Copan Ruins, nazywany Paryżem Majów, leży w Hondurasie blisko granicy z Gwatemalą.
Przed świtem wyjechaliśmy z Santa Ana w Salwadorze, żeby sprawnie przekroczyć 3 przejścia graniczne. Ależ to była przygoda przejechać przez trzy kraje Ameryki Środkowej – Salwador, Gwatemalę i Honduras – jeszcze przed południem.
Od celu dzieliło nas około 150 kilometrów, ale podróż z przystankami trwała 4 godziny. Jechaliśmy z parą młodych Salwadorczyków z agencji turystycznej, którzy popychali nas gdzie trzeba i instruowali ile kosztują wizy. Wymiana pieniędzy na honduraskie lempiry odbyła się od ręki na ulicy. Na banknocie 200 lempiras fruwają ary, narodowe ptaki Hondurasu.
Widok kolonialnego miasteczka wynagrodził poranne trudy. Pensjonat był wyjątkowy przytulny, ale największą niespodzianką były czerwonoskrzydłe ary przelatujące nad głową.
Pierwsze kroki skierowaliśmy do sanktuarium egzotycznych ptaków, kolejny dzień spędziliśmy na stanowisku archeologicznym Copan Ruins. Wieczorami spacerowaliśmy po kolorowych uliczkach i odkrywaliśmy smaki Hondurasu. Jeszcze dzisiaj się uśmiecham na wspomnienie tego cudownego miejsca.
SPIS TREŚCI.
Copan Ruins. Macaw Mountain
Macaw Mountain jest rodzajem schroniska dla uratowanych ptaków. Niektóre z nich przebywały w niewoli w złych warunkach. Ale najciekawsze jest to, że w wolierze jest wylęgarnia ary, świętego ptaka Majów. Mogliśmy zobaczyć jajka i pisklaki, które przypominały nieopierzone kurczaki.
Przy wejściu mała zielona papuga zaczepia ludzi – hola, como estas?
Jedna dziobnęła mnie lekko w ramię, bo trochę się odzwyczaiły się od ludzi. O określonej godzinie można się fotografować z papugami. Nie wszystkie miały szansę się popisywać i pozować do zdjęć. Niektóre obserwowały ludzi z zamknięcia. Kiedy odchodziliśmy, chór gadających papug wołał coraz głośniej: hola, hola, hola. Były rozczarowane i zazdrosne, że nikt ich nie podziwiał.
Tukany. Copan Ruins
Było wiele gatunków ptaków, niektóre ucinały sobie drzemkę w ciemnym kącie, a zawsze zafascynowały tukany. Byliśmy już w podobnym miejscu w Kolumbii, to tam poznałam ich zwyczaje i zachowania. Nie oswajają się tak łatwo jak papugi, może dlatego siedziały w klatkach. Mam nadzieję, że były przygotowywane do wolności.
Jak John Stephens odkrył Copan Ruins
Zapomniane miasta Majów odkrył Diego García de Palacio w 1570 roku. John Stephens przeczytał o ruinach Copan w starych hiszpańskich relacjach. Razem ze znakomitym rysownikiem, Frederickiem Catherwoodem wyruszyli w podróż w 1839 roku.
Z pomocą miejscowych przewodników na nowo odkryli Tikal i Copan Ruins. Prosty instrument optyczny, lucida, pomógł im wiernie odwzorować wymyślnie rzeźbione świątynie i kamienne stele. Wydali wspólnie książkę pod tytułem „ Incydenty podróży w Ameryce Środkowej, Chiapas i Jukatanie”.
Piękne opisy Stephena z niezwykłymi rysunkami Catherwooda zwróciły uwagę świata na kulturę Majów. Podczas drugiej wyprawy odwiedzili 40 miejsc Majów i napisali nową książkę. Opisali piramidy Palenque, Tikal, Uxmal, Chichen Itza, i wiele innych.
Odszyfrowane glify Majów
Jednym z wybitnych osiągnięć Majów było pismo. Za pomocą glifów mogli zapisać wszystko.
Do naszych czasów przetrwały zaledwie cztery kodeksy Majów, o czym już wspominałam w relacjach z Gwatemali. Na szczęście Majowie zapisali swoją historię na kamiennych stelach i świątyniach.
Problem polegał na tym, że nikt nie potrafił odczytać glifów. Głowili się nad nimi amerykańscy archeolodzy, nie powiodło się również radzieckim kryptologom. Do początku lat 50 – tych XX wieku poznano tylko liczby i pojedyncze słowa, związane z kalendarzem i astronomią
Nikt nie wiedział jaki współczesny język jest podobny do języka Majów. Jak zwykle pomógł przypadek w stylu filmów przygodowych.
Hiszpański zakonnik Diego de Landa uważał pismo Majów za dzieło szatana i kazał niszczyć wszystko co znalazł.
„Ludzie ci również korzystali z pewnych znaków lub liter, za pomocą których zapisywali w swych księgach pradawne sprawy i nauki. Znaleźliśmy wiele ksiąg spisanych tymi znakami, a że nie było w nich nic innego jeno przesądy i diabelskie łgarstwa, przeto wszystkie je spaliliśmy, co wywołało zadziwiający ich żal oraz ogromną boleść”
Landa skruszony naganą Kościoła, poprosił skrybów, żeby opisali glify alfabetem łacińskim.
Kopia „Opis stanu rzeczy na Jukatanie” z 1566 roku pomogła rozwiązać tajemnicę pisma Majów. Książki, których faszyści nie zdążyli zabrać z biblioteki w Berlinie, trafiły do ZSRR. Po wojnie Jurij Knorozow zaczął pracować nad odczytaniem pisma Majów, chociaż miał niewiele materiałów źródłowych i nawet nie śmiał marzyć o wyjeździe za granicę.
Jurij Knorozow
W 1952 roku w naukowym czasopiśmie „Sowiecka Etnografia” pojawił się artykuł napisany przez Jurija Knorozowa, zatytułowany „Starożytne pismo Ameryki Centralnej”. Udało mu się ustalić, że najbliższym językowi Majów jest współczesny język Yukatec.
Odkrył, że glify składają się z logogramów, czyli znaków określających całe słowo, oraz ze spółgłosek i samogłosek.
Jednak największe autorytety naukowe odrzuciły jego odkrycie tylko dlatego, że był obywatelem komunistycznego państwa. Zupełnie tak teraz, kiedy z powodów politycznych nie wypada już lubić Tołstoja i Czechowa.
Knorozow mógł opuścić kraj dopiero w latach 90- tych. Wtedy po raz pierwszy zobaczył miejsca którym poświęcił większość swojego życia. W 1991 roku odwiedził Gwatemalę i otrzymał Order Quetzala, a po trzech latach pojechał do Meksyku. Jego pomnik stoi w Meridzie na Jukatanie.
Dzięki odczytanym glifom fascynująca historia Copan odsłoniła się w najdrobniejszych szczegółach.
Copan Ruins i Quetzal Ara Pierwszy
Majowie tworzyli miasta – państwa z rozległymi terenami. Jednak w odróżnieniu od Azteków i Inków – posiadaczy jednolitych krain – Majowie potrafili zapisać swoją historię.
Copan był jednym z wielkich miast Majów. Rozkwitał w latach od 250 do 800 naszej ery. Najbardziej wysunięty na południe, był jednym z ich pierwszych i najważniejszych ośrodków.
Miasto było zamieszkiwane przez 2 tysiące lat. W okresie największego rozkwitu Copan był domem dla 20 tysięcy osób.
Dookoła kolorowego miasteczka roztaczają się tereny rolnicze. Restauracje, kawiarnie i sklepy z pamiątkami zapewniają świetną rozrywkę. Aż trudno uwierzyć, że Honduras jest jednym z najbiedniejszych krajów.
Kiedyś na tych ziemiach zamieszkali wybitni astronomowie, matematycy i uczeni. Zwykli rolnicy uprawiali maniok, kukurydzę i fasolę, tak samo jak robią to teraz.
W ruinach Majów znajdziemy aż 4 500 różnych obiektów. Tak artystycznie wykonanych rzeźb nie ma nigdzie indziej.
Łapiemy tuk – tuka i jedziemy zobaczyć ruiny. Chociaż to tylko kilometr drogi, szkoda tracić siły na samym początku, tym bardziej, że bardzo szybko zaczyna się robić gorąco.
Taki świat zobaczył John Lloyd Stephens w 1839 roku.
Ruiny leżały przed nami niczym rozbity statek na środku oceanu, ze złamanym masztem, z zatartą nazwą, z martwą załogą.
I nie było nikogo, kto mógłby powiedzieć, skąd przybył, do kogo należał, jak długo trwała jego podróż i co spowodowało jego zniszczenie. Wszystko ogarniała tajemnica, mroczna i nieprzenikniona.
John Lloyd Stephens. jesień 1839 roku.
Los tych rzadko spotykanych na wolności ptaków był silnie związany z Copan, nawet założyciel miasta nazwał siebie Ara Pierwszy.
Ceiba, święte drzewa Majów, i skrzeczące nad głową papugi, to niezwykła oprawa tego magicznego miasta. Często odwracałam uwagę od ruin, żeby je wypatrywać między drzewami.
Chociaż Copan Ruins już nie porasta dżungla, to nadal wygląda tak dziko, że można poczuć tę samą ekscytację co pierwsi odkrywcy. Ze środka piramidy wyrastają drzewa, korzenie poluzowały kamienie, które się potoczyły w dół. Można wejść na piramidy i ogarnąć całą przestrzeń.
Świątynia 16 w Copan Ruins
Majowie budowali kolejne piramidy na już istniejących strukturach. Obudowane warstwą kamienia, wznosiły się jedna na drugiej. Patrząc na jedną, widzimy kilkanaście piramid.
Świątynia 16 jest szczególnie ważna, ponieważ skrywa w sobie tunel, który prowadzi do Świątyni Słońca. Jest poświęcona założycielowi dynastii, która przetrwała 400 lat – Wielkie Słońce Quetzal Ara. W języku Majów – K’inich Yax K’uk’ Mo’
Rosalila – Świątyni Słońca w Copan Ruins
Rosalila wyrosła na szczycie pięciu poprzednich świątyń w 571 roku. Była najświętszym sanktuarium w Copan przez 100 lat, symbolem miejsca w którym mieszkały dusze przodków. Jej współczesna nazwa wzięła się od różowo-liliowego koloru.
Majowie z wielką troską zabezpieczyli stiukowe freski, zanim zbudowali nad nią następną świątynię. Zostawili także wystarczająco dużą przestrzeń, żeby wyrastająca nad nią piramida jej nie uszkodziła.
Honduraski archeolog odkrył ją dopiero w 1989 roku, a potem przez 7 lat odsłaniał kolejne fragmenty. Tę wspaniałą replikę podziwialiśmy w muzeum.
Muzeum jest częściowo ukryte pod ziemią, dzięki temu każdy ma wrażenie, że odkrywa zakopane przejście Majów. Kręty tunel symbolizuje podróż do podziemnego świata zmarłych. Zaczyna się otwartą paszczą węża.
Słońce wpada przez szklany dach i oświetla twarz założyciela Copan – Wielkie Słońce Quetzal Ara. Czerwone, żółte i zielone dekoracje budzą przerażenie, bo przypominają krew. Majowie poświęcali wiele ludzkich istnień, żeby inaugurować tak ważną budowle.
Wewnętrzne ściany są ciemne od dymu z pochodni i palonych kadzideł. W środku było siedem glinianych palenisk z węglem drzewnym. Kamienne noże do składania ofiar i biżuteria z jadeitu. Niektóre obrzędy zachowały się wśród Majów do dziś, a my mogliśmy je obserwować w Gwatemali.
Nad Świątynią Słońca Majowie wznieśli 20 – metrową piramidę. Widzimy wejście do tunelu, który wiedzie wprost do oryginalnej świątyni. Przez warstwy zabezpieczeń niewiele widać. Replika nam wszystko wynagrodziła.
13 władca Copan – 18 Królik
Najznakomitszą postacią był Uaxaclajuun Ub’aah K’awiil, 13 władca Copan.
Archeolodzy nadali mu inne imię – 18 Królik. Wyjaśnienie tej zagadki jest banalne.
Na płaskorzeźbie 13 króla Copan widniała głowa królika z cyfrą 18. Chociaż to imię brzmi komicznie i odbiera należny władcy respekt, to jego historia nabiera baśniowego wymiaru.
Panował od 2 stycznia 695 do 3 maja 738 roku. W ciągu 43 lat swoich rządów zbudował większość tego co możemy dzisiaj podziwiać. To dzięki niemu Copan jest nazywany Paryżem Majów.
18 Królik miał kontrolę nad kilkoma miastami – państwami. Najpotężniejsza z nich była Quirigua.
25 kwietnia 738 roku 13 władca Copan został schwytany i po sześciu dniach złożony w ofierze w Quirigua. Po tym ciosie nikt nie próbował brać odwetu i powoli blask Copan zaczął blednąć.
Ołtarz Q – kronika władców Copan
U stóp piramidy stoi Ołtarz Q. Wzdłuż jego boków są wyrzeźbione wizerunki szesnastu władców Copan. Pod każdym widnie glif z imieniem. Poprzednicy przekazują insygnia władzy następcom. Stąd wiadomo w jakiej kolejności następowali po sobie.
Każdemu ze zmarłych władców kapłani złożyli w ofierze jaguara, zachowało się kilkanaście szkieletów.
W 426 roku, po 153 dniach podróży, do Copan przybył K’inich Yax K’uk’ Mo’ – Wielkie Słońce Quetzal Ara. Założyciel dynastii.
Z inskrypcji na ołtarzu wynika, że urodził się w Caracol (obecne Belize), a potem ożenił się z tutejszą kobietą. Pod piramidą 16 w grobowcu tej pary znalazły się artefakty związane z odległym o 1200 kilometrów Teotihuacan w Meksyku.
Budowla 11
Struktura 11 mogła być królewską rezydencją 16 władcy Copan. Nie pochodził z boskiego rodu, a jego matka była szlachcianką z Palenque. To za jego czasów zaczął się głód. Ludzi przybywało, a wrogie miasto odcięło dostęp do rzeki.
Po śmierci tego władcy Copan podupadł, ozdobne głowy podtrzymujące strop stoczyły się z łoskotem i zastygły na dole na kilka wieków.
Na ścianach wyryte są wizerunki króla wykonującego tańce wojenne,
Dwa tańczące jaguary.
Akropol
W sercu miasta powstał Wielki Plac, znajdziemy tu najpiękniejsze dzieła architektoniczne takie jak schody hieroglificzne i bogato zdobione stele. Astronomowie zbudowali tu najdokładniejszy zegar słoneczny.
Na Akropolu archeolodzy odkryli pochówki kilku osób z rodu królewskiego. Ozdoby z jadeitu i ceramika łączyły to miejsce z odległym Teotihuacan w Meksyku i Tikal w Gwatemali.
Boisko do pok-ta-pok
To była rozgrywka na śmierć i życie. Przegrani musieli rozstać się z sercem. Gra polegała na tym, że dwie drużyny liczące po 5 osób, podrzucały 2 kilogramową piłkę tak, żeby nie spadła na ziemię. Łamali sobie łokcie, barki, byle nie dotknąć piłki dłońmi ani głową.
Boisko do rytualnej gry było poświęcone w 738 roku. Jest to jedno z największych boisk w świecie Majów, odpowiedni do statusu miasta. Ciekawostką jest to, że pierścienie, przez które zawodnicy musza przerzucić piłkę mają w Copan kształt głowy papugi.
Głowy Pauahtun
Stary Człowiek z Copan, albo głowy Pauahtun mogą być wizerunkiem Itzamny, boga, który stworzył wszechświat.
