Moki Dugway jest najbardziej karkołomną trasą jaką podróżowaliśmy. Chociaż trudno w to uwierzyć, ten nieutwardzony odcinek jest częścią autostrady 261, biegnącej w południowym Utah.
Kiedy samochód wspinał się z mozołem po zboczu klifu, prawie przestałam oddychać, na szczęście wódz Ostra Strzała zachował zimną krew. Serpentyny nie są zabezpieczone żadną barierką. Jeśli z góry nadjedzie inny pojazd, może nie starczyć miejsca na wyminięcie. A jednak ruszyliśmy i nie żałowaliśmy ani przez chwilę. Zobaczcie jakie widoki czekały w nagrodę za odwagę.

Spis treści
Szalona droga Moki Dugway
Moki Dugway leży niedaleko Mexican Hat. Charakterystyczna formacja skalna nadała nazwę miejscowości, w której przeważnie zatrzymują się turyści odwiedzający Monument Valley.
Na kamiennej postaci o małej główce leży wielki meksykański kapelusz – Mexican hat.


Cedar Mesa powstała w okresie permu — ostatnim etapie ery paleozoicznej — około 270 milionów lat temu.
To ogromne pasmo skalne, zbudowane głównie z piaskowca, na przestrzeni milionów lat zostało wyraźnie wyżłobione przez erozję, która przekształciła pierwotną formę w wielobarwne, drobnoziarniste klify o ciepłych odcieniach żółci, czerwieni i pomarańczy. Ta unikalna paleta barw przyciąga wzrok i sprawia, że krajobraz wygląda niemal jak żywy obraz.
Wśród tych skalnych ścian i na rozległych płaskowyżach rosną dzikie kwiaty, trwałe jukki oraz aromatyczna szałwia — rośliny odporne na surowe warunki pustynne, które nadają temu miejscu niepowtarzalny charakter.
Sama droga Moki Dugway, pełna ostrych serpentyn i zakrętów, jest wykuta w pionowych ścianach klifu Cedar Mesa. Choć ma zaledwie około 5 kilometrów długości, przejazd nią potrafi zająć nawet godzinę — nie tylko ze względu na ostrość zakrętów, ale też na potrzebę skupienia i ostrożności na tak wymagającym szlaku.
To miejsce to niemal kompletne pustkowie, niemal jakby przeniesione z innej planety — tak właśnie się wtedy czułam, otoczona surową, niemal mistyczną naturą, z dala od cywilizacji i codziennego zgiełku.
Ciekawostką geologiczną są złoża żółto-rudej rudy uranu, które występują w tym rejonie. Kiedyś ruda ta była wykorzystywana do barwienia szkła na fioletowo, co dziś brzmi jak anegdota z dawnych czasów.
W latach 50. XX wieku, podczas wyścigu zbrojeń, ciężarówki załadowane rudą uranu regularnie kursowały z pobliskiej kopalni o nazwie „Happy Jack” do przetwórni w Mexican Hat. Ta niepozorna droga wiodąca przez dzikie tereny południowego Utah była wtedy częścią strategicznego łańcucha dostaw surowców niezbędnych do produkcji amerykańskiej broni jądrowej.

Ciekawostki historyczne z regionu Cedar Mesa i Moki Dugway
- Lud Anasazi i ruiny Pueblo: Cedar Mesa to jedno z najważniejszych miejsc archeologicznych na południu Utah. Znajdują się tu tysiące ruin starożytnych osad i świątyń ludu Anasazi (znanego też jako Pueblo). Wiele z nich pochodzi sprzed ponad 1000 lat i świadczy o zaawansowanej cywilizacji, która potrafiła budować skomplikowane systemy nawadniające i tworzyć ceramikę o unikalnym wzornictwie.
- Rola Moki Dugway jako drogi transportowej: Droga Moki Dugway została zbudowana w latach 50. XX wieku, aby umożliwić ciężarówkom transportującym rudę uranu z kopalni „Happy Jack” do przetwórni w Mexican Hat. Była to strategiczna trasa wykuta w skałach, która dziś stała się atrakcją turystyczną, choć nadal zachowała swój surowy, pionierski charakter.
- Indianie Ute i Navajo: Przed osiedleniem się Europejczyków, tereny wokół Cedar Mesa były zamieszkane przez plemiona Ute i Navajo. Te grupy rdzenne miały swoje własne tradycje, języki i związki z tymi ziemiami, które są ważnym elementem historii i kultury regionu.
- Monument Valley w kulturze popularnej: Niedaleko stąd znajduje się słynne Monument Valley, które stało się symbolem Dzikiego Zachodu dzięki licznym westernom hollywoodzkim. Reżyserzy tacy jak John Ford wykorzystywali tu unikalne formacje skalne jako tło swoich filmów, co uczyniło to miejsce rozpoznawalnym na całym świecie.
- „Happy Jack” – kopalnia z historią: Kopalnia uranu „Happy Jack” działała od lat 50. do lat 80. XX wieku, przyczyniając się do boomu związanego z energią jądrową i militariami. Pracownicy kopalni, często narażeni na szkodliwe warunki, tworzyli niewielkie, tymczasowe osady wokół wydobycia. Dziś kopalnia jest nieaktywna, ale ruiny i pozostałości po niej wciąż można zobaczyć w okolicy.
- Utah jako miejsce „nieskończonej przestrzeni”: Region ten przez lata uchodził za symbol dzikiej, niemal nieskażonej przyrody. Wielu pionierów i podróżników opisywało ten teren jako miejsce, gdzie czas płynie inaczej, a przestrzeń zdaje się nie mieć końca — co czyni podróż po Moki Dugway i okolicach wyjątkowym doświadczeniem.
- Hiszpańscy osadnicy słowem Moki ( Mokee) określali plemię Anasazi, które tu mieszkało. Natomiast Dugway oznacza krętą drogę wykutą w skale.
Muley Point


Na szczycie Cedar Mesa krajobraz zaskakuje – po męczącej wspinaczce wąską, szutrową serpentyną Moki Dugway trafiamy na równinę tak płaską, jakby ktoś ją wygładził dłonią. I słusznie – po hiszpańsku „mesa” to właśnie stół. Stąd nazwa.
Piaszczysta droga UT-261 ciągnie się tu prosto jak z linijki. Po obu jej stronach rosną karłowate sosny, jałowce i szczotki pustynne – rośliny, które znoszą palące słońce i surowy klimat. Panuje cisza. Nie ma tu zasięgu, ani tłumów. Czas zwalnia, powietrze pachnie żywicą i pyłem.
Po kilku kilometrach skręcamy w lewo w Muley Point Road – nieutwardzoną drogę bez żadnego oznakowania. Na mapach Google jest, w rzeczywistości to po prostu wąska, szutrowa nitka prowadząca w nieznane.
Do Muley Point trzeba jechać około 5 mil (8 km), co zajmuje mniej więcej 20–30 minut, w zależności od warunków i auta. To nie jest droga dla pośpiechu – jest miejscami wyboista i wąska, ale przejezdna dla zwykłego samochodu osobowego przy suchej pogodzie. Warto jechać wolno i rozglądać się – po drodze można wypatrzyć sępy, króliki, a nawet samotne mustangi.
I wtedy nagle… droga się kończy. A przed nami – przepaść, bezkres i widok na wieczność.
Z Muley Point rozciąga się zapierająca dech panorama: w dole widać Goosenecks of the San Juan River, płaskowyż Valley of the Gods, a w oddali dostojne sylwetki Monument Valley.
Nie ma tu barierek, nie ma ludzi, nie ma asfaltu – tylko Ty i horyzont.

Powiedzieć, że widok zapiera dech, to nic nie powiedzieć. Na horyzoncie – w otoczeniu chmur i mgieł – rysuje się Dolina Monumentów w Arizonie.

Jesteśmy na wysokości 1800 metrów. Jak ktoś wie w która stronę patrzeć, to zauważy góry w Kolorado i Nowy Meksyk.
Najbliższy widok otwiera się na spektakularne zakola rzeki San Juan – Goosenecks. Czyli gęsie szyjki.

Sceneria jest naprawdę oszałamiająca — surowa, monumentalna i pełna tajemnic. Ale to nie tylko zapierające dech w piersiach widoki skalnych formacji i wijącej się rzeki San Juan. To miejsce kryje w sobie historię, sięgającą setek lat wstecz.
Na tych ziemiach, ponad 750 lat temu, żył starożytny lud Pueblo — jedna z najstarszych i najbardziej zaawansowanych kultur rdzennych mieszkańców Ameryki Północnej. Ich osady, wykute w skalnych niszach i klifach, są jednymi z najważniejszych archeologicznych świadectw przeszłości Stanów Zjednoczonych.
Ci ludzie doskonale znali surowość tego krajobrazu. Potrafili korzystać z zasobów natury, uprawiać ziemię na skalnych tarasach i prowadzić skomplikowane życie społeczne w izolacji od innych plemion. Ich kultura rozkwitała, tworzyli ceramikę, tkanie tkaniny, a także budowali imponujące systemy irygacyjne.
Jednak w około 1300 roku, po długim okresie suszy i nasilenia walk plemiennych, Pueblo opuścili te tereny. Szukali lepszych warunków życia i przenieśli się na południe — do dzisiejszego Nowego Meksyku i Arizony. Ta migracja była jednym z kluczowych momentów w historii rdzennych ludów Ameryki.
Spacerując dziś po tych ziemiach i obserwując ruiny oraz malowidła skalne, można poczuć więź z tymi dawnymi mieszkańcami i zrozumieć, jak silnie przyroda i czas kształtują losy ludzi.

Widok z Moki Dugway na Valley of the Gods

Dopiero w drodze powrotnej możemy się zatrzymać, żeby zrobić zdjęcia. Szalona droga wydaje się mniej przerażająca, kiedy patrzy się na Valley of the Gods – Dolinę Bogów.
Dolina Bogów jest niezwykle urokliwa, widać stąd jak przez jej środek wije się 17 – milowa droga. Majaczące w tle formacje do złudzenia przypominają te z Monument Valley, które opisałam wcześniej. To nasza kolejna opowieść na którą gorąco namawiam.

Goosenecks State Park

Właśnie ten niesamowity widok z Muley Point zawdzięczamy meandrom rzeki San Juan.
Ta rzeka – dziś niepozorna, wijąca się cicho w głębi kanionu – to dopływ rzeki Kolorado. Ale jej historia to nie historia łagodnego nurtu, lecz epicka opowieść o czasie i cierpliwości. Przez setki milionów lat – geolodzy szacują, że aż 300 milionów – woda krok po kroku, cząstka po cząstce, wycinała w skale swoje pętle. Każdy zakręt to dzieło setek tysięcy lat erozji, oporu i powolnego rzeźbienia.
Dziś patrzymy na efekt tej pracy: wymyślne łuki, które przypominają zakręcone gęsie szyje, głęboko wcięte w czerwony piaskowiec południowego Utah. To właśnie od nich pochodzi nazwa pobliskiego Goosenecks State Park.
Stałam ponad 300 metrów nad przepaścią, na krawędzi milczącego urwiska, i patrzyłam na ten krajobraz jak z innego świata. Myślałam o tym, że kiedyś – dawno temu – ta rzeka płynęła po płaskim terenie, zupełnie spokojnie, zanim ziemia zaczęła się podnosić i formować obecny płaskowyż.
W tym momencie znowu poczułam się jak pyłek na palecie czasu. Mała cząsteczka wobec ogromu natury, wobec setek milionów lat, które ukształtowały to miejsce. Nic nie znacząca, ale jednocześnie uprzywilejowana – bo mogłam tu być, zobaczyć to wszystko na własne oczy, poczuć ten wiatr i usłyszeć tę ciszę, która wydaje się starsza niż świat.

Park Goosenecks składa się z tego niezwykłego punktu widokowego. Oprócz tego jest parking, miejsce piknikowe i budka w której trzeba uiścić 5 dolarów za wstęp.

Na Moki Dugway można wjechać bez żadnych opłat, biletów czy limitów czasowych. Żadnych bramek, szlabanów ani tłumów. Tylko Ty, auto i krajobraz, który wygląda jak wycięty z innej planety. Przestrzeń, cisza i wiatr hulający po krawędziach klifów — mieliśmy to wszystko wyłącznie dla siebie.
Trudno opisać to uczucie. Wolność. Szczęście. Zachwyt.
Brakowało tylko skrzydeł, żeby oderwać się od ziemi i szybować nad zakolami rzeki San Juan, która głęboko w dole tworzy spektakularne serpentyny Goosenecks.
Podobno na zboczach Moki Dugway można wypatrzyć wraki samochodów, które nie dały rady. Droga nie wybacza błędów. Brak barierek, szuter, ostre zakręty i strome urwiska — to wszystko sprawia, że nie jest to trasa dla osób o słabych nerwach. A jednak, mimo strachu, chciałabym tam wrócić.
To właśnie takie miejsca zostają w sercu najdłużej. Dzika natura, która nie została jeszcze ujarzmiona. Surowe piękno, które nie potrzebuje żadnych filtrów ani scenografii.
A przed nami była jeszcze długa droga i kolejne przygody w tym niewiarygodnie pięknym stanie – Utah, pełnym cudów, przestrzeni i krajobrazów, których nie da się zapomnieć.
🗺️ Jak dojechać do Goosenecks State Park i Moki Dugway (Utah, USA)
🔹 Punkt wyjścia: Monument Valley, Utah/Arizona
To najczęstszy punkt wypadowy. Z Monument Valley do Goosenecks State Park jest ok. 30 mil (48 km), czyli ok. 45 minut jazdy samochodem.
📍 Etap 1: Dojazd do Mexican Hat
- Wyrusz z Monument Valley drogą US-163 North.
- Po ok. 20 milach (32 km) dojedziesz do Mexican Hat – małej miejscowości, której nazwa pochodzi od skalnej formacji przypominającej meksykański kapelusz.
- Możesz tu zatankować, jest jedna stacja benzynowa i motel.
📸 Warto się zatrzymać na zdjęcie słynnej skały Mexican Hat – tuż przy drodze, łatwo ją zauważyć.
📍 Etap 2: Goosenecks State Park
- W Mexican Hat skręć w lewo w drogę UT-261 South (znaki są widoczne).
- Po około 4 milach (6,5 km) skręć w prawo w drogę Goosenecks Road / UT-316.
- Jedź jeszcze ok. 4 mile (6,5 km) aż do końca asfaltu – tam znajduje się Goosenecks State Park Overlook.
📍 Etap 3: Dojazd na Moki Dugway
- Wróć z Goosenecks Road na UT-261 South.
- Jedź dalej na południe drogą UT-261 przez około 7 mil (11 km).
- Zaczniesz zauważać, że droga zaczyna piąć się w górę. To właśnie Moki Dugway – odcinek o długości ok. 3 mil (5 km), w całości nieutwardzony, wykuty w pionowych klifach Cedar Mesa.
⚠️ Uwaga!
Nie zaleca się wjazdu kamperem lub przyczepą!
Droga jest żwirowa, kręta, bardzo stroma.
Brak barierek i bardzo ciasne zakręty typu switchback.
Zalecany samochód osobowy lub SUV z dobrymi hamulcami.
Do tej pory napisałam o kaktusach Saguaro, najdzikszym mieście Dzikiego Zachodu i Monument Valley, ale wkrótce ciąg dalszych naszej wyprawy po bardzo Dzikiem Zachodzie.
2 komentarze
Niesamowite! Widoki niebiańskie, jednocześnie zachwycające, ale i budzące we mnie jakiś rodzaj grozy. Bo tak przestrzennie, pusto, bezludnie, bez życia. Prawie jak na Marsie! Kolory oszałamiające. I znakomite zdjęcia. Rzeczywiście, w takich okolicach przydałoby się być ptakiem i poszybować swobodnie nad tymi skałami, górami, dolinami i płaszczyznami. Cieszę się Marylko, że masz możliwość zwiedzania tak wspaniałych miejsc i fotografowania ich. Patrze, podziwiam, aż w głowie sie kręci!:-)
Pozdrawiam Cię i zasyłam gorące uściski!:-)
Skojarzenia marsjańskie i księżycowe miałam cały czas Olu. Nie przeszkadzało mi to, że nie ma ludzi, a odległości nie wydawały się duże, jak przez okna samochodu oglądało się cuda. W czasie dalszej wędrówki trzeba było iść w tłumie, ale tu i w Dolinie Bogów wszystko było tylko dla nas. Zawsze na początku przeżywa się szok przystosowawczy, a potem zaczyna się widzieć inaczej. A przecież jeszcze bardziej spektakularne widoki czekały. Po powrocie moje oczy i zmysły nie mogły się pogodzić w nagłym wybuchem zieleni i drzew. Możliwość zwiedzania i oglądania bardzo sobie cenię. Ja też Cię gorąco pozdrawiam i ściskam Olu:)