Elvis-Presley-Graceland w samochodzie

Podobne wpisy

16 komentarzy

  1. Żaneta pisze:

    Z przyjemnością czytałam i jak nigdy nie zawiodłam się. Może wstyd przyznać, ale dopiero z Twojego artykułu dowiedziałam się o bracie bliźniaku. Legenda Presley’a nie jest przerysowana. Wybitny człowiek, utalentowany, ale skazany za życia, jak wielu, którzy podzielili jego los. Piękne zdjęcia, bardzo chciałabym to zobaczyć na własne oczy, ale jakiś smutek mnie ogarnął, bo to muzeum wydaje się bez duszy. Może na miejscu można odnieść inne wrażenie. Uwielbiam Elvisa i jego młodzieńczą twarz, tą późniejszą troszkę mniej. I kocham jego piosenki, ponadczasowe i nieśmiertelne. Wspaniały artykuł, dzięki!

    1. To ja Ci dziękuję, nie wiedziałam jak pokazać Elvisa, a za wszelką cenę chciałam uniknąć plotek. Pokazałam zatem w jaki sposób poczułam do niego wielką sympatię i współczucie. Dom, brama, tereny dookoła tchną Elvisem, natomiast wewnątrz mniej, sznur zagradzający wejście do pokoi narzuca muzealny styl. Może galerie zdjęć w piwnicznych korytarzach najbardziej przypominały dom, w którym wiesza się bliskich na ścianach. Ja ducha Elvisa poczułam wcześniej, podczas zwiedzania Sun Studio i w wcześniej w Nashville. Ja też nie wiedziałam, że miał brata blizniaka:) Samochody nic a nic się nie postarzały, lśniące maszyny są imponujące i piękne. Dziękuję i serdecznie Cię pozdrawiam:)

  2. I pomysleć, że mógłby nadal żyć i wcale nie być jakimś zgrzybiałym starcem. Szkoda go. Jego talentu, głosu, energii, uśmiechu. Człowieka, po prostu. Z Twojej opowieści wyłania sie on jako sympatyczny, szczery, dobry człowiek kochajacy matkę i przybranych braci, opiekujący sie nimi, jak mało kto by sie opiekował. Wiele z nas w dzieciństwie obiecywało swoim mamom to i tamto, co porównać można do gwiazdek z nieba, ale mało komu udało sie tych wspaniałych obietnic dotrzymać. Pamiętasz taki wierszyk ?: „kochana mamo, gdy będę duzy, to Ci przywiozę małpeczke z podrózy…”. Ech, nie udało się to nam, ale Elvis dotrzymał słowa. Szkoda, że mama umarła mu tak młodo. Musiała to byc dla niego wielka tragedia. Zresztą, to boli zawsze. Niezależnie od wieku tych, co odchodzą i tych, co zostają.
    Piekne cadillaki! Niezwykłe wnetrze domu, ale jednocześnie przytłaczajace, od nadmiaru wszystkiego. Zdaje się, że ten nadmiar i brak umiaru w wielu sprawach był głównym powodem upadku króla rocka. Może gdyby żył dłużej doszedłby wreszcie do wniosku, że tylko prostota życia moze dać szczęście…?
    Ciekawe, jakim staruszkiem byłby Elvis, gdyby dożył dzisiejszych czasów. I czy jego sława trwała by nadal? Jego piosenki w każdym razie zachwycaja do dzisiaj. i sceniczny image również. Z Elvisem jest chyba troche jak z Marilin Monroe – umarła młodo a wiec żyje wiecznie.
    Dziękuję za kolejną piekną wyprawę i ciekawą opowieść, Marylko!:-))

    1. Z całej paczki „kwartetu za milion dolarów” zyje tylko Jerry Lee Lewis- równieśnik Elvisa- bo tylko uganiał się za kobietami.Wielka szkoda, że taki ładny chłopak, który zrobił spektakularna karierę, obdarzony charyzmą i talentem tak szybko odszedł. Właśnie przeszedł kurację odchudzającą i wyjeżdżał w trasę koncertową, może gdyby nie dołozył do swojego koktajlu proszchow lekow przeciwbolowych ( mial zabieg u dentysty) nic zlego by się nie stalo. Mimo tego co robił dla bliskich, kuzyn sprzedał jego pośmiertne zdjęcie za 18 tysięcy dolarów. To zdecydowanie sympatyczna postać:)

  3. Witaj Mario 🙂
    Kolejny ciekawy artykuł, z wieloma fajnymi informacjami o których nie mialm pojęcia. Niby osoba sławna ale nie wszystko się o nim wie. Szkoda, że tak wielki talent odszedł i to tak szybko…
    Zdjęcia aut są obłednie, a taki brzoskwiniowy to sama bym chciała 🙂

    1. Podczas wycieczki dowiedziałam się o nim sporo. Tak samochody robią wrażenie, lśniące i luksusowe, ponadczasowa elegancja. Czasami widzę pokazy starych i eleganckich aut i zawsze się zachwycam, bo otwarta maska pokazuje tak wypolerowany na srebrno silnik, że można się przegladać. Ludzie bardzo dbają o takie cacka. Dziękuję Aniu za miłe słowa i pozdrawiam:)

  4. Fanami Elvisa nie jesteśmy, ale Wasze posty i zdjęcia za każdym razem powodują, że kolejne miejsca pojawiają się na naszej liście „must see”❗ PS Ceny za bilety spowodowały palpitacje u Złotówy 😁❗

