Plac-Merdeka-Kuala-Lumpur-Malezja

Podobne wpisy

22 komentarze

  1. Boże, co za miasto! Cudowne zdjęcia. Zgadzam się, nie tylko natura może robić wrażenie A ja właśnie czytam o Malezji w „Powiedział mi wróżbita” Terzaniego 🙂
    Pozdrawiam 🙂

    1. Dziękuję za odkrycie Terzaniego , zdobyłam „Nic nie zdarza się przypadkiem” i „w Azji”. Również pozdrawiam Joanno.

  2. Irena pisze:

    Kuala Lumpur to miasto ogromnych kontrastów.Biedy i bogactwa.
    Osobiście byłam w KL kilka razy i dużym sentymentem darzę to miasto.
    Fajnie się je zwiedza,a widoki z Petronas Tower,czy wieży telewizyjnej są fantastyczne, zwłaszcza wieczorem.
    Duriana oczywiście jadłam, świeży jest całkiem dobry.
    Fajnie było zobaczyć to miasto Twoimi oczami i przypomnieć sobie miło spędzone chwile.
    Hotelowe baseny z widokiem to już norma.My mieliśmy wspaniały.
    Serdecznie pozdrawiam-)

    1. Kontrasty też mi się podobały, niestety musiałam wybrać co pokazać. Chinatown przypominała wszystkie inne. Niestrudzenie eksplorowaliśmy miasto i smaki. Na duriany napatrzyłam się w Indonezji, ale po co, skoro akurat był sezon na mango. Tak, pierwszy basen to porażka, za to drugi hotel wynagrodził wszystko. Uczucie, ze się pływa między niebem a drapaczami jest niesamowite. Irenko, zdaje się, że w tym samym czasie czytałyśmy swoje wpisy nawzajem:)

  3. Bardzo piękne zdjęcia, a wpis jak zwykle pobudza do przemyśleń…Tam, gdzie żyje obok siebie wiele narodów i kultur, jest wiele do obserwacji…Dorian wygląda nieźle, ciekawi mnie ten smak, no i zapach!? Choinka zadomowiła się wszędzie…To znaczy, że mogą być na świecie rzeczy, które łączą, a potem może również myśli…Też mi się spodobało to połączenie palm z choinką! To takie bliskie prawdy…
    Serdecznie pozdrawiam!

    1. Dziękuję, zdjęć jest tyle, że zawsze mam wielki problem które wybrać. Ciekawie jest być w takim wielokulturowym miejscu, ludzie ubierają się po swojemu i gotują po swojemu. Malajski przysmak o nazwie nasi lemak był dla mnie nie do przełknięcia, do sosu dodaje się pastę krewetkową i trochę suszonych szprotek albo anchois. Dlatego ochoczo korzystaliśmy z kuchni indyjskiej i tajskiej. Ciekawie było zajrzeć do świątyń, nigdy wczesniej nie widziałam chińskiej. Pozdrawiam serdecznie Marto.

      1. Dziękuję Olu, szczęście się przyda, jest 3:30 rano a ja ruszam w dalszą drogę. Pozdrawiam gorąco.

  4. Widoki oszałamiające! A najbardziej rzecz jasna ten z poziomu basenu na dachu! Coś niesamowitego! Opowiesć o szukaniu łazienki rozśmieszyła mnie (mam podobne wspomnienie z Au).Dobrze, że się znalazła, bo co tam cuda świata, gdy nie ma gdzie sie umyć?
    Pięknie, Marylko!Oglądam z zapartym tchem!
    Pozdrawiam Cię serdecznie i wielu radosci i zachwyceń życze ci w następnych podrózach!:-))

  5. Wanilia pisze:

    Przepiękne fotki! Moją uwagę przykuły zdjęcia młodych kobiet zakutanych po uszy. Co czują, co myślą, kiedy tak nie mogą wbić się w zgrabne dżinsy z cekinami i dziurami na kolanach, czy udach. Spod niefajnego chałata wystają toporne adidasy zamiast wdzięcznych sandałków na paseczkach. Dokoła budowle bijące nowoczesnością nasz kraj a w sprawach swobody stroju dalej jak za króla Ćwieczka. Ciekawe, czy dziewczyny, kobiety czasem stają sobie przed lustrem i wyginają się w bikini w tanecznych rytmach? A jak jest na basenie? Jak z niego korzystają? Kuala Lumpur nocą niesamowity, Dowcipne i bardzo celne komentarze zamieściłaś, Marylko. Też bym wolała pokaz fontanny od wycia muezina 🙂 Tak odbiegając od tematu, Warszawa też ma taneczną fontanną. Udało mi się załapać na ostatni „występ” w sezonie. Dziękuję za przepiękną, jak zawsze relację.

    1. Droga Wanilio, otóż wchodzą do wody w chustach, w tych basenach na dachach z lustrzanymi drapaczami dookoła wygladały przedziwnie, wlasnie przez ten kontrast. Za to młode Arabki w Kuala Lumpur zerwały z głów czadory i włożyły szpileczki. Jeszcze dramatyczniej jest w Indonezji, bo dziewczynki takie na oko 7-8 letnie były zakutane, jeszcze przed dojrzewaniem. Bardzo podobał mię Twój dowcipny komentarz, w którym zawarłaś wszystko na temat urokow kobiecości i korzystania z tego.Arabki stroją się w domu i w kobiecym towarzystwie, natomiast nic nie wskazuje na to, żeby Malajom pozwalano na odrobinę próżności, wszak wiara nakazana z urzędu. Pozdrawiam serdecznie.

      1. Wanilia pisze:

        Dzięki, zapomniałam dodać, że zdjęcia zamieściłaś przecudne! Imponujący widok nocą. Niech profesjonalne magazyny się uczą jak robić fotki sercem.

        1. Dziękuję w imieniu Krzysia, tym razem wszystkie fotki są jego. Pozdrawiam Ciepło.

  6. Witaj Mario 🙂 wszystkiego dobrego w Nowym Roku 🙂
    Kuala Lumpur jest na naszej liście, marzy mi zobaczyć to miasto, podobnie jak Singapur 😉
    Moi znajomi tydzień temu wrócili właśnie z Kuala Lumpur i obsypali mnie podobnymi zdjęciami jakie masz u siebie, no i co za tym idzie narobili mi ochoty na tamten kierunek 🙂 i z tego co widzę chyba byli w tym samym hotelu bo widoki identyczne 🙂 miasto prezentuje się pięknie, choinka robi wrażenie, a podobne cudeńka widzieliśmy kilka lat temu w Dubaju.
    pozdrawiam Ania 🙂

    Super nowa strona bloga 🙂 bardzo mi się podoba

    1. Dziękuję Aniu, Ja też życzę Ci wszystkiego co najlepsze w Nowym Roku. W styczniu oboje mamy urodziny, dlatego już się dobrze zaczął, bo świętujemy na Trynidadzie i Grenadzie. Kuala Lumpur jak najbardziej polecam, ale jako przerwę w podróży w inne miejsca. Nad nową stroną ciągle pracuję, im bardziej rozbudowana, tym wolniejsza, staram się jakoś to pogodzić. Pozdrawiam Aniu.

  7. Viola - My British Journey pisze:

    Wow naprawdę robi wrażenie i nawet lekko zakręciło mi się w głowie od tych widoków. Świetna lokalizacja hotelowego apartamentu i masz racje pływanie w takim towarzystwie nawet ze zdjęć wydaje się wręcz surrealistyczne. Super, uwielbiam takie relacje 🙂

    1. Dziękuję chociaż każdy woli naturę, to żeby do niej dotrzeć czasami trzeba przebić się przez metropolie. Te kontrasty czyli choinka i zakutane w chusty kobiety i skwar, albo basen wśród wieżowców bardzo mi się podobały. Ten drugi hotel był luksusowy, należy do Japończyka, był tańszy niż jakiś podrzędny w USA. Płatki róż, torcik czekoladowy, romantyczna wanna i ten basen bajkowy. Nasza podróż była bardzo intensywna, zaraz potem polecieliśmy do Indonezji:)

      1. Viola - My British Journey pisze:

        To prawda, zresztą to jeszcze dodatkowe doświadczenie, kiedy możesz zobaczyć dwa oblicza kraju. Jak zawsze miło było do Ciebie zajrzeć 🙂

        1. Jejku Viola dziękuję, bardzo mi miło, pozdrawiam serdecznie.

  8. Oglądam pierwsze zdjęcia -Wow!, zjeżdżam niżej – cudownie. Końcowe zdjęcia – magia, szczególnie ujęcia po zmroku. Przepiękna relacja z ciekawymi faktami z życia mieszkańców Malezji. Ja niestety jeszcze 'nie dojrzałam’ do takich odległych zarówno kontynentalnie, jak i mentalnie podróży. 🙂 Ale nad zakupem dobrego aparatu fotograficznego, lepszego od tego który mam, zaczynam już poważnie myśleć 🙂

    1. Cieszę się, że Ci się podobało. Zobaczysz, pewnego dnia nadejdzie taka chwila, że zapragniesz poznać bardziej odległe zakątki. U nas było spontanicznie- Katar-Malezja- Indonezja. Lot morderczy, dlugo dochodzilam do siebie, ale było cudownie. Trzymam kciuki za dobry aparat:)

    1. Dziekuje😀 Po Azji jezdzilismy wczesniej, teraz czesciej podrozujemy po Amerykach. Pozdrawiam serdecznie.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *