Co zobaczyć w Delhi
Co zobaczyć w Delhi, żeby przeżyć i wynieść miłe wspomnienia? To będzie trudne, bo miasto zaatakuje wszystkie zmysły. Pamiętam siedemnasty dzień w Indiach, bo dopiero wtedy poczułam się szczęśliwa, że tu jestem, że czeka nas wyprawa do jaskiń Ajanta. Na stolicę Indii przeważnie przeznaczamy mało czasu, dlatego bardzo ciężko jest ją polubić.
Ekscytujący dreszczyk podróżniczy się z trudem przebijał, jednak wiedziałam, że w końcu zacznę się delektować naszą egzotyczną przygodą. Prawie niebieskie niebo, prawie znośne powietrze, prawie ładne miasto. Antybiotyk zadziałał, przestałam kichać i i marzyć o powrocie do domu. Tyle, że siedziałam w klimatyzowanym i czystym samochodzie w Aurangabad i nie bałam się o swoje życie wśród samochodów jeżdżących slalomem, riksz i tuk-tuków.
Wrażliwość na widok zwierząt i ludzi grzebiących w ulicznych śmietnikach się przytępiła, a ja się przestawiłam na tryb: nic mi nie będzie, doszoruję się w domu. Łatwo nie było, bo takiego chaosu nie widziałam ani w Egipcie, ani w Jemenie. Zdjęcia kłamią, moje też. Indie na nich są piękne.
Jestem od pięciu dni w domu, ale mentalnie jeszcze tam, śnię o Indiach, przetwarzam. Śpię o nietypowych porach, bo ciężko się przestawić z 10, 5 godzinnej różnicy czasu. Wszyscy wiedzą, że Indie są krajem przeludnionym, brudnym i biednym, ale nikt nie mówi, że zanieczyszczenie powietrza jest tak wielkie, że oddychanie przypomina wdychanie tlącego się żużlu.
Pech chciał, że w dniu naszego przylotu było krytycznie niebezpiecznie. Bardzo szybko oboje zachorowaliśmy, kaszel, duszności, paskudny katar. Tak właśnie fatalnie się zaczęło i było coraz lepiej. Duuuużo lepiej, aż po zachwyt.
Spis treści
Pierwsze uderzenie. Co zobaczyć w Delhi

Do hotelu w New Delhi dotarliśmy o 4:00 nad ranem, obudziliśmy się po 15:00 i nawet dostaliśmy śniadanie. W słoneczny dzień mogliśmy patrzeć na słońce bez okularów, bo taki był smog. A potem zaciekawieni wyruszyliśmy zobaczyć najbliższa okolicę. Najgorsze było to, że nawet po wąskim chodniku co chwilę przejeżdżał rozpędzony motor, strasznie męczy takie zagrożenie życia co minutę.
Tego wieczoru zobaczyliśmy pierwsze małpy skaczące po dachach i licznych kablach.
Co zobaczyć w Delhi. Dzielnica muzułmańska

W tle słychać śpiew muezina “Allah akbar”, bo nadeszła pora modlitwy. Słyszałam go w kilku krajach i zawsze robił mi się podniosły nastrój. Tak źle się teraz kojarzą te słowa, ale tym razem to jest czyste i niewinne.
Co zobaczyć w Delhi. Meczet Jama Masjid

Następnego dnia wybraliśmy się do Jama Masjid (Meczet Piątkowy), zbudowanego w XVII wieku przez władcę mongolskiego Szahadżahana z dynastii Wielkich Mogołów, budowniczego Taj Mahal.

Jest wpisany na listę Światowego Dziedzictwa UNESCO, podobnie jak całe Stare Miasto w New Delhi. Stare Delhi to stolica muzułmańskich Indii do XIX wieku. Znajdują się tu liczne meczety, forty i zabytki z tamtego okresu.

Co zobaczyć w Delhi. Wyprawa na bazar
Potem pojechaliśmy rikszą na bazar. Ciężko było mijać ludzi, wózki, motocykle, biedny człowiek musiał się wykłócać o pierwszeństwo. Biedny, bo ciężko, a szczęśliwy, że sobie nas upolował.

Miałam złudne poczucie bezpieczeństwa, bo powrót na własnych nogach przez Delhi był ciężkim doświadczeniem. Niemożność przepchania się w tłumie, konieczność uskoczenia w porę przed pojazdami, nagabywanie ( o! worek z pieniędzmi idzie) męczyło bardzo.
Ale rozglądałam się z ciekawością, starałam się jak najwięcej zobaczyć, zrobić zdjęcia, podziwiać sari. Wchodziło się do sklepu bez bucików i chociaż protestowałam, wszystko rozkładali, kazali macać, wąchać, owijali mnie fachowo i z wyrzutem powtarzali, ze to najpiękniejszy jedwab.


No tak, ale po co mi nawet najpiękniejsze sari za 100 dolarów? Miałam kurty, rodzaj tuniki i inne fajne ciuszki, w których czułam się swobodnie.
Bardzo mnie niepokoiło, że rozkładają dziesiątki kolejnych strojów, nie wypadało wyjść i nic nie kupić. Ale oni uspokajali, że to ich praca. W New Delhi są setki takich sklepów.

W tle pomnik Mahatmy Ghandiego.

Rikszarz zaproponował, że zawiezie nas do sklepów, gdzie są niskie ceny i świetny towar. To są naprawdę piękne tkaniny, a sari jest bardzo zmysłowym strojem kobiecym. Miła pogawędka przy herbatce masala to fajnie spędzony czas.
Jeszcze tylko trzeba się jakoś stąd wydostać, jak nie zadepczą, to mogą przejechać. New Delhi jest bardzo zatłoczone, a jeszcze riksze jeżdżą między tłumem.
Co zobaczyć w Delhi. Red Fort
Czerwony Fort jest kompleksem budowli z czerwonego piaskowca, wpisanych na listę UNESCO. Masywne mury fortu z XVII są wspomnieniem potęgi dynastii Wielkich Mogołów.
Co zobaczyć w Delhi. Indyjska kolej
Następnego dnia wyjeżdżaliśmy do Agry i od tej pory podobało mi się coraz bardziej. Nie wiedziałam jeszcze co mnie czeka w drodze na dworzec kolejowy. To był obraz z sennych koszmarów. Jakaś kadr z filmu katastroficznego, albo wejście do Hadesu. Wyobraziłam sobie, że błądzę bez przydziału w drodze do piekła.
Setki ludzi siedzących obok siebie na tonach śmieci razem z watahami psów, krów, kóz. W tym piekle ludzie gotowali, sprzedawali chlebki i inne wypieki, pili czaj. Za dużo, za gęsto, za ciemno. Wstrzymałam oddech, chociaż i tak ostrożnie oddychałam od dwóch dni.
Przed budynkiem się rozluźniło, ale plac wyglądał jak pole namiotowe bez namiotów, spali solo i grupkami, przykryci i nie. Mieliśmy bilet kupiony online, trzeba było tylko namierzyć peron, pociąg, żeby uciec stąd. O dziwo wyświetlano odjazdy i przyjazdy nawet po angielsku. Stąd wiem, że niemal każdy miał spóźnienie 2 godziny, 5 godzin, albo był odwołany.
Nasz pociąg zaczynał bieg z New Delhi. Po dachu peronu biegały małpki, pojawili się inni “białasi”, zrobiło się normalniej. Wagon pierwszej klasy nie był najgorszy, a nawet oferował wiele atrakcji.
Dostaliśmy jakieś przekąski a potem całkiem smaczny lunch. Poza tym jechaliśmy do Agry! Otrząsnęłam się z nocnych strachów i podróż minęła miło. Mijaliśmy tereny rolnicze, niestety w porze suchej – indyjskiej zimie – krajobraz wygląda jak po apokalipsie, bo żadne krzaki nie zasłaniały śmieci.
Czaj

Tu warto wspomnieć, że sprzedawcy niosą jeden wielki kocioł z kranikiem, wrzeszcząc- coffeeee! czaj! coffeeee! czaj! Proponują na ulicach, w pociągu, wszędzie. W jaki sposób?
To proste, wyciągają kubeczek plastikowy, wrzucają torebkę herbaty, leją wodę z kranika i jest czaj. Dla pragnących kofeiny, wsypują saszetkę nescafe i jest kawa.
Niestety nie mają tradycji picia kawy, dopiero pod koniec pobytu, w najlepszym naszym hotelu napiłam się prawdziwej. Do New Delhi wróciliśmy na półtora dnia, po powrocie z Aurangabadu. Uradowani, że wracamy do domu, już wyleczeni, spędziliśmy czas bardzo przyjemnie. Nowoczesne miasto New Delhi, to styl brytyjski, siedziba władz, rządu oraz rozliczne ambasady. Nocą, w blasku neonów nie wyglądało to źle.
Hotel był przyjemny, a łazienka wygodna, bo zwykle nie ma brodzików pod prysznicem i woda zalewa całą łazienkę. Śniadanie było w restauracji na dachu, z widokiem na wartko toczące się życie stolicy. Czar pryskał.

My uciekliśmy z tarasu pod dach, nie zostaliśmy fanami “świeżego” powietrza. Pracownik hotelu zaopiekował się nami i przeprowadził na drugą stronę ulicy, wstrzymywał ruch i torował nam drogę do apteki. Potrzebowaliśmy masek. Przy okazji uzupełniliśmy zapasy antybiotyków, nikt nie pytał o receptę.
Co zobaczyć w Delhi. Świątynia Lakszmi
Została zbudowana na cześć bogini dobrobytu i błogosławieństw losu Lakszmi a także jej partnerowi Wisznu. Zbudowana w 1938 roku, otoczona ogrodami, fontannami, akurat nic nie było czynne, ale podobało mi się.



Co zobaczyć w Delhi. Świątynia Lotus
Największa świątynia bahaistyczna w Indiach. Bahaizm, to religia monoteistyczna, podkreślająca duchową jedność najważniejszych, światowych religii.
We wnętrzu nie ma żadnych symboli religijnych i każdy może się tam modlić.


“Według wierzeń bahaickich historia religii stopniowo rozwijała się poprzez ciąg boskich posłańców, z których każdy założył religię dostosowaną do danych czasów oraz zdolności rozumienia ludzi w tym okresie.
Wśród posłańców byli Kryszna, Abraham, Budda, Jezus, Mahomet i inni, a ostatnio Bahá’u’lláh.
Każdy posłaniec miał nauczać o nadejściu kolejnego, a życie Bahá’u’lláha oraz jego nauki wypełniają obietnice poprzednich świętych pism o wydarzeniach, mających nastąpić przy końcu czasów.
Uważa się, że ludzkość bierze udział w procesie wspólnego rozwoju, a potrzebą obecnego czasu jest stopniowe ustanawianie pokoju, sprawiedliwości i jedności na skalę globalną”
Takie spodnie nazywają się dhoti, składają się z jednego kawałka materiału, podobnie jak sari.

Byliśmy pod pałacem prezydenckim. Stamtąd widać India Gate, do której zmierzaliśmy.

Co zobaczyć w Delhi. Brama Indii
Brama mierzy 42 metry, na górze napis:
„Zmarłym z indyjskich armii, którzy polegli z honorem we Francji i Flandrii, Mezopotamii i Persji, Afryce Wschodniej, półwyspie Gallipoli i wszędzie na Bliskim i Dalekim Wschodzie oraz w uświęconej pamięci także tym, których imiona zostały zapamiętane, a którzy polegli w Indiach lub na granicy północno-zachodniej podczas trzeciej wojny afgańskiej.”

Co zobaczyć w Delhi? Pięknie ubrane kobiety.Tak ładnie się ustawiły, że skorzystałam.


Spotkanie z małym chłopcem, który wykorzystał postój w korku. Dzielny maluch, uczciwie zarabia, inni tylko pukają w okno pokazując usta.
Jeszcze nigdy tak się nie cieszyłam z powrotu do domu. Zaczęłam doceniać to co mam i czuć wdzięczność, że urodziłam się w w Europie. Mimo wielu rzeczy, które zrobiły na mnie wrażenie, nie chciałabym tam wrócić.
Mówi się, że Indie się kocha albo nienawidzi. Nienawidzę za smog, brud, bezrefleksyjne rzucanie przed siebie plastikowych opakowań po szybkim posiłku. Wieczorem na ulicach leżą tony odpadów. To jest tak przykre, że aż budzi agresję i złość.
Co z tego, że segregujemy śmieci, ograniczamy używanie plastiku, uważamy czym opalamy mieszkania, skoro w tamtej części świata nikt nie dba w najmniejszym chociaż stopniu.
Ale uwielbiam Indie za kolory, świątynie i uśmiechniętych serdecznie ludzi. Lubię Hindusów, a także ich kuchnię, niesamowite świątynie, ale zbyt wiele razy czułam zwyczajny strach przed zmiażdżeniem. Zbyt wiele mieszanych uczuć. Cieszę się, że doświadczyłam Indii, kusiły od dawna, ale jeszcze bardziej cieszę się, że już mogę wspominać z bezpiecznej odległości. Zapraszam do Agry i niezwykłych jaskiń w Ellora i Ajanta. A także do Jaipur – Pink City. Mam nadzieję, że teraz wiecie trochę więcej co zobaczyć w Delhi.
Zapraszam do obserwowania.
Dotarłam tutaj, ponieważ skomentowałaś fragment opowieści Oli.
Bardzo ciekawie opisujesz, widzisz więcej niż obrazki dla turystów. Nie byłam w Indiach ale przeczytałam Lalki w ogniu Pauliny Wilk. Indie bez lukru. Przerażające. Ale oczywiście są też widoki, zabytki, kwiaty, jedzenie, uśmiechnięci ludzie, bogactwo. Pozdrawiam Cię serdecznie, podróżuj i pisz : ).
Dzisiaj wpadłam na to, jak zobaczyć komentarze, które przepadły, bardzo się cieszę, że zawędrowałam do Oli, bo jest wspaniałą osobą a przy okazji Ciebie poznałam. Witaj i zostań:)
Z przyjemnością przeczytałam Twój wpis. W tym roku byłam w Indiach i właśnie zatęskniłam za tuk-tukami, rikszami, kolorowymi strojami, przyjaznymi ludźmi. Za ich herbatą również – okrutnie słodką, chociaż piłam w lepszej wersji niż tylko torebka wrzucona do kubka i zalana wodą 😉
Ja kupiłam taką herbatę masalę imbirowa na lotnisku i mogę pic do woli bez słodzenia:) Dla mnie Delhi było przerażające, bo zaczęliśmy od Old Delhi, zbyt ekstremalne na poczatek. Ale teraz wspominam z przyjemnością, jak juz się nie boję, że mnie zadepcza, albo przejada. Ludzie sa niesamowicie ciepli i przyjazni, szczegolnie w mniejszych miejscowościach. Ciekawa jestem co jeszcze widzialas i gdzie bylas?
Ja zakupiłam specjalną przyprawę do herbaty 🙂 Indie nie są łatwe do zwiedzania, trzeba być nieco odpornym na to, co można tam zobaczyć. Te miejsca które opisałaś udało mi się odwiedzić wszystkie, do tego oczywiście Taj Mahal. Ciekawym miejscem było Nizamuddin Dargah, warto zobaczyć te obrzędy, chociaż dostać się tam wąziutkimi uliczkami było niemałym wyzwaniem. Do tego Agrasen ki Baoli i coś w rodzaju targu/festynu w Faridabad. Najfajniejszym jednak doświadczeniem było ich święto Holi – święto kolorów, niesamowite doświadczenie i mnóstwo roześmianych twarzy 🙂
Na koniec podróży mieliśmy dzień na Nowe Delhi i wybraliśmy świątynię Lotosu i Lakszmi, być może Twój wybór był ciekawszy. Na takim festynie folklorystycznym bylismy w Jaipur. Długo przezywałam Indie, sniły mi się bez końca. Po 4 m-cach byłam na kilku karaibskich wyspach i to było tak inne doświadczenie, że już trochę zapomniałam. Ludzie wracają, najpierw sa przerażeni a potem coś ich przyciaga. Dla mnie najpiękniesza była Ajanta, Ellora i Taj Mahal, warto było. Ciesze się, że tam byłam, ale nie wrócę.