Morelia-pueblos-magicos-Meksyk-22

Podobne wpisy

13 komentarzy

  1. Marylko kochana! Dech mi zaparło z zachwytu! W deszczowy i ponury, chłodny dzień listopadowy właśnie takiego Meksyku mi było trzeba, tak wielobarwnych widoków, pełnokrwistych śpiewów i tańców, fascynujących opowieści z dawnych czasów. Och, jakiż ten świat jest piękny, jaki zaskakujący, jak wspaniale niezmienny w swych tradycjach, w kulturze, w kolorycie. Jakże świadomosc tego rozświetla dusze ludzką, jak raduje serce.Bo choć tyle sie teraz na świecie zmienia na gorsze, to nadal są i mam nadzieję, że zawsze będą istnieć nietknięte tymi ponurymi zmianami cudowne miejsca. I ludzie, życzliwi, pełni wigoru, radosci, pasji, cudownie kolorowi i prości.
    Już sama nazwa tego miasta jest wspaniała. „Morelia” – to słow brzmi jak nazwa jakiegoś rodem z bajki kraju. Mozna ja sobie w duszy powtarzać jak mantrę, obracać ją w myslach niby drogocenny koralik i wciaz odczuwać baśniowy czar tego słowa.
    Opowieści z dreszczykiem też ciekawe. Zwłaszcza ta o uwiezionej przez macochę dziewczynie. Przypomina mi oczywiscie basń o królewnie Śnieżce oraz o Sinobrodym. A ten zakonnik, co poprosił ducha o trzymanie świeczki – ale fajna historia! Miał człek odwagę i poczucie humoru!
    Marylko, te Wasze zdjęcia są jak gotowe obrazy. Jakby namalowała Je Frida Kahlo. Aż sie chce człowiekowi malować, patrząc na te zdjęcia.Są niesamowicie inspirujące! Ja juz od jakiegoś czasu odczuwam tęsknotę za malowaniem. Nasila mi sie to i nasila. Moze znowu chwycę za pedzel? Kiedyś ta twórcza czynnośc przynosiła mi duzo radosci i oderania od całego świata. Muszę sobie farb dokupić i jakichś blejtramów. No i zacząć, a zacząć cos jest zawsze najtrudniej.
    Marylko – uściski Ci najserdeczniejsze przesyłam i uśmiechów sto na dokładkę!:-)) Dobrego, pogodnego dnia Ci życze, niezwykła globtroterko i reporterko!:-))

    1. Ola, najlepsze dopiero nadejdzie, legendy, uliczki i widoki. Oj pełnokrwiste są te śpiewy i tańce, zawsze i wszędzie bez oglądania się czy wypada. W Guadalajara widziałam kobietę z rozwianymi siwymi włosami, ktora z uśmiechem tańczyła sama na wielkim placu. Dookoła siedzieli ludzie i słuchali koncertu. A ona tańczyła i pięknie się uśmiechała na czerwono pomalowanymi ustami. Może wyobrażała sobie, że tego walca tańczy z kimś. Zaraz mi się przypomniała „Dzika Dziewczynka” z książki Natalii de Barbaro. Ale ubiegam fakty, bo ja tez potem zrobiłam coś nieobliczalnego i czułam się z tym wspaniale. Nazwa – Morelia – też bardzo mi się podoba, chociaz pochodzi od nazwiska bohatera. Opowieści będą jeszcze w kolejnych częściach:) Jest tak bardzo kolorowo, że zdjęcia wyglądaja jak obrazy, prawda? To i malować potrafisz? Nie tylko spiewać i pisać wiersze? Koniecznie zacznij:) Tematów masz tyle na wyciągnięcie ręki. Dziękuję za miłe słowa i równiez serdecznie pozdrawiam. U mnie jeszcze złota jesień:)

      1. O! Bardzo ciekawa jestem tego Twojego nieobliczalnego zachowania!:-) Niech żyje spontanicznosc i radosc życia!:-) Ten Meksykański koloryt, ten rytm i energia budzą we mnie spory odzew. Oj, też bym chyba potanczyła jak ta kobieta z siwymi włosami (tym bardziej, że i u mnie juz przewaga siwych).Ale na starośc człowiek mniej już patrzy na opinie innych. I to jest piękne!:-)
        A co do mojego malowania, to nie tyle umiem to robic a lubie (na moim blogu mozna znaleźć w starych postach parę obrazków mego autorstwa). To znaczy kiedys lubiłam i mile wspominam czas gdy mi sie chciało malowac. Dlatego pojawiłą sie też chec by do tego wrócić. Bo zycie płynie świat przyśpiesza i wariuje coraz bardziej i mozna nie zdązyć z wieloma rzeczami.
        Z ciekawością przeczytam i pooglądam kolejne Twoje reportaże z meksykańskiej podrózy.
        Gorące uściski zasyłam Ci o poranku!:-)))

        1. Olu, w tych miasteczkach bardzo popularne były wianki na głowę z Zywych kwiatów, w przepięknych kolorach ( zatrwiany, które można zasuszyć). Kobiety nie mogły się oprzeć i nosiły na głowie, młode i stare. Z prawdziwą przyjemnością i ja sobie kupiłam i chodziłam w nim cały dzień. Nie do pomyślenia gdzie indziej, prawda? Nie chciałabym, żeby mnie ktoś uznał za pomyloną. wieczorem kobiety nakładały wianki ze światełkami, fajnie wyglądały krocząc za śpiewającymi hiszpańskimi konkwistadorami. Tańcząca kobieta w parku na koncercie muzyki klasycznej to było coś pięknego, tańczyła bo chciała, sama. Podróże zmieniają na zawsze. Cieszę się, że towarzyszysz mi w podróżach, pozdrawiam najserdeczniej Olu:)

          1. Och, wyobrażam sobie te wianki. I Ciebie w wianku. I siebie też. Szalone, pogodne czarownice z rozwianym włosem. W soczyscie kolorowych wiankach. Z wirującymi spódnicami. Z przymkniętymi oczami. Moc i czar! Ech!:-)))

          2. Nie wszędzie można tak wirować z wiankiem na głowie, dlatego podróże są takie wspaniałe. Szczególnie tam, gdzie „nie wypada” nie istnieje. Można się dokopać do dawno zapomnianych potrzeb, być jak dziecko, cieszyć się z innymi. Uściski Olu:)

        2. Olu, w tych miasteczkach bardzo popularne były wianki na głowę z żywych kwiatów, w przepięknych kolorach. Kobiety nie mogły się oprzeć i nosiły na głowie, młode i stare. Z prawdziwą przyjemnością i ja sobie kupiłam i chodziłam w nim cały dzień. Nie do pomyślenia gdzie indziej, prawda? Nie chciałabym, żeby mnie ktoś uznał za pomyloną. wieczorem kobiety nakładały wianki ze światełkami, fajnie wyglądały krocząc za śpiewającymi hiszpańskimi konkwistadorami. Tańcząca kobieta w parku na koncercie muzyki klasycznej to było coś pięknego, tańczyła bo chciała, sama. Cieszę się, że towarzyszysz mi w podróżach, pozdrawiam najserdeczniej Olu:)

  2. Kolejny ciekawy rozdział o Meksyku przeczytałam 🙂 Mario czytajac Twoje teksty ma się wrażenie że czyta się super książkę. Niesamowite miejsce… podoba mi siętaniec o staruszków
    Na żywo musiało wyglądać to rewelacyjnie.
    Dziekuje za kolejny interesujący wpis o miejscu mi bardzo odległym 🙂

    1. Dziękuję Aniu:) Taniec staruszków miał wiele układów, byli świetni. a potem zobaczyłam, że ściągają te kapelusze i inne warstwy, a po twarzy spływa im pot. Biegłam jak tylko usłyszałam gdzieś stukanie drewniaków. Dziękuję za wizytę i cieszę się, że podobał Ci się Meksyk:)

  3. Meksyk w całej barwnej okazałości zachwycił mnie swoją pradawną odrębnością. Twarze mieszkańców – zwłaszcza te pozbawione obcych genów malują się prawdziwie na Twoich fotografiach. Legendy o nieszczęśliwej miłości często mają w sobie ziarenko prawdy, a zła macocha straszy wszędzie… Twoje relacje z podróży zawsze mają pierwiastek ludzki, co mi się bardzo podoba. Wiem, że w Twoim przypadku trudno wybrać jedno konkretne miejsce, ale powinnaś napisać książkę o tym, jak odrębne kultury wpływają na siebie, siejąc dobro i zło zarazem. Mogłabyś być bohaterką, która sama tego doświadczyła na styku światów odbierając to przez pryzmat własnej osoby… Taniec starców mnie nastroił nostalgicznie, bo czyż to nie jest tęsknota za młodością. Ona nie mija, bo jest w naszych synach i wnukach… Zabarwiłaś mi wieczór przemyśleniami.
    Wszystkiego dobrego dla Ciebie!

    1. To najciekawsze w dalekich miejscach – ludzie i przyroda. Najładniejsze budynki to tylko zgrabnie ułożone kamienie. Jak patrzę na twarze rdzennych mieszkańców, to trochę tak, jakby mi się udało dotrzeć tam przed Kolumbem. Ach te macochy, wszędzie takie same:) Sama doświadczyłam na sobie styku światów, mieszkając w USA. A światów jest bez liku, wyobraz sobie, że niedaleko jest wielka świątynia hinduska, a przy drodze tylko wyznań i napisów w różnych językach, że trzeba się mocno zastanowić gdzie się właśnie jest. No i sąsiedztwo mamy wielce ciekawe, a ja jakoś całkiem fajnie się w tym odnajduję. Dziękuję Ci za interesujący jak zawsze komentarz i pozdrawiam serdecznie:)

  4. Marylko bardzo ciekawa ta Morelia. Odnoszę wrażenie, że stadne życie jest bliskie różnym nacjom Ameryki Łacińskiej. Żal rdzennej ludności, żyjącej w ubóstwie, zwłaszcza że nabudowano tak kościołów, których wartość pewnie zniwelowałaby rozwarstwienie społeczne. Kolejny ciekawy wpis z Meksyku 🙂 Dzięki wielkie za wiele ciekawych informacji. Pozdrawiam

    1. Morelia jest niezwykła, a do tego ten folklor i hiszpańskie tradycje, moc zabytków, mogłam krążyć godzinami. Pozdrawiam Małgosiu:)

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *