Barichara Kolumbia 1

Podobne wpisy

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

48 komentarzy

  1. Irena-Hooltayewpodrozy pisze:

    Pięknie położone miasteczko, uroczo położone, bardzo romatyczne.
    Ciche, malownicze uliczki. Aż chciałoby się po nich pospacerowac.
    Tych mrówek nie zjadłabym absolutnie, dziękuję za taki przysmak.
    Wypicie chicha nie wchodzi w grę.Ja wiele jadłam, podróżując po świecie,zwłaszcza w Azji, ale na takie poświęcenie nie jestem gotowa.Dziękuję za ten kawior.
    Bardzo zainteresował mnie cmentarz, niezwykły, nagrobki niesamowite. Też bym się chyba uśmiechała, spacerując po nim.
    Faktycznie można odpocząc w Barichara.
    Pięknie mnie po miasteczku oprowadziłas.
    Na blog oczywiście zagłosowałam.
    Pozdrawiam serdecznie Marylko-)

    1. Ciesze się, że Ci się podoba, a jak do tego dodać fantastycznych, radosych ludzi, to sama przyjemność. Chicha teraz powstaje na drożdżach, już nie zują:) Juz poprawiłam w tekście, jakoś nieścisło mi wyszło. Laziliśmy od rana do wueczora, bo tych uliczek jest całkiem sporo. I objadaliśmy się owocami, przygladalismy każdej roslince, trzaskaliśmy tysiące zdjęć, a potem czekał powrót autobusem do bogoty, 10 godzin! Tyle, że juz droga była lepsza , nie trzęsło i mogłam czytać. Dziękuję za Twój głos i pozdrawiam serdecznie.

  2. Olga Jawor pisze:

    Zachwycające widoki! Ciepło aż bije z Waszych zdjęć. Ciepło tego, co utrwalone na fotografiach oraz ciepłe spojrzenie na to, co tam widać. I te kolory – cudne, cudne po prsotu. I same egzotyczne ciekawostki: banany w różnych stadiach rozwoju, smazone mrówki, napój o nieco obrzydliwym sposobie przygotowania, Ty siedząca nad przepaścią, a w koncu przepiękny cmentarz. Te nagrobki obrazujace to, czym interesował sie za życia nieboszczyk dały mi do myslenia. I nie wiem, co byłoby na moim, bo jak ukazać fizycznie uczucia i myśli ludzkie?
    Pierożkami empanades opychałabym sie do rozpęku, bo uwielbiam tego typu rzeczy. Chybabym spróbowała tych mrówek, takoż i pociągnęłabym łyk chichy. Raz sie żyje! Skoro oni, Kolumbijczycy mogą i sobie chwalą, to czemużby nie?
    Bierzesz udział w konkursie? Zaraz zagłosuję Marylko, bo życzę Ci z całego serca byś wygrała, żeby cię doceniono, bo Twój blog naprawdę jest tego wart, bo taka wygrana dodałaby Ci skrzydeł! Buziaki serdeczne zasyłam!:-)*

    1. Olga Jawor pisze:

      Kurcze! Tam żeby zagłosować trzeba sie zalogować na FB. No to kicha!:(

      1. Jeżeli chodzi o konkurs, to trochę nieświadomie się wpakowałam. Kliknęłam, żeby zobaczyć, żądali informacji, więc podalam i poszło, wycofac się nie hyło jak. Nie znosze tego rodzaju rywalizacji, a tym bardziej proszenia o głosy, no ale jak nie wykonałabym zadnego ruchu, bylabym ostatnia na liście, tez niefajnie:) W każdym bądz razie dziękuję za chęć głosowania.

    2. Zapomniałam napisać, że nasza łazienka nie miała okna. Tak jak w większości hotelików. Prysznic z widokiem na miasteczko, coś fantastycznego. Rano znalazlam wielkiego jak pięść świerszcza. Jest bardzo duzo sklepikow z ciekawym rekodziełem, mamy kolejny bajkowo kolorowy hamak. Olu, chicha nie jest az tak obrzydliwa, nieprecyzyjnie napisalam, tak powstawała kiedyś, teraz mozna pić bezpiecznie. Jeszcze mają likiery podobne do Baileys i częstuja w sklepikach. Miasteczko Guane tez słynie ze skamieniałości , podobnie jak Villa de Leyva. Turystów mało, dookoła pola z uprawa kawy, własnie popijam kupiona tam kawę. Ciesze się, że poczułas to miejsce Olu, a cmentarz chciałam sfotografować dokładnie, ze szczegółami, własnie się rozpędzałam, kiedy bateria mi się wyczerpała. Dobrze, że Krzyś zrobił kilka fotek. Jakis pan odnawiał nagrobek, podszedł do mnie i opowiadał o cmentarzu, bardzo z niego dumny. Oni się tam nie przejmują słaba znajomościa języka i mówią dużo, sa bardzo mili i przyjacielscy. Pozdrawiam serdecznie i dziękuję za komentarz.

    1. Dziękuję, gala to zabawa, gdzie mi tam do ludzi, którzy mają tysiące obserwatorow na fb. Pozdrawiam.

  3. Niesamowicie klimatyczne to miasteczko i doskonale rozumiem Twoje zauroczenie tym cmentarzem. Rzadko kiedy można powiedzieć coś takiego o cmentarzu, ale ten (o ironio!) wydaje się nawet w pewien sposób miłym i przytulnym miejscem…

    1. W Ameryce Środkowej i Południowej inaczej podchodzi się do tematu śmierci i cmentarzy, toteż ich wygląd nie jest ponury i taki ostateczny. Mam nadzieję, że kiedyś zobaczę jak świętują, pozdrawiam.

  4. Agata pisze:

    Czytając czułam się, jakbym tam była…

  5. stardust pisze:

    Niesamowity klimat, cos pieknego. To takie miejsce gdzie chyba czlowiek ma wrazenie, ze zatrzymal sie czas kilka setek lat wczesniej. Cos mi mowi, ze mrowki bym jednak sprobowala:)) bo jakos tak jak jest okazja doswiadczyc czegos nieznanego to raczej korzystam. Rozumiem Twoja powsciagliwosc, bo to nie jest latwe. Jednak ludzie na swiecie jedza rozne rzeczy, ktorych my nie znamy.

    1. Ogromnie się cieszę, że takie samo wrażenie te cuda robią na wszystkich. W Kolumbii jest 17 wsi i miasteczek dziedzictwa narodowego. Wcale nie pokazali najlepszych ujęć a i tak zachwycają https://travelgrafia.co/blog/pueblos-patrimonio-de-colombia/
      Klimat do wytrzymania, bo góry, więc słońce tylko w południe przypieka, a ludzie tacy, że chciałoby się ich mieć za sąsiadów. Nie zdarza mi się często żegnać uściskiem na misia w hotelach i hotelikach. Dzięki Star.

  6. stardust pisze:

    Melduje, ze zaglosowalam z cala przyjemnoscia i zycze abys wygrala, bo naprawde Ci sie nalezy!!!

    1. Dziękuję, prosiłam o głosy, bo jednak głupio tak być na szarym końcu. O wygranej nie ma mowy, nawet w pierwszej dziesiątce mnie nie będzie, nie mam tysięcy obserwatorów. Wtedy już nie głosowanie decyduje tylko komisja, ale i tak fajnie się dzieje. Pozdrawiam serdecznie.

  7. Przyznam, że bardzo lubię takie nieturystyczne miejsca, a przynajmniej takie, gdzie turystów jest niewielu. Miejsce bardzo autentyczne, urokliwe i klimatyczne. Widać, że na ulicach jest bardzo mało ludzi. Ciekawe atrakcje kulinarne 😀 , rdzenni mieszkańcy, skamieliny, architektura…Bardzo ciekawie piszesz Marylko, zdjęcia piękne, pozdrawiam serdecznie

    1. Podawali pyszne soki i owoce, arepasy a na koniec wyściskali serdecznie. Egzotyczne a jednak tak bardzo swojskie. Dziękuję Małgosiu i również serdecznie pozdrawiam.

  8. Ależ uczta dla „oczów”! 🙂 Ja zakochany jestem w Teneryfie, szwagra mam z Wenezueli, ale Kolumbia jakoś zawsze mnie… przywołuje do siebie! 🙂 Las fotos… espectaculares!!!

    1. Bardzo bym chciała pojechać do Wenezueli, ale sytuacja w tym kraju chyba nieprędko się uspokoi, jaka szkoda. Byłeś tam może? Szwagier na pewno super, jak wszyscy Latynosi. Kolumbia taka wspaniała, nawet mi się nie śniło jak bardzo.

  9. Kitty pisze:

    Mario, otworzylo mi sie tylko pierwsze gorne zdjecie i az sie zachlysnelam, przepieknie tam, warto bylo tluc sie tyle godzin…Musze popracowac nad tym moim laptomem, jest strasznie kaprysny.

    Kochana, a ja bym te mrowki schrupala ! Wygladaja smakowicie jak boroweczki, a zaloze sie, ze smakuja jak orzeszki. Chrupiace i slonawe – nic dziwnego, ze Kolumbijczycy wsuwaja je az milo 🙂
    Wszystkiego bym chyba sprobowala, przeciez wino pijemy i uwielbiamy, a najlepsze wychodzi, gdy winne grona deptane sa golymi stopami , najlepiej z drobnym grzybkiem :))
    Chlone wszystkie ciekawostki i wszystko co wyszukaliscie, wypatrzyliscie …
    Cudowne te podroze – tego ci juz nikt nie odbierze – nastepna perla do Twojego pamietnika.
    Sciskam goraco i dziekuje

    1. Dziękuję za zachwyty i bardzo się cieszę. Chyba jakimś cudem udało Ci się przeczytać, bo ja od rana walczę, przywracam kopie zapasowe, usuwam motywy i ustawiam wszystko od początku. Po aktualizacji blog nie wyświetlał się na telefonach i wszystko było nie tak. chyba zbliżam się do końca. To nie sezon na mrówki, zamrożone serwowali:) Wyczytałam, że jakiś rolnik ma 30 hektarow pola z mrówczymi kopcami, jak mija pora deszczowa zaczyna się polowanie, nieprawdopodobne. Mądrzy byli rdzenni mieszkańcy, wiedzieli jak sobie dostarczać witamin i minerałów. Do Barichary tłukliśmy się tylko 6 godzin, mieliśmy za każdym razem postoje w fajnych miasteczkach, takich z glownym pięknym placem i katedrą nie gorszą niż w Bogocie. Dziękuję Kitty za wizytę i gorąco pozdrawiam. Lecę ratować mój blog, całe menu zniknęło i instagram.

  10. Jejku, jak tam pięknie i jakie cudne zdjęcia, ale mrówki nie do przełknięcia 😉

    1. Jak coś się je od dziecka i jest normą, to nawet mrówki do przyjęcia. W Meksyku jedzą chrząszcze. Ja to szanuję, przecież w Polsce kiedyś były popularne flaczki. A miasteczko to bajka:)

  11. KItty pisze:

    Marijo, a teraz nagle weszlam na telefonie i z latwoscia wszystko ogladnelam.
    Miasteczko rzeczywiscie cudne, zatrzymane w czasie , kolory obledne i tak pieknie ze soba zestawione, ze chyba nie daloby sie tego pokolorowac lepiej…
    Moglabym tak sobie siedziec na szczycie tej uliczki i patrzec na horyzont godzinami….
    Popijajac wino albo chiche i zagryzajac mroweczkami 🙂

    Cmentarz tez mi sie bardzo podoba, choc leciutko leciutko traci …kiczem.
    Te lepione kapliczki i ozdobki , przypominaja mi wiejski jarmark i gliniane dzbany lepione reka garncarza.
    Dla nas pelna egzotyka…
    Na moim grobie moglaby stac chyba tylko …waza z woda, bo jak na nim umiescic morze?
    I bezkresna wolna przestrzen, ktora ono dla mnie przedstawia.

    No i Twoje sliczne zdjecie w kapeluszu nad przepascia –
    ono dla mnie jest jakby kwintesencja tej wyprawy. Och , moge sobie tylko pomarzyc i ci pomachac …?
    Moge 🙂

    1. Udało mi się naprawić wszystko, dlatego możesz to zobaczyć na telefonie. Dodam, że kiedyś zajęło mi to miesiąc, wczoraj kilka godzin:) Tak, moż kiczowato wygladają lepione kapliczki, ale tylko patzrąc przez pryzmat europejskiego gustu. Na miejscu wszystko jest takie jak powinno, kolory i figury retoryczne, bo to ich świat, tacy są. Zbudowane z kamienia i ich czerwonej gliny, jak domy i wykończenia. Oczywiście w najciekawszym momencie wyczerpała się bateria w aparacie, nie mam futbolisty i innych ciekawych szczegółów. Jest spójnie, ulice malowane są w tej samej tonacji, bliżej kapicy na kolor morski, gdzie indziej zielenie czy brązy. Myslę, że nie trzeba naczynia z wodą, można wyrzezbic fale:) Ja sama nie wiem już czy bardziej kocham góry czy morze, najlepiej jak wszystko wystepuje razem. Uwielbiam kilometry bezludnych, malowniczych plaż w Karolinie Południowej, chociaż nie ma gór. Barichara jest bardzo dobrze oświetlona wieczorem, ach jak fajnie wyruszyć na kolację zaglądając do licznych sklepików z pamiątkami. Uściski Kitty.

  12. Cudowne i klimatyczne miasteczka jakby żywcem wyjęte z opowiadań Marqueza, bo tak sobie mniej więcej wyobrażam Macondo. Od razu rozmarzyłam się o urlopie, a tu do lata jeszcze daleko… Dobrze, że zawsze moge pooglądać wasze świetne zdjęcia i mieć namiastkę wakacji w komputerze. Dzięki!

    1. Z Marquezem wędrowałam po Cartagenie, ale jego najwazniejsze dzielo jest umiejscowione gdzie indziej. Tak, masz rację Macondo było maleńką wsią, którą trudno sobie wyobrazić, jeśli nie zna się wioseczek Kolubmii. Ja jestem zafacynowana Twoim blogiem, nawet nie mialam pojęcia, że istnieje słowacystyka! Z przyjemnością przeglądam i się uczę. Pozdrawiam.

    1. Mrówki, to ciekawy akcent przy opisywaniu miasteczka, nie uważasz? Ma to coś, własnego i w dodatku sprzed najazdu Hiszpanów.

  13. Piękne zdjęcia, a najbardziej chyba podoba mi się, to, że nie ma tam tłumów turystów 🙂

  14. Piękne zdjęcia, czytając opisy poczułam ten klimat. Aż chciałoby się pospacerować po tych zakamarkach. Z pewnością każda podróż to wspaniałe wspomnienia dla Ciebie.

  15. Pięknie tam.
    Rewelacyjna wyprawa.
    Ładnie wykontrastowane zdjęcia – uwielbiam takie

  16. Przepiękne zdjecia. Chętnie bym tam się wybrała bo kocham kulturę latynoamerykanską.

  17. Mario piękne miejsce, pięknie pokazane a zdjęcia są niesamowite 🙂 te uliczki i domeczki to klimat jaki ja lubię 🙂
    Ciekawa sprawa z tymi mrówkami 😉

    1. Mowią, że gdyby nie jedli mrówek, mrówki by zjadły ich i ja w to wierzę. Np. w Georgii są straszną plagą na polach i ogrodach, budują kopce jak krety i bardzo jadowicie gryza. To fire ants, inne, malutkie, niewinnie wyglądające, a wszyscy muszą z nimi walczyć, że nie zamieniły trawników w kupę piachu.
      A Barichara jest cudowna, jak cała Kolumbia, ludzie niespotykanie mili, przyroda oszalamiająca. Pozdrawiam Aniu:)