    1. Ja też od dawna nie słuchałam Elvisa, ale jego legenda jakoś zwracała moją uwagę. Kiedy wybieraliśmy się do Nashville z radością zgodziłam się także na Memphis. Miasto bardzo mi się podobało. Ceny w Graceland powalają, ale legenda Elvisa wiele znaczy dla Amerykanów, więc śrubują. Czułam, że spełniłam jakieś swoje marzenie z dzieciństwa. Acha, po drodze można wpaść do Jerrego Lee, gdzieś na wsi jest muzeum Tiny Turner, a potem prosto do Nowego Orleanu, mocno polecam:)

  5. Mario, czytałam o Elvisie, bo kiedyś słuchałam jego muzyki, ale o bracie bliźniaku nie miałam pojęcia. Skromny domek rodziców Elvisa uzmysławia jak wielką zrobił karierę. Pomyśleć, że właśnie to skromne życie przyczyniło się do tego, że zamiast roweru dostał gitarę… Można by rzec, że to zmieniło jego późniejsze losy, ale to byłoby pewne uproszczenie, bo gitary miało wielu chłopców i nigdy muzykami nie zostali… Miał to coś w sobie, to widać, kiedy się na niego patrzy. Jego drugi dom – Graceland robi wrażenie, ale Elvis, kiedy już był sławny, to miał dom wszędzie. Byc może dlatego nie do końca czuć tam jego obecność, bardziej jego rodziców. Te piekne limuzyny są imponujące, prywatny samolot… Dziwnie się poczułam, kiedy zobaczyłam grób Elvisa. Jakoś nie przyjmuję do wiadomości, że umarł tak młodo. Młody już pozostanie ze swoim charakterystycznym głosem i ruchem bioder. Nie moge uwierzyć, że lekarze nie wiedzieli jakie działanie uboczne mają te leki, które miały działać na wszystko… Po prostu byli tacy, którzy nie umieli śpiewać, więc musieli robić pieniądze na czym się da… Cóż, legendy umierają młodo, pozostawiając niedosyt. Mario, wspaniały artykuł, który zahacza o różne sfery życia! Jestem teraz bogatsza o nowe fakty o Elvisie i przywołałam też wspomnienia… Takie miliony jakie miał Elvis pewnie fajne są na początku, ale potem przychodzi bezsenność, a ja lubię się wyspać… Dziekuję, że podzieliłaś sie swoimi wrażeniami i pozdrawiam Cię ciepło!

    1. Marto, ja o bracie blizniaku dowiedziałam się dopiero, jak przeczytałam tabliczkę. To prawda, posiadanie gitary nic nie gwarantowało. Jego wielki powrót do Tupelo po sześciu latach jest nieprawdopodobny. Nie wiem czy klinkęłaś w link, zeby zobaczyć szaleństwo fanów. Johnny Cash w swojej autobiografii wspominał, że jak był Elvis, to było też tyle dziewczyn, że starczyło dla wszystkich. One się kochały w nim, niekoniecznie w muzyce. To prawda, miał dom w Kaliforni, bo przeciez przez wiele lat grał w filmach, ale przez 20 lat az do końca jego prawdziwym domem był Graceland. Meble zapewne były krzykiem mody w latach 60-tych i 70-tych, a o gustach się nie dyskutuje. Dodam, że Graceland urządzała ukochana mama, wyobraz sobie co się działo, kiedy po wyjezdzie zastał wszystko zmienione przez macochę! Całkiem niedawno umarł Michael Jackson, równiez faszerowany lekami, który był jakiś czas mężem Lisy Marie. Elvis się prawdopodobnie uzależnił już w wojsku. Masz rację, doceniajmy to co mamy, bo miliony mogłyby mocno zaburzyć nasz spokój. Dziękuję za dobre słowo i równiez pozdrawiam ciepło:)

  6. Powrót Elvisa do Tupelo to wydarzenie na miarę powrotu króla po zwycięstwie. Elvis uosabiał wtedy ideał typowego amerykańskiego chłopca. Przystojny, gładki i do tego śpiewając, ruszał sie jak nikt… Nic dziwnego, że dziewczyny były w euforii, nie musiały faszerować się niczym. Takie wrażenia dawał im Presley, co widać po twarzach tych dziewczyn. Nic dziwnego, że matki drżały z obawy o nie! Jedno zdjęcie obrazuje Elvisa idealnie, chyba siódme od końca. Elvis krzyżujący nogi w srebrnej marynarce, która pasuje do niego idealnie. Błyszczy, ale on przebil jej blask swoją charyzmą i czymś takim, co zwykli ludzie czują czasami, a on doświadczał tego non stop! Takie uwielbienie mas może przyprawic o zawrót głowy… Myslę, że natura nie uzbroiła jednostkę w mechanizmy obronne, aby umiała sobie z tym poradzić… Pomnik u mnie ma drugie miejsce, po tym zdjęciu, sama nie wiem czemu…

    1. Wiesz, z ciekawości obejrzałam fragmenty filmów i koncertów, żeby samej ocenić jak grał i spiewał, poruszał się. Czuję jego staroświecki magnetyzm, na chwilę dałam się porwać:) Nie wiem czy na to wpłynęła wiztta w Sun Studio, gdzie jest pełno jego zdjęc i mikrofon, który mogłam potrzymać. Albo w Victor studio w Nashville, kiedy przygasły światła i usłyszałam czysty głos Elvisa z dobrych głośników, z miejsca gdzie zawsze stał, dreszcze, taki był rzeczywisty. Głęboko weszłam w naszą przygodę i to było niesamowite, dlatego cieszę się, że mi towarzyszyłaś Martusiu:)

    1. Johnny Cash też nie najgorszy, a z tej ekipy został mi jeszcze Jerry Lee Lewis do opisania. Ja również dziękuję:)

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *