Sana, stolica Jemenu
Sana, stolica Jemenu wtuliła się w górską dolinę na wysokości 2200 metrów. Stare Miasto Sany to ponad 6 000 wieżowców, z których wiele ma po 400 lat. Skojarzenie z domkami z piernika ozdobionych lukrem jest nieodparte. Sana jest wpisane na Listę Światowego Dziedzictwa UNESCO od 1986 roku. Arabia Felix- Arabia Szczęśliwa – leży na terytorium legendarnego królestwa Saby, które istniało w VI wieku p.n.e. To żyzna i bogata kraina, która słynęła z kadzidła i mirry. Miasto jest zamieszkałe nieprzerwanie od dwóch i pół tysięcy lat. Legenda głosi, że Sanę założył syna Noego – Sem.
Spis treści
Erich von Daniken – „Wszyscy jesteśmy dziećmi Bogów”
- Starożytny Rzym założono około 733 roku p.n.e.
- sto lat wcześniej powstało słynne miasto Majów – Tikal.
- Początki Aten datuje się mniej więcej na rok 1500 p.n.e.
- Jerycho zbudowano najprawdopodobniej około 6000 p.n.e.
- Czy są jeszcze starsze miasta na naszej planecie? To możliwe, ale kronikarze arabscy bowiem zapewniają, ze Sana jest najstarszym miastem świata – założono je podobno zaraz po spłynięciu wód potopu.
Marib
Nadal istnieją resztki tamy w ruinach starożytnej stolicy Marib. Tama pozwalała tworzyć oazy o powierzchni tysięcy kilometrów. Znaną ze Starego Testamentu królową Saby była Bilkis, która złożyła wizytę królowi Izraela Salomonowi, słynącego z mądrości i bogactw.
Ich syn Menelik jest uważany za pierwszego władcę Etiopii i jest powiązany z tajemniczym zaginięciem Arki Przymierza. Ruch Rastafari jest ściśle powiązany z historią syna Salomona.
To wszystko rozpalało naszą wyobraźnię, ale rzeczywistość ją przerosła. Sana z piernikowymi budynkami, a także średniowieczny Manhattan na pustyni, zameczki i fortece na szczytach gór i niepowtarzalna gościnność, sprawiły, że ten kraj stał się nam bardzo bliski.
Sana, stolica Jemenu
Miejsce unikalne i przepiękne, a wieczorem, kiedy zapalały się światła miało się silne wrażenie podróży w czasie. Dolne kondygnacje zostały zbudowane z bazaltowej skały, a ściany wzniesiono z wypalonych mułowych cegieł, suszonych na słońcu. Na zewnątrz budynki ozdobiono ornamentami z białego gipsu.
Qamarias
Najpiękniejszą dekoracją jemeńskich budowli są witraże w oknach. Kolorowe szkiełka osadzone w gipsowych ramkach rozweselają wnętrza wielobarwnymi rozbłyskami słońca. Nocą to piękno wydobywa się na zewnątrz, podświetlone lampami.
Dolne pomieszczenia zajmują zwierzęta, potem jest izba gościnna- diwan, jeszcze wyżej mieszka rodzina. To typowe pomieszczenie do przyjmowania gości i odbywania biesiad. Dookoła ułożone są kolorowe poduszki.
Sana – Bab al Yemen
Bab al – Yemen, to brama prowadząca do Starego Miasta. Za nią istne czary, zapach kadzidła, do którego można kupić specjalne kominki i egzotycznych przypraw.
Restauracyjki, gdzie ludzie siedzą na ławach po turecku i używają palców jak szufelki do jedzenia ryżu. Dżalabije, biżuteria, wszystko to, czego nie ma na europejskich targowiskach.
Jambija
Ludzie przystawali prosząc o zdjęcie, pytając skąd jesteśmy. Mężczyzna ma na sobie futę, tkaninę omotaną wokół bioder oraz jambiję ( dżambiję). To rodzaj zakrzywionego sztyletu, noszonego w osłonie i przytwierdzonego do skórzanego pasa.
Jambja – nieodzowny rekwizyt mężczyzny. Uchwyt noża wiele mówi statusie mężczyzny. Może być z rogu nosorożca, kości słoniowej, lub z kości wielbłąda. Albo zwyczajne, z ozdobionego metalu czy skóry. Do futy albo dżalabiji wkłada się marynarkę. W Arabii Saudyjskiej spotkaliśmy Jemeńczyka, który dopasował dla nas pas.
Sana, stolica Jemenu i Wielki Meczet
Został zbudowany w VII wieku, jeszcze za życia Mahometa. Wielki Meczet w Sanie jest najstarszym w Jemenie i jednym z najstarszych na świecie. Zbudowany między rokiem 630 a 715. Starsze posiada jedynie Medyna i Mekka.
Podczas remontu znaleziono Koran, jest najstarszą znaną, nienaruszoną kopią Koranu. Zawiera wersety , które różnią się od obecnej wersji. W meczecie znaleziono również tysiące rękopisów arabskich, związanych z początkiem islamu.
Elegancko ubrany mężczyzna, wybierający się do meczetu w piątek, zainteresował się aparatem fotograficznym.
Dar al-Hajar
Na wycieczce za miasto, zobaczyć można Dar al-Hajar, pałac umieszczony na wielkiej skale. Powstał w latach 30-tych XX wieku z przeznaczeniem na wakacyjny dom islamskiego przywódcy duchowego. Imam Yahya został zamordowany w 1948 roku, ale jego dom stał się chętnie odwiedzanym muzeum.
Wszyscy prosili o wspólne zdjęcia, chętnie pozowali i wspólnie z nami oglądali efekty. Mam całą serię zdjęć z dziewczynami z zakrytymi buziami.
Uliczkami Sany
Wąskie labirynty ulic, wysokie, wypalone słońcem ceglane domy polukrowane gipsem jak pierniczki, uśmiechy, zapachy przypraw, wciągały w zaczarowany świat.
Stare Miasto jest zbudowane wyżej tak, żeby monsunowe deszcze nie zaszkodziły glinianym budynkom. Poniżej ścisłego centrum ulice zamieniają się w rwącą rzekę i otaczają Starówkę jak fosa.
Ja w dżalabiji, było bardzo wygodnie.
Budziło sympatię kobiet. Dzieci wołały z uśmiechem- sura, sura, sura. ( zdjęcie)
Kuchnia Jemenu
Posiłki były zapiekane w metalowych menażkach, albo glinianych garnkach i w nich podawano.
Fasulja (gęste danie z fasoli w pomidorach) serwowane było od śniadania, bo pożywne i dostarcza białka. Podobnie jak w wielu innych, biednych krajach. Kurczak pieczony nad ogniem był najlepszy na świecie, do tego jakieś niezwykłe sałatki.
Pyszną rybę z hummusem zjedliśmy w restauracji z produktów kupionych na targu przez naszego kierowcę . Była grillowana i tak pyszna, że do tej pory uwielbiam połączenie z hummusem. Przynosili wielką belę folii w paseczki, czy kwiatki i odrywali ile trzeba na przykrycie stołu. Zawsze stała woda do mycia rąk, serwetki, tylko sztućców nie było. Do tego służą ręce, konkretnie prawa.
Wprawiliśmy kucharza w osłupieniem graniczące z zakłopotaniem, prosząc o łyżkę do zupy o nazwie salt. Mieli jedną, więc jedliśmy na zmianę z jednej miski. Z Jemeńczykami też jadaliśmy.
Przechodząc, widywaliśmy posilających się ludzi, bo tam życie toczy się na zewnątrz, w grupie. Bardzo często zapraszali nas niewiernych do wspólnego posiłku, odłamywaliśmy chociaż kawałek chleba i wymienialiśmy uśmiechy.
Chlebek bardzo podobny w smaku do naan, był zawsze podawany gorący, prosto z pieca. To był świat, w którym nieznajomych przyjmuje się z wielką ciekawością i życzliwością.
Jednak osoby, które nigdy nie były w żadnym arabskim kraju, ani żadnego Araba nie poznały boją się ich panicznie. A tak naprawdę, to prędzej w Polsce można oberwać za kolor skóry, niż wtedy w Jemenie, czy obecnie w Indiach.
Sytuacja kobiet była i jest tragiczna w całym islamskim świecie. duża przemoc, dziewczynki są wydawane za mąż, bo nie ma limitów wiekowych. Ludzie kierują się przestarzałymi plemiennymi prawami i dlatego kto się tam nie urodził, nie potrafiłby tak żyć. Ale jakoś im się wiodło.
Prawidłowo ubrany mężczyzna.
Po wypchanym policzku widać, że zbliża się popołudnie, chłopak zaczyna żuć qat.
Jemeńska używka – Qat
Qat ( czuwaliczka jadalna) , to łagodny narkotyk, podobno nie uzależniający.
Jednak mętny wzrok i dziwna wierność temu drogiemu nawykowi, wskazuje na cos innego. Za cenę paczuszki z qatem, można nakarmić całą rodzinę, to poniekąd jedna z przyczyn strasznej biedy.
Wpychanie do policzków trwa kilka popołudniowych godzin, wyglądało to komicznie, zbierali się w grupy i razem żuli, wyglądając, jakby razem puchli. Nie można alkoholu? Mężczyźni są pomysłowi.
Niektórzy przynosili sobie zmielony.
Rozczulały mnie maluchy wołające- sadik mumkin sura! Przyjacielu, mogę zdjęcie? Do mnie też się zwracali per sadik. Tak wszyscy zaczynali zdanie. Nikt nie prosił o pieniądze.
Prawidłowo wyglądający mężczyzna w fucie.
Przycupnięci, żeby odpocząć śmiali się z Krzysia, bo nie nosi się jambiji na spodnie. Tłumaczyli dokładnie zawiłości męskiej mody. Wzbudziliśmy zainteresowanie, wszyscy się uśmiechali wyrozumiale. Po naradzeniu się, odważyli się podejść i poprosić o zdjęcie. Jeden w dżalabiji, drugi w fucie.
Zdaje się, że telefony komórkowe w tamtym czasie mieli proste, bez aparatów fotograficznych, dlatego taką radość sprawiało im pozowanie a potem oglądanie siebie w wyświetlaczu.
Sana, stolica Jemenu nocą
Bajkowe widoki zaczynały się wieczorem, wchodziliśmy się na dach hotelu i obserwowaliśmy zachód słońca nad Saną i słuchaliśmy rozlegającego się nad miastem śpiewu muezinów z meczetów.
Pewnego razu miły pan nas zaczepił wypytał skąd jesteśmy i uradowany zawołał, zapraszam do mojego sklepu, tam siedzi kilku Polaków. To byli studenci arabistyki z Warszawy, którzy przyjechali na pół roku uczyć się języka.
Sana, stolica Jemenu i Meczet Saliha
Meczet widoczny na tle gór i pięknie oświetlony w nocy .
Inicjatorem budowy był były prezydent, zamordowany w grudniu 2017 roku, Ali Abd Allah Salih. Najnowocześniejszy meczet w Sanie, jego powstanie miało na celu promowanie umiarkowanego islamu, dlatego turyści mogli go odwiedzać, jak jeszcze wpuszczano turystów do kraju. Jego wizerunek jest na rewersie banknotu o nominale 250 riali. Koszt budowy meczetu, to 60 milionów dolarów.
Widok na Sanę ze starej twierdzy.
Jemeńskie wesele
Wracaliśmy z wycieczki za Sanę, kiedy na drogę wybiegli jacyś ludzie z karabinami na ramieniu, zatrzymując nasz samochód.
Wielkie zaufanie mieliśmy do naszego kierowcy, bo nie zdążyłam się przestraszyć. Zaprosili nas na wesele. Zauważyłam, że chcą wypaść jak najlepiej i popisywali się przed nami muzyką i tańcami. To była niezwykła przygoda. Kilka takich wesel widzieliśmy potem na ulicach stolicy, ale nikt nas nie zapraszał.
Kapela weselna przygrywała.
Pan młody, ma elegancki pas i chustę, tylko wybranki nieobecna.Świętuje gdzieś w towarzystwie samych kobiet, boję się myśleć ile miała lat. Ludzie, których poznałam bliżej mieli aranżowane małżeństwa, ale nie z dziećmi.
Taniec z jambijami
Tu był nasz hotel, to widok z okna.
Gotowali dla nas i podawali, chłopcy z hotelu Sana Night Hotel
Kais i Sana Night Hotel
Właściciel hotelu, Kais, zaplanował nam atrakcyjne i bezpieczne podróżowanie po swoim kraju. Wystarał się o pozwolenia, które wszędzie trzeba było pokazywać i polecił zaufanego kierowcę. Nie wszędzie mogliśmy pojechać, Marib był już zbyt niebezpieczny.
Bukował hotele i czuwał nad nami z daleka, bo polecieliśmy samolotem do Sayun, zobaczyć Manhattan pustyni, wpisany na listę UNESCO.
Przez wiele lat utrzymuje z nami kontakt. Jest muzułmaninem, ale wysyła nam życzenia na każde Boże Narodzenie. Niedawno napisał, że musi opuścić swój dom i ratować rodzinę, zabrać żonę i trzy córeczki do rodziny na wieś. Poprosił o pomoc.
Mam nadzieje, że ma więcej takich osób, do których może się zwrócić, przecież zatrzymywały się u niego wycieczki organizowane przez biura podróży, mieszkał całe miesiące włoski student. Nasz sadik stracił swój hotel.
Arabska Wiosna
Kiedy zaczęła się „Arabska Wiosna”, Kais został bohaterem filmu dokumentalnego „Rewolucjonista mimo woli”, zaprezentowanego na Berlinale. Film można obejrzeć na you tube.
W dalszej podróży podziwialiśmy ufortyfikowane wioski na szczytach gór, jednak to Sana, stolica Jemenu zrobiła na nas największe wrażenie. Ta relacja jest dla mnie bardzo ważna, bo chciałam pokazać sielski i przyjazny islamski kraj i dobrych ludzi. Zajrzyjcie koniecznie do wpisów z Arabii Saudyjskiej.
Oczywiście zawsze było niebezpiecznie bo w tamtym czasie zamordowano kilku turystów. Walki plemienne, Al-Kaida, cały ten niezrozumiały konflikt jest poza zwykłymi ludźmi, którzy pragną żyć jak my, w pokoju. Dziękuję za wspólną podróż.
Zapraszamy do innych wpisów o Jemenie.
Zapraszam do obserwowania.
Mam w moim dosc bliskim sasiedztwie dwie rodziny pochodzace z Jemenu. Jedni z nich ciagle maja tam rodziny wiec zawsze pytamy czy sa bezpieczni. Narazie tak, ale tak jak piszesz wyjechali na wsie bo tam bezpieczniej niz w miastach.
To straszne co sie tam dzieje i boli, ze ludzie ludziom gotuja taki los… jeszcze bardziej boli jak patrze na udzial Ameryki w tym wszystkim…
Mieliscie szczescie, ze udalo Wam sie odwiedzic Jemen jeszcze przed wojna.
I bardzo mi sie podoba, ze oboje z mezem w czasie Waszych wedrowek nosicie regionalne stroje, albo chociaz ich akcenty.
To bardzo pozytywnie swiadczy o Was i ciesze sie, ze mialam okazje Cie poznac chocby tylko wirtualnie :***
Byliśmy tam 4 tygodnie, mam materiałów na cały cykl i wielką ochotę, żeby to zrobić. Widoki spektakularne i najpiękniejsze jakie widziałam w życiu. Największy żal czuję patrząc na dzieci, takie ufne wtedy i szczęśliwe. Nie pojmuję jak można być nieczułym na krzywdę kogoś tak bezbronnego i bronić wstępu do kraju, skoro sami jeszcze tkwimy we wspomnieniach podobnej wojny. Podróże zmieniają życie i percepcje, banał, ale jakże prawdziwy. Już mamy czapki rastafariańskie, jaka szkoda, że się miniemy o włos. Pozdrawiam serdecznie.
Kochana wejdz do mnie i w mojej linkowni kliknij nie na tytul bloga, ale tytul notki, zobaczysz co sie otworzy. Mam wrazenie, ze cos pomieszalas w procesie udoskonalenia i byc moze Ty tego nie widzisz, ale jest widoczne w linkach i jak ktos wchodzi z linkow to moze byc zupelnie zdezorientowany. A potem mozesz usunac ten komentarz:)) bo nic on nie wnosi w temacie notki, ale wydaje mi sie tak szybciej niz email.
Szablon się rozjechał, walczę z tym własnie, dziękuję, juz idę .
Dzień dobry, Eulampio!Jestem absolutnie zachwycona Twym reportażem z Jemenu – rewelacyjnymi zdjęciami, ciekawym opisem tego Manhattanu pustyni, serdecznoscia i wrażliwością, z jaka piszesz o tych pięknych, egzotycznych ludziach. Jaka szkoda, że ta baśniowa rzeczywistosc już nei istnieje, jaka szkoda, że ci niezwykli, fascynujący ludzie nie mogą już zyc po staremu w znanej sobie, bezpiecznej rzeczywistości. Straszne rzeczy dzieja sie na świecie, tyle jest bezzasadnej wrogości i niezrozumienia. Zamiast cieszyć sie tą kulturową róznorodnością, zamiast czerpać z niej natchnienie – niszczymy ją, szkalujemy, wyszydzamy i obrzydzamy…
Dziękuję za Twoje cudowne opowieści. Jestem nimi poruszona i zachwycona!:-)***
I jeszcze a propos zamieszania z postami. Ode mnie widać, jakbyś opublikowała kilka postów jeden po drugim w tym samym czasie.Dopiero jak siewejdzie do Ciebie, widać, że jest wszystko ok, tylko układ strony znowu sie troche zmienił…
Jesteś kochana Olu, dlatego choćbym miała pisać tylko dla dwóch osób: Ciebie i Matki Chrzestnej bloga- Star, to warto. Człowiek wtedy naprawdę się czymś cieszy, jeżeli może się tym podzielić z zyczliwym odbiorcą. Dziękuję za wsparcie i zachęty. Bez Waszych ciepłych komentarzy dawno bym zwątpiła w sens tego co robię. Pisanie sprawia mi wiele przyjemności a powrót do tamtych miejsc uaktywnia mocno pamięć. Manhattan pustyni dopiero będzie, średniowieczne miasto złozone z wiezowców do 16 pięter! Dzikie wielbłądy i ludzie, którzy nigdy nie widzieli Europejczyków, stawali i bez słowa patrzyli. Pozdrawiam serdecznie.
Autorka szablonu mi podpowiedziała jak naprawić, ciągle się uczę czegos nowego.
Myslę, że na tym polega idea i przyjemność blogowania, że pisze się dla siebie i dla innych. Dla siebie, bo to coś w rodzaju pamiętnika albo "przypomnika", uaktywniajacego pamięć, nie pozwalajacego by nasze najważniejsze chwile minęły, jakby ich nigdy nie było. A dla innych, bo cieszy człowieka, gdy znajduje oddźwiek w czyims sercu, gdy odnajduje sie w ludziach podobną wrażliwość, gdy reagują żywo na to, co piszemy, czyli na nas samych. Bo to przecież my jesteśmy w tym pisaniu. Bardzo ważny kawałęk nas.
Wkładasz mnóstwo czasu i pracy w to pisanie. Twoje posty są świetnymi, obszernymi reportażami podrózniczymi.I osobistym spojrzeniem na inne strony świata, ludzi tam mieszkajacych i ich sprawy. Dobra robota, Eulampio!:-)***
Dziękuję Olu. W tamtym świecie poznałam jak to jest być inną, taką, na którą wszyscy patrzą, dziwia się i zastygają.
Wróciłaś więc do Jemenu, opisałaś tym razem. Z przyjemnością i przerażeniem patrzę na piernikowe budowle. Z przyjemnością jaką daje obcowanie z pięknem i przerażeniem, bo to wszystko dzisiaj wygląda zupełnie inaczej. A dzieci? Dzieci ze zdjęć, widać, że niektóre biedne, w niedopasowanych ubraniach, te pewnie pierwsze umierały z głodu. Musi Cię to strasznie boleć i poruszać, przecież osobiście poznałaś tych ludzi. Dobrze, że chciałaś i mogłaś pomóc. Dziękuję za piękny reportaż.
Łucjo, dziękuję, że tu zajrzałaś, liczyłam na to. To Ty mnie zainspirowałaś, żeby zrobić to porządnie. Ucieszyłam się, że jest ktoś, kto chętnie posłucha. Mam nadzieję, że wielu ludzi wyjechało z miasta. Te dobrze ubrane dzieci były ze stolicy, te biedne spotkałam za miastem, dlatego mam gorąca nadzieję, że jakoś przezyły. Biedne, pracowite dzieci, wpatrujące się w nas jak w przybyszy z kosmosu. Mieliśmy jakieś długopisy, gumy do zucia, cukierki. Ludzie tam są bardzo pracowici, na zboczach gór tworzą tarasy i uprawiają ziemię. Na wsi zawsze da się jakoś przetrwać. Najgorsze jest to, że w Jemenie teraz od kilku miesięcy szaleje cholera. Mam zamiar napisać jeszcze kilka postów o Jemenie, bo największe cuda czekają. Oman jest dostępny turystycznie, nawet jambije tam nosza, ale ani w połowie nie jest tak piekny. Pozdrawiam serdecznie:)
Eulampio, to ja Ci dziękuję. Uważam że bardzo mądrze robisz, pisząc teraz o świecie arabskim. W tych czasach klaustrofobii i strachu, wynikającego z totalnej niewiedzy, jest to ważne.
W Hiszpanii, Grecji, na południu Francji też można zobaczyć kamienne tarasy na zboczach gór, układane przez pokolenia pod oliwki i winnice. Ale to czasy zamierzchłe, teraz w naszej pseudo cywilizowanej Europie pracowitych ludzi można szukać z przysłowiową świecą. Wiem coś o tym prowadząc gospodarstwo. Właściwie niezły temat na osobny post.
Mam nadzieję, że te dzielne dzieci przeżyły, mówisz, że miały szansę, paradoksalnie biedna wieś dała taką możliwość. Słyszałam o epidemii cholery. Ale zauważyłam też, że w mediach (nie mam telewizora ale chodzi mi o gazety i internet) to co dzieje się w Jemenie nie istnieje, dużo mówi się o Syrii, może jest bardziej medialna. To wszystko jest dość przerażające.
Pozdrawiam Cię bardzo serdecznie i pisz koniecznie!
Ubolewam nad tym, że niewielki zasięg ma to moje pisanie i nie poruszę sumień tych, którzy walczą o nie wpuszczanie uchodzców do Polski. Ale może ktoś przeczyta, zobaczy te biedne, zawstydzone dzieci, sumienie drgnie i jak nie zechcą pomóc, to chociaż zamilkną. Ludzie słuchają łatwych wyjaśnień, rozdmuchanych opowieści o zagrożeniach. Są podatni na manipulacje, zapominając co Kościół zrobił z kulturą Majów, Azteków, Inków.
Zastanawiałam się jak sobie radzisz, czekam na ten specjalny post. O Jemenie wiem tyle, co wyszukam, też nie mam telewizora, wiadomości oglądam w komputerze. Również pozdrawiam serdecznie Łucjo.
Świetny post. Otwiera oczy. Złapałem się na tym, że oglądam blogi podróżnicze i czytam o miejscach, gdzie jest tak pięknie i wspaniale, ale dopiero teraz, gdy trafiłem na tego posta widzę jak ważne jest pamiętanie o tych mniej turystycznych miejscach. Dzięki i powodzenia w dalszym pisaniu!
Ja również zycze powodzenia w dalszym pisaniu. Jemen obecnie nie jest dostępny dla turystów, ale mam nadzieję, że znowu będzie, bo jest niezwykle piekny. Własnie układam zdjęcia do nowego wpisu.
ależ piękna ta Sana! Te białe zdobienia sprawiają, że budynki wyglądają jak domki z piernika 😉 dzięki Twojemu opisowi czułam klimat miasta, dziękuję 🙂
Z przyjemnością:) Ciesze się, że Tobie też się podobało.
Strasznie smutne jest to, że wojny wyniszczają takie ciekawe miejsca. Niewyobrażalne cierpienia ludziom fundują ich rodacy tak naprawdę, a obce państwa wspierają jednych, a niszczą drugich.
Kultura z tamtych rejonów bardzo mnie ciekawi, jednak zal tych młodych dziewczynek, żal kobiet…
Pięknie opisałaś tę wyprawę. Naprawdę czytałam z przyjemnością 🙂
Dziękuję Ci i bardzo się cieszę. Zawsze obrywają kobiety, okrutny świat. Ale też chciałam pokazać, że to normalni ludzie, sympatyczni i niekoniecznie wszyscy musza być przemocowcami. Tak jak nie każdy Polak jest barankiem.
Strasznie szkoda tego pięknego kraju. Niestety, nie zdążyłem go zobaczyć. Teraz wiem, że te cuda przyrody będą długo ukryte przed naszymi oczami, a wspaniali ludzie naznaczeni piętnem wojny nie będą nigdy tacy sami. Dziękuję za serię wpisów przybliżających to, co na naszych oczach odchodzi w przeszłość.
I ja Tobie dziękuję za Syrię, jaka szkoda, aż boli, że ktoś te cuda zbeszcześcił. Oboje opisaliśmy te miejsca po długim czasie, całe szczęście, że zdjęcia przypominają jak było. Pozdrawiam:)
Piękne zdjęcia i smutny, dający do myślenia tekst. Szkoda Sany niszczonej przez saudyjskie rakiety, a jeszcze bardziej szkoda ludzi. Sytuacja równie beznadziejna jak w Syrii. O wojnie w Jemenie w polskich mediach nie mówi sie niestety prawie wcale – tak jakby świat o tych ludziach zapomniał.
ps. Niesamowita jest architektura stolicy Jemenu. Trochę przypomina mi turecki Mardin. Jednak Sana zdecydowanie bardziej magiczna. Pozdrawiam i zazdroszczę (w sensie pozytywnym) tej wyprawy!
Cieszę się, że przeczytałeś ten post, bo dla mnie jest wyjątkowy. Ostatnio podróżuję po Ameryce Południowej, bo mieszkam w USA, ale pierwsze wyprawy były na Bliski Wschód i zakochałam się w tych pustynnych terenach i ludziach. Wyjątkowa Sana, niezwykły Jemen, każdy chciał pogadać, prosił o zdjęcie, częstował, zapraszał do jedzenia ze wspólnej miski. Ale nie był to bezpieczny świat, bo w tym czasie zamordowano wolontariuszy ze szpitala, ktorzy zrobili wycieczkę w nieodpowiednim miejscu. Ja co jakis czas wyszukuję wiadomości i serce się ściska z żalu, bo pamietam te dzieciaki biedne. Łatwo było się tam dostać, samolot z Frankfurtu i kilka godzin lotu.
Spaniały świat i jakie super zdjecia
Dziękuję Agnieszko:)