Aurangabad
Miasto Aurangabad przeżyło okres chwały będąc stolicą w latach 1653- 1677, ale jego historia zaczyna się w II wieku p.n.e. Właśnie w tym okresie powstały jaskinie buddyjskie. Są przyćmione przez jaskinie Ajanta i jaskinie Ellora i mniej odwiedzane, jednak również piękne i ważne.

Bogini Matka- Matrikas.


Maharadża.







Makai Gate.

Bibi-ka-Maqbara
Panowało tu kilka dynastii, różne religie, kultury, z których każda zostawiła w mieście swój ślad.
W roku 1679 – syn założyciela miasta – zbudował replikę Taj- Mahal, Bibi- ka- Maqbara ( Grób Pani”) w hołdzie dla swojej matki Begam Rabia Durani. Trochę przypomina Taj Mahal architektonicznie, ale nawet się nie umywa do oryginału z marmuru. Tu widać łuszczący się tynk.

Celebrytka
Ale co tam Bibi, wszyscy chcieli mieć zdjęcie ze mną! Ludzie są bardzo przyjaźni i mili. Fajna odmiana, w wielu krajach natrętnie proponują zdjęcie za pieniądze.
W końcu uciekłam wielkiej grupie dziewczynek, było za gorąco na bycie celebrytką, a każda chciała zrobić selfie swoja komórką.





Daulatabad Fort
Około 15 kilometrów od Aurangabad wznosi się Daulatabad Fort, to wspaniała twierdza z XII wieku., widoczna z daleka. Kiedyś to była stolica hinduskich królestw na Wyżynie Dekan.
W 1308 roku przeszła w ręce sułtanów Delhi. Wtedy nakazano, żeby wszyscy mieszkańcy Delhi, nawet chorzy i umierający przenieśli się do nowej stolicy. Tysiące ludzi zginęło w podróży z wielkiej nędzy. Sułtan żałował decyzji i powtarzając akt szaleństwa, nakazał powrót do Delhi.





Czerwone guawy, czerymoja rozpływała się w ustach, a to brązowe, to sapote.


W Aurangabad ludzie tak się przemieszczają, kobiety siedzą bokiem jak Amazonki. Rekordziści jechali w czwórkę


Silk Bazaar
Jeszcze wizyta w Mughal Silk Bazaar. Tkalnia bajkowych jedwabi i sklep. Pashmina, to tkanina uzyskana z wełny kozła kaszmirskiego, hodowanego w Himalajach.
Moja pashmina, to mieszanka wełny i jedwabiu. Wzorów i kolorów było tyle, że nie dokonałabym wyboru, gdybym na samym początku nie złapała tej.

Zima się zbliża, bardzo się cieszę ze swoich pashmin, sa bajecznie kolorowe i delikatne.
Zapraszam do obserwowania.
Bardzo ciekawe miejsce.
Nie byłam w Indiach i bronię się rękami i nogami,bo naczytałam się relacji z wielkich miast,których nie cierpię.Przerażają mnie tłumy ludzi.
Piękne szale z pashminy mam,kupiłam je w Iranie i Laosie.Cudeńka.
Pozdrawiam!
Dziekuję za miłe słowa. Z jakiegoś powodu uważałam, że dam radę nie zwracać uwagę na kurz, brud i tłok. Byłam już w Azji, ale to co tam zobaczyłam było straszne. Aurangabad, Agra, Jaipur są też brudne, ale jest mniej ludzi i nawet pod koniec fajnie się tam czułam. Aklimatyzacja trwała długo, nie chcę tam wracać. Zwykle zdjęcia nie oddają piękna miejsca, a w Indiach odwrotnie, zdjęcia są ładniejsze niż rzeczywistość. Też Cię serdecznie pozdrawiam:)