi sie nie znudzilo. W Brooklynie jest kilka restauracji gdzie moza dostac super jerk chicken, wiec czasem mam okazje… ale to nie to samo co na wyspie.
Jonty pale od czasu do czasu glownie jak mam jakis bol (np. teraz po operacji) czasem gdy nie moge zasnac wystarczy mi dwa dymki, a czasem po prostu dla humoru w towarzystwie mojej synowej. Co ciekawe syn nawet nie da sie namowic na sprobowanie, synowa za to chetniee mi towarzyszy, Wspanialy czasem do nas dolacza ale tez nie za czesto. Natomiast nam wystarcza jeden joint na spolke dla dobrej zabawy.
Najwazniejsze jest dla mnie, ze ziolo nie uzaleznia jak papierosy. Nie pale juz ponad 5 lat i dwa miesiace temu ot tak sobie dla towarzystwa zapalilam jednego papierosa i przeszlam przez pieklo, zeby znow nie zaczac palic. Ziolo moge zapalic raz na 3 miesiace, albo 4 dni pod rzad i to nie ma zadnego znaczenia nigdy nie mam „glodu”i checi na wiecej nastepnego dnia.
No ale gdyby produkcja konopii byla legalna to padlo by wiele roznych przemyslow, bo mozna z konpii produkowac papier, materialy, mozna nawet plastik, ktory sie rozklada po bodajze miesiacu a nie zalega na wieki… to sie wyjatkowo moznym tego swiata nie oplaca. Za to zaplaca nasze dzieci i wnuki niestety.
To prawda, natura na Jamajce jest przepiękna. W Negril o nocą słychać było piskliwe, bardzo głośne dzwięki, okazało się, że to też jakies chrząszczyki. W maju na Jamajce temperatura była znośniejsza niż w Georgii, same zalety. Co do marihuany, to dokładnie takie same wnioski wyciagnęłam szukając jakichś informacji na temat legalności na Jamajce. Zakazano uprawy, bo była poważną konkurencją dla alkoholu i tytoniu, a koncerny przestałyby zarabiac. Nieważne, że nie zabija i nie uzależnia. Biorąc pod uwagę, że można z konopii robić tyle rzeczy, to zwyczajne marnotrastwo. Skoro tylko żeńskie kwiatostany nadają się do palenia, a haszysz robi się z żywicy na kwiatach, nie jest łatwo uzyskać materiał do skrętów. Lubię wiedzieć o czym jest dyskusja, medyczna marihuana, pozbawiona dzialania odużającego jest samym dobrem. Czyżby nasz znajomy Davisd miał kiepski towar? Wcale Ci się nie dziwię, że wolisz dymka z synową, niż papierosy. Pisałam, że niczego nie poczułam, ale minął mi potworny ból głowy po podróży. Mamy w planach kolejną wyspę w styczniu, nie mozna im się oprzeć. Pozdrawiam serdecznie
Jamajka to baśniowy świat i jakże różnorodny. Uważam, że nie da się pokazać piękna natury w oderwaniu od ludzi. To integralna całość. Gdy patrzy się na takie cuda, to ma się ochotę po prostu żyć. Nie wyobrażam sobie, abym oglądała te cudowne zdjęcia bez Twojego komentarza. Piękno jest oczywiste, ale to Ty kładziesz akcenty głębiej, drążysz. Bardzo mnie urzekło Twoje zdjęcie, gdzie zasłania Cię korzeń drzewa namorzynowego. Już w tym drzemie energia! Trochę mi się kłóci zioło z Jamajką. Po co jeszcze bardziej się rajcować, kiedy wokół raj! Ciekawa jestem czy ktoś hoduje marihuanę tylko dla ozdoby. Może dobrze, że zjawisko bioluminiscencji jest wyjaśnione, nie musiałaś jak Kolumb zmykać. Stałaś się wróżką i nie musiałaś mieć nawet czarodziejskiej różdżki. I niech ktoś powie, że marzenia się nie spełniają! Zdjęcia owoców i potraw są tak ,,soczyste”, że ślinka cieknie. Całkiem nowe smaki to pewnie trochę tak jak zioło. Historię o ukrytym złocie w jaskini wymyślili na pewno Hiszpanie… Znowu dzielna kobieta im stanęła na drodze! Mario wszystko co piszesz jest bardzo inspirujące: ludzie – natura – natura ludzie. Mario, dla mnie jesteś taką czarownicą jak Martha Brae, bo czarujesz Jamajkę, o której teraz wiem dużo więcej!
Pozdrawiam ciepło!
Bardzo się cieszę Mokko, że wróciłaś po dalszy ciąg i przeczytałaś to co wyszperałam i zobaczyłam. Przyroda jest piękna, jadąc autobusem nie można oderwać wzroku od lasów tropikalnych i gór na horyzoncie. Tam gdzie są ludzie może być niebezpiecznie, jak w niektórych dzielnicach Kingston, nie jest to idealny raj, bo jeszcze niedawno politycy podburzali na siebie gangi. Nas spotkały same miłe rzeczy i ciekawe znajomości. Np. kierowca, ktory towarzyszyl nam przez dwa dni opowiadal o swojej babci, ktora miala kilka krzakow kawy na wsi i sama ja paliła w rondelku. O owocach, a także o kuchni, to on pierwszy opowiadał o niedzielnym obiedzie z ryżu i fasolki. Zawiózł nas na najlepszy jerk w Falmouth, dostalismy zbyt duże porcje, a on zupelnie naturalnie powiedział, że dzieci się ucieszą jak przyniesie im kilka kawałków. Pakował też dla pieska. Nabrałam do niego duzo sympatii. Dziękuję za miłe słowa, ze mnie raczej czarownica niż wróżka, ale rzeczywiście było baśniowo, kiedy rysowalam swietliste znaki na wodzie mając nad głową gwiazdy. Pozdrawiam serdecznie i wypatruję postów u Ciebie:)
Dopisuję Jamajkę na listę krajów, które muszę zwiedzić.
Btw. piękne zdjęcia. 🙂
Dziękuję w imieniu Jamajki:)
Marzy mi się taka piękna plaża. Bardzo ciekawy wpis. Spróbowałabym świeżej trzciny cukrowej 🙂
Z trzciny można wypic pyszny sok, gasi pragnienie i wcale nie jest za słodki. Tak plaża jest cudowna i pusta.
Rzadko trafiam na opisy tak egoztycznych miejsc 🙂 Twój tekst i zdjęcia pochłonęły mnie zupełnie. Jamajka Twoimi oczami i wygląda, i pachnie, i smakuje. A bioluminescencję pragnę zobaczyć na własne oczy!
Dziękuję, bardzo trudno pokazać piękno przyrody. Gorąco polecam Jamajkę, chociaż dużo większą popularnością cieszy się Kuba, Jamajka jest wyjątkowa ze względu na muzykę, kuchnię i ganję:)
Pierwszy raz czytałam relację z Jamajki i jestem zachwycona. Ta wyspa musi być niezwykła – te smakołyki, plaża i te świecące żyjątka w wodzie! Coś niesamowitego! Nie mogę uwierzyć, że jeszcze jest tak dzika. A jak z bezpieczeństwem?
Aleksandro, na wyspie są dobre drogi i sieć sprawnych autobusów, łatwo się podróżuje. W miejscowościach które opisałam było bardzo bezpiecznie, ludzie przyjaznie nastawieni i pomocni. Najbardziej turystycznie jest w Montego Bay, tam tylko prezjazdem bylismy, ale na pewno jest podobnie. Jedyne wątpliwości budziła stolica, Kingston, z muzeum Boba Marleya wróciliśmy na piechotę do hotelu, ale tylko tam trzeba uważać. Jamajka jest bardzo piękna, to nasza piąta wyspa nie licząc San Blas w Panamie, wyjątkowa. Dziękuję i cieszę się, że Ci się podobało:)
Bioluminescencja zachwyciła mnie w Azji, uważam, że to coś co trzeba koniecznie zobaczyć. I tak jak napisałaś, można się poczuć jak w bajce, totalne odrelnienie 🙂
Szkoda, że nie napisałaś gdzie w Azji widziałaś bioluminescencję. Co najbardziej niewiarygodna rzecz jaka mnie spotkała oprócz efektów w Morzu Martwym:)
To świetnie, bardzo się cieszę, że pomogłam. Uwielbialam zbierać piekne muszle na plaży i jadac w małych, domowych kafejkach, duzo taniej i smaczniej niz w hotelu. życzę cudownej wyprawy i koniecznie dajcie znać jak było i dokod popłynęliście. Pozdrawiam serdecznie.
Bożę jak tam pięknie i tyle ciekawych informacji 😉 fajnie że jesteś Mario i możesz nam przekazać coś czego wielu z nas nie wie, nie zna. Może kiedyś uda mi się zobaczyć ten cuda natury 😉
Fajnie Aniu, że i Ty masz bloga, dzięki Tobie chłodzę się w cudownych norweskich przestrzeniach. To lubię najbardziej, wymianę wrażeń z pięknego świata. Nie mogę się doczekać Twojej relacji z Madery:)