katrina.2

Podobne wpisy

20 komentarzy

  1. Anna Maria P. (Pantera) pisze:

    Ojesu! Umarlam na widok tych motyli, to prawie nierealne, te ich ilosci! Wygladaja jak miliardy kwitnacych kwiatow, zywych kwiatow. I podejmuja taki trud, zeby pozyc tak krotko.
    Takie wesole i kolorowe swieto zmarlych sama bym chetnie obchodzila, bez tej typowo polskiej smuty, martyrologii i zadecia. Oraz tysiecy ton kiczu zniczowo-kwiatowego. Znacznie bardziej podobaja mi sie kolorowe szkielety i Catriny. Mumie niespecjalnie robia na mnie wrazenie, wiec ogolnie podoba mi sie.

    1. Aniu, monarchami interesuję się bardzo, bo przylatują do mojego ogrodu. Kilka razy udało mi się nawet zrobić zdjęcie. Na trasie ich przelotu sadzi się specjalne rośliny. Marzę, żeby wybrać się na wycieczkę do ich sanktuarium w górach, ale trzeba jechać 3 godziny od miasta. Nie dziwię się, że Purepecza i Aztekowie uznali je za duchy zmarłych.
      Dekoracje w miastach przed Świętem Zmarłych są niezwykłe, ale nie brakuje codziennych symboli i będę się starała pokazać wszystko w kolejnych wpisach. Może i mumie ze zdjęcia Cię nie wystraszyła, ale kiedy weszłam do pierwszego pomieszczenia i otoczyło mnie 20 stojących szkieletów z ustami rozciągniętymi w upiornym grymasie, nogi się pode mną ugięły.
      Ciekawostka: Powstał horror z tymi mumiami w roli głównej, podobno można go obejrzeć w internecie. Dziękuję za komentarz i pozdrawiam serdecznie:)

  2. Marylko, niesamowite zdjęcia i piękny tekst, pełen refleksji i celnych spostrzeżeń. No i bardzo na czasie. Podoba mi sie sposób w jaki Purepecza podchodzą do śmierci, jak ją oswajają, jak jest ona z nimi nie jako tabu, ale jako część życia. Bo tak, każdy z nas będzie kościotrupem (albo prochem). Zwiędnie, zniszczy sie nasza cielesna powłoka, jak wszystko, co sie urodziło, co istnieje, co przemija. Nie ma co sie bać śmierci i z tego powodu popadać w paranoję bojąc sie w tym życiu wszystkiego, byle wirusa i bakterii, czy jakiegokolwiek ryzyka. Trzeba starać sie zyć pełnia zycia, bo trwa ono tak króciutko, bo tak jesteśmy kruchuteńcy, tak nie znający dnia ani godziny. Trzeba sie cieszyc tym, co jest, wspominać tych, co byli i nadal kochać ich albo obdarzać życzliwością. Śmierć jest przecież w nas od narodzin – jakże tu wiec spychać ja w niebyt i niepamięć?
    Podobają mi sie te cudne stroje meksykańskich dam i ich niesamowite makijaże. I nie wstrząsają mną widoki mumii. Widziałam już podobne rzeczy, widziałam tez dużo gorsze. Ciała to tylko powłoka, zużywające się ubranie.Najważniejsze to, co w środku, co ulatuje z nas niczym motyl monarch. Jesteśmy jako te motyle, wiecznie odradzające się, wiecznie umierające, odwiedzajace nasz świat, bo nadal go kochające, bo chcące nas pocieszyć, dać znać, że nic sie tak naprawdę nie kończy. Chcę w to wierzyc. Staram się odnaleźć sens w tym naszym kole zycia i dzięki temu choć odrobine zwalczyć tęsknotę za tymi, których nie ma albo są daleko.
    Marylko!Dziękuję za ten piekny tekst i wspaniały fotoreportaż, za możliwość zobaczenia niezwykłych filmików z Meksyku. I ściskam Cię mocno i gorąco!***

    1. Dziękuję Olu:) To niesamowite, że Kościół szanuje ich potrzeby łączności z bliskimi, a nawet pozwala na „szkieletowe” dekoracje w kościołach. Podoba mi się to, że te piekne obrzędy są uznane za dziedzictwo kulturowe. Wierzą w świat zmarłych z taką dziecięcą naiwnością, czasami zbyt dosłowną ( flaszki i jedzenie na grobach). Nie ma co przywiązywać się do młodości i pięknej powłoki, to to najbardziej nietrwała rzecz na świecie. Ja się śmierci boję, a raczej umierania. Chcę być po tej stronie, a najmocniej to poczułam patrząc z bliska na mumie. Tylko wielkie cierpienie wzywa śmierć, reszta ludzi się jej boi, bo nie wie co będzie potem. Męksykańskie podejście do tematu wybija makabrze strach z ręki. To ja dziękuję za Twój życzliwy odbiór i zrozumienie. Ściskam serdecznie:)

  3. Dziękuje Ci za ten wis i zdjęcia. Refleksyjny to czas. Oswojenie się ze śmiercią to takie niemożliwe…Zwłaszcza kiedy odchodzi ktoś bliski.
    Ale świętowanie w ten sposób tego co nieuniknione bardzo mi się podoba.

    1. Zgadzam się, nie możemy zaakceptować ani pogodzić się ze śmiercią bliskich i swoją. Listopadowa atmosfera i obchody pełne żałości są takim ostatecznym proroctwem co do naszego końca. Nawet jak owinięte w nadzieję życia wiecznego, to i tak wizyta na cmentarzu jest depresyjna. Podejście do Dnia Zmarłych robi kolosalną różnicę. Cieszę się, że Ci się podobało, pozdrawiam:)

  4. Co kraj to obyczaj… mówi się…
    Mario zaskoczyłaś mnie tym wpisem i to chyba jakiś zbieg okoliczności bo akurat w dzieł przed Wszystkimi Zmarłymi rozmawialiśmy z mężem gdzie to się na wesoło obchodzi ten dzień. Ja stawiałam na Filipiny, a mój maż właśnie ma Meksyk. No i trafił 🙂 muszę mu pokazać twój wpis, nich sobie przeczyta. Na Filipinach chyba pochówek jest na wesoło coś mi się korzarzy z jakiegoś reportażu, ale na 100% pewna nie jestem 🙂
    W Norwegii obchodzą Halloween, no i można powiedzieć że też na wesoło. Nawet starsi lubią tą tradycję, zresztą oni kochają wszystko co amerykańskie .
    Świetny wpis, fajnie jest się dokeidzeć coś o inny tradycjach. Te mumie wyglądają trochę jak z z filmu brrrrrr, przerażające to jest…

    1. Aniu, sama siebie też zaskoczyłam. Bardzo przeżyłam wizytę w Muzeum Mumii ( najgorszego nie pokazałam) i nie miałam zamiaru nikomu tego pokazywać. Ale żal zatrzymywać tylko dla siebie tego wszystkiego, czego się dowiedziałam. Pięknych Catrin, atmosfery w miasteczkach i swojego oczarowania Meksykiem. A rację macie oboje, w różnych miejscach na świecie to radosny dzień. Ja też lubię Halloween, z radością kupuję wstrętne czarownice i makabryczne dzwonki do drzwi. Żałuję, że taka pyszna zabawa ominęła mnie w dzieciństwie. Uwielbiam spacery po osiedlach, żeby podejrzeć dekoracje. No tak mumie są okropne, nie powinni ich wystawiać, wzięły nawet udział w jakimś horrorze. Dziękuję i pozdrawiam ciepło Aniu:)

  5. Niesamowite to wszystko! Tyle ciekawych informacji umieściłaś, nie miałam o tym pojęcia. Bardzo chciałabym to wszystko zobaczyć na własne oczy, choć trochę to przerażające, szczególnie te mumie.
    W Hiszpanii też obchodzi się Halloween, ale nie tak barwnie I radośnie.

    1. I ja nie miałam pojęcia o tylu rzeczach, to była naprawdę pouczająca wyprawa. Hiszpanie narzucili wiarę, ale nie udało im się zniszczyć wszystkiego. Im więcej poznaję kolonialnych miast w amerykach, tym bardziej zaczyna mnie interesować Hiszpania:) Pozdrawiam Edytko:)

  6. „Wyszłam na zewnątrz, pozwoliłam się owiać wiatrowi i pogrzać słońcu, obejmowałam się ramionami i cieszyłam, że jeszcze jestem po stronie życia. Że najważniejszą wartością jest po prostu być, żyć, istnieć.” Bardzo ważne przesłanie. Nie wiem czy w tym wszystkim odnalazłabym się. Ale taki rodzaj świętowania podoba mi się. Żeby zobaczyć te wszystkie mumie to mnie musieliby bardzo dużo zapłacić żebym odważyła się tam postawić nogę. Śmierć jest nieunikniona dotknie każdego bez względu na kolor skóry wyznanie język. Ale to dokąd pójdziemy będzie zależało tylko od naszego postępowania tu i teraz.

    1. Bardzo bym chciała, żeby było jakieś skrzyżowanie po drugiej stronie, ale tak naprawdę nic nie wiemy, oprócz niezliczonych religijnych obietnic. Takie świętowanie na pewno mniej przygnębia, tym bardziej, że wieczory są ciepłe, a ludzie bardzo lubią się gromadzić na zewnątrz. To takie odmienne od naszych listopadowych smutków, ale przecież tęsknią za najbliższymi jak my. Pozdrawiam Cię i dziękuję za komentarz:)

  7. Bernadeta pisze:

    Niesamowite przeżycie i zdjęcia. Być w Meksyku w takim dniu to niezwykła przygoda. Zazdroszczę.

    1. Właściwie to byłam w Meksyku prawie do końca października, a nie na Święto Zmarłych. Parada szkieletów, Katrin i dekoracji cmentarnych trwa cały miesiąc. To wyjątkowo ciekawy kraj i warto być o każdej porze roku:)

  8. Wierzę, że każdy kres jest początkiem czegoś nowego… Odrodzenie się w postaci motyla to wcale nie taka najgorsza perspektywa. Święto Zmarłych w Meksyku nastraja wbrew pozorom bardzo optymistycznie, z całą gamą kolorów – niesie nadzieję na ponowne spotkanie dusz. Nasza tradycja nie pokazuje tak barwnie świata zmarłych, ale obiecuje też szczęście wieczne. Do mnie bardziej przemawia to meksykańskie oswojenie się z przemijaniem, bo realizm w postaci mumii mówi już sam za siebie… Piękne fotografie działają na wyobraźnię i tak szczerze, co nam pozostaje w zetknięciu z nieznanym!? Trzeba się znieczulić dystansem do śmierci, ciesząc się, jak sama napisałaś każdym dniem. Meksykanie to potrafią idealnie, tworząc uliczny teatr. Czymże jest życie w niewiedzy, jak nie wielką improwizacją…
    Przesyłam listopadowe pozdrowienia z optymistycznym akcentem!

    1. Ja takiej pewności nie mam, kres życia to ostateczny kres. Nie wiem jaki początek czekał na te nieszczęsne mumie. Kto mieszka w takiej bajkowej krainie łatwo może uwierzyć w motylą reinkarnację. Różne religie obiecują cuda w następnym życiu, ale musimy sobie zdawać sprawę, że w ten sposób chcieli złagodzić rozpacz a także strach przed własną śmiercią. Święto Zmarłych w Polsce, dodatkowo udramatyzowane przez aurę, jest smutne. Nieco naiwna wiara Meksykanów w obecność ich bliskich w tym dniu, odwraca uwagę od ich ostatecznego końca i pozwala na działanie. Na początku szkielety mnie niepokoiły, a potem chciałam kupić jakąś Catrinę. No ale odpuściłam na pytanie – naprawdę chcesz mieć coś takiego w domu? Pozdrawiam ciepło:)

  9. Marylko niezwykle ciekawy wyjazd. Meksyk słynie z innego, niż powszechnie świętowania ostatecznych pożegnań itd. Jednak widzieć to na własne oczy, musi być niesamowitym przeżyciem. Cieszę się z Twojego wpisu i powoli nadrabiam zaległości w lekturze. Byłam ciekawa czy widziałaś stada monarchów, ale już w komentarzach doczytałam, że nie. Może kolejnym razem ? 🙂 To musi być widowisko. Zwyczaje dotyczące śmierci dla mnie są zawsze ciekawe i stanowią część kultury. Lubię zaglądać na cmentarze. Jeśli będziesz kiedyś w Palermo na Sycylii to w takim klimacie możesz odwiedzić Katakumby Kapucynów https://pl.wikipedia.org/wiki/Katakumby_Kapucyn%C3%B3w_w_Palermo. W Krakowie w podziemiach kościoła św. Kazimierza zakonnicy składają swoich zmarłych wprost na posadzce. Mikroklimat jest suchy i ciała ulegają naturalnej mumifikacji. Można zwiedzać. Marylko dziękuję za mnóstwo pięknych zdjęć i ciekawy tekst.

    1. Tak Małgosiu, wiedziałam jak świętują i nawet pisałam o tym, ale widok przygotowań i tak mnie zaskoczył. Szybko jednak przestałam się bać kościotrupów i czaszek. Niestety nie widziałam jeszcze monarchów, dopiero zaczynał się ich czas i poza tym droga do sanktuarium trwa kilka godzin. Ale byłam w IMAX na filmie o nich i czasami mogę zobaczyć monarcha na swoich kwiatkach. Bardzo bym chciała to zobaczyć na żywo, bo najlepsze doświadczenia to spotkania z cudami natury. Ja tez zaglądam wszędzie na cmentarze. O wspomnianych przez Ciebie miejscach słyszałam, a nawet wyszukiwałam, ale i tak nie byłam przygotowana na to co zobaczyłam w Guanajuato. Cieszę się Małgosiu, że zajrzałaś i pozdrawiam serdecznie:)

  10. co gdy boli zoladek pisze:

    Artykuł świetnie przybliża tradycję Dnia Zmarłych w Meksyku. Podoba mi się, jak szczegółowo opisuje różne elementy tego święta, takie jak ofiary, świątynie i dekoracje. Warto wiedzieć, że ta kultura ma zupełnie inne podejście do śmierci, które jest podkreślone pięknymi tradycjami i ceremoniami. Bardzo interesujący artykuł, który skłonił mnie do zgłębienia tej fascynującej meksykańskiej tradycji.

    1. Cieszę się, że mogłam przybliżyć meksykańskie tradycje. Pozdrawiam.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *