Dom Ameryka ŚrodkowaAngangueo. Magiczne miasta w Meksyku
meksyk-Angangueo

Angangueo. Magiczne miasta w Meksyku

Miasteczko Angangueo znalazło się na liście Pueblos Magicos dzięki motylom monarch, które przelatują tysiące kilometrów, żeby przespać zimę w tutejszych lasach. Upadły cywilizacje, ludzie zapomnieli mowy przodków, a pomarańczowy trzepot skrzydeł od tysięcy lat jest wciąż taki sam. Do Sanktuarium Sierra Chincua i El Rosario najlepiej jest wyruszyć z Angangueo.

Pod koniec XVIII wieku na tym terenie odkryto duże złoża srebra, złota, miedzi i rudy żelaza. Zobaczyliśmy zamkniętą kopalnię srebra i nawet dostaliśmy kilka kamiennych bryłek na pamiątkę. Warto zajrzeć do tego urokliwego miasteczka, w którym mieszkają sympatyczni ludzie. Zapraszam.

anatecango 22

Angangueo – Cruz de Hierro

Angangeo punkt widokowy

Nazwa miasta – Angangueo w języku Purépecha oznacza miasto położone między górami, przy wejściu do jaskini, bardzo wysoka rzecz, lub w lesie . Na zielonych połoninach rośnie kukurydza i sady awokado, a wszystko tchnie sielskim spokojem. Angangueo dołączyło do programu Pueblos Mágicos w 2012 roku.

Przez dorodne agawy widzimy Plac Konstytucji i Świątynię Niepokalanego Poczęcia. W powietrzu słychać cykady. Nasz znajomy zbiegł ze zbocza, żeby przynieść nam dojrzały owoc opuncji do spróbowania. Za plecami mamy krzyż, do którego wspinają się procesje w ważne święta religijne.

Angangeo punkt widokowy.2

Obok Świątyni Niepokalanego Poczęcia – kościoła „dla bogatych” wystaje wieża kościoła dla „biednych”Parafia San Simon. Za różowym budynkiem na lewo.

Kościoły dla biednych i bogatych w Angangueo

Kiedy pod koniec XIX wieku rozkwitło górnictwo w Angangueo, zamożni właściciele kopalń zbudowali sobie kościół, w którym mogli się spotykać z rodziną i przyjaciółmi. Nadal jest prywatną kaplicą.

Drugi kościół – San Simon – otwierał wrota dla górników, robotników i chłopów. Na ołtarzu dwa anioły chronią skrzydłami Dziewicę z Guadalupe, której postać widzimy także na zewnątrz kościoła.

anatecango 21

Przed oświetlonym kościołem „dla biednych” wiatr miota flagą z napisem – Pueblo Magico. Są motyle, które dodały splendoru okolicy i wózek górnika. Matka Boska z Guadalupe jest patronką górników, jej kapliczki są w każdej kopalni. Na zboczu podświetlił się krzyż, ale jest ich więcej.

Pomnik górnika wieńczy kolejny mirador. Panorama przypomina spektakularne położenie Guanajuato i San Miguel de Allende.

anatecango mirador

Różowy hotel na Placu Konstytucji pod filarami skrywa sklepiki. Jeden z nich służy za salon fryzjerski i sklep z pamiątkami, właściciel właśnie malował piękne motyle na kapeluszach.

Angangeo kamienice

Jose – dzięki któremu poznaliśmy historię Angangueo i dostaliśmy się do sanktuarium motyli – powtarzał, że ludzie są tu bardzo pomocni i życzliwi. Dzięki niemu mogliśmy spróbować wszystkiego, zanim zamówiliśmy jakieś taco.

Pewnego razu zatrzymaliśmy się przy straganie z owocami, oczy nam się zaświeciły do stert mango, ale Jose wziął do ręki zieloną kulę, rozłupał na pół i nam podał. Owoc nazywał się black sapote i smakował jak budyń czekoladowy. Wyczytałam, że jak się doda kakao do papki, to powstaje niezwykły i smaczny deser. Każde inne sapote jest bardzo słodkie i mniej maziste.

Angangueo jest bardzo schludne, kolorowe, z targiem na głównej ulicy i pamiątkami z namalowanymi motylami. Mieliśmy kłopot ze znalezieniem restauracji, a jak znaleźliśmy, to wybór był między mole, mole i mole. Trzeba było brać w ciemno jakieś i zapić miejscowym piwem z motywem mariposa monarca.

Angangeo domy

Kurczak w sosie mole – kuchnia Angangueo

Sosy mole są tym dla meksykańskiej kuchni, czym curry dla kuchni indyjskiej. Bardzo czasochłonne, bo na przykład przygotowanie mole poblano trwa 4 godziny. Połączenie gorzkiego smaku czekolady z chilli, pomidorami, i orzechami, to meksykański klasyk.

pollo mole

Najpierw trzeba ugotować do miękkości pokrojonego kurczaka, a potem na bazie wywaru komponować sos z dodatkiem goździków, cynamonu, anyżu, kolendry, suszonych papryczek chili. Składników może być nawet 30. To co nam podano smakowało słodko-gorzką suszoną papryką i owocami.

Hijas del Sol – córki słońca

Od zarania dziejów mieszkańcy tej ziemi czekali przybycie motyli monarch. Nie mieli pojęcia, że przyleciały z odległej o 4 tysiące kilometrów północy. Uważali, że motyle są duchami lasu i składali im ofiary z kopalu. Szeptali życzenia i wierzyli, że motyle przyniosą im miłość i szczęście.

Angangeo motyle
  • Aztekowie kojarzyli pięknego motyla z boginią kwiatów – Xochiquetzal.
  • Majowie uważali, że motyle są duchami poległych wojowników, lub ofiar złożonych w ofierze bogom. W drodze do zaświatów wędrowali ze słońcem przez cztery lata, zanim zmienili się w motyle.
  • Mieszkańcy stanu Michoacan do dzisiaj wierzą, że pod postaciami motyli przybywają ich ukochani zmarli.
  • Pierwsze sanktuarium motyli w lasach Angangueo, odkrył dla świata Fred Urquhart w 1975 roku. Całą historię opisałam wcześniej.

Aleja murali w Angangueo

Na dwóch ścian artysta – Jorge Tellez – namalował historię miasteczka od początku jego istnienia.

Angangeo histoia w muralach
Angangeo histoia w muralach.2

Pod koniec XVIII wieku zaczęli przybywać robotnicy do pracy w kopalniach. Na początku wszystkie metale były wydobywane ręcznie. Były w to zaangażowane całe rodziny włącznie z dziećmi.

Angangeo histoia w muralach.4

Niestety bogate złoża przez długi czas były w rękach cudzoziemców. Pierwsza firma górnicza była niemiecka, potem kopalnie przejmowali kolejno angielscy inwestorzy, amerykańscy, francuscy i bogata rodzina meksykańska.

W 1953 roku w jednej z kopalń zginęło 15 górników. Od tej pory kopalnie są dziedzictwem narodowym. Teraz są nieczynne, bo wydobycie okazało się nieopłacalne

Angangeo histoia w muralach.3

Kopalnia srebra w Angangueo

Angangeo kopalnia srebra

Wejścia do kopalni pilnował ponad 90- letni dziadek Jose. Wygrzewał się na słońcu w białym kowbojskim kapeluszu. Cała rodzina Jose była związana z kopalnią, te tunele drążył jego wujek.

Angangeo kopalnia srebra.1
Angangeo kopalnia srebra.2

Nieopodal leżały hałdy urobku. Zaintrygowały nas, ale trudno było się dopatrzeć szlachetnego kruszcu w tych białych kamieniach.

Angangeo srebro

Następnego dnia Jose podarował nam lekko przetarte i umyte srebrzyste kamienie. Nigdy bym się nie domyśliła, że mogą się tak przeobrazić. Widać wyraźne żyły jakichś metali szlachetnych. Może kryć się w nich złoto, srebro, albo platyna. Niestety jest ich zbyt mało, żeby wydobycie mogło być opłacalne. Ale mieszkańcy wierzą, że znajdzie się ktoś, kto się tego podejmie.

srebro z Angangueo

Na lotnisku celnicy kazali otworzyć mi podręczną walizkę. Wystraszyłam się, że będę musiała oddać niecodzienną pamiątkę z podróży. Długo patrzyli na kamyki, nie wiedzieli co o tym myśleć, w końcu uznali, że powinni zabrać mi największy, bo jest ciężki.

srebro z Angangueo.1

Na widowiskowe przebudzenie motyli można przyjechać z Morelii, ale większość dnia spędzi się w drodze. My przyjechaliśmy na dwie noce z Mexico City i dzięki temu zobaczyliśmy oba sanktuaria motyli. Przepiękną Morelię widzieliśmy wcześniej. Warunki były spartańskie, bo noce w styczniu są chłodne, ale 4 koce uratowały sytuację.

Podobały mi się wiejskie tereny, położone z dala od tras turystycznych. Ryczą krowy, pasą się owce, na stromych zboczach ludzie uprawiają kukurydzę, kobiety smażą tortille z czarnej kukurydzy przed kościołem. Wysoko na zboczu leży cmentarz, do którego zmierzał ulicami niewielki kondukt pogrzebowy. Fioletową trumnę nieśli na ramionach mężczyźni w maseczkach. Świat na tyle odmienny od naszego, żeby się w nim z przyjemnością zanurzyć.

W marcu, zanim motyle wrócą na północ kontynentu, przylecą bliżej ludzkich siedlisk. Okoliczne miasteczka organizują wtedy Festiwale Motyli Monarch, na których można posłuchać muzyki, popatrzeć na stare rzemiosło i dowiedzieć się wszystkiego o motylach. Przeczytajcie koniecznie o tych cudownych istotach. Taki Meksyk lubię i do takiego chcę wracać.

Jak się dostać do Angangueo

Morelię i Angangueo dzieli dystans 144,4 kilometrów. Dla tych, którzy nie posiadają samochodu, najlepiej jest podróżować autobusem liniami Las Grutas. Przejazd zajmuje ponad 3 godziny i kosztuje około 500 MXD. W Angangueo dostępnych jest ponad 15 hoteli. Ceny zaczynają się od 2000 MXN za noc.

Może ci się spodobać

6 komentarzy

Olga Jawor -

Marylko, późno do Ciebie zachodzę, ale w końcu jakos mi sie troszkę w głowie i sercu ułozyło i mogę czytac o czyms innym, niż o tym, co sie teraz za naszymi granicami wyprawia.Moze to tylko chwila taka, pewnie znowu dopadną mnie niepokoje, ale wykorzystuję ten moment ciszy i jestem tutaj.
Piękne Wasze zdjęcia, jak zawsze. I ta kraina wielobarwna, kakao pachnąca i chili. Cudne te kamienie z błyszczącymi odrobinkami złota i innych minerałów. Jak czytałam o Twoim lęku na granicy, że nie wiadomo jak celnicy zareagują widząc Twoje kamienne skarby, to od razu przypomniała mi sie moja przygoda z Australii. Otóz wracajac z pierwszego tam pobytu wiozłam ze sobą do Polski w bagażu podręcznym dla córki piękną, znalezioną na plazy muszlę. Miała taką wspaniale połyskującą macicę perłową a na plaży, skad ja wziełam leżały tysiace podobnych.Nawet mi do głowy nie przyszło, że wywożenie muszel jest zakazane. W Melbourne mnie prześwietlili i nic. Mogłam lecieć dalej. Za to w Singapurze zaczęły sie problemy. Grupa celników wzięłą mnie w obroty wypytując o coś po angielsku a ja z nerwów nie umiałam kompletnie zrozumieć o co chodzi. Pamiętam, że próbując sie ze mną jakos porozumieć wyjęli jakas ksiażeczkę z tekstami w kilkudziesięciu językach i dali mi ją bym znalazła w niej zwroty w zrozumiałym dla mnie jezyku. Patrzę a tam same krzaczki chińskie i tym podobne. No to ja do nich, że niemnożko goworiu pa russki! A oni wybałuszyli na mnie oczy jakby nigdy o rosyjskim jezyku nie słyszeli. W końcu machnęli na mnie ręką i zabrali muszlę. A ja poszłąm do WC aby jak najszybciej sie przebrać, bo z nerwów tak sie zapociłam, że aż wręcz kapało ze mnie! Przygoda nie do zapomnienia!:-))
Ściskam Cię mocno, kochana Marylko!***

Reply
Maria -

Olu, ciekawa historia z przemycaniem muszelki, potrafią być takie śliczne, że trudno im się oprzeć. Rozśmieszyła mnie wizja Ciebie z tabliczką w rożnich chiskich znaczkach przed nosem, ale próbowałaś:) Ja nie wiedziałam, że nie można i też sobie nawiozłam z różnych mórz. Myślę, że celnicy się nie zorientowali na co patrzą i na wszelki wypadek zabrali mi jeden:) Kiedy na świecie są takie niepokoje i dopadają wielkie niepokoje, dobrze jest wrócić wspomnieniami do pięknych miejsc. Dziękuję za Twoje urocze jak zawsze odwiedziny i odściskuję równie serdecznie:)))

Reply
Małgosia z Akacjowego Bloga -

Piękne i ciekawe miasteczko. Mural z historią w szczególności, bo czytelny jest dla każdego, nie ma potrzeby znać język hiszpański. Marylko właściwie z każdego miejsca, gdzie jestem przywożę choć małe kamyczki. Potem wkładam to do szklanych pojemników z przykrywką i mam na to specjalne półki. Podobnie z muszlami z wszystkich możliwych miejsc gdzie byłam. Niestety i mi się raz zdarzyła podobna do Twojej sytuacja. Na Lanzarote, skąd wiozłam piękne kamienie wulkaniczne. Celniczka wszystko mi zabrała :( Buziaki

Reply
Maria -

Jest wyjątkowo urocze, kolorowe, takie przyjazne, a punkty widokowe to bajka. Nie jest duże, ale mieszkańcy bardzo się starają i do tego są tacy pomocni i mili. Ja też z każdego miejsca coś przywożę charakterystycznego na pamiątkę, muszelki i kamyki tez. Kolekcjonujemy magnesy, można kupić gustownie wykonane, śmieszne Maryjki, świątki. A potem wystarczy spojrzenie, żeby się przenieść wspomnieniami. Szkoda Twoich kamyków, zabrała je bez powodu, ale próbować można. wielu cudownych kamyków i muszelek Małgosiu:)

Reply
Mokka -

Miasteczko zamknięte górami z wymalowaną swoją historią przyciąga swoją odrębnością. Taki kondukt żałobny w maskach na twarzy musi robić niesamowite wrażenie. To wszystko w zestawieniu z piękną naturą porywa swoją odrebnością. Lecę obejrzeć kolorowe motylki. Pozdrawiam serdecznie!

Reply
Maria -

Dziękuję za pozdrowienia i odsyłam serdecznie:) Miejscowi mówią, że motylki pojawiają się w mieście przed odlotem, nawet nam się udało kilka zobaczyć. Miasteczko mnie zauroczyło, a najbardziej mieszkańcy. Witają jak swoich i są bardzo pomocni:)

Reply

Zostaw komentarz