herod

Podobne wpisy

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

10 komentarzy

  1. Marylko jak zwykle zaglądam tu i czytam z wielką przyjemnością. Nie byliśmy w Jordanii, ale goniąc za żołnami w Izraelu dojechaliśmy do granicy z nią 😉 Niezwykły to rejon świata, gdzie tyle wydarzyło się w odległych czasach i ciągle jeszcze nie zaznał on spokoju. Kiedy podróżuje się po Bliskim Wschodzie, to trudno aż uwierzyć, że tam gdzie kamień na kamieniu tyle się działo. Dzięki Twoim opisom wszystko staje się bardzo ciekawe i pobudza wyobraźnię. Postać Saladyna jest niezwykle barwna, znam ją z różnych historii przytaczanych z czasów krucjat. Właśnie uświadomiłam sobie, że miałam kiedyś napisać o Masadzie i Akce, ostatniej twierdzy krzyżowców ;D Ach życie…Pozdrawiam

    1. Koniecznie napisz o Masadzie! to takie fascynujące jeszcze raz odgrzebać w pamięci i zrodłach historię. Zawsze trafi się na coś nowego. Dla nas Jordania była bardzo bezpieczna, dopiero w Izraelu zrobiło się nieprzyjemnie, wyrzucili nas z autobusu do Betanii i zatrzymali w szczerym polu, żeby sprawdzić dokumenty. Na szczęście udało się jakoś wrócić do Jerozolimy. O Jerozolimie musze napisać od nowa. Przerażały mnie karabiny zawieszone na młodych szyjach. A w Jordanii wszędzie można było dojechać za grosze taksówką. Bardzo mi się podoba postać Saladyna, mam ochotę przeczytać jego biografię. Na tle dzikich krzyzowców, ktorych przeciez rekrutowali przypadkowo, wydaje się mądrym strategiem. Jordania to też Jerash, przepiekne rzymskie miasto, zabieram się tez za Morze Martwe. Dziękuję za odwiedziny i zyczliwy komentarz, serdecznie pozdrawiam Małgosiu.

  2. No po prostu uwielbiam ten blog! Przeczytałam z wypiekami na twarzy i podziwem dla wysiłku, jaki został włożony w ten post, dla całej tej wiedzy historycznej, kulturowego tła, no wszystkiego. I jak zwykle piękne zdjęcia. Mnie też zafascynował Saladyn, i ta historia o kurtuazji wojenno-ślubnej…. A z drugiej strony przyszło mi do głowy, że to chyba dlatego właśnie tak kocham duchowość subkontynentu indyjskiego – tam mentalność „mój bóg jest prawdziwy, bo jest mój” pojawiła się dopiero wraz z dynastią Wielkich Mogołów, czyli religią abrahamową, niestety.

    1. Dziękuję Joanno:) Jordania jest popularna ze względu na Petrę i pustynię Wadi Rum, dlatego chciałam pokazać jakie niezwykłe miejsca można tam zobaczyć. Wiedziałam, że dla większości temat nie będzie porywający, stąd moja radość z Twojego pozytywnego odbioru. To jedno z najmocniejszych przeżyć podróżniczych. Chociaż zostały tylko kamienie, są prawdziwsze niż sztucznie stworzone miejsca w Izraelu. Jordania poznawana na własną rękę okazała się bardzo przyjazna, podobnie jak Liban i Jemen. Przede mną biografia Saladyna, będę wiedziała coś więcej:) Pozdrawiam serdecznie.

  3. Olga Jawor pisze:

    A ja padam z zachwytu nad widokami, uwiecznionymi na twoich zdjęciach, Marylko! Odczuwam czysty zachwyt i wzruszenie. Oszałamiajace przestrzenie a ludzie jak robaczki, a drózki jak niteczki a budowle mimo upływu lat i dewastacji nadal przepiękne. A opowieści o dawnych czasach prawie jak mity i legendy a przecież opisujące historyczne zdarzenia. A imiona tych władców i towarzyszacych im kobiet pełne mocy i potęgi.
    Tak, masz rację, świat jest piękny. Wszędzie. W każdym kolorze i nastroju. W wielkiej przestrzeni i w kropli wody. Tylko trzeba umieć to dostrzec. I chcieć się podzielic swymi olśnieniami z innymi, tak jak Ty to robisz, kochana, wrażliwa podrózniczko. Porarować nam, siedzacym w swoich kawałeczkach świata i tylko je przed sobą widzących, inne kawałki tych wspaniałych puzzli. Dziekuję za to i pozdrawiam Cię serdecznie!:-)*

    1. Bardzo się cieszę Olu, ze też się zachwyciłaś przestrzeniami i wszystkimi odcieniami piasku i kamieni. Mapa w madabie jest wykonana ze skał znalezionych w okolicy i szkiełek. Jaka szkoda, że znad Morza Martwego zawsze unosiły się mgły i na zdjęciu nie mogę pokazać tej tajemnicy. W następnym odcinku w końcu do niego dotrzemy, ale też pokażę je z innej, najbardziej słonej strony. Olu, opowieści biblijne towarzyszą nam od zawsze, to dziwne, ale miałam wrażenie, że wracam do czegoś bliskiego. Kiedy wróciłam stamtąd, nie mogłam się napatrzeć na zieleń, była zdumiewająca.
      Dziękuję za ciepły odbiór i pozdrawiam serdecznie Olu.

  4. Irena-Hooltayewpodrozy pisze:

    Mnie też zachwycił Twój post Marylko.
    Pięknie opisany kawał niesamowitej historii.
    Jordania każdemu kojarzy się tylko z Petrą i Wadi Rum i praktycznie każdy tylko te miejsca chce zobaczyc, a Ty tu prowadzisz nas po tak cudownych okolicach.
    Saladyn , postac niezwykła.
    Razem z Tobą chodziłam i wspinałam się dla wspaniałych widoków.
    Dziękuję!
    Serdecznie Cię pozdrawiam!

    1. Dziękuję! Ty też pięknie prowadzisz po kamiennych skarbach Iranu i innych tego typu miejscach, więc dobrze wiesz jakie robią wrażenie. Historia i niezwykłe widoki zapierają dech i zostają w pamięci dłużej niż najpiękniejsza plaża. Uściski.

  5. Mario, nie tak dawno siedziałam z pewnym leciwym panem na ławce. W pobliżu stał krzyż. Powiedziałam, że Jezus się cieszy, gdyż znowu go odwiedziliśmy. Zaśmiał się ironicznie i po długim milczeniu dodał.
    – Jezus to był nieślubny syn Heroda.
    Zaprotestowałam, powiedziałam, że dzięki Jezusowi wiemy gdzie powinniśmy szukać Boga.
    – Olśnij mnie rzekł!
    – W sobie, bo Jezus przybrał ludzką postać!
    Jakże bardzo mi się podoba ten post. Zazdroszczę Ci, że mogłaś zobaczyć te miejsca na żywo, odbiór wtedy jest pełny. Chrześcijaństwo zapoczątkowało nie tylko nową religię, ale i naszą cywilizację. Imponujące są te twierdze Krzyżowców, ale nie są chlubą dla kościoła. Im dalej wstecz sięgamy do czasów Jezusa, tym brutalizmu jest więcej. Odnoszę wrażenie, że współcześni lepiej zrozumieli jego nauczanie. Można mieć patent na siłę, ale nie na Boga. Herod był wielkim ziemskim królem tamtych czasów. Nasza religia zrobiła z niego potwora, więc władza jego musiała być wielka. Te kolumny na dziedzińcu jego zamku to unaoczniają. Widzę piękną Salome, jak tam tańczy w jedwabiach. Mario, Ty zawsze przedstawiasz dwie strony medalu i to u Ciebie cenię bardzo! Rzeka Jordan tak nieciekawie wygląda, a odegrała tak ogromną rolę! Kiedy patrzyłam na mapę z Madaby, to naszła mnie refleksja, że nic nie umarło. Zmienił się tylko czas i przyjął świeże kształty
    Mario, pozdrawiam!

    1. Pięknie podsumowałaś „Zmienił się tylko czas i przyjął świeże kształty”. Konflikty w tamtym regionie potwierdzają te słowa. Gdyby Jezus był synem Heroda, jego matka nie musiałaby uciekać do Egiptu, żeby ocalić jego życie. Jezus odmienił wszystko co plugawe w starym Testamencie, ale religia chrześcijańska była przyjęta przez Rzym ze względów politycznych. To straszne ile zła zrobili, w owych czasach Saladyn miał większą moralność. Dawno, dawno temu przeczytałam książki Lloyda Douglasa „Wielki Rybak” i „Szata”, dobre pamiętałam opisy i kontekst historyczny, to wszystko bardziej niż Biblia wracało do mnie podczas tamtej wycieczki. Był Antypas i jego zamek, bardzo byłam szczęśliwa, że stałam na wzgórzu i patrzyłam na Morze Martwe. Zdjęcia są fatalne, w rzeczywistości było tak nieziemsko pięknie, ze mało co się równa w moich wspomnieniach z tym widokiem. Rzeka Jordan kiedyś była szersza, sięgała do miejsca, gdzie stoi kościółek. Korzystają z niej bez ograniczeń Izrael i Jordania, a Morze Martwe wysycha przez to. Dziękuję ci za piekne, pełne przemyśleń komentarze, bardzo się cieszę, że zaglądasz, pozdrawiam serdecznie.