Dom Ameryka PółnocnaForrest Gump z Beaufort
forrest-gump-piekne-domy-w-beaufort_

W Beaufort, niewielkim miasteczku w Południowej Karolinie, Forrest Gump wciąż żyje – nie tylko w pamięci mieszkańców, ale i w krajobrazie, który stał się tłem dla wielu scen filmu. To tutaj Tom Hanks biegał przez most z tabliczką „Mississippi River”, tutaj Bubba marzył o kutrze krewetkowym, a „wietnamska” dżungla rosła na wyspie Hunting Island.

Beaufort wymawia się „bju-fort” — jak „beautiful”, i trudno o bardziej trafne porównanie. Zakochałam się w nim jeszcze przed podróżą. Stare dęby oplatają dziewiętnastowieczne domy, a hiszpański mech zwisa z gałęzi jak firanki w zapomnianym teatrze. To miejsce ma w sobie coś nierealnego – jakby czas zatrzymał się tu na chwilę, żeby odpocząć.

Forrest Gump Beaufort Spanish moss

Gdzie jest dom Forresta Gumpa? Spoiler: nigdzie

Wielu fanów filmu „Forrest Gump” próbuje odnaleźć jego rodzinny dom, ten z szeroką werandą, otoczony dębami i hiszpańskim mchem, gdzie mama Forresta wynajmowała pokoje, a życie toczyło się powoli.

Ale prawda jest taka: ten dom nigdy nie istniał naprawdę. Został zbudowany specjalnie na potrzeby filmu jako tymczasowa makieta na terenie Bluff Plantation, niedaleko Beaufort w Południowej Karolinie. Nie był zbudowany zgodnie z przepisami budowlanymi, więc po zakończeniu zdjęć został rozebrany.

Choć akcja filmu osadzona jest w fikcyjnym Greenbow w stanie Alabama, większość scen powstała w Południowej Karolinie i Georgii.

Miasteczko Varnville udawało Greenbow, a słynna scena z ławką w parku została nakręcona w Chippewa Square w Savannah, Georgia. Nawet „wietnamska dżungla” to tak naprawdę Hunting Island State Park, oddalony o kilkanaście minut od Beaufort.

Jeśli więc planujesz podróż śladami Forresta Gumpa, nie szukaj domu , tylko krajobrazu. Dębów, mchu, werand i dróg, które wyglądają jakby Forrest właśnie po nich przebiegł. A jeśli trafisz na Bluff Plantation, możesz zobaczyć zachowaną aleję, którą Forrest opuszczał swój dom w jednej z najbardziej ikonicznych scen filmu.

Spanish moss, czyli hiszpański mech

forrest gump z beaufort hiszpanski mech

Pierwszą osobliwością jaką mogliście zauważyć oglądając film Forrest Gump jest hiszpański mech.

Welony zwisającego z dębów hiszpańskiego mchu, to krajobraz widywany tylko w południowych stanach. Jego preferowanym siedliskiem jest zdrowe drzewo w tropikalnych warunkach.

Indianie nazywali go Itla-okla, co oznacza “Sierść drzewa”. Francuzi nazwali go “hiszpańską brodą” od bród konkwistadorów, zaplątanych w gałązki. Hiszpanie mówili na ten falujący cud “french hair” francuskie włosy.

Nie jest mchem ani porostem, to epifityczna roślina, która wodę i składniki pokarmowe pobiera z powietrza. Kwitnie przez 3 miesiące i rozmnaża się przez nasiona. Umiera poniżej 10 stopni C.

Forrest Gump – filmowy Wietnam

Hunting Island – filmowa dzungla z Forresta Gumpa

Wiele scen z „Forresta Gumpa” powstało właśnie tutaj. Hunting Island – dzika, tropikalna, z leśnym stawem i ptactwem. Zauważyłam kilka flamingów o lekko różowym upierzeniu. Scena dzika i egzotyczna. Ta wyspa mogła udawać Wietnam z powodzeniem, zajrzyjcie do naszych wpisów z Wietnamu.

Hunting Island – filmowa dzungla z Forresta Gumpa 1

Na Hunting Island Forrest założył swój biznes krewetkowy. Tu mieszkała mama jego przyjaciela Bubby. I tu, wśród bagien i dębów, narodziła się jedna z najbardziej rozpoznawalnych filmowych historii

Forrest Gump gdzie krecono sceny do filmu

O zachodzie słońca, 1 lipca 1859 roku, latarnia wysłała swój pierwszy sygnał świetlny dla marynarzy, chroniąc ich przed niebezpieczeństwem zdradliwych prądów w pobliżu wybrzeża. Latarnia wyposażona była w soczewkę Fresnela, co 30 sekund światło skupione w prostej lampie olejowej rzucało promień o długości 17 mil w ciemność.

W 1861 r. cofająca się armia Konfederacji wysadziła w powietrze pierwszą latarnię na Wyspie Myśliwskiej, aby spowolnić armię Unii. Latarnia którą widzimy jest z 1875 roku, z dala od plaży, żeby nie uległa erozji. Można się na nią wspiąć i podziwiać ocean.

Hunting Island – latarnia morska filmowa dzungla z Forresta Gumpa

Plaża jest zachwycająca, nie ma ludzi, wieje lekka bryza a woda oceaniczna jest ciepła. To tak niezwykłe doznanie, że ma się ochotę rzucić wszystko i nie odchodzić stamtąd.

Hunting Island – filmowe plenery z Forresta Gumpa
Hunting Island – filmowe plenery z Forresta Gumpa a

Część plaży została taka po huraganach, bo w tym stanie jest piękna. To temat do wariacji fotograficznych. Czułam się wspaniale, wyszukuję coraz to nowsze drewniane formy  wymuskane przez fale.  Kto to widział, żeby Atlantyk był ciepły, a plaża niemal bezludna.

Forrest Gump. „Życie jest jak pudełko czekoladek, nigdy nie wiesz, co ci się trafi „

forrest Gump i puselko czekoladek
forrest Gump Zycie jest jak pudelko czekoladek Beaufort

Pamiętacie to zdanie? Forrest Gump powtarzał słowa swojej mamy, a cytat stał się kultowy. W Beaufort jest sklep, z którego Tom Hanks co roku otrzymuje czekoladki na urodziny.

Weszliśmy tam tuż przed nadejściem huraganu Dorian – wejście zasłonięte workami z piaskiem, a my wchodziliśmy tylnym wyjściem. W środku: cukier oblany czekoladą, karmel oblany czekoladą… Forrest Gump może by je pokochał, my nie.

Forrest Gump zycie jest jak pudelko czekoladek

Film Forrest Gump zaczyna w Savannah

James-Oglethorpe-Savannah

Film zaczyna się w Savannah, w Parku Chippewa. Forrest Gump siedzi na ławce i opowiada swoją historię kolejnym osobom czekającym na autobus. To tam padają pierwsze słowa, które otwierają jego niezwykłą podróż przez historię Ameryki.

Forrest Gump. Biegnij Forrest, biegnij

“Forrest Gump” to historia chłopca o niskim IQ i wielkim sercu. Przypadkowo bierze udział w najważniejszych wydarzeniach historycznych od lat 50. do 70. XX wieku.

Staje się gwiazdą footballu, bohaterem wojennym i bogatym biznesmenem. Kocha swoją przyjaciółkę z dzieciństwa Jenny (Robin Wright). Film zdobył 6 Oscarów. Główną rolę zagrał Tom Hanks.

Bajeczna aleja dębowa w Edisto

Edisto Island – gdie kreconoForresta Gumpa

Na wyspie Edisto Forrest Gump rozpoczął swój bieg, który zmienił jego życie. Kilka kilometrów romantycznej drogi pod baldachimem z gałęzi. Zatrzymywaliśmy się co kilka metrów – sceneria była tego warta. To jedno z najbardziej fotografowanych miejsc w Południowej Karolinie.

Edisto Island – krajobraz Poludnia jak z Forresta Gumpa

Kilka kilometrów romantycznej drogi pod baldachimem z gałęzi. Jest bardzo popularna i często fotografowana. Pięknie, zatrzymywaliśmy się co kilka metrów, bo sceneria była tego warta.

Forrest Gump. Krewetki Bubby

forrest Gump filmowy most

To ten sam most, przez który Forrest Gump biegł po odrzuceniu przez Jenny. Z tabliczką „Mississippi River” – symboliczny początek jego trzyletniego biegu przez całe Stany Zjednoczone.

forrest gump most na missisipi

Tuż za mostem sfilmowano większość scen z  łodziami krewetkowymi. Forrest Gump i Bubba byli przyjaciółmi z Wietnamu. Bubba wciąż opowiadał o krewetkach, chciał kupić kuter krewetkowy na którym Forrest Gump miał być bosmanem gdy tylko skończy się wojna.

Bubba zginął, ale Forrest Gump spełnił jego marzenie, założył biznes krewetkowy, a zyskiem podzielił się z mamą Bubby. Jej dom stoi na Alston Road,  przy strumieniu. 

Forrest Gump most z filmu

Monument Valley Forrest Gump kończy bieg

autostrada-163-Monument-Valley
Monument-Valley-forrest-Gump-point-x

Pewnego dnia, bez słowa wyjaśnienia, Forrest Gump po prostu przestał biec. Stał na środku drogi, otoczony ciszą i zdumionymi towarzyszami, którzy przez lata podążali za nim. W tle majaczą ostańce Monument Valley – czerwone kolosy wyrastające z pustyni, ikony Dzikiego Zachodu i tło niezliczonych westernów.

To miejsce, znane dziś jako Forrest Gump Point, znajduje się przy 13. mili drogi nr 163, na granicy Arizony i Utah. Prosta szosa prowadzi wprost ku skalnym wieżom, a widok zapiera dech – nawet bez filmowej nostalgii.

Dziś to punkt obowiązkowy dla fanów kina i podróżników pi USA. Na poboczu stoi tabliczka: „Forrest Gump zakończył swój bieg w tym miejscu, 1980”. Czasem ktoś zostawia tam parę butów, a czasem wszystkie ukradnie.

Bubba Gump Shrimp Co.: Forrest Gump na talerzu

Times Square Nowy Jork bubba restaurant

Zdjęcia przedstawiają restaurację w Nowym Jorku na Times Square. Za pomocą tabliczek – „Run Forrest Run” i „Stop Forrest Stop”, goście przywołują obsługę. „Stop” oznacza, że już dokonali wyboru dania.

Na pamiątkę filmu „Forrest Gump” powstała jedna z najbardziej rozpoznawalnych sieci restauracji w USA – Bubba Gump Shrimp Co. Pierwszy lokal otwarto w 1996 roku w Monterey, w Kalifornii, we współpracy z Paramount Pictures.

Pomysł był prosty: skoro Forrest Gump spełnił marzenie swojego przyjaciela Bubby i założył firmę krewetkową, to czemu nie przenieść tej historii do rzeczywistości?

bubba gump restaureacja na czesc forresta gumpa 2

Dziś Bubba Gump Shrimp Co. to ponad 30 restauracji na całym świecie, w tym w Nowym Jorku, Chicago, Las Vegas, Orlando, a nawet w Tokio i Hongkongu.

Wnętrza są pełne pamiątek z filmu: cytaty, zdjęcia, rekwizyty, a nawet quizy przy stolikach, które sprawdzają, jak dobrze znasz „Forresta Gumpa”.

W menu są oczywiście krewetki – smażone, grillowane, kokosowe, w sosie cajun. Ale są też żeberka, burgery i dania nazwane na cześć bohaterów: Jenny’s Catch, Lt. Dan’s Surf & Turf, Forrest’s Seafood Feast.

To nie tylko restauracja, to hołd dla filmu, który wzrusza kolejne pokolenia. Bubba Gump przypomina, że czasem warto biec za marzeniem, nawet jeśli zaczyna się ono od prostego zdania: „Mama zawsze mówiła, że życie jest jak pudełko czekoladek…”

Spacerkiem przez Beaufort

Beaufort-spanish-moss

W kolejnej części wpisu opowiem o Beaufort – jego historii, wojnie secesyjnej, literackim dziedzictwie Pata Conroya. Bo to nie tylko filmowe miasteczko — to miejsce, które przetrwało ogień, burze i czas

Nic tu nie przypomina wymuskanego Charleston, najstarsza dzielnica wygląda jak nieco zapuszczone prowincjonalne miasteczko. Miejscami nie ma chodników, zarośla wciskają się w ozdobne bramy, panuje wiejska cisza i spokój. Dlatego właśnie jest tak wyjątkowo, bo to nie jest sztucznie stworzona oaza bogactwa, tylko naturalna, stara osada. A historia każdego budynku, to gotowy scenariusz na film, sporo ich tu nakręcono.

Historia Beaufort: miasto, które przetrwało ogień

Beaufort oficjalnie powstało w 1711 roku, co czyni je drugim najstarszym miastem w Południowej Karolinie — zaraz po Charleston. Ale historia tego miejsca sięga znacznie dalej. Już w latach 1514–1516 hiszpański kapitan Pedro de Salazar badał te tereny, a na pobliskiej wyspie Parris powstała osada, która wyprzedziła St. Augustine o ponad dekadę.

To 38 lat przed Jamestown i 51 lat przed przybyciem pielgrzymów na Plymouth Rock. Niektórzy historycy twierdzą, że to właśnie tutaj rozpoczęła się europejska kolonizacja Ameryki.
W XVIII i XIX wieku Beaufort rozkwitało dzięki uprawom ryżu, bawełny i indygo. Bogaci właściciele ziemscy budowali rezydencje w stylu federalnym, gregoriańskim i klasycystycznym. Miasto stało się arystokratycznym centrum Południa — eleganckim, ale głęboko uwikłanym w system niewolnictwa.

Wojna secesyjna: miasto, które ocalało

W 1861 roku do portu w Beaufort wpłynęło 12 000 żołnierzy Unii. Nie było wielkiej bitwy – właściciele plantacji uciekli wcześniej, zostawiając za sobą około 10 000 niewolników. Z dnia na dzień stali się wolni, w sercu rozdartej wojną Karoliny Południowej.

Beaufort uniknęło losu wielu innych miast Południa, które zostały spalone przez armię generała Shermana podczas jego „marszu do morza”. Miasto zostało zajęte wcześnie i służyło jako baza dla floty blokującej Port Royal Sound.

Wiele rezydencji przekształcono w szpitale polowe i kwatery dla oficerów Unii.
To, co Sherman pisał w listach do generała Granta, budzi we mnie sprzeczne emocje. Z jednej strony — walka o wolność. Z drugiej — bezwzględność, która przypomina mi przemarsz Armii Czerwonej przez Ziemie Odzyskane. Cytaty z jego listów są brutalne:

„Savannah jest w naszym posiadaniu. W przyszłości, jeśli nie teraz, możemy ukarać Karolinę Południową tak, jak na to zasługuje.”

„Istnieje grupa ludzi, mężczyzn, kobiet i dzieci, których należy zabić lub wygnać, zanim będzie można liczyć na pokój i porządek.” (21.06.1864)

Eksperyment Port Royal: narodziny wolności

Zajęcie Beaufort zapoczątkowało tzw. „Port Royal Experiment” — jeden z pierwszych programów edukacyjnych i społecznych dla wyzwolonych niewolników. Uczono ich czytać, pisano dla nich podręczniki, organizowano pracę i szkolenia. Wielu z nich wstąpiło do armii Unii. Jednym z najbardziej znanych był Robert Smalls — urodzony w Beaufort, były niewolnik, który przejął parowiec Konfederacji i dostarczył go flocie Unii. Po wojnie został kongresmenem

Edward Means House

Beauford SC Edward Means House

Zbudowany w latach 1855-1857. Dom był używany jako Szpital Unii nr 2. podczas wojny secesyjnej.

John Archibald Johnson House (1850)

IMG 5458

Rezydencja powstała w okresie wielkiego dobrobytu. Apartamenty otwierają się na tarasy, które przynoszą chłodząca bryzę. W czasie wojny secesyjnej mieścił się szpital nr. 3. widać flagę Karoliny:  Palmetto i półksiężyc na tle w kolorze indygo.

IMG 5459

Dom Johnsona

Joseph Johnson House Beauford

„Zamek”z 1850 r., jest jednym z najczęściej fotografowanych budynków w USA. Posiada niezwykły średniowieczny styl. Budowę dwupiętrowej rezydencji zaczęła się w 1859 r. Rodzona się wprowadziła w 1861 roku, kiedy jeszcze nie był dokończony. To ostatni dom zbudowany przed wojną.

Z tym miejscem związana jest scena z filmu „Podróż przedślubna” (tytuł oryginalny Forces of Nature). Główne role w filmie zagrali Ben Affleck i Sandra Bullock. 

W zamku był szpital wojskowy, murowana przybudówka przeznaczona na kuchnię, służyła jako kostnica. Tam wcześniej zakopano porcelanę i inne cenne rzeczy. Z powodu często wybuchających pożarów i potwornych upałów, kuchnie budowano poza głównym budynkiem. Dzięki temu właściciel mógł zapłacić absurdalnie wysoki podatek.  

Dom ma nowych właścicieli, przeczytali ogłoszenie i postanowili kupić go dla zabawy. Na stałe mieszkają w Wirginii. Urządzili go minimalistycznie, a dzięki temu, że pokazali go w czasopiśmie Veranda, i my możemy zajrzeć do środka. 

Ludzie wciąż snują legendy o kosztownościach ukrytych pod podłogą i duchach, które nawiedzają dom. 

Najpiękniejsze rezydencje w Beaufort

John-Archibald-Johnson-House-Beaufort

Spacerując po historycznej dzielnicy miasta, mijamy domy, które należały do plantatorów, lekarzy, poetów i kupców. Każdy z nich ma swój charakter i swoją przeszłość. Niektóre służyły jako szpitale polowe, inne zostały opuszczone, a jeszcze inne – odkupione i odrestaurowane z miłością. Poniżej znajdziesz przegląd najpiękniejszych rezydencji, które oparły się czasowi i wciąż nadają Beaufort jego niepowtarzalny rytm.

Forrest Gump z Beaufort
Forrest Gump piekne domy w Beaufort
Forrest Gump historyczne domy w Beaufort
old-houses-Beaufort
Beauford SC 2
Forrest Gump Beaufort 11

Anchorage z 1770 roku

Anchorage 1770 Beaufort SC

W tym pięknym domu mieszkały trzy pokolenia rodziny Elliotów. William Elliot był politykiem plantatorem i pisarzem. Zmuszony do ucieczki w 1861 r., opuścił dom, a wtedy wojska Unii przeznaczyły go na szpital.
Dzisiaj Anchorage jest eleganckim pensjonatem typu Bed & Breakfast.

Cuthbert House

Cuthbert House. Beauford

Dom bogatych właścicieli plantacji. W 1861 roku rodzina Cuthbertów musiała uciekać z Beaufort. Generał Rufus Saxton przygarnął sobie ten piękny dom natychmiast.

Gościł tu samego Shermana, pod koniec stycznia 1865 r. Po wojnie generał Saxton kupił Cuthbert House na aukcji za tysiąc dolarów. Mieszkał tu przez następne 10 lat.

Beaufort, SC

Paul Hamilton House. „The Oaks”

forrest Gump z Beaufort

Ten dom zdobył moje serce od pierwszego wejrzenia. Trochę na odludziu z widokiem na rzekę, jest inny.  Zamarłam w zachwycie i najchętniej zostałabym tam do końca życia. Jeszcze niedawno snułam wizje, że go kupię jak wygram wielka kumulację na loterii.

Jest absolutnie piękny, a atmosfera która tu panuje, to jakieś czary. Zaprosiłabym wszystkich, którzy to czytają i pilibyśmy kolorowe drinki na werandzie.

Pułkownik Hamilton i jego żona, zbudowali ten wspaniały budynek w stylu włoskim, krótko przed wojną secesyjną. Rodzina  opuściła go w 1861, i w tym domu był szpital nr. 1.

Po wojnie przesiedlone rodziny powoli zaczęły wracać do Beaufort, ale ich domy były zajęte przez uwolnionych niewolników lub rodziny z Północy. W 1866 r. większość domów  rząd sprzedał „za należne podatki”.

forrest gump z beaufort 2

Margaret Mitchell opisała ten powojenny chaos w „Przeminęło z wiatrem”. Po wojnie dom był wystawiony  na licytację. Pułkownik oświadczył, że zapłaci milion dolarów, byle tylko nie zamieniono go na szkołę dla byłych niewolników.

Miał trzy dni na zdobycie tej sumy, niezwłocznie popłynął statkiem do Charleston. Ale już następnego dnia syn Hamiltonów dowiedział się, że dom będzie sprzedany o zachodzie słońca. Na szczęście przyjaciele zebrali pieniądze i kupili dom w imieniu pana Hamiltona.

Pierwszy Afrykański Kościół Baptystów

IMG 5530

Zbudowany po wojnie secesyjnej przez uwolnionych niewolników, którzy kupili ziemię i wspólnie zbudowali kościół.

IMG 5665
Downtown-Beaufort-SC
South-Carolina-Beaufort

Pat Conroy: pisarz, który pokochał Beaufort

Wśród zachwycających domów sprzed wojny secesyjnej znajduje się skromny domek, w którym mieszkał i pisał jeden z najważniejszych przedstawicieli literatury Amerykańskiego Południa – Pat Conroy.

Pat Conroy urodził się w Atlancie w 1945 roku jako najstarszy z siedmiorga dzieci surowego pilota Marines i kobiety z Południa, która zaszczepiła w nim miłość do języka. Jego dzieciństwo było pełne przeprowadzek — typowe dla rodzin wojskowych — ale to właśnie Beaufort, gdzie trafił jako nastolatek, stało się jego pierwszym prawdziwym domem. Tu ukończył Beaufort High School, tu odkrył swój talent literacki dzięki nauczycielce Ann Head, lokalnej pisarce, której grób odwiedzał przez lata, zostawiając różę po każdej premierze książki.

W Beaufort mieszkał i pisał przez dekady. Jego dom — skromny, otoczony dębami — stoi wśród rezydencji z czasów przedwojennych, jakby na przekór ich monumentalności. To właśnie tutaj powstały jego najbardziej znane powieści: „Wielki Santini”, „Książę przypływów” i „The Water is Wide”.

Beaufort nie było tylko tłem – było bohaterem, sceną, duszą jego twórczości.
Conroy miał tu bliskiego przyjaciela – znali się całe życie, razem podróżowali po Europie, a w latach siedemdziesiątych, mieszkając w Atlancie, zapisali swoje dzieci do tej samej szkoły. Ich czwartkowe lunche w Griffin Market, włoskiej restauracji w centrum Beaufort, stały się lokalną tradycją. Posiłki ciągnęły się godzinami, a fani zaczęli rezerwować stoliki w nadziei na autograf lub podsłuchanie jednej z jego legendarnych opowieści. Nie zdążyłam.

Na 70. urodziny mieszkańcy zorganizowali dla niego przyjęcie. Przyszło 400 osób, sąsiedzi, czytelnicy, przyjaciele. To były jego ostatnie urodziny. Odszedł pół roku później, zostawiając Beaufort z jego książkami, wspomnieniami i ciepłem, które wciąż unosi się nad Bay Street.

„Książę przypływów”: Beaufort na ekranie i w literaturze

Ksiaze-przyplywow-Pat-Conroy-Beaufort-Karolina-Poludniowa

Na podstawie bestsellerowej powieści Pata Conroya „Książę przypływów” Barbra Streisand nakręciła w 1991 roku film pod tym samym tytułem. Produkcja otrzymała siedem nominacji do Oscara, w tym za najlepszy film, choć ostatecznie nie zdobyła żadnej statuetki. W rolach głównych wystąpili Streisand i Nick Nolte, tworząc duet pełen napięcia, czułości i południowej melancholii.

W filmie pojawia się piękny dom w stylu greckiego odrodzenia, jeden z tych, które Beaufort oferuje jako tło dla dramatów rodzinnych. To właśnie tam trójka rodzeństwa zrobiła psikusa rodzinie Newbury, bo bardzo na to zasłużyli. Po latach w tym domu zamieszkała ich matka — scena symboliczna, pełna powrotów i niedopowiedzeń.

Choć film skupia się głównie na relacji Toma Wingo z psychiatrą jego siostry, książka jest znacznie głębsza, pełna wspomnień z dzieciństwa, południowego światła, zapachu oceanu i bólu, który nie daje się łatwo opowiedzieć. Poniżej mój ulubiony fragment z powieści — ten, który najlepiej oddaje duszę Conroya i Beaufort:

dom z filmu ksiaze przyplywow pat conroy

Porwaliśmy żółwia i tak szybko, jak tylko mogliśmy, wnieśliśmy po schodach wprost do sypialni, gdzie Luke starannie odgiął kołdrę na wielkim łóżku o czterech kolumnach.

Ułożyliśmy gada starannie z łbem na poduszce, a potem dokładnie przykryliśmy.

Savannah włączyła pełne ogrzewanie, Luke znalazł jeden z czepków Isabel Newbury i przyodział weń wielką żółwią głowę.

W pokoju śmierdziało jak w ładowni kutra, żółw zaczynał się już rozkładać

Newbury nie mogli mieszkać w swym domu przez pół roku po powrocie z Barbadosu, nigdy już zresztą tam nie pojechali.

W ogromnym upale dokonał się straszliwy rozkład żółwia.

Łóżko i materace zostały spalone; przez miesiąc żadna służąca nie mogła wejść do pomieszczenia, nie dostając torsji.

Dwa filmy: „Wielki Santini” i „The Big Cill”

"The Big Chill" i "Wielki Santini".

W obu filmach rolę odegrał ten piękny dom nad rzeką. „Wielki Santini” to kolejna ekranizacja książki Pata Conroya.

Beaufort The Big Chill. Pat Conroy

W filmie „The Big Chill” wystąpili: Glen Close, Kevin Kline i Jeff Goldblum.

„Obiecujący naukowiec popełnia samobójstwo. Pogrzeb staje się okazją do spotkania jego kolegów, absolwentów uniwersytetu w Michigan.

Wszyscy należą do pokolenia „dzieci kwiatów”. Byli hippisi obecnie mają ponad trzydzieści lat. Okazuje się, że życie zweryfikowało ich dawne ideały.

Dziś liczą się nie wolność i miłość, lecz pieniądze, kariera, wygodny dom, drogi samochód i dobrobyt dający poczucie bezpieczeństwa i namiastkę szczęścia.

Osiągnęli wszystko, o czym marzyli, tylko nie są w stanie stwierdzić, czy aby na pewno są szczęśliwi. ” Filmweb.

 Palmetto

Beauford, SC.

Karolina Południowa nie bez powodu nosi przydomek „Palmetto State”. Sabal palmetto — włókniste, odporne drzewo – widnieje na pieczęci stanowej od 1777 roku, a po odłączeniu od Unii w 1860 roku dodano je także do flagi.

Jego obecność to nie tylko dekoracja – to hołd dla wydarzeń z czasów rewolucji amerykańskiej. Podczas bitwy o Fort Sullivan (dzisiejszy Fort Moultrie) w 1776 roku, brytyjskie kule armatnie odbijały się od elastycznych ścian z pni palmetto, ratując fort i jego obrońców. Tak narodziła się legenda.

Palmetto jest niezwykle odporne: nie łamie się w porywistych wiatrach, dobrze znosi sól morską, a jego liście przez wieki służyły jako dach w chatach niewolników i ubogich mieszkańców wybrzeża. Wytrzymuje nawet sporadyczne opady śniegu, które czasem nawiedzają Południową Karolinę.

Znajdziesz je na tablicach rejestracyjnych, odzieży, biżuterii, kubkach, flagach i muralach. W Beaufort i okolicach nie ma chyba ulicy, na której nie pojawiłby się jego cień. To drzewo, które przetrwało burze, dosłownie i symbolicznie.

Ruiny kościoła Sheldon

ruiny kosciola sheldon w karolinie poludniowej

Po drodze zobaczyliśmy malownicze ruiny. Kościół Sheldon to pierwsza próba naśladowania stylu świątyni greckiej w USA. Ruiny zachowały klasyczną prostotę,  solidna konstrukcja  przetrwała dwa pożary w swojej 250-letniej historii istnienia.

Sheldon Church, tak jak nazywała się rodzinna rezydencja rodziny Bull w Anglii.  Plantacja Williama Bulla graniczyła z terenem kościoła. 

Kościół podpaliły wojska brytyjskie podczas wojny o niepodległość w 1771 r. Odbudowany w latach 1825-26 roku. 

Oddziały generała Shermana spaliły kościół po raz drugi pod koniec wojny secesyjnej.

Podobno to miejsce jest nawiedzone. Pojawia się kobieca postać ubrana w prostą brązową długą suknię, stoi nad grobem dziecka. Uczucie cierpienia ogarnia każdego, kto znajduje się w tym miejscu.

Prawda, zawsze ogarnia mnie smutek, kiedy widzę grób dziecka.  Konary starych dębów, to najpiękniejsza dekoracja ruin, jakby ktoś je dorysował dla pogłębienia dramatyzmu.

Takie ruiny są czymś niezwykłym w USA. Mocne wrażenie robią groby rodziny fundatora. Córka, która zmarła w 38 roku życia i czyjaś młoda żona, Charlotte , która zgasła w 22 wiośnie, jeszcze przed wojną. 

Zakończenie: ocean i trochę Forresta Gumpa

Beaufort, to miejsce, gdzie zatrzymała się historia, ale na szczęście poprawiona. Dla mnie to jedno z najpiękniejszych przeżyć turystycznych,  bogactwo natury i cudne,  nieprawdopodobnie urocze domy. Lubię takie połączenia. Nie wiem jak inni, ale ja natychmiast chciałabym usiąść na jednej z  werand i zostać. Forrest Gump mieszkał w podobnych okolicznościach przyrody.

O świcie jechać na plażę, żeby popatrzeć jak wykluwają się żółwie, zbierać drewniane konary, wyrzeźbione przez ocean i nigdy nie zaznać zimy. Zostawcie jakiś ślad, na dowód, że podzielacie moje marzenia i zachwyty.  Jak nie podzielacie, to też zostawcie.  Zajrzyjcie koniecznie do Savannah i na najbardziej nawiedzony cmentarz Bonaventure.

Zapraszam do obserwowania.

Może ci się spodobać

41 komentarzy

Irena -

Coś wspaniałego!
Połknęłam Twój post, przepiękne zdjęcia i opisy.
Zachwyciło mnie Beaufort,zachwyciły niezwykłe drzewa i domy.
Zauroczył leśny staw z dzikim ptactwem,wyspa Edisto,ruiny kościoła Sheldon.
Hutting Island wspaniała.
Wspaniałe miejsca,tylko kręcic filmy.
Niezwykła relacja i dziękuję Ci,że się nią podzieliłaś!
Prawdziwa uczta i dla ducha i dla oczu!!!
Pozdrawiam serdecznie-)))

Reply
Maria Kowalewski -

Dziękuję Ci Irenko za to, że podzielasz mój zachwyt tym miejscem. Każdy z tych domów ma swoją historię, ale już nie miałam siły na opisy:) Może uzupełnię jak odpocznę. Nigdy nie widziałam takich drzew, nawet w Luizjanie, ktora slynie na całe USA z alei dębowej. ani takich domów, które stoją jeden obok drugiego wokół małych uliczek. Nie jestem w stanie pokazać wszystkiego, powiem Ci tylko, że było koszmarnie gorąco, a ja na nic nie zwracałam uwagi, taka byłam zachwycona. Pozdrawiam Cię serdecznie Irenko.

Reply
Beata-albumzpodrozy.pl -

Świetne miejsce do zwiedzenia! Ta aleja zamknięta w konarach starych drzew wygląda obłędnie z tym woalem zwisającego mchu. Czułabym się wspaniale mogąc to wszystko połączyć z fotografowaniem sieweczek- śliczne maleństwa! Piękna relacja, jak zwykle z mnóstwem ciekawostek i emocjami. Ty nigdy nie zawodzisz :) jeśli kupisz dom w takiej okolicy wpraszam się na drinka na tarasie ;) pozdrowionka! <3

Reply
Maria Kowalewski -

Czuj się zaproszona Beatko:) Będzie jeszcze wiele kumulacji na loterii. Ale pomieszkać można nawet bez wygranej, w kilku pięknych budynkach są pensjonaty, tyle jest do zobaczenia w okolicy, że przydałby się tydzień takich wakacji. Ciekawostek jest mnóstwo, tym bardziej się ucieszyłam, że moje ulubione książki tam zekranizowano. Pozdrawiam Beatko.

Reply
Iwona -

Ależ posiadłości! Ciekawie byłoby w takiej zamieszkać… A okolica świetna, nic dziwnego, że kręcono tam „Gumpa”

Reply
Maria Kowalewski -

Nie tylko „Gumpa”, kilka kultowych filmów jeszcze, ale niestety doczytałam o tym po powrocie i nie zrobiłam zdjęć tych domów. ale nie szkodzi, wchłonęłam atmosferę, może uda się wrócić i nadrobić.

Reply
Hamak Life -

Piękne miejsce! Wpisałam na listę! ❤

Reply
Maria Kowalewski -

Cieszę się, że dzięki mnie niesamowita podróżniczka wpisała coś na listę:)

Reply
Jak To daleko - Tomek -

Forest G… to świetny film, który przemyca wiele ciekawych wartości. ;) Dzięki za wpis!

Reply
Maria Kowalewski -

Obejrzyj jeszcze „Książę przypływów” i „wielki Santini”, nie mniej pouczające, psychologiczne filmy, a „Forresta” uwielbiam. Pozdrawiam.

Reply
Kitty -

Mario, a to tym sie zajmowalas !
Nie wiem jak to opisac, po prostu sie zaczarowalam…
Zaczarowalas mnie widokiem tej plazy, tymi drzewami z wiszacym mchem, tymi domami…
Z Beaufort naprawde emanuje cos niezwyklego, az mnie zatchnelo z wrazenia jak tam pieknie.
Gdybym tak mogla choc na tydzien sie tam przeniesc i usiasc na takiej werandzie…
Ogladanie tych miejsce uswiadomilo mi, w jak okropnie brzydkim miejscu mieszkamy – i jakis swiat jest cudowny,
ile piekna do ogladania. Trudno sie dziwic mieszkancom Poludnia, ze chcieli to zachowac, ze walczyli o swoja ziemie.
Armia gen. Shermana zawsze kojarzyla mi sie z przejsciem Sowietow – palili , grabili i mordowali wszystko co napotkali na swej drodze.
Czy dokopalas sie moze w czasie swoich poszukiwac , z kogo sie ta armia rekrutowala? Kim byli ci zolnierze?
Bezrobotnymi robotnikami z Polnocy? Farmerami? Zolnierzami zawodowymi?

Twoje zdjecia sa po prostu cudowne, jak ogladane w Telewizji HDR , zapomnialam cie zapytac
jakim aparatem robicie te zdjecia? Po prostu fantastyczna jakosc, az oczy bola od patrzenia.

To zdjecie tytulowe oczywiscie moje ulubione, bo nad woda, na tak pieknej plazy, ze moglabym po niej spacerowac tygodniami…
Zaraz za nim zdjecia drzew i domow… To w ktorym z nich nakrecano Forresta Gumpa?
Hamilton i the Oaks wydaja mi sie prawie identyczne, i pasuja do filmu…?
Film jest aboslutnie genialny , oczywiscie dzieki Hanksowi i calej oprawie, do dzis po raz kolejny i kolejny potrafi mnie rozbawic i wzruszyc do lez.
Jeden z filmow, ktory zostawia po sobie slad w czlowieku.
Ksiaze Przyplywow to tez piekny, wzruszajacy film – uwielbiam Nicka Nolte.
Przepiekna ta relacja, nastepna perla w Twojej koronie :)

Reply
Maria Kowalewski -

Tak Kitty, mam nadzieję, że wybaczysz mi zaległości, wszystko nadrobię. Nie mogłam się oderwać od czytania tych wszystkich historii. Miałam wielki kłopot z wyborem zdjęć, bo bardziej mi się podobały domy wrośnięte w naturę, takie tajemnicze prześwitywanie z oddali. Nie mogę odżałować tego, że ominęłam dom z filmu „The Big Chill”, Zobacz ile filmów tam zrobiono, nie tylko mnie zaczarowało to miejsce znalezione w internecie zupełnie przypadkiem. Ale „Forrest” i „Książę” to moje ulubione. Niezwykłą rzeczą jest podążać śladami bohaterów, przecież kiedys to było jak kosmos odległe dla mnie. https://www.beauforttoursllc.com/the_beaufort_tours_story.html
Fajnie, że Ci się podobało, nie ukrywam, że się napracowałam przy tym. Różne piękne miejsca widziałam w zyciu, ale pierwszy raz chcialam zostać na zawsze. Czary. Pozdrawiam gorąco.

Reply
Kitty -

Wiesz, ja mialam takie uczucie ze chce tam zostac ogladajac Forresta Gumpa… tam w jego domu, w tamtym miejscu. Teraz powrocilam tam za sprawa Twojeo przekazu – nie wiem jak to zrobilas, ale wczarowalas mnie tam spowrotem w to miejsce, mam wrazenie ze moge je dotknac reka … Niezwykle uczucie ?

Reply
Maria Kowalewski -

Książkowy Forrest mieszkał w Alabamie, a dom zbudowano na potrzeby filmu i potem rozebrano. Ławka na której opowiada swoje losy oczekującym na autobus, znajduje się przed szpitalem w Savannah. Mam nadzieję, że tam dotrę tez. W Beaufort pensjonat http://www.rhetthouseinn.com/, tam się zatrzymywali aktorzy z kręconych w mieście filmów. Fajnie byłoby tam wpaść na tydzień, co? Mam zdjęcie tego budynku, a wiesz, że Margaret Mitchell pożyczyła sobie nazwisko rodziny i dała tak na imię Rhettowi Butlerowi. Pewnie jeszcze pozmieniam i powstawiam sporo do tego postu, aż się rozrośnie nieprzyzwoicie. Ja będę sobie odświeżała Pata Conroya, uwielbiam, już mam książki, jak chcesz, to Ci wyślę e-booki. Acha, zapomniałam, że cały bagażnik spanish moss przywiezliśmy do Georgii. Jeszcze powiewa na krzaczkach, ale wkrótce zrobi się za zimno dla niego. Gdyby mógł, to by biedaczek sam się rozsiał. Zaczyna się na połudnoy Georgii, jest na Florydzie, Luizjanie, ale nigdzie tak bujnie jak w Karolinie. Czy to nie urocze, że miasto tak pięknie honoruje swoich bohaterów, te czekoladki dla Toma Hanksa, te urodziny dla Conroya z 400 gośćmi, jak w amerykańskim filmie:)

Reply
Maria Kowalewski -

Dopisuję odpowiedz na Twoje pytanie, bo mi umknęło. Zdjęcia robione Canonem lustrzanką. Nie mam pojęcia skąd rekrutowali do armii Unii, uczę się historii USA stopniowo, tak naturalnie, to wypływa z okoliczności. Ty chyba jesteś nadzwyczaj przychylna osoba, bo wyczarowanie atmosfery jest dopiero moim niedościgłym celem:) Dziękuję.

Reply
KItty -

Mario, jestem chyba przede wszystkim szczera – mowie z serca co mysle, nie kadze pustymi komplementami byle tylko kadzic.
Jak pisze, ze widze piekno, to widze, jak pisze , ze czuje niezwykly urok plynacy z Twoich slow w polaczeniu ze zdjeciami
to czuje go calym sercem.
Przepieknie udaje ci sie przeplatac historie miast amerykanskich ze wspolczesnoscia, zdjecia z wlasnymi
odczuciami, komentarzami, spostrzezeniami, z kawalkami historii.
Bardzo sprawiedliwie i tak spokojnie opisujesz to, co widzisz i czego doswiadczasz.
Usilujesz dotrzec do wielu zrodel zanim podasz jakis fakt czy opiszesz historie i
i nie narzucasz czytelnikowi jak ma to odbierac, tylko jakby prowadzisz go leciutko za reke i wraz z Toba zagladamy w te wszystkie wspaniale
miejsca i poznajemy tylu ciekawych ludzi…
Od tej strony Ameryki nie znalam, Poludnie zauroczylo mnie calkowicie – gdybym mogla tam zamieszkac,
zamieszkalabym…
Dziekuje Ci kochana, ze moglam dzieki Tobie tego doswiadczyc.
Czulam sie, jakbym weszla miedzy te kartki i chodzila posrod tych domow , reka dotykajac powiewajacy na wietrze mech …
Taki troche smutek pozostaje, ze nie bedzie mi chyba dane, aby tam zawitac – ale kto wie?
Nigdy nie mow nigdy – teoretycznie jest to mozliwe, choc wymaga duzej logistycznej orki :)

Reply
Maria Kowalewski -

Dziękuję Ci, jestem przeszczęśliwa czytając to. Widzisz teraz jak trudno dusić w sobie takie przeżycia i widoki, które trzymają mocno po miesiącu jeszcze. Patrzenie na skomplikowane sprawy Południa tez zalezy od punktu widzenia. W „Przeminęło z wiatrem” pokazano niezaradnych niewolników, którzy po wyzwoleniu poruszali się jak dzieci we wrogim świecie. A było jeszcze gorzej, bo przecież Ku-Klux-Klan trzymał na tym łapę, żeby było im jeszcze gorzej. Więc taka „Tara”, gdzie dobrze ich traktowali i mówili co mają robić, dawali jeść, przedstawiała bezpieczny świat. Z punktu widzenia ludzi, którym sprzedano dzieci wyglądało to zupełnie inaczej. Już teraz rozpoznasz hiszpański mech na każdym filmie:)

Reply
stardust -

Jestem tu juz trzeci raz i oczywiscie czytam, ogladam trzeci raz. Ale ciagle mam problem z komentarzem:))
Beaufort jest piekne, a moze czarujace jest lepszym okresleniem. Moglabym tam pojechac i zobaczyc, bo w Beaufort nie bylam.
Jednak moj stosunek do Poludnia jest jaki byl i taki zostanie.
Na pewno jestem stronnicza, ale nie bede udawac, ze Poludnie mnie zachwyca az na tyle, ze chcialabym tam mieszkac. Owszem widze piekno i potrafie go docenic ale to wszystko. Nie wiem skad sie to bierze, ale tak jest. Moze zylam tam w poprzednim zyciu? Licho wie:))
Najbardziej podoba mi sie plaza:)))

Reply
Maria Kowalewski -

A wiesz, że i ja nie mogę zapomnieć plaży? Bo bez ludzi, dzika, piękna i te drewniane formacje do dekoracji. Ja bym chciała mieszkać blisko takich cudów, bo przecież wysp jest wiele, flora i fauna powala na kolana. I nie zwracałabym uwagi czy to wschód, czy zachód, czy może południe:)

Reply
Anna -

Bardzo pięknie opisałaś to miejsce. Na początku jak patrzyłam na zdjęcia kojarzyło mi się z mroczą scenerią z horrorów. Jednak poźniej przerodziło się w historyczne miejsce, które warto odwiedzić. Zdjęcia wraz z opisem dają obraz tego co można tam zobaczyc. Dzięki za inspiracje

Reply
Maria Kowalewski -

Może coś jest z horroru, w takiej basniowej scenerii musi się cos za chwilę wydarzyć. Pojawi się wampir, albo zombie:)

Reply
chabrowe wariacje -

Przepiękne zdjęcia. Na pewno odwiedzę to miejsce , bo podziwiając Twoje zdjęcia widzę ,że warto tam być ;)

Reply
Maria Kowalewski -

Jak masz okazję, to pewnie, że tak, to piekne miejsce.

Reply
Olga Jawor -

Z lekkim opóźnieniem przychodzę do Ciebie, ale musiałam poczekać aż dam radę skupić sie na czymkolwiek…
Przyszłam do Ciebie po oddech, odpoczynek, po czyste piekno, romantyzm i pełne ciepła refleksje z kolejnej niezwykłej Twej wędrówki. I nei zawiodłam się kochana. Odetchnęłam. Oczy i serce ucieszyłam. Forresta Gumpa wspomniałam (to jeden z moich ulubionych filmów)i „Ksiecia przypływów” (widziałam go jakis miesiąc temu, och przejmujący film, świetna rola Barbry Streisand).
Piękna ta aleja pod drzewami…Można pobiec, pobiec jak Forrest. Odrzucić to, co boli i po prostu biec. Chociaż w myślach…
Serdeczne myśli Ci przesyłam, Mario!***

Reply
Maria Kowalewski -

Tak myślałam Olu, że to dla Ciebie trudny czas. Jeżeli podzielasz mój zachwyt i lubisz Forresta, to już warto było siedzieć nad tym postem:) Dziękuję Ci za budujące słowa. Zresztą niewielka w tym moja zasługa, miejsce jest wyjątkowe i chyba nikogo nie zostawi obojętnym. chciałabym tam wrócić, bo ominęłam kilka ważnych rzeczy. Zaczęłam czytać „Księcia przypływów”, już niewiele pamiętałam. Niesamowite, jak zmieniło się moje postrzeganie, pisze o monarchu, a ja juz wiem, że to wyjątkowy ciemnopomarańczowy motyl, który przyfruwa na moje kwiaty. Pisze o krewetkach, a ja już się na nie napatrzyłam. O stosunku ludzi z Północy do ludzi z Południa i rozumiem. Aleja prowadzi na kolejną plażę przez kilka kilometrów, ale tak naprawdę wszystkie drogi tak wyglądają. Jest w tle jeszcze historia Indian. Jesteś jak dobry duch z zawsze zyczliwym słowem, pozdrawiam serdecznie kochana.

Reply
Iwona Motyw Kobiety -

Uwielbiam sposób w jaki piszesz. No i zdjęcia – piękne. Bardzo lubię czytać o historii danych miejsc.
Stany podobają mi się zwłaszcza te południowe, kolonialne, mimo, że związane z niewolnictwem i prześladowaniem człowieka ze względu na kolor skóry. A jednak jest w tych stanach coś interesującego – może ich powolny lifestyle? Nie wiem, ale chciałabym się pewnego dnia dowiedzieć osobiście :)

Reply
Maria Kowalewski -

Bardzo Ci dziękuję, wiele dla mnie znaczy Twoje uznanie. Ja bardzo lubię poznawać historię każdego miejsca, wtedy je rozumiem. Stare rezydencje w innym miejscu może by miały ogrody, pełne kwiatów, ale tu powiewa hiszpański mech, rośnie palmetto, wilgoć i upał wyciska poty, ale jest niepowtarzalnie. I te dęby jak z bajki i długie, puste plaże. Pozdrawiam serdecznie.

Reply
Ania -

Jestem pod wrażeniem tego postu i tych widoków, takich drzew to ja jeszcze nigdy nie widziałam. Ten film to ulubiony mojego męża ja nie koniecznie go lubię ale to miejsce sobie dopisze do listy miejsc odwiedzin a Ameryce. Wizy juz mamy tylko teraz plan i fru :)

Reply
Maria Kowalewski -

Aniu, jak masz wizy, to rzeczywiście Karolina w zasięgu ręki, jest przecudownie. Plantacje, Charleston, puste plaże, aleje dębowe zapierają dech. Uwielbiam wyprawy w takie miejsca, ktore znam z książek lub filmow. Wczoraj byliśmy w miejscu, gdzie kręcono „Smażone zielone pomidory”, to całkiem blisko Atlanty, jakbym się przeniosła w lata 30-te. Już obmyslam posta na blog. Taką sama przyjemnośc sprawiło mi wędrowanie po ślalach Margaret Mitchell in „Przeminęło z wiatrem”. Ciekawa jestem co wybierzecie do zobaczenia w USA, wszyscy wybierają raczej zachód. Pozdrawiam serdecznie.

Reply
Małgosia z Akacjowego Bloga -

Marylko na początkowych zdjęciach mnie najbardziej zachwycają drzewa. Tak mało widziałam rosnących z wielkimi rozłożystymi konarami, pokryte kępami hiszpańskiego mchu. Dzięki temu, że mają wokół siebie mnóstwo przestrzeni rozrastają się w pełnej krasie, prawie bez ograniczeń. Podobne drzewa wdziałam tylko na Filipinach, a hiszpański mech na Kubie. Trudna ta historia, wojna jest zawsze porażką, sieje zniszczenia. Zgadzam się z Tobą.

Obejrzałam „Forresta Gumpa”. Dopiero teraz po kolejnym obejrzeniu filmu (nie widziałam go od wielu lat) postanowiłam przeczytać Twój wpis. Poznaję miejsca i sceny. „Kobieta w bieli” przeczytana. teraz czas na „Księcia przypływów” ;). W nazwie ptaka wkradła się literówka. Zapewne chodziło o sieweczkę. To urokliwe ptaki, przebierają małymi nóżkami niezwykle szybko. Jest dużo różnych sieweczek na świecie. ale w tym roku widziałam najmniejsza w Australii…może wielkości wróbla lub sikorki. jednak zachowanie takie samo jak innych sieweczek. Bardzo ciekawy wpis, dzięki wielkie :) Zdjęcia z wyrzuconymi szczątkami drzew robią na mnie wrażenie, szczególnie podoba mi się ostatnie. Pozdrawiam serdecznie

Reply
Maria Kowalewski -

Małgosiu, „Książę przypływów” to bardzo dobra książka. Po powrocie z Karoliny miałam wciąż przed oczami ten piękny świat, widziałam gdzie łowili krewetki, ale najbardziej poruszyła mnie wrażliwość autora. Przez wiele długich wieczorów delektowałam się lekturą i nie chciałam się z nią rozstać. „Kobieta w bieli” była w domu rodzinnym, dlatego dośc wczesnie ją przeczytałam, drugi raz jako dorosła osoba. Jak na XIX wieczny dreszczowiec naprawdę niezle napisany, prawda? Hiszpański mech uwielbiam, wyobraz sobei, że przeżył u nas! Rzuciłam go na krzak nandiny pod werandą, gdzie zawsze grzeje słońce. Mróz go nie zniszczył, widzę zielone, żwawe listki. Dęby w Karolinie i Luizjanie są imponujące, może widziałas tytułowe zdjęcie „Plantacje w Luizjanie” aleja ma 300 lat. To samo na plantacjach w Karolinie. Jestem zakochana w falującym mchu i mam nadzieję, że jeszcze go zobaczę w pełnej krasie. Forresta oglądałam wiele razy i czytałam, rozumiesz chyba moje wzruszenie:) Już w poprzednim komentarzu wspaminalam, ze marzę o Savannah. Koniecznie musze zobaczyć ławeczkę na której opowiadal swoje losy, jest oznakowana. Plaże z konarami drzew zapierają dech. Nie ma ludzi, woda ciepła, tylko woda i wiatr. Chyba nawet bardziej mi się tam podobało niż na Karaibach, chciałabym mieszkać blisko takiej plaży, spacerowałabym o świecie i wieczorem:) Bardzo się cieszę, że zajrzałaś akurat do tego posta, jest mi bardzo bliski. Aż boję się zaglądać tam, bo znowu będe niezadowlona, a juz nie mam sily poprawiac po sobie:)

Reply
Małgosia z Akacjowego Bloga -

Marylko wczoraj, po lekturze posta zaczęłam czytać „Księcia przypływów”…ależ ta lektura mi 'płynie”. Język, styl jest jak dla mnie piękny, czyta się świetnie :) Nieco zaczyna mi rozświetlać pamięć dotycząca filmu. Nie chcę jednak nic oglądać i wiedzieć zanim nie dokończę książki.

„Kobieta w bieli ” też mi się podobała. Pamiętam miasteczko i okolice gdzie żyły siostry Bronte. Ta książka wpisywała mi się w tę scenerię.

Hiszpański mech wygląda zjawiskowo. Mam nadzieję, że będzie sobie rósł u Ciebie i rozmnażał się :) Kiedy planujesz dotrzeć do Savannah ? Z pewnością będę śledzić kolejne wpisy. Pozdrawiam serdecznie :)

Reply
Maria Kowalewski -

Ja też miałam niejasne wspomnienia z filmu, nie mogłam się pozbyć twarzy aktorów. Jeden z tych okazałych domów z Beaufort zagrał w filmie. Książka jest taka emocjonalna i pełna psychologii, że trudno uwierzyć, że napisał ją mężczyzna. Bardzo się cieszę, że Tobie też się podoba. Jak nie znasz, to gorąco polecam „Szkarłatny płatek i biały” Fabera, też niestety widziałam film kilka lat wcześniej. Takie lektury zostają na zawsze w nas. Charleston mnie zachwycił, a po savannah spodziewam się jeszcze więcej. Mech powiewa na krzaczkach i tam pewnie zostanie. Niesamowite drzewa z falbankami zaczynają się przy granicy z Florydą, Karoliną, czyli bardzo na południu, tam gdzie nigdy nie ma mrozu. Niedawno czytałam, skąd nazwa „hiszpański”, jakiś Hiszpan gonił Indiankę a jego broda zaplątała się w gałęzie:)Pozdrawiam Małgosiu.

Reply
Małgosia z Akacjowego Bloga -

Marylko dzięki za polecenie kolejnej lektury :) Oprócz pisarzy magicznego realizmu czytam głównie książki z zakresu psychologii. Tak jest w ostatnim czasie. Dla mnie to co mi polecasz, to miłe urozmaicenie. Pozdrowienia :)

Maria Kowalewski -

Małgosiu, te książki, to czysta psychologia:)

Mokka -

Mario, posłuchałam Cię i udałam się do Beaufort. Domy piękne, ale przyroda jest osobliwa. Przyznam, że o tym mchu dowiedziałam się od Ciebie. Nic dziwnego, ze Cię zachwycił. Otoczenie gdzie się zadomowi zmienia się jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki królowej śniegu. To wcale nie bajka, ale rzeczywistość. Zdjęcia starych drzew są piękne. Nie wyobrażam sobie, żeby ktoś nawet pomyślał o wycięciu – o zgrozo! To chyba najwierniejsze ,,istoty”. Zawsze czekają, kiedy powracamy do swoich domów. Forres Gump to bohater ponadczasowy. Ja najpierw czytałam książkę i zawsze mam niedosyt, kiedy oglądam film.
Pozdrowienia!

Reply
Maria Kowalewski -

Martusiu, wróciliśmy po roku do Beaufort i odkrylismy jeszcze inne historie i rezydencje. Ale najpiekniej dęby wygladały w na najstarszej plantacji, kilka kilometrów bajkowego tunelu. Teraz będziesz zwracała uwage na filmach na mech, w „Forreście” bardzo wyraznie go widać, ja też kocham Forresta, znalazłam jego ławeczkę w Savannah:) Ale to wszytsko czeka na opisanie.

Reply
Aleksandra -

Potrafi Pani ciekawie pisać. Przez chwilę poczułam się jakbym tam była. Może coś mi się przyśni? Będę wracać do Pani na pewno.
Pozdrawiam.

Reply
Maria -

Dziękuję pięknie:)

Reply
Nietypowa Kowalska -

Super blog Maria i przepiękne zdjęcia! Jestem tu po raz pierwszy i na pewno nie ostatni, widzę że sporo rzeczy do przeczytania :) Miałam lecieć w tym roku do USA, ale przez pandemię musiałam odłożyć plany. Jestem pełna podziwu dla Was, ile zwiedziliście. Dzięki tym zdjęciom choć przez chwilę poczuje się tak, jakbym też tam była ;) Pozdrawiam!

Reply
Maria -

Kochana z Ciebie Kowalska, dziękuję. Za pomocą bloga daję upust wrażeniom, a planowanie kolejnych podróży też ma nowy smaczek. USA poczeka na Ciebie, ja pokazuję południowe stany bo tu mieszkam. Każdy ma zbyt mało czasu i pędzi na zachód, a przecież cała historia USA tu się zaczyna i jest na co popatrzeć. Pozdrawiam gorąco i dziękuję:)

Reply

Zostaw komentarz