Garden District w Nowym Orleanie
Garden District – Dzielnica Ogrodów – w Nowym Orleanie jest najbardziej olśniewającą dzielnicą miasta. Rezydencje z połowy XIX, skąpane w egzotycznej roślinności, czarują finezyjnymi stylami architektonicznymi.
Legendy o wampirach w Nowym Orleanie pojawiły się w XVIII wieku, kiedy z Francji zaczęły przypływać narzeczone dla nowych osadników. Wyjaśnienie skąd się wzięła ich bladość i zamiłowanie do spania w trumnach, okazało się zaskakujące.
Piękne domostwa kojarzą się z dostatkiem i rodzinnym szczęściem, jednak historie mieszkańców dowodzą, że tragedie uderzają we wszystkich bez wyjątku. Chciałabym Was oprowadzić po rezydencjach znanych z wielu filmów i książek, na pewno rozpoznacie wiele z nich. Zapraszam.
Tramwaj St. Charles. Garden District w Nowym Orleanie

Tramwaj St. Charles kursuje od 1835 roku i jest najstarszą nadal działającą linią tramwajową na świecie. Można kupić 3 – dniowy bilet i podróżować na oryginalnej ławce. Wyrusza z Canal Street w Dzielnicy Francuskiej do Garden District w Nowym Orleanie.
Garden District w Nowym Orleanie leży na terenie dawnej plantacji. Właściciel nie stawił się na rozprawie rozwodowej, dlatego ziemię otrzymała jego żona. Sprzedała ją bogatym Amerykanom, którzy chcieli się odseparować od Dzielnicy Francuskiej.

Ta wiktoriańska rezydencja należała kiedyś do Anne Rice. W Garden District w Nowym Orleanie króluje styl włoski, greckie odrodzenie i wiktoriańskie domy z piernika.




Spis treści
Skąd się wzięły wampiry w powieściach Anne Rice
Michele, córeczka Anne Rice, zmarła na białaczkę w wieku pięciu lat. Jej rodzice nie umieli poradzić sobie ze stratą i wpadli w alkoholizm. Mąż Anne poradził jej, żeby zajęła się pisaniem. „Wywiad z wampirem” pomógł jej uporać się z żałobą. Autorka powołała do życia Claudię, 5- letnią dziewczynkę – wampirzycę i dała jej wieczne, nieskrępowane życie.
Anne Rice wróciła po latach do Nowego Orleanu i kupiła dom, który był scenerią kolejnej serii książek. Zanim go pokażę, chciałam się podzielić ciekawą legendą o wampirach z Luizjany.
Dom, w którym mieszkała Anne Rice w dzieciństwie.


Pierwsi osadnicy w Garden District
Pierwszymi białymi osadnikami w Luizjanie byli kolejni synowie arystokratów, do których nie starczyło rodowego majątku. Ich dzieci urodzone w Nowym Świecie nazywano Kreolami i stanowiły najwyższą warstwę społeczną. Potem to określenie rozszerzyło się także na kolorowych mieszkańców.
Francuzi założyli trzy główne porty nad rzeką Missisipi, Mobile, Biloxi i Nowy Orlean. W nowej kolonii brakowało kobiet, dlatego na początek francuskie władze wsadziły na statek do Ameryki prostytutki i więźniarki. Niestety kobiety nie spotkały się z serdecznym powitaniem i musiały sobie radzić same, przeważnie w burdelach.
Ludwik XIV osobiście zaangażował się w poszukiwania cnotliwych kobiet, które byłyby odpowiednimi żonami dla kolonistów. Wymagania były wyśrubowane, kandydatki musiały mieć od 12 do 25 lat, oraz list polecający od swojego proboszcza. Opróżniły się domy sierot i klasztory i tysiące Królewskich Córek – jak je nazwano – popłynęło na statkach w kierunku Kanady i Luizjany.
W 1721 roku do portu przybił statek ze wyjątkowymi pasażerkami. Po wielu miesiącach podróży na ląd zeszło 88 dziewczyn z trumnami. „Casket Girls” były upiornie blade, ponieważ podróżowały pod pokładem dla pewności, że ich czystość nie budzi wątpliwości. Jasna skóra w zetknięciu z palącym słońcem Luizjany natychmiast pokryła się pęcherzami.
Niepokojący wygląd dziewcząt odstraszył mężczyzn. Wiele z nich znalazło się pod opieką zakonnic w klasztorze Urszulanek. Zamieszkały na trzecim piętrze, a ich dziwne skrzynie za całym dobytkiem stały obok łóżek. W rzeczywistości nie były na tyle duże, żeby dziewczyny mogły się w nich zmieścić, a niefortunna nazwa wyniknęła z tłumaczenia słowa – skrzynka – na angielski.
80 srebrnych gwoździ
W mieście pojawiły się przypadki tajemniczych zgonów. Zakonnice nabrały podejrzeń i otworzyły wieka skrzyń, które okazały się puste. W ich zabobonnych głowach zalęgło się podejrzenie, że skoro nie ma ubrań, to dziewczęta są wampirami, które zasypiają w trumnach, kiedy wracają opite krwią.
Zakonnice wypędziły swoje podopieczne, a okiennice i drzwi na trzecim piętrze zabiły na głucho na zawsze. Użyły 800 sztuk srebrnych gwoździ pobłogosławionymi przez samego papieża.
Wampirzyce już nie mogły dostać się do swoich trumien, a jak pamiętamy szczelna ochrona przed promieniami słońca była gwarancją ich przetrwania. Co ciekawe, Jan Paweł II podczas swojej wizyty w Nowym Orleanie poprawił antywampirze błogosławieństwo. Okiennice na trzecim piętrze w klasztorze są zamknięte do dzisiaj.
Wiemy, że kilka z tych trumiennych dziewcząt zawarło udane małżeństwa, a wiele rodzin z Nowego Orleanu może pochwalić się rodowodem, który wywodzi się od młodych kobiet wysłanych z Francji.
Zabytkowe domy na St. Charles Avenue

St. Charles Avenue jest północną granicą Garden District w Nowym Orleanie. Już podczas przejażdżki tramwajem robi wielkie wrażenie. Ponad stuletnie domy snują swoje wspomnienia na tabliczkach. Poznawaliśmy kolejnych właścicieli i ich losy. Zaglądaliśmy przez żeliwne ogrodzenia do ogrodów, które już nie są tak okazałe jak kiedyś, ponieważ wielkie działki podzielono na mniejsze.




Clark Cottage zbudowany w stylu greckiego odrodzenia w 1853 roku, jest jednym z najstarszych domów w Garden District w Nowym Orleanie. Skręcamy przy budynku należącym do rodziny słynnych piłkarzy.





Domy są przeogromne, chociaż z frontu wyglądają niepozornie. Kilka z nich jest właśnie wystawionych na sprzedaż i można zobaczyć jak wyglądają w środku. Ten pałacyk z wieżą kosztuje niewiele w porównaniu z innymi, zaledwie milion. Sufity na werandach od zawsze były malowane na niebiesko, w obronie przed złymi duchami i insektami.

Louise S. McGehee School. Garden District w Nowym Orleanie

Najlepsza szkoła prywatna w Garden District w Nowym Orleanie składa się aż z 10 budynków. Działa od 1929 roku jako prywatna szkoła dla dziewcząt od przedszkola do liceum. Na jednego nauczyciela przypada 5 uczennic. Czesne za semestr w starszych klasach wynosi 21 135 USD. Ale tuż obok jest o wiele ciekawsza szkoła.
Buckner Mansion. Akademia dla wyjątkowych młodych dam
Akademię dla czarownic znają fani „American Horror Story: Sabat”

Dziejący się współcześnie i w XIX-wiecznym Nowym Orleanie serial „American Horror Story: Sabat” opowiada sekretną historię czarownic i uprawiania czarów w Ameryce. Od burzliwych wydarzeń w Salem minęło ponad trzysta lat, a te, którym udało się zbiec muszą teraz zmierzyć się z ryzykiem zniknięcia na zawsze. Tajemnicze ataki na czarownice nasilają się, więc młode dziewczęta odsyła się do specjalnej szkoły w Nowym Orleanie, żeby nauczyły się chronić siebie. (FilmWeb)

Henry Sullivan Buckner był partnerem biznesowym Fredericka Stantona, którego wspaniałą rezydencję podziwialiśmy w Natchez. Nawiasem mówiąc mieszkał w niej tylko trzy lata, zanim umarł.
Buckner zatrudnił w 1856 roku tego samego architekta, żeby pomógł mu stworzyć kolejną rezydencję w Dzielnicy Ogrodów. Dom ma 6 tysięcy metrów powierzchni, 40 kolumn i 3 sale balowe.
W 1860 roku Henry, jego żona Katarzyna i ich pięcioro dzieci zamieszkali w tym bajecznym domu. Rodzina mieszkała tu do 1920 roku. Teraz dom jest prywatną rezydencją, ale od czasu do czasu występuje w filmach. Jest najpopularniejszym i najczęściej fotografowanym budynkiem w Garden District.
Podobno można spotkać ducha panny Josephine, byłej niewolnicy rodziny Bucknerów. Po wojnie została z rodziną i była położną. Lubi się krzątać po domu z miotłą.


Dome Anne Rice z „Godziny czarownic”

W 1989 roku Anne Rice kupiła dom będący mieszaniną włoskiego i greckiego odrodzenia, który stał się potem ważną częścią jej powieści pod tytułem „Godzina czarownic”. Sprzedała go w 2004 roku po śmierci męża, bo bez niego czuła się tu bardzo samotna.
Kiedyś przeczytałam tę gotycką serię jednym tchem i z trudem mogłam wyobrazić sobie jak może wyglądać taka ulica. A potem stałam przejęta, jak zawsze, kiedy uda się coś niemożliwego.
Wszędzie rosną żywe dęby, tak charakterystyczne dla Południa Stanów Zjednoczonych, z wiecznie zieloną koroną, porośnięte paprociami i hiszpańskim mchem. Obok nich rosną palmy i kamelie, które w listopadzie były w bujnym rozkwicie. Za czasów Anne Rice dom był biały, bardziej odpowiedni dla czarownic.
Ach, te stare rody z południa, jakżeż on im zazdrościł ich dziedzictwa. To nie musiało się skończyć taką ruiną. I pomyśleć tylko, że on sam nie znał imion swoich pradziadków, ani ich pochodzenia. Mayfair – klasyczna kolonialna rodzina.
Anna Rice – The witching hour – Godzina czarownic

W wiktoriańskiej rezydencji w Garden District w Nowym Orleanie mieszkały czarownice z rodu Mayfair. Na mocy paktu zawartego z z demonem największa rola miała przypaść trzynastej czarownicy. Oddana zaraz po urodzeniu Rowan, wróciła do Nowego Orleanu, żeby poznać swoją rodzinę.
Na bocznym balkonie Deirdre Mayfair była widywana przez 30 lat. Nie wymówiła ani słowa, a tajemniczego mężczyznę, który szeptał jej coś do ucha, nie każdy mógł zobaczyć.
Często zatrzymywał się przy największym drzewie, którego nabrzmiałe korzenie wypchnęły w górę żelazne ogrodzenie. Jego pnia doktor nie zdołałby objąć ramionami, zaś gałęzie sięgały od chodnika aż do samego domu, niby pokrzywione ramiona wczepiające się w okiennice, natomiast liście wplątywały się w kwitnące pnącza.
Pająki tkały swe maleńkie skomplikowane siatki na rozetach ogrodzenia. Żelazo miejscami pordzewiało tak, że dotknięte rozsypywało się w proch. Tu i ówdzie w pobliżu balustrad drewniany ganek przegnił na wskroś.
I jeszcze ten stary basen, dalej za ogrodem – duży, wydłużony ośmiokąt obrzeżony kamiennymi płytami, który zmienił się już w bagnisko, pełne czarnej wody i dzikich irysów. Sam zapach był odrażający. W wodzie zalęgły się żaby, których można było słuchać o zmierzchu, kiedy zaczynały swoje zgrzytliwe, okropne śpiewy.
Anna Rice – The witching hour – Godzina czarownic

Po sąsiedzku stoi 150 – letni dom w stylu włoskim, który mógłby być wspaniałą scenerią jakiejś opowieści. Pierwszym właścicielem był bogaty producent bawełny. Często zapraszał swojego przyjaciela Marka Twaina na biesiady.
Dom Carrolla-Crawforda


Z wymuskanymi domami i zadbanymi ogrodami kłócą się wypaczone chodniki i drewniane słupy wysokiego napięcia. Korzenie drzew biegną i wiją się jak żywe stworzenia, ale dzięki takim dramatycznym akcentom czuć w powietrzu XIX wiek.

Morris-Israel House. Garden District w Nowym Orleanie


Morris zamieszkał w domu z żoną czwórką dzieci. Niestety Elizabeth zmarła po urodzeniu piątego dziecka. W wychowaniu dzieci pomogła mu teściowa i pięcioro służących. Jego najstarsza córka Jennie odziedziczyła dom, ale podobnie jak matka długo się nim nie nacieszyła, zmarła kiedy jej córeczka miała 4 lata.

Cmentarz Lafayette. Garden District w Nowym Orleanie

Cmentarz Lafayette założony w 1833 roku, leży na terenie dawnego miasta Lafayette. W Nowym Orleanie jest niski poziom wód gruntowych, dlatego pochówki odbywały się w naziemnych grobowcach.
Najbardziej przejmujący jest grobowiec chłopców z Domu Sierot. Z powodu epidemii żółtej febry w 1833 roku zmarło blisko tysiąc osób, dlatego w mieście było tak wiele sierot.
Czarni mieszkańcy radzili sobie z malarią i żółtą febrą za pomocą kadzideł. Chociaż palili je dla swoich bóstw, to nieświadomie odstraszali komary. Europejczycy zabronili afrykańskich obrzędów i nakazali się modlić, co doprowadziło do kolejnego wybuchu żółtej febry w 1853 roku.
Anne Rice zorganizowała tu kiedyś własny pogrzeb. Konny karawan przywiózł ja w trumnie, ale tylko w celu promocji nowej książki. Zmarła w sobotę 11 grudnia 2021 roku w wieku 80 lat.
Lubiła przyjeżdżać karawanem zaprzężonym w konie na spotkania z czytelnikami. Czekali na nią po kilka godzin, żeby podpisała swoją książkę czerwonym atramentem. Występowała w stroju wampirycznej panny młodej. Na cmentarzu Lafayette znalazła się krypta wampira Lestata i czarownic z rodu Mayfair.
Pałac Komandorów. Garden District w Nowym Orleanie

Pałac Komandorów stworzyła Emile Commander w 1880 roku. Jadały tu najbogatsze rodziny z Dzielnicy Ogrodów. Dzisiaj restauracja cieszy się doskonałą kuchnią kreolską, niestety nie przekonaliśmy się o tym. W porze lunchu ludzie czekali w gigantycznej kolejce, aż się zwolni stolik.
Ciekawy przypadek Benjamina Buttona

Ten budynek odegrał rolę Domu Starców w filmie „Ciekawy przypadek Benjamina Buttona” z Bradem Pittem. Zbudowany w 1832 roku, od kilku pokoleń należy do rodziny Nolan.
Nagrodzony Oscarem film jest adaptacją opowiadania F. Scotta Fitzgeralda. Pokazuje historię Benjamina Buttona, który młodnieje z każdym rokiem, ponieważ urodził się jako starzec i procesy życiowe przebiegają u niego odwrotnie niż u reszty ludzi.

Dom Sandry Bullock. Garden District w Nowym Orleanie

Jedną z najbardziej znanych mieszkanek jest Sandra Bullock. Dom z 1867 roku zachował styl od dachu po drzwi wejściowe, ale w miejscu gdzie wspięłam się na płot nie dało się wszystkiego sfotografować. Wiem, wstydzę się, ale nie mogłam się opanować. Aktorka związała się z Nowym Orleanem po tym jak huragan Katrina spustoszył miasto. Pomogła w odbudowie szkoły i zaadoptowała syna.

Po Garden District w Nowym Orleanie spacerowaliśmy podczas drugiego pobytu w tym mieście, ale i tak nie udało się wszystkiego zobaczyć. Pięknych budynków jest tak wiele, że niemożliwością jest je wszystkie pokazać. Z przyjemnością wybrałabym się tam trzeci raz. Żal mi tych biednych kobiet, które przypłynęły z Europy w nadziei na poprawę losu, dobrze, że chociaż niektórym się udało.
Uzupełniliśmy zdjęcia i wpisy z poprzedniej wizyty w Dzielnicy Francuskiej, koniecznie zajrzyjcie, żeby zobaczyć jak niepowtarzalne i różne są obie dzielnice. Garden District w Nowym Orleanie jest przepiękną dzielnicą.
Zapraszam też do luizjańskiej plantacji – Oak Alley – było siedzibą wampira Louisa (Brad Pitt).
Bardzo lubię ten styl w architekturze. Chętnie bym zamieszkała w tej dzielnicy. Dziękuję za piękne zdjęcia.
Ja tez bym tam zamieszkała, można poszperać które są na sprzedaż. Jeden, który należał do Anne Rice był wystawiony za 4.5 miliona. Ale są mniej wystawne. Mnie by wystarczyła możliwość spacerowania🙂 Uwielbiam oglądać domy.
Przepiękne – wszystkie, ale mnie oczarował szczególnie dom Sandry Bullock, pozostanie on na długo w mojej pamięci, jest szczególny 🙂
To prawda, już z daleka przyciąga wzrok. Można wyszukać w internecie jak wyglada w całości. Jest wyjątkowy. Wiele z nich otwiera się dla turystów podczas wycieczek z przewodnikiem. Byłam na takiej w Natchez, wrażenia niezapomniane, bo ktos tam przeciez mieszka🙂
Muszę koniecznie odnaleźć w internecie i pooglądać 🙂 Jestem ciekawa jak jest urządzony i czy można to podglądnąć 🙂 myślę, ze wewnątrz jest tak samo niesamowity jak na zewnątrz
Tak, za płotem widać ten styl od dachu do końca. Przeważnie są bardzo nowoczesne. Zobaczyłam tylko kilka ulic, tam trzeba byłoby przez tydzień spacerować, albo trafić na bożonarodzeniowe wycieczki po domach:)
Przepiękna architektura ale przyznaję ,że niektóre z tych budynków wywołują u mnie gęsią skórkę. Ciekawa jestem czy Sandra Bullock często bywa w swoim nowoorleańskim domu, bo pewnie takich wspinających się po płotach ciekawskich duszyczek zdarza się więcej. Jak zawsze piękna relacja.
Dziękuję Viola🙂 Dla zorganizowanych wycieczek to chyba nawet dom Sandry Bullock się otwiera. Te domy są nowoczesne wewnątrz, a cześć z nich to pensjonaty, ale tak, przyznają się do swoich duchów i chcą budzić dreszczyk. 🙂
Domy przepiękbe, chętnie obejrzałabym je w środku. Nie jestem pewna, czy chciałabym w nich zamieszkać, ale zobaczyć na pewno :-). Jak zwykle bardzo ciekawy wpis i przepiękne zdjęcia!
Edytko, można zobaczyć jak wyglądają w środku, bo kilka z nich jest na sprzedaż. Sa cudowne i nowoczesne, jak bym zamieszkała z rozkoszą, nawet z duchem na stanie🙂
Mario te budynki za niesamowite. Robią wrażenie, a Ty jesteś cudownie pokazałaś. Jeszcze dawno temu, gdybyś mnie zapala co bym chciała zobaczyć w Ameryce to właśnie takie domy. Nie wiem czy akurat te, ale podobne widziałam w amerykańskich firmach 🙂
Piękne domy zobaczysz wszędzie Aniu, np. San Francisco. Nowy Orlean oprócz Dzielnicy Ogrodów, ma jeszcze Dzielnicę Francuską, a tego nie da się porównać z niczym. Jak będziesz miała okazję, to koniecznie się wybierz, ta muzyka na żywo jest niesamowita:)
Orlean to jedno z niewielu miejsc w USA z tak ciekawą historią. Nie dziwie się przyciąga tłumy turystów. Dzięki za przybliżanie i zrozumienie tego miasta.
Proszę bardzo:) Tyle książek i filmów powstało, tyle legend krąży po mieście, muzyka nie cichnie, że jak tylko będzie okazja, to wrócę.
dom Sandry chyba najlepszy! lubię podziwiać taką architekturę niby wszystko to samo a wszystko jest inne! każdy z nich posiada duszę i historię! Niektórych z nich nawet na oczy nie widziałam, w sensie nawet nie słyszałam! Bardzo lubię z Tobą podróżować!
W dodatku te historie są dobrze udokumentowane, tabliczki przed najważniejszymi informują o losach kolejnych mieszkańców. Bardzo mi milo Kasiu, ze lubisz ze mną podrozowac😘