Cartagena-de-Indias-atrakcje-sprzedawcy

Podobne wpisy

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

32 komentarze

  1. Irena -Hooltayewpodrozy pisze:

    Przeczytałam ten wpis wczoraj,ale tyle w nim informacji,że wróciłam do niego dzisiaj ponownie.
    Pięknie oprowadziłaś mnie po Cartagenie.Ile koloru,egzotyki,historii, uroczych miejsc, ciekawostek.Czułam sie tak,jakbym tam była.Ogromne wrażenie zrobiły na mnie kolorowe uliczki, domy i kolorowi,roześmiani ludzie.Nie widac szarości, tylko radośc życia.”Sto lat samotności ” Marqeza czytałam kilka razy.Dzięki za przybliżenie miejsc z nim związanych.
    Cudowny wpis, przeczytałam i obejrzałam z ogromnym zainteresowaniem.
    Ciepło pozdrawiam-)

    1. Dziękuję za uważne przesledzenie wpisu, dla takich osób jak Ty warto się postarać. Nie zdążyłam wszystkiego zobaczyć ani opisać tego co zobaczyłam, ale jak widać miasto jest przepiękne i wielokulturowe. Cały przekrój kraju na jednej ulicy. Radość, kolory, ludzie bardzo sympatyczni, no i ta pogoda na przełomie stycznia i lutego sprawiała przyjemność. Wróciłam opalona ( ze spalonym nosem) Dziękuję za komentarz i serdecznie pozdrawiam.

  2. Anonim pisze:

    To wszystko co pokazałaś w swoim reportażu jest niezwykłe, przepiekne, oszałamiające, jakze inne od widoków w miastach europejskich. Zupełnie inny nastrój i koloryt. I rzeczywiście, aż prosi sie o mozliwosc pokazania zapachów albo dotknięcie faktur tych wspaniałych figurek, pięknych toreb czy kapeluszy. Masz to wszystko na swiezo w pamięci i tylko Ty wiesz, jakie to jest bogactwo, jak trudno te cudowności pokazać w kilku nawet tekstach i na setkach kolorowych fotografii. Ale z Twojego tekstu i zdjec przebija ciepło i czar Cartageny, widać niezwykłą żywnotność i koloryt tamtych ludzi. A gdy dodałaś jeszcze do tego wspomnienie o tym, co Hiszpanie robili z Indianami, to az serce sie ścisnęło, że znowu bezczelni, zadufani w sobie biali, dla zwykłego zysku niszczyli tak niesamowitą kulturę. Dobrze, że tak dużo z tego ocalało, że nadal jest co oglądać i podziwiać. Na pewno nie raz obejrze sobie jeszcze Twoje zdjęcia i filmiki, bo duzo tu tych skarbów!:-)
    Dziekuję Ci kochana za wspaniałą wyprawę!:-)))

    1. Próbuję zgadnąć kto napisał taki piękny komentarz, dziękuję. Miałam tak wielki kłopot z wyborem zdjęć, że wszystko się przeciagało. Jak nabiorę dystansu to wymienię, albo dodam coś jeszcze. Mieszkaliśmy w Bocagrance, sąsiedniej dzielnicy, poza murem Starówki, za to z plażą i promenadą. Była wyprawa do ptasiego raju, więc pewnie będzie jeszcze jeden wpis na ten temat. Kupilismy kapelusze, bardzo przydały się w dalszej podróży, niestety zaczęłam go nosić, kiedy już skóra z nosa zaczęła schodzić. Czysty kraj, mili ludzie, a owoce smakują nieziemsko. Już perwszego dnia kupiliśmy granadije, ulubione.
      Tam chyba każdy chodzi jak zaczarowany. Zachody słońca na murach to też świetna atrakcja, jest bardzo szeroki. Dziękuję jeszcze raz i pozdrawiam serdecznie.

      1. Olga Jawor pisze:

        Marylko kochana, to ja – Ola J. zostawiłam powyższy komentarz, ale zapomniałam się podpisać. Przepraszam!:-)
        Możliwosci rozkoszowania sie smakami tch egzotycznych owoców zazdroszczę Ci najbardziej i tej dawki energii, którą sie tam napełniłaś obcując z tak soczystymi barwami, z tak oszałamiajacymi zapachami, z tak wspaniałymi pejzażami. Zazdroszczę oczywiscie pozytywnie i cieszę się Twoją radoscią, czerpiąc z niej jak z ożywczego źródła!:-)
        Jeszcze tu wpadnę aby sie ponapawać. Po te kroplówke radości, energii, piękna i rozmarzenia!:-)
        A na razie uściski serdeczne przesyłam!:-))
        Ola

        1. Ola, tak myslałam, że to Ty. Owocami napychalismy sie od pierwszego dnia, granadije na szczęście były wszędzie. Na targu poczułam intensywny, słodki zapach, poszłam jak po sznureczku, aż trafiłam na ananasy. Były nieduże i tak słodkie i soczyste, że pożarliśmy po 2. Papaje też fantastycznie dojrzałe. Do każdego posiłku podają avocado, nawet do zupy. Soki z guanabana i wszystkiego co rosnie dookoła. Te kolory wzięły się z natury, z owoców i warzyw. Czułam się jak w krainie czarów. Nie tylko Cartagena jest taka cudna, nawet małe wioseczki byly niezwykłe.
          Cieszę się Olu, ze podzielasz moje zachwyty i cieszysz się kolorami. Uściski przesyłam.

  3. Cartagina ma fascynującą historię. Sama chętnie pospacerowałabym po tych uliczkach…

  4. Niesamowite miejsce! Tyle kolorów, światów, historii! Piękne zdjęcia, nie do wyobrażenia!

  5. Wspaniale udało sie Tobie uchwycic i zaprezentować tamtejszy klimat! Aż czuje się ciepło i promienie słoneczne odbijające się od tych kolorowych kamieniczek! Wspaniała wycieczka.

    1. to prawda, wycieczka wspaniała, tym bardziej , że pod koniec stycznia, kiedy się tęskni za słońcem. Jeżeli udało się trochę słońca i atmosfery przemycić, to bardzo się cieszę, pozdrawiam.

  6. Cudowny tekst, rewelacyjne zdjęcia. Ach, pozazdrościć tylko. Na pewno jeszcze tu wrócę. Pozdrawiam i zapraszam do siebie 🙂

  7. Co za miejsce, co za egzotyka, co za kolory..! Jestem pod wrażeniem! Przyznaję, że to moja pierwsza, przeczytana relacja z tamtego miejsca. Bajka! Czytając dotarło do mnie, że jak już tak dawno nie byłam na urlopie… ?
    Pięknie to wszystko Mario opisałaś, zdjęcia również niesamowite! No i ta Twoja dbałość o szczegóły i opisanie historii- takie blogi jak Twój na prawdę przyjemnością jest czytać! Czekam na więcej! Buziaki i pozdrowienia! ?

    1. Egzotyka i inność, ale w taki dobry, swojski sposób. Ludzie bardzo mili, opiekuńczy, szczególnie w Bogocie, kiedy kazali zawracać, albo chociaz schować aparaty. Sielskie wsie, gdzie budził nas śpiew ptaków, beczenie owiec, dzwony kościelne, przypominały Europejskie poranki. Dziękuję za miły komentarz, pozdrawiam Beatko.

  8. O jak zazdroszczę tych widoków! Pięknie i kolorowo <3

  9. Czuję się oprowadzona po Cartagenie. Piękne, klimatyczne miasto. Jednak najbardziej zainteresował mnie wątek z Marquezem, bo to mój absolutny numer jeden. Przeczytałam wszystko co jest w języku polskim, ale już po pierwszej powieści, którą było „Sto lat samotności” pokochałam magiczny realizm. Dziś pocieszam się nowymi powieściami Carrolla i Murakami, bo Gabo już nic nie napisze. Bardzo interesujący wpis. Wspaniale się podróżuje z Tobą – Mario 🙂

    1. Cieszę się Małgosiu, że mogłam Ci pokazać miejsca związane z Marquezem. My kierowalismy się tym, co wyczytalismy w nternecie, ale można sobie wykupić czterogodzinną wycieczkę po Cartagenie jego śladami. Inspirował się konkretnymi budynkami i placykami. Ja wszystkiego nie przeczytałam jeszcze, ale już mam kilka książek i z przyjemnością nadrobię. Kolumbijczycy bardzo cenią książki, widziałam fantastyczne antykwariaty, stragany na ulicach.To było niesamowite, mieć na szafce nocnej książki Gabo po hiszpańsku. (Bogota). Bardzo mnie zauroczył ten cudny kraj, pachnący mocna, dobrą kawą. Dziękuję Ci za miłe słowa i pozdrawiam serdecznie.

  10. Muszę przyznać, że Cartagena to niesamowicie różnorodne miasto. Coś wspaniałego!

  11. Kitty pisze:

    Kochana Mario, dopiero teraz moglam porzadnie przeczytac relacje z wyprawy. Co za zdjecia! Co za kolory! Co za przecudny klimat emanuje z tej wyprawy – poczulam to bardzo intensywnie i zapragnelam tam sie znalezc…
    Musze przyznac, ze nigdy nie czytalam „Stu lat samotnosci” – i nie wiem czy przeczytam – ale dzieki Tobie wiem juz, ze ksiazka jest tego warta.
    PS. A gdzie Twoje cudne zjecie w kapeluszu ??
    Przesylam serdeczne usciski

    1. Dziękuję Kitty! Moje zdjęcie w kapeluszu pojawi się w ostatniej odsłonie Kolumbii, na razie pracuję nad Bogotą. Kolory i ludzie, muzyka i smaki, tego nie da się opisać. Wyrosły mi czułki i dodatkowe oczy z tyłu. Inne odwiedzone przez nas miejsca są mniej turystyczne, ale ten sam cudowny, baśniowy klimat maja i za to uwielbiam Kolumbię. Marqueza kochają, w naszym pokoju w Bogocie miałam na szafce nocnej kilka jego książek. Kolumbijczycy wydają się kochać książki, są fantastyczne antykwariaty. Cieszę się, że ci się podobało, uściski Kitty.

      Dopisek, własnie ogłoszono „Platforma internetowa Netflix ogłosiła, że nabyła prawa do ekranizacji „Stu lat samotności”. Na podstawie arcydzieła Gabriela Garcíi Márqueza ma powstać hiszpańskojęzyczny serial.”

      1. Kitty pisze:

        Fantastycznie ! Mam Netflixa i bede wypatrywac 🙂 O Bogocie nie moge sie doczekac. Cudowne jest, ze tak doglebnie i pieknie dokumentujesz wasze podroze – to lepsze niz filmy podroznicze z telewizji, to takie „namacalne” i prawdziwe , i piekne – wylapujesz najpiekmiejsze perelki i tyle osob moze z tego piekna skorzystac – dzieki Tobie. Masz prawdziwy pisarsko-reporterski talent Mario, podziwiam cie z calego serca. Buziaki zasylam xxx

        1. Dziękuję Ci, bardzo mnie to cieszy, że chociaż trochę udaje mi się pokazać to, co widziałam i jakie wrażenia są z tym związane. Powiem Ci, że ja sama siebie nie oceniam tak łaskawie jak Ty, ale pocieszam się, że każde miejsce można pokazać na sto sposobów i zawsze będzie niepowtarzalne, bo inne przygody, ludzie i ujęcia nam wyjdą. W Bogocie spędziliśmy nasze urodziny i bawiliśmy się świetnie, tylko jeszcze przejrzę milion zdjęć i wybiorę najciekawsze i będzie. Dziękuję, jesteś kochana, pozdrawiam ciepło Kitty.

  12. Halina K. pisze:

    Zadziwiająca podróż…Gdyby kiedykolwiek zostało mi dane odwiedzić Amerykę Południową, pomknęłabym właśnie tutaj. Co poczułam czytając to wszystko? Podziw,, magię, wstyd, rozbawienie i ogromny szacunek. Dokładnie w takiej kolejności. Podziw za to wszystko, co stworzyli mieszkańcy, za ich bogatą kulturę i wszelkie dokonania , Magię- tutaj maczała paluszki nasza wspaniała przewodniczka, zamieszczając piękne fotki i dodając komentarz, jakiego nie znajdziemy w przewodnikach, bo przepełniony fascynacją, szczerym wzruszeniem i ogromną dawką ciepła dla kraju i jego mieszkańców. Wstyd- ponieważ znów nie kto inny, jak Europejczycy zdołali zniszczyć/ tyle piękna i pracy. Zastanawiające, że miejscowi nie plądrowali /przynajmniej tak nagminnie/ grobów, chociaż doskonale wiedzieli, że jest w nich złoto. Rozbawił mnie kontrast, ten łącznik pomiędzy tradycją a współczesnością / kobieta sprzedająca owoce z komórką w ręku/ oraz symbole radzieckie w takim miejscu. Szacunek należy się za to, że pomimo wielu krzywd, jakich doznali mieszkańcy, są oni tak przychylni dla turystów, otwarci i uprzejmi. Pomijając element ekonomiczny, bo na pewno turystyka napędza gospodarkę, z tego, co piszesz, wynika, że ci ludzie po prostu mają to w sobie, prostotę, radość z codzienności i dostrzeganie tego, co istotne w życiu.
    Dziękuję za wspaniałą wycieczkę, dzięki stylowi i fotkom odbytą dosłownie w „business class.” . Pozdrawiam ciepło.

    1. Cartagena to dobry wybór, nie szkodzi, że turyści, klimat jest niesamowity. Bocznymi uliczkami można bładzić godzinami i zawsze coś pięknego spotkać, jak restaurację rodem z ZSRR czy ścianę z książek. Nie byliśmy wszędzie, bo zabrakło czasu. Ja też czuję wstyd i wstręt do najezdzcow, niechetnie zagladam do kosciolow, ktore zostaly zbudowana w swietaych miejscach indian. Tak, Kolorowa kobieta z komorka jest zabawna, albo młodzi Indianie z Santa Marta, zapatrzeni w ekrany tak, że zapomnieli po co tam stoją. Ale dla mnie każde miasto jest wyjątkowe, cudowne Quito, Cuzco, nawet Lima. O bogocie wlasnie piszę. Dziękuję Ci kochana za życzliwe słowa, bardzo sa pomocne do tego, żeby w siebie nie zwątpić i kontunuowac zapiski. Pozdrawiam i przesylam usciski.

  13. Fantastyczny wpis! 🙂

    Bardzo podoba mi się już jego początek, gdzie piszesz, że zuchwałością jest opisywanie piękna, które Cię zachwyciło! To niesamowite, jak koloryt tego miasta przeplata się z literaturą, postaciami pisarzy i skomplikowaną historią kontynentu…

    Wyobrażam sobie, że jeżeli jest tam jeszcze piękniej, niż na zdjęciach – dzięki zapachom i dźwiękom – to nie pozostaje nic, tylko usiąść w jakimś czarownym zaułku, przy filiżance mocnej kolumbijskiej kawy, patrzeć przed siebie i kontemplować otaczające piękno… Choć ja bym do tego dodał jeszcze cygaro… nomen omen… Bolivar! (jedna z legendarnych kubańskich marek)

    Dziękuję i pozdrawiam! 🙂

    1. Dziękuję, miasto jest tak szczególne i niewyobrażalnie barwne, że poczułam się mała i nie dość dobra, żeby opisać to, co zobaczyłam. ale starałam się:) Oczywiście, że to tylko płaskie obrazy, a tam wszystko tętni. Jak zaczarowana chodziłam po ulicach. Będe pamiętała o cygarach na przyszłość:)