Bóg Itzamna był opiekunem skrybów i wiedzy. Te niezwykłe twarze mają w sobie coś boskiego. Może kiedyś podtrzymywały stropy imitujące niebo w ważnych budynkach.
Schody Hieroglifów w Copan Ruins i Świątynia 26
Oto największy z cudów w Copan – schody hieroglificzne. Ich budowę rozpoczął Królik 18, 13 władca Copan.
Schody pokryły ostatnia warstwę świątyni. Są szerokie na 10 metrów i mają 63 stopnie.
Każdy ze stopni jest zbudowany z kamiennych bloków. Na 1250 blokach Majowie umieścili ponad 2 000 glifów. To największy zapis Majów, jaki kiedykolwiek znaleziono.
Schody opowiadają historię dynastii od 422 do 800 roku naszej ery. Jednak nie wszystko można było odczytać. Tylko pierwsze 15 stopni jest umieszczone właściwie, ponieważ na początku XX wieku archeolodzy nie potrafili odczytać glifów i ułożyli je zupełnie przypadkowo. Skupili się tylko na tym, żeby do siebie pasowały. Teraz próbują naprawić stare błędy.
Jak wspomniałam wcześniej schody zaczęły powstawać za czasów 13 władcy – 18 Królika. Budowy dokończył 15 Królik, którego postać widzimy u podstawy schodów. Z samego środka spogląda na intruzów pięciu władców z włóczniami. Wśród nich Królik 18.
Pod schodami kryje się starsza piramida, zbudowana przez Wielkie Słońce Quetzal Ara w 426 roku. Na niej stoi młodsza piramida, zbudowana przez 18 Królika. Pochował w niej swojego ojca, 12 władcę Copan.
Ukrył tam 12 szczelnie zaklejonych kadzideł, które symbolizują 12 dynastycznych władców. Te zabiegi miały zjednać przychylność boskich przodków dla 13 władcy. Mimo zaklęć król został zdradzony i zabity.
Najpiękniejsze stele w Copan Ruins
Majowie wierzyli, że w kamienne pomniki można tchnąć duszę przodków. Niektóre stele miały imiona i uczestniczyły w rytuałach. Wszystkie wyrzeźbione detale miały znaczenie i mogły pomóc ochronić miasto przez nieszczęściami.
Jeśli jednak przodkowie okazali się nieczuli na prośby, Majowie niszczyli posągom nosy.
W Copán znajduje się ponad 80 stel, dlatego pokażę tylko kilka najbardziej znaczących.
Podążaliśmy za naszym przewodnikiem, który nieustannie wywijając maczetą prowadził nas przez gęsty las. Doszliśmy w końcu do czternastu posągów. Wszystkie wyglądały podobnie.
Niektóre ozdobione były eleganckimi motywami, które niczym nie ustępowały najpiękniejszym rzeźbom Egiptu. Jeden z posągów został przewrócony przez korzenie. Inny obrośnięty był gałęziami drzew tak gęsto, że niemal unosił się w powietrzu.
Kolejny leżał powalony na ziemi. Jeszcze inny stał dumnie za ołtarzem, pośrodku gęstego gaju. Jedyne, co zakłócało ciszę tego miejsca, to małpy skaczące po koronach drzew. –
John Stephens, 1840 rok.
Stele 13 władcy
Na głównym placu 18 Królik wzniósł siedem stel, które mu pomagały otrzymać nadprzyrodzoną pomoc. Były czymś więcej niż tylko jego wizerunkiem.
Każdy centymetr jest ozdobiony wieloznacznymi symbolami. Kawałki roślin nawiązują do boga kukurydzy, gałęzie uosabiają święte drzewo, kropce oznaczają wodę, a wąż kosmos. Majowie mogli opisać swoje bóstwa i układ gwiazd bez słów.
5 grudnia 711 roku ukończono stelę C. Ciągle jeszcze można zauważyć ślady farby. Jedna strona, zwrócona na wschód, ma twarz młodego mężczyzny. Strona zwrócona na zachód, ma twarz starca z brodą. Wschód jest młodością, która chyli się ku zachodowi pod koniec życia.
18 Królik w postaci boga kukurydzy jest przedstawiony na steli H. 5 grudnia 730 roku miał 49 lat i rządził Copan od 35 lat.
Zaledwie po 60 dniach kazał wznieść stelę A. Na czole ukazuje się przodek. Panele pełne glifów obiegają figurę z pozostałych boków. Od pasa zwisa głowa krokodyla.
731 rok to data postawienia steli B. Znawcy doszukali się w dwóch górnych rogach słoni z kłami. W Amerykach nigdy nie było słoni, więc albo to jest zła interpretacja, albo Azjaci dotarli tu kiedyś ze swoją sztuką. Nakrycie głowy na steli B przypomina turban.
Kukulkan był odpowiednikiem azteckiego boga Quetzalcoatl oraz inkaskiego Wirakoczy.
Muzeum w Copan Ruins
Kopię świątyni Rosalila pokazałam już wcześniej. Muzeum jest bardzo ciekawe i można tu spędzić kolejne godziny.
Camazotz jest nietoperzem z mitologii Majów, który odciął głowę jednemu ze świętych bliźniaków w księdze stworzenia.
Kamienny dysk z 443 roku.
Pożegnanie z Copan
W Copan przybywało ludzi i zaczęło brakować ziemi, żeby ich wszystkich wykarmić. Majowie zaczęli niszczyć lasy, bo nie zdawali sobie sprawy z tragicznych następstw. Brak wody i głód przyczyniły się do upadku.
Chociaż wielkie miasta upadły, to Majowie przetrwali. Ich kultura nadal kwitnie, starannie odtwarzają dawne stroje i są dumni ze swojego pochodzenia. W Hondurasie ludzie ubierają się zwyczajnie, za to w Gwatemali można rozpoznać Majów po bajecznie kolorowych strojach, w które ubierają się codziennie.
Wspaniale spędziliśmy czas dzięki temu, że miasteczko i ruiny są otoczone tropikalnym lasem. Kiedyś obudził mnie upiorny skrzek o 5 rano. Wyszłam na taras i obaczyłam 5 wielkich papug na gałęzi.
Jeśli wybieracie się do Hondurasu z Salwadoru ( zobaczcie nasze opowieści z tego kraju) albo Gwatemali, pamiętajcie, że najbezpieczniej jest zarezerwować przejazd w agencji turystycznej. Wszyscy musza się wcześniej zarejestrować online w urzędach imigracyjnych Hondurasu. Na przejściach granicznych wymagany jest negatywny wynik testu.
Do tej pory odwiedziliśmy
Copan – stolica głównego królestwa Majów w Hondurasie.
Chichen Itza – X-wieczne miasto Tolteków w Meksyku.
Tenochtitlan – stolica Azteków w mieście Mexico City.
Teotihuacan – w Meksyku
Tula – stolica Imperium Tolteków w Meksyku
Uxmal – jedno z najważniejszych stanowisk kultury Majów w Meksyku
Tikal – miasto Majów, położone w Gwatemali
Lamanai – ruiny Majów w Belize
Świetna relacja z wyjątkowego miejsca. Prawdziwe skarby Majów i egzotyka współczesności. Niesamowity kontrast, który scala to miejsce w jedność.
Dziękuję bardzo. Copan był najbardziej dzikim stanowiskiem Majów jaki widziałam. Można było wchodzić na piramidy i nigdzie nie widziałam betonu. A schody i stele były przepiekne🙂
I znowu fascynująca relacja z kolejnej, wielobarwnej podrózy. Z tych Waszych relacji mogłaby powstać cudowna ksiązka ilustrowana Waszymi niesamowitymi zdjęciami.
A czytajac o papugach trzymanych w klatkach przypomniał mi się wiersz o papudze, któy napisałam będąc w Au. Mysle, że pasuje tu jako komentarz, wiec wkleję go poniżej. Pozdrawiam Cie ciepło Marylko i dziekuje za cudowną opowieść!:-))
Papuga
Biała papuga z czubkiem
Na drążku w zoo siedziała
Bawiła się swoim piórkiem
Turystom przypatrywała
Nudziła się – było widać
Jak oczy przymyka czasami
A może tylko tęskniła
Za wolną przestrzenią, lotami?
Czy ona w ogóle pamięta
Swoje fruwanie nad buszem?
A teraz skacze po prętach
Spętane ma ciało i duszę
Cóż może robić w tej klatce
Poza stroszeniem czubka?
Poza szaleńczym tańcem?
Robieniem z siebie głupka?
Wołaniem: Hallo! Cookie!
(Dla ludzi to radość i szczęście)
Bezsilnym, codziennym stukiem
W te kraty, pręty i żerdzie?
Gdy wieczór nadejdzie jak co dzień
I ludzie opuszczą już zoo
Papuga się skuli w tym chłodzie
I przyśni się jej znowu to:
Że będzie latała wysoko
Razem ze swymi siostrami
Ku górom i ku obłokom
Wprost w nieboskłonu aksamit
W papuzim, nie ludzkim języku
Znów będzie krzyczeć do słońca
Że nie ma nic wspanialszego
Niż taka wolność bez końca
Niech sczezną, przepadną okowy
Skruszeją zapory i mury
Ptak musi być wolny i młody
Bo takie są prawa natury
Papuga przez sen zadrżała
Aż spadła z żerdki na ziemię
A klatka jak stoi, tak stała
Znów znika papuzie marzenie…
Olu, Twój wierszyk można odczytać wieloznacznie. Każdy z nas tkwi w jakiejś klatce, mniej lub bardziej uświadomionej. Zal mi ptaków, jednak ktoś próbuje nauczyć życia na wolności. Genialne jest to, ze w Hondurasie próbują odbudować populacje papug, które za czasów Majów fruwały swobodnie tak jak teraz. Prawie wyginęły i tylko w Hondurasie widziałam wolne papugi. A miasteczko i ruiny są jak z bajki. Niezapomniane wrażenia. A przed nami jest jeszcze trochę piramid do zobaczenia. Pozdrawiam ciepło Olu😘
Bardzo ciekawa relacja. Doceniam to, że nie zapodajesz wiedzy z Wikipedii, ale potrafisz opowiadać w interesujący sposób, ożywiać te opowieści, choćby drobnymi, ciekawymi faktami. Lubię też u Ciebie zdjęcia prostych ludzi, zwykłych ulic. To oddaje charakter tego miejsca, nie w sposób turystyczny, a bardziej lokalny.
Papugi – to dzisiaj wydaje się takie banalne, w oceanie tego, co widzą nasze oczy (głównie na zdjęciach i filmach) ale wiem, że zobaczyć na żywo, na wolności te piękności to jest COŚ. Widziałam kilka papug na izraelskich ulicach i moim zachwytom końca nie było 😊
Tym bardziej ucieszył mnie fakt, że jest coś takiego jak Macaw Mountain, gdzie ratuje się papugi.
Zerknęłam też na post o, m.in. strojach Majów – uwielbiam , kiedy strój opowiada jakąś historię i przekazuje informacje – w dzisiejszej jakże indywidualistycznej kulturze, idziemy jednak w masówkę, podczas gdy oni niespiesznie tkali swoje małe arcydzieła, niosące w sobie legendę.
Bardzo mnie cieszy, ze podobają Ci się tkane arcydzieła Majów. właśnie tak kolorowo musiało kiedyś być w Copan. Takie duże papugi, których wyginęły w Ameryce Środkowej, są na żywo czymś nadzwyczajnym. Ciekawskie, mądre i święte, jak wierzyli Majowie. Takiej dekoracji nie widziałam na żadnym stanowisku archeologicznym. Dziękuję Ci za miłe słowa, wiedza z encyklopedii jest śmiertelnie nudna, dlatego staram się ja skrócić, a podawać to jest unikalne. Pozdrawiam🙂