el-arco-antigua-guatemala

Podobne wpisy

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

20 komentarzy

    1. Dziękuję pięknie, to bardzo przyjemne miasto, z lekcjami salsy, hiszpańskiego i mnóstwem fajnych kafejek.

  1. Niezwykły, czarowny, pełen soczystych barw i orientalnych zapachów, wspaniałych strojów i tubylczej urody mieszkańców. Świetne to zdjecie z Gwatelamką ubraną tak, jak ubierano sie pewnie od wieków, ale z telefonem komórkowym w dłoni!:-) No i widoki uliczek z perspektywą jakiegoś wulkanu na horyzoncie. I jeszcze widok tylu przeróznych owoców – aż ślinka cieknie. Można by samymi owocami żyć w takim miejscu. Wszystko cudne, napatrzeć sie nie można. Dobrze, że istnieja takie światy. Szkoda tylko, że i tam muszą chodzic zamaskowani (ale przynajmniej maski mają kolorowe, kwieciste i wesołę jak ich suknie!:-)
    Pozdrawiam Cie gorąco, Marylko i dziekuje za kolejną odsłonę Waszej fascynującej eksploracji świata!:-))

    1. Tragiczne wydarzenia bardziej dotkliwie przemawiają, jeśli się zostawi gruzy. Ale te stare kościoły przy klasztorach są ciągle wzmacniane w jakimś stopniu odbudowywane. Tam zawsze było wielu turystów, a wstęp jest płatny. Tak, to wspaniały kolorowy świat. Na prowincji nie będzie tak miło, tylko natura i Majanki zawsze bez zarzutu. Musiałam coś zostawić na drugi raz, więc zapewnia cię droga Olu, że od wieków tak się ubierają i to nie tylko w Antigua na potrzeby turystów. W najodleglejszych osadach zawsze tak samo eleganckie. Mnie tez zachwyciło to zdjęcie z telefonem, nie patrzy, ze gringo się zbliża, że trzeba jak płachtą na byka tymi szmatkami, tylko ją pochłania ekran telefonu ekran:) Maski sobie utkały według tradycyjnych technik, ja wybrałam sobie najfajniejsze zestawienie barw nie patrząc na treść. Okazało się, że to czerwona Maryjka z Gwadelupy z gorejącymi promieniami na zielonym tle. Mocne, jakoś jej jeszcze nie nałożyłam, ale za to mogłam robić pani zdjęcia. Ręce nam się urywały jak nieśliśmy owoce do hotelu, z jakiegoś powodu w owocowych krajach podają śladowe ilości na śniadanie. Dziękuję za zawsze mile widzianą wizytę i zapraszam na kolejne odsłony. Pozdrawim i ściskam Olu:)

  2. Marylko jeszcze nie przeczytałam części postów o Waszej podróży po USA, a tu już Gwatemala 🙂 Mam nadzieję w niedługim czasie nadrobić zaległości. Miasto bardzo przypomina mi kubański Trynidad. Taka sama zabudowa, kościoły, brukowane uliczki ale bez urokliwych wulkanów w tle. Ciekawa historia, niezwykli mieszkańcy. Kolorowe wyroby bardzo kuszą, nie wspomnę o targu owocowym. Pozdrawiam Cię serdecznie Marylko. Zaglądanie tu to wielka przyjemność.

    1. Małgosiu, ja jeszcze nie skończyłam opisywać jesiennej objazdówki po USA, nie ucieknie. Spieszyło mi się do opisania najnowszych wrażeń i tez zaczęłam od końca. O urokach Trynidadu słyszałam, zapewne kiedyś polecimy, bo to tak blisko od nas. Wulkany są imponujące i chyba nigdzie nie widziałam wczesniej takiego dramatu na niebie, te słoneczne promienie przez granatowe cumulusy, te czapy obłoków na szczytach, czerwień wieczoru, cudo, tylko jeszcze, żeby się uśpiły na zawsze. Wróciliśmy ze stosikiem serwet i obrusików, dom będzie przypominał cepelię, ale wykonane przez artystów są eleganckie. To zielone mango z pomarańczowym miąższem było najlepsze. Dziękuję Małgosiu za miłe słowa, pozdrawiam gorąco:)

  3. Gosia pisze:

    Piękna fotorelacja z tajemniczej Gwatemali. Niezwykłe budowle, przepiękne kolorowe stroje i smakowicie wyglądające owoce, aż kręci się w głowie od wrażeń.
    Bardzo dziękuję za niezwykle interesujący opis i piękne zdjęcia. To zachęca do odbycia podróży w tamtym kierunku i pokazania tych cudownych ludzi i miejsc także na moim kanale 🙂 Dziękuję za inspiracje i pozdrawiam serdecznie:))

    1. Inspiracji nie zabraknie, bo byliśmy tam całe 3 tygodnie. Dziękuję a miłe słowa i pozdrawiam serdecznie:)

    1. Fajnie, że tu zajrzałaś, postaram się, żeby w drugiej części ( wyjdzie cały cykl, tyle jest atrakcji w tym kraju) było równie kolorowo, pozdrawiam:)

  4. fakt, warto wstać wcześniej (albo w ogóle nie spać ;-)) żeby zrobić takie zdjęcia, totalnie oczarowałaś mnie Antiguą

    1. To się bardzo cieszę, bo jest warta odwiedzenia. Najbardziej kolorowo jest w parku, wlasnie się przymierzam do drugiej części. Pozdrawiam Karolina:)

  5. Mario, takie miejsca, gdzie ścierają się kultury w osobliwy sposób pobudzają do przemyśleń. Pomimo wielu kontrowersji, obserwowanie w jaki sposób wpłynęło to na ludzi, czy też miejsca jest niebywale interesujące. Wprawdzie Hiszpanie zdominowali świat Majów, budując monumentalne kościoły i klasztory, ale nie udało im się wykorzenić niepowtarzalnego ducha Majów, który aż od nich bije. Widać go w ich oczach na Twoich świetnych fotografiach. Nigdy nie zrozumiem powodu, dla którego ludzie skazują się na odosobnienie, zamykając się w klasztorach. Niemniej jednak, specyficzny urok takich miejs przyciąga. Zresztą, jak na te czasy nie prezentowały się zbyt ascetycznie… Nie dziwię się, że urzekłaś się tymi miastami, gdzie tynk platami odpada z elewacji, bo dla fotografki to klimatyczna przystań ziejąca historią kolpnializmu. Jednak te budowle są tylko tłem dla Majów, którzy są nadal głównym pierwiastkiem tych miejsc. Widać, że to jest ich świat na ziemi u podnóża tych groźnych wulkanów. Targi z kolorowymi owocami, które przypominają papuzi dziób są tak malownicze. nie dziwię się, że Majowie gustują w tak baarwnych strojach. Takie czasy, że nie stronią też od techniki… Te stare zwyczaje wchodzenia w wiek młodzieńczy, czy laleczki zmartwień znane sa faktycznie w wielu kultarach. Maja może inny charakter, ale prowadzą do jednego… Przypomniał mi się piórnikowy Plastuś. Uwielbiałam go. Książka bazowała przecież na takim duchowym przyjacielu… Ludzie już tak mają, że musza sobie coś unaocznić! Tak jak ja swoje wyobrażenia o Gwatemali, czytając Twój barwny, wiele mówiący o tym miejscu wpis! Było mi miło gościć w Twoich blogowych progach. Pozdrawiam Cię serdecznie!

    1. To prawda, Hiszpanie nabudowali kościołów, zniszczyli święte księgi Majów i udało im się przekonać do nowej wiary. Majowie są bardzo gorliwymi chrześcijanami, ale wcale nie zapomnieli o dawnych wierzeniach. W kolejnych miastach widzieliśmy obrzędy na szczycie góry, a w kolorowych kościołach mnóstwo majańskich znaków. Ich dawne wierzenia nie prezpadły, podpbnie jak języki i Gwatemala jest jedynym krajem, w którym można to wszystko zaobserwować w ich codziennym życiu. Tak klasztory klauzurowe to grób za życia, ale wierzę, że mniszki z głęboką wiara i poświęceniem pełniły swoje zadania. A teraz te klasztory są ogrodami, piękną oprawa dla ślubów i innych wydarzeń. Targi to esencja, nie można wzroku oderwać, a patrząc na kolory owoców, wiadomo skąd brali inspirację. Ja też uwielbiałam „Plastusiowy pamiętnik” i miałam taki piórnik drewniany:) Laleczki zmartwień to fajna forma terapii dla dzieci. A mnie było bardzo miło gościć Ciebie, mam nadzieję, że zajrzysz po więcej historii z Gwatemali, pozdrawiam serdecznie:)

  6. Kolejna ciekawa podróż, za którą dziękuję Mario. Ciężko mi oczy oderwać od tych cudownych widoków. Jestem pod wrażeniem historii I dzoeki Tobie znowu dowiedziałam się wielu ciekawych rzeczy. Świat jest niesamowicie piękne, tajemniczy a my tak mało o nim wiemy…

    1. Aniu, Twoja wizyta jest dla mnie wielką przyjemnością:) Ja jeszcze mam przed oczami to niezwykła miasto, a przecież potem wydarzylo się jescze więcej ciekawych rzeczy. Tym razem pozdrawiam z Las Vegas:))

  7. Wanilia pisze:

    Witaj, Marylko w Twoim bajecznym świecie. Wszystko wokół pojaśniało pomimo szarości za oknem w pluskającej w deszczu Adelajdzie. Nie wiem, co bardziej wpłynęło na to uczucie: przepiękne fotki czy mistrzowska relacja z wojaży. Jesteś niesamowitą ambasadorką miejsc, które pokochasz: odkrywasz ich magię i czar. To, co oprócz tego urzeka mnie w Twoich opowieściach to czynnik ludzki. Niezmiennie potwierdza się, że chociaż tak odlegli czasowo, kulturowo czy religijnie, jesteśmy sobie bardzo bliscy pod każdym względem a najbardziej chyba w pragnieniu bycia szczęśliwym i bezpiecznym. Bardzo mnie zafascynowała historia motanek, jakże chciałabym taką mieć! Dziękuję Ci za zaproszenie do tego świata i za ciekawostki, których wcześniej nie słyszałam. Pozdrawiam

    1. Witaj kochana 🙂 Ja nawet nie zauważyłam zimy w tym roku, a lato na pewno da w kość, ale nie narzekam, uwielbiam słońce. Dziękuję Ci bardzo za miłe słowa, lubię wsiąkać w to co robię, a wędrowanie po kompletnie innym świecie było dla mnie bardzo fascynujące. To prawda, ludzie zawsze chcą tego samego i o to samo modlą się do swoich bogów. Przypominam sobie, że moja mama robiła mi takie motanki do zabawy. Dziękuję za odwiedziny ( oby nak najprędzej na żywo) i ściskam mocno